Wydawnictwo: Greg
Data wydania: 2003 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 255
Język oryginału: Polski
Ludzie bezdomni to opowieść o losach lekarza – Tomasza Judyma – wywodzącego się z nizin społecznych, który dzięki ciężkiej pracy i uporowi zdobył wykształcenie i zaangażował się w pomoc ubogim. Droga, którą obrał okazała się niezwykle trudna, gdyż jego bezinteresowna pomoc ludziom ubogim prowadziła do konfliktów z kolegami po fachu. Czy uda mu się zrealizować obrany cel i osiągnąć szczęście?
Na drodze Judyma pojawia się Joasia Podborska – uboga szlachcianka, która ze względu na trudną sytuację materialną zostaje zmuszona do tułaczki po domach zamożnych ludzi i pracy w charakterze nauczycielki. Kobieta pragnie jednak czegoś więcej niż pomagać ludziom – marzy o założeniu z Tomaszem rodziny i stworzeniu własnego domu. Czy lekarz pochłonięty pracą na rzecz ubogich znajdzie czas na miłość i życie u boku Joasi?
Książka może niesie jakiś głębszy przekaz, ale trudno go zrozumieć. Porusza wiele wątków i mam wrażenie, że była trochę o wszystkim i o niczym. Niewyjaśnione zostały losy Wiktora i jego rodziny, Joanny ani biednych ludzi, o których zdrowie chciał walczyć Judym. Spodziewałam się czegoś innego.
„Ludzie bezdomni" to chyba najtrudniejsza lektura, z jaką miałam do czynienia.
To historia Tomasza Judyma, który wbrew wszystkim chce pomagać ludziom biednym. To historia miasta, które jest pogrążone w smutku, biedzie i brudzie. To historia ludzi bezdomnych — dosłownie i w przenośni.
„Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesołych.”
Muszę przyznać, że początkowo nie mogłam sobie poradzić ze stylem pisania Żeromskiego. Co chwilę „odlatywałam” gdzieś myślami i nie mogłam się skupić. Przeszkadzały mi opisy, a nawet akcja nie przyciągała do siebie. Męczyłam się okropnie — mam wrażenie, że dopiero przy tej książce poczułam, jak to jest, gdy książka fizycznie i psychicznie wykańcza.
I kiedy już miałam rzucić tę książkę i dać sobie święty spokój pojawiła się postać, która niezwykle mnie zainteresowała. Mianowicie Korzecki. Być może jego skłonność do melancholii, jego wypowiedzi i styl bycia, sprawiły, że niezwykle polubiłam tego inżyniera i chciałam dowiedzieć się, jak potoczą się jego losy.
Bardzo się cieszę, że to zrobiłam.
Siedemdziesiąt około ostatnich stron Ludzi Bezdomnych wynagradza wcześniejszą całość. To właśnie ostatnie strony są najbardziej wzruszające i przemawiające. Gdyby nie one, bezwątpienia nazwałabym tę książkę, jedną z najgorszych, jaką czytałam. Jednak nie mogę tak powiedzieć.
Niestety boli mnie to, że jest to, tak nie równa powieść. Nie jestem w stanie jej ocenić i powiedzieć czy jako całokształt mi się podobała. Niestety.
Ksiazka jak na lekturę przystało, nie ciekawa. Piękna historia, szczytnie cele, niestety w trakcie czytanie uwagę skupialam na wszystkim dookoła. Niestety nie wciągnęła mnie.
Pisma zebrane pod redakcją Zbigniewa Golińskiego, t. 36. Kolejny tom korespondencji Stefana Żeromskiego dotyczy m. in. okresu pracy autora Syzyfowych prac...
Dawniej myślałam, że złą jest nienawiść. Gniewać się, mieć urazę – to inna rzecz, ale nienawiść. Przecie to jest pragnienie krzywdy.
Przeczytane:2019-10-30, Ocena: 3, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Bieda temu dokuczy, kto się za młodu nie uczy? Nonsens
Utwór o doktorze, który, mimo iż wywodził się z niskiej klasy społecznej, potrafił wyjść z tego nędznego świata. Zdobył wykształcenie, ale podjął ciężki do realizacji cel -idea walki z otaczającym złem pochłonęło go całkowicie i była główną intencją w życiu.
Ta postać nie jest, jakby się mogło wydawać całkowicie pozytywną, gdyż za jego działaniami pro społecznymi stoją bardzo osobiste pobudki. Sam doświadczył nędzy i z nią chce walczyć. Chce wyeliminować najgroźniejsze problemy społeczne i tym samym zamknąć za sobą te drzwi, za którymi zostałaby jego podła przeszłość i kompleksy. .
W wielu sytuacjach towarzyskich, w których pojawiają się inni koledzy po fachu, Judym się... kompromituje. Myślę, że to nie przesadzone słowo. Rozmowy jego z innymi lekarzami są na tak różnym poziomie. Jego argumentacja pewnych kwestii jest czasem, jeśli nie zawsze, mało rzeczowa i zbyt osobista. To pewnie dlatego, że kierują nim emocje. Jest zwyczajnie słabym człowiekiem, nie potrafiącym zawalczyć o swoje, o realizację swoich celów, jakie by one nie były. Jedyną zaletą, jaką można mu przypisać to niezwykły, może zbytni idealizm i dobro innych, którym stara się kierować. Jest też wykształcony i w jakiś tam sposób dzielny, ale szlachetność idei przegrywa z zakompleksieniem i okolicznościami.
Czym jest tytułowa bezdomność? Odnosi się ona m.in. do tej rzeczywistej, jak i ideowej. Przykładem tej drugiej jest Tomasz, główna postać utworu. Inne postaci prezentują również to zjawisko i tak na przykład, Joasia, która straciła rodziców i odeszła z domu wujostwa to bezdomność społeczna.
Największa wartość utworu kryje się w tym, że pokazany został świat zwykłych ludzi, choć kilku warstw społecznych poczynając od biedoty, bezrobotnych, wynędzniałych, a kończąc na bogaczach, inteligentach, wśród nich lekarzach. Przypomnę datę ukazania się powieści -1899 rok -imponujące.
Paryż, Warszawa, Cisy i Zagłębie to miejsca wydarzeń powieści.
Opinia powstaje na niespełna miesiąc po lekturze i jest pewien problem. O czym to było? Niby przypominam sobie ważniejsze wydarzenia, ale ze szczegółami już jest mały problem. Dziwne, ujemne odczucie, świadczące o tym, że powieść mnie nie porwała, choć z tego, co sobie przypominam podczas czytania, nawet całkiem dobrze się bawiłam. Po prostu nie zostawiła głębszego śladu po sobie. Choć nie czytałam jej w szkle lat temu kilka, jako lekturę, to uzupełniłam ten deficyt kilka lat później, z czego niezmiernie się cieszę bo nie znać tego to słaba sytuacja. Wniosek zatem jest następujący: podczas czytania cię zaciekawi, nie będzie to przyjemna lektura, bo problematyka jest taka, a nie inna, ale nie wykluczone, że wiele wątków ci potem umknie z pamięci i pozostanie jedynie mglisty obraz mozolnej walki doktora Tomasza Judyma z biedą, nędzą, kiepską przeszłością. A jeśli to za mało to wypożycz lub kup „Ludzi bezdomnych” i poznaj choćby historię nieszczęśliwej, niespełnionej i smutnej miłości, której może nie aż tak wiele, ale zawsze to jakaś motywacja.
Dlaczego to nonsens? Bo Judym był wykształcony, a chyba njbiedniejszy z wszystkich wokół.