Wtedy też bardzo płakała, ale pocieszał ją mąż, obejmował i szeptał, że do twarzy jej w tym nowym kolorze. Czasy się zmieniały, kobiety farbowały stare wstążki, ale nie Stefcia, ona uwierzyła swojemu ukochanemu i chciała nosić siwiznę z godnością.
Ludzie poznają się, zakochują, wiążą przyszłość ze sobą, często powiększają rodzinę, kupują dom, a potem coś zaczyna się psuć. Nie patrzą na siebie już w ten sposób, nie myślą o sobie, jak o partnerze, a raczej jak o współwięźniu, z którym muszą walczyć o każdy akceptowalny dzień wspólnej odsiadki.
Patrzył na nią, a w jego oczach widziała wściekłość. Od miłości do nienawiści dzieliła ich cienka granica, była tego świadoma, ale nie mogła uwierzyć w to, że Szymon ją szantażował.
Uderzył ją tylko parę razy, zawsze w stanie silnego wzburzenia, które sama wywołała. Sprowokowała go, więc wina leżała po jej stronie. Ba, nawet nie nazywała tego przemocą, biciem, znęcaniem, za każdym razem był to tylko "incydent". W tym słowie kryła się niewinność, delikatność i sporadyczność.
Ludzie bywają łatwowierni, ufają, dają się wykorzystywać.
Stał w przedpokoju, a po jego policzkach spływały tylko łzy - łzy pełne miłości, łzy żalu i niedowierzania, szoku oraz niezgody na te niesprawiedliwość świata.
Mijali się, żyli obok siebie, ale żadne nie zdecydowało się na ten ważny krok, by odejść i zacząć wszystko od nowa.
Każdy się starzeje, ale prawie nikt nie potrafi dopuścić do siebie tej myśli aż do samego końca.
Przez moment znajdowała się w uścisku paniki, oczami wyobraźni widziała złowrogą lalkę Lulu, która opuszcza pokój jej córki i zmierza w kierunku sypialni z nożem w małych rękach.
Nie każdy wierzy w przepowiednie, wróżby czy jasnowidzów. Większość wręcz powie otwarcie, że to oszustwo i naciąganie niewinnych ludzi na ich ciężko zarobione pieniądze.
- Co mam robić do tego czasu? - Jeśli mogę zasugerować, po prostu żyj dalej, jakby nic się nie stało.
Jeśli porzucenie marzeń było koniecznym elementem dorastania, to była na dobrej drodze do dorosłości. Ale jeśli to miała być dorosłość, to była do bani.
Tak, powinna wyjechać. Powrót do domu był błędem. Proszę, co się z nią stało. Wystarczył zaledwie jeden dzień, by zaczęła się rozpadać. To dlatego ojciec ją odesłał. Bo się rozpadała.
Nigdy. Się. Nie. Poprawi. Całe życie na przednim siedzeniu kolejki górskiej choroby psychicznej.
Ty nie umiesz żyć w strachu. A ja nie mogę żyć bez niego.
Wtedy też bardzo płakała, ale pocieszał ją mąż, obejmował i szeptał, że do twarzy jej w tym nowym kolorze. Czasy się zmieniały, kobiety farbowały stare wstążki, ale nie Stefcia, ona uwierzyła swojemu ukochanemu i chciała nosić siwiznę z godnością.
Książka: Historie pisane emocjami
Tagi: starość, mąż, Zona