P r z y p o w i e ś ć - wiersz
P r z y p o w i e ś ć
Zgasła świeca bogacza
odziany w purpurowe szaty
haftowane złotem
z kufrem pełnym dukatów
stanął u Wrót Czasu
pewnym krokiem
przeszedł na drugą stronę
w oddali ujrzał stół
suto zastawiony jadłem i piciem
Strażnik w Piórach usługiwał
zebranym tam gościom
bogacz podszedł do stołu
pytając strażnika
czy i on może się posilić
...tak mój Panie jedz
ile zapragnie twoje ciało
to jadło za jednego dukata
bogacz z ironicznym uśmiechem
wyjął garść złotych monet
rozsypał w hojnym geście wokoło
biorąc ze stołu co pragnął
Strażnik spojrzał i dodał
...nie mój Panie
nie ziemskimi pieniędzmi
płacić tutaj będziesz
twoimi dukatami będą :
dobre uczynki i słowa
jakimi obdarowałeś bliźnich
tam skąd przybyłeś...
Bogacz upadł na ziemię
rozdarł szkarłatne szaty
wyrzucił z kufra złote monety
rozpłakał sie rzewnie
bo tutaj gdzie przybył
stał się żebrakiem.
30.09.2007.
Dziekuje Mistrzu komnen - za cenne uwagi poprawiłem.