Gniew kłów - wiersz
Gniew kłów ;
Puste są ziemie, pola i ulice
mimo iż latarnie od dawna jasno świecą
o zachodzie słońca wszyscy umykają
okna zamykając, drzwi mocno też blokując.
Światło bezpieczeństwo pozorne ludziom daje
lecz gdy znika szybko, w popłochu umykają
ratując wszelkie dziecię bawiące się bez obaw
by nie znikło nagle, w mrokach przeznaczenia.
Domy z talizmanem z krzyża wykonanym
nie są tu przeszkodą dla istnień tak okrutnych
co jednym uderzeniem życia pozbawiają
łamią kręgosłupy, miażdżą serca żywe.
Bestie to nieludzkie stadem wędrujące
co do księżyca wyją każdej czystej nocy
co mięso pożerają bez lęku czy zwątpienia
nie zostawią kości by pogrzeb im odprawić.
Gdy widzisz ten okrutny, szkarłatny błysk nocami
ile sił uciekaj i módl się ku niebiosom
gdyż te podłe bestie nie znają krzty litości
pazury wbiją w ciało a w szyje swe zębiska.
Nie dla nich są różnice, kobieta, starzec, dziecko
mięso płci nie nosi nigdy w sercu swoim
która po wyrwaniu tak rozkosznie bije
aż do chwil pożarcia co w moment następuje.
Imię bestii Lycan więc umykaj szybko
zanim cie dopadnie w szpony swe straszliwe
litości tu nie zaznasz ofiaro bez znaczenia
krew i mięso życiem co przetrwać im pozwoli.