Recenzja książki: Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna

Recenzuje: Zosia Czyńska

Czy można zmierzyć ludzkie cierpienie? Czy po kilku tragicznych latach okupacji, codziennego strachu, głodu, terroru, wiecznego poniżenia i braku nadziei na poprawę losu można podjąć decyzję o walce, takiej najstraszliwszej, na śmierć i życie? A co, jeśli ta walka jest skazana na porażkę? Co, jeśli przyniesie ona tylko więcej strachu i bólu?

W 1944 roku mieszkańcy Warszawy chwycili za broń. 1 sierpnia o 17:00 ruszyli do walki z okupantem. Wśród nich była Irena Ćwiertnia, cywil, opiekun rannych i umierających. Kobieta, która wraz z powstaniem utraciła swoją największą miłość.

Z fotografii patrzy na nas młoda, piękna dziewczyna o ujmujących, przepastnych oczach. Zdała maturę w maju 1939 roku, 5 września złożyła dokumenty na Uniwersytet Warszawski. Chciała być lekarzem. Choć ciotka Zula uważała, że kobiecie nie są potrzebne studia, babcia Irki, Krystyna, żona prawnika, dbała o to, aby wnuczka nie porzucała myśli o dyplomie. Powoli nadchodziły czasy, gdy kobiety szukały własnej drogi, przestawały być zależne od mężczyzn. Jak pokazała historia, miały rację.

Konspiracyjne nauczanie trwało do 1941 roku, gdy to za zgodą Niemców w Warszawie powstała Private Fachschule für Sanitares Hilfpersonal des dr Jan Zaorski. Irka, naturalnie, skorzystała z okazji i zapisała się do tej szkoły dla „personelu pomocniczego”. Niemcy panicznie bali się tyfusu i innych chorób zakaźnych, które dziesiątkowały niedożywioną i osłabioną ludność getta, a potem całego miasta. Zgodzili się na kształcenie felczerów i położnych, choć w zasadzie szkoła pod kierownictwem chirurga, doktora Zaorskiego, prowadziła wykłady i organizowała zajęcia, które programem zbliżone były do regularnych studiów medycyny. Grupa „zaorszczaków” stanęła przed trudnym zadaniem – egzaminy, kolokwia, zaliczenia, wszystko wymagało ich pełnego zaangażowania. Mieli przecież leczyć ludzi, nie było miejsca na bylejakość i nikt ze „studentów” nie mógł liczyć na pobłażliwe traktowanie ze strony przedwojennej kadry uczonych, prowadzących zajęcia.

Ale przede wszystkim „zaorszczacy” byli młodzi. Chcieli kochać, chcieli się cieszyć każdą chwilą. Wielu z nich należało do nielegalnych organizacji, działali w podziemiu Państwa Polskiego, prowadzili działalność dywersyjną, przygotowywali Warszawę do powstania. Wiele lat głodu, strachu i terroru ze strony okupanta zakończył zryw 1 sierpnia 1944 roku, gdy warszawiacy chwycili za broń. Także Jurek, ukochany Ireny, z którym 8 września miała wziąć ślub.

Tak wspominała początek powstania:

A rano jeszcze 1 sierpnia przyszedł mój narzeczony i wtedy mówił: „Idę na Powstanie i śpieszę się, muszę zdążyć przed piątą na placówkę”. A trzy dni już nie wolno mu było iść do domu, bo on mieszkał na Pradze, to już do matki nie chodził, bo już miał zabronione. Musiał być w Alejach Jerozolimskich u kolegi, tam mieli taki punkt zborny. No i przyszedł, w domu już tak było ciężko bardzo z jedzeniem, ale ja jeszcze zrobiłam mu jakieś kluski kładzione i pomidory. I on się najadł, ja odprowadziłam go do placu Unii. Odprowadziłam, on poszedł Marszałkowską, a ja wróciłam do domu.

Sześćdziesiąt trzy dni walki w Warszawie było dla Ireny okresem nieustającej tragedii. Nie wiedziała, co dzieje się z jej bliskimi, gdzie jest ukochany, który 8 września, w dniu, w którym mieli wziąć ślub, zginął od przypadkowej kuli w pobliżu kina Colosseum. Widziała stosy usuwanych w szpitalach kończyn, widziała umierające od postrzałów dzieci – małych łączników powstania, widziała gniew w oczach warszawiaków, przeciwników tego, co się wydarzyło. Widziała, jak umierała nadzieja na zwycięstwo.

Przeżyła, choć wiele razy powtarzała mantrę, na którą składały się dwa słowa: Przetrwam to. Poznała prawdziwą historię śmierci Jurka, odnalazła matkę i przyjaciółkę – Halinę Grabosz, wtedy już mężatkę, uciekającą z pokonanego miasta z maleńkim dzieckiem. Wyniesiony z domu cukier uratował mu życie, bo matka nie miała czym karmić słabnącego z dnia na dzień niemowlęcia.

Irena przetrwała powstanie, przetrwała wojnę, skończyła studia i została lekarzem. Zmarła w 2018 roku, pozostawiając po sobie zapiski z tych koszmarnych dni.

Książka Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna jest zbeletryzowaną opowieścią o tej niezwykłej kobiecie, ale przede wszystkim to opowieść o tragicznym losie młodych ludzi, którzy urodzili się w bardzo złym czasie, których młodość przypadła na dramatyczny okres wojny. Byli piękni tą niezwykłą urodą, która każe z optymizmem patrzeć w przyszłość, która każe kochać, zachwycać się młodością i wierzyć w ideały. Byli młodzi i odważni, waleczni, gotowi do przeciwstawienia się złu. Ich powstańcze groby na każdym warszawskim skwerze otwierano po wyzwoleniu Warszawy. Znajdowano przy nich butelki, a w nich zdjęcia, nazwiska, dokumenty. Były jedynymi dowodami na to, że czyjeś życie zakończyło się w tym miejscu.

Autorka unika sentymentalizmu, oszczędnie operuje uczuciami. Za jej pośrednictwem poznajemy świat, w którym rozpacz mieszała się z brudem, krwią, głodem i straszliwym zmęczeniem. W zestawieniu z tym teraźniejszość wydaje się prosta, a dzisiejsze problemy – banalne. Katarzyna Droga w swej powieści nie rozważa zasadności wywołania powstania, ukazuje jedynie, czym się ten zryw stał dla tysięcy młodych ludzi.

Doktor Irka to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści o trudnym czasie powstania warszawskiego. Jej optyka zbliżona jest do Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego i obejmuje „nieheroiczny heroizm” codzienności, która opierała się na jednym, zasadniczym założeniu – przetrwać i zachować godność. To powieść, którą czyta się ze ściśniętym sercem i pytaniem, na które nie ma odpowiedzi.

Bardzo polecam.

Tagi: bóg

Kup książkę Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna
Książka
Inne książki autora
Pokolenia. Powrót do domu
Katarzyna Droga0
Okładka ksiązki - Pokolenia. Powrót do domu

Po latach oczekiwań w życiu Janki i Leszka pojawia się wymarzona córka, Kasia. Dorosła Katarzyna po latach spisze koleje rodzin Borengów...

Nigdy się nie bałam. Jak polskie lekarki pisały historię medycyny
Katarzyna Droga0
Okładka ksiązki - Nigdy się nie bałam. Jak polskie lekarki pisały historię medycyny

Silne, odważne, z niezwykłymi historiami medycznymi i doświadczeniami wojennymi. Życiorysy lekarek stanowią niezwykłą inspirację dla współczesnego czytelnika...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Virion. Legenda miecza. Krew
Andrzej Ziemiański ;
Virion. Legenda miecza. Krew
Herbaciane róże
Beata Agopsowicz ;
Herbaciane róże
Czarownik
Anniina Mikama
Czarownik
Ludzie z kości
Paula Lichtarowicz
Ludzie z kości
W rytmie serca
Aleksandra Struska-Musiał ;
W rytmie serca
Kołatanie
Artur Żak
Kołatanie
Esperanza
Jakob Wegelius ;
Esperanza
Mapa poziomów świadomości
David R. Hawkins ;
Mapa poziomów świadomości
Dom w Krokusowej Dolinie
Halina Kowalczuk ;
Dom w Krokusowej Dolinie
W szponach
Izabela Janiszewska ;
W szponach
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy