John, młody chłopak marzący by zostać gwiazdą rocka, rozpoczyna pracę w agencji nieruchomości pana Vane’a w Streatham. Właściciel to dziwny i tajemniczy osobnik, skrywający mroczny i niebezpieczny sekret. Bohater szybko odkrywa, że pan Vane posiada specjalną listę domów, których sprzedażą nie pozwala się zajmować nikomu. Okazuje się, że ludzie odwiedzający te domy znikają w tajemniczych okolicznościach. Tymczasem w jednym z budynków robotnicy natrafiają na dziesiątki szkieletów. John wraz z grupką przyjaciół odkrywa przerażającą prawdę na temat potężnych mocy zagnieżdżonych w ścianach domostw.
Rozpęta się koszmar, o jakim nawet nie śnili.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2011-09-12
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: House of Bones
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek, Bartosz Czartoryski
Johny jest młodym mężczyzną, który podejmuje pracę w agencji nieruchomości. Z początku trudno mu nawiązać dobre relacje ze współpracownikami. Sytuacja ta zmienia się jednak gdy Johny zaczyna stopniowo odkrywać tajemnicę pana Vane'a- właściciela agencji. Okazuje się, że w jednym z domów na sprzedaż ze specjalnej listy pana Vane'a odnalezione zostają przez ekipę remontową dziesiątki ciał i szkieletów ludzkich ukrytych w ścianach. Co najdziwniejsze znajdują się one w różnym stadium rozkładu. Johny rozpoczyna własne śledztwo, w które wciąga potem po kolei swoich współpracowników. Szybko okazuje się, że wszystko ma związek z druidami i tajemniczymi liniami ley, dzięki którym dusze druidów mogły po śmierci przemieszczać się z miejsca na miejsce. Johny jest świadkiem jak jeden z jego współpracowników zostaje wciągnięty przez ścianę. Przerażenie wywołane tym wydarzenien dopinguje go jeszcze bardziej do znalezienia sposobu na powstrzymanie tego koszmaru.
"Dom szkieletów" Mastertona wciąga swoją fabułą niezwykle mocno, a autor nie daje nam chwili wytchnienia aż do zakończenia. Książkę czyta się w napięciu, praktycznie jednym tchem. Emocje głównego bohatera są niemalże namacalne- wczuwamy się w sytuację Johne'go i wraz z nim odczuwamy strach.
Czytając książkę dopingowałam w myślach Johne'go, aby wybrnął z grożących mu niebezpieczeństw oraz by znalazł sposób na obronienie się lub na ucieczkę. Chwilami w myślach pojawiał mi się wręcz krzyk "o nie! ". Ciekawiło mnie w jaki sposób można pokonać dusze druidów i na ile świadomy wydarzeń w tych domach jest właściciel agencji. W głowie mi się nie mieściło, że Pan Vane może o wszystkim wiedzieć i nic z tym nie robić.
Z negatywnych rzeczy? Chwilami książka była dla mnie przewidywalna. Chociaż w jakimś stopniu jest to także plusem tej powieści- budowało to u mnie grozę, gdyż miałam świadomość co zaraz się stanie i że zapewne jest to nieuniknione. Minusem są też dość słabo zarysowane postacie współpracowników Johne'go. Ograniczyło to moje odczuwanie empatii w stosunku do nich. Jednakże, z drugiej strony pomogło mi to, aby zbliżyć się do głównej postaci i aby bardziej przejmować się jej losem.
"Dom szkieletów" to kolejna książka Grahama Mastertona, która skutecznie pozwala oderwać się nam od rzeczywistości i przenieść się do świata pełnego przerażających wydarzeń, z którymi nagle przyszło się zmierzyć bohaterom powieści. Moim zdaniem zarówno fani Mastertona jak i wielbiciele horrorów nie zawiodą się na na lekturze tej książki. Polecam!
Pewnego dnia do wydziału sanitarno-epidemiologicznego w San Francisco przychodzi staruszek, który skarży się, że jego dom... oddycha. Wkrótce...
San Francisco wstrząsa fala brutalnych zabójstw. Szatan z mgły, jak morderca został nazwany przez lokalne media zabił już sześć rodzin torturując...
Przeczytane:2025-07-11, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2025,
"Wystarczył jeden rzut okiem, by stwierdzić, że muszą tu leżeć setki klatek piersiowych, łopatek, miednic, kości udowych i czaszek."
Już od pewnego czasu miałam ochotę zapoznać się z piórem osławionego Grahama Mastertona. Przyznam, że wiele słyszałam o jego twórczości, jednak nigdy wcześniej nie miałam okazji sięgnąć po jakąkolwiek z jego książek. Właśnie dlatego moja ostatnia wizyta w bibliotece skończyła się wypożyczeniem "Domu kości" tego autora.
Mrożącego krew w żyłach horroru.
Swego czasu lubiłam czuć oddech strachu na plecach. Co prawda, nie czytałam książek z tego gatunku, tylko oglądałam dużo filmów. Właśnie na tej podstawie śmiem twierdzić, że "Dom kości" to świetny materiał na produkcję telewizyjną. Czytając tę powieść wręcz widziałam oczami wyobraźni poszczególne sceny. Jednak czy historia ta jest równie dobra jako książka? Tak naprawdę, trudno mi ocenić, gdyż nie mam zbyt dużego doświadczenia w tym temacie. Osobiście mogę powiedzieć, że brakowało mi tu głębszej analizy postaci i, jak dla mnie, trochę zbyt szybko doszło do rozwoju akcji. To znaczy, nie jest to samo w sobie złe, tylko mam wrażenie, że rozciągnięcie w czasie początkowych fragmentów tekstu zdecydowanie przysłużyłoby się tej historii.
Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Autor umiejętnie buduje napięcie, natomiast szybko postępująca akcja sprawia, że czytelnik cały czas odczuwa uczucie niepokoju. W książce mamy do czynienia z elementem nadprzyrodzonymi, przez co historia nabiera głębszego wyrazu. Zdaje się wymykać ludzkiemu rozumowaniu, przy czym jest też w pewien sposób osadzona w rzeczywistości. Autor sprytnie wplata w nią opowieści o druidach, swoją drogą, muszę sprawdzić ile prawdy na ten temat znalazło się w książce. Ile by jej nie było, dzięki temu wątkowi snuta przez autora opowieść zyskuje znamion realności. Uwielbiam takie książki, w których trudno oddzielić fikcję od rzeczywistości, których lektura wywołuje refleksje na temat rzeczywistego charakteru świata.
W pożyczonym przeze mnie egzemplarzu, który ukazał się nakładem wydawnictwa Replika, znajdowały się dodatkowo trzy opowiadania tego autora: "Szara madonna", "Kształt bestii" i "Pośpieszny potwór". Moją uwagę najbardziej przykuł pierwszy tytuł, w którym granice między fikcją a realnym życiem są bardzo kruche. Historia ta podejmuje temat odpowiedzialności za popełnione czyny oraz tego, że ręką sprawiedliwości dosięgnie nas prędzej czy później, choć, nie da się ukryć, czyni to w mało konwencjonalny sposób. Jednak właśnie dzięki temu ma ona tak silny wydźwięk i zapada w pamięć.
Pozostałe opowiadania również dostarczyły mi wielu wrażeń, jednak już nie zapisały się w szczególny sposób w pamięci.
Podsumowując, opowieści spod pióra Grahama Mastertona dostarczyły mi wielu wrażeń, jednak horror to chyba nie jest mój ulubiony gatunek. Brakuje mi w nim głębi (przynajmniej, w tym konkretnym przypadku). Opowiedziane na kartach książki historie nastawione są bardziej na rozrywkowy charakter.
Moja ocena 7/10.