Po spędzeniu niemal osiemnastu miesięcy w Uczelni Wojskowej Basgiath Violet Sorrengail wie, że nie ma już czasu na naukę. Nie ma już czasu na niepewność. Ponieważ bitwa zaczęła się na dobre, a wraz z wrogami nadchodzącymi z zewnątrz, jak i tymi kryjącymi się w ich szeregach, nie wiadomo już komu ufać.
Teraz Violet musi wybrać się za upadające aretiańskie osłony, aby znaleźć sprzymierzeńców na obcych ziemiach, którzy będą gotowi stanąć do walki razem z Navarrą. Podróż ta podda próbie jej inteligencję, szczęście i siłę, ale ona zrobi wszystko, żeby uratować ukochanych - swoje smoki, rodzinę, dom oraz jego.
Nawet jeśli oznacza to trzymanie tajemnicy tak wielkiej, że mogłaby wszystko zniszczyć. Potrzebują armii. Potrzebują mocy. Potrzebują magii. I potrzebują jednej rzeczy, którą tylko Violet może odnaleźć - prawdy.
Jednak burza nadchodzi... I nie wszyscy przetrwają jej gniew.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-06-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 608
Tytuł oryginału: Onyx Storm
Miałam nadzieję, że tytuł mnie nie zawiedzie i trzecia część cyklu ,,Empireum" rzeczywiście będzie niczym burza wciągająca w wir wydarzeń i emocji. Biorąc pod uwagę zakończenie drugiego tomu, perspektywy były naprawdę obiecujące. Atak ze strony veninów zdaje się nieunikniony, osłony słabną, misja poszukiwania sojuszników staje się priorytetem, a Xaden coraz bardziej osuwa się w cień, tracąc samego siebie...
Czego więc zabrakło? A może było czegoś za dużo? Niestety -- treści, która niewiele wnosiła do fabuły. Dialogów, które zdawały się tylko wypełniaczami stron. Miałam wrażenie, że ten tom, nie przynosząc zbyt wielu rozstrzygnięć, trzyma czytelnika w zawieszeniu i stanowi raczej preludium do tego, co czeka nas w kolejnej części.
Co jednak wciąż mi się podobało i pozostało niezmienne? Ekscytujące walki, w których, jak zawsze, pierwsze skrzypce (czy raczej skrzydła) wiodą cudownie wykreowane smoki. I oczywiście niezłomna Violet, której siła nie leży w nieśmiertelnej odwadze, ale w nieustannym wyborze, by walczyć mimo bólu, strachu i wewnętrznych rozterek.
Relacja Violet i Xadena to trochę zabawa w kotka i myszkę. Czasem to oni sami próbują trzymać się od siebie z daleka, innym razem rozdzielają ich dziecinne wręcz regulaminy akademii, których wszyscy twardo się trzymają, a kiedy wreszcie nic już ich nie powstrzymuje... wtedy naprawdę iskrzy!
Choć ta część nie wciągnęła mnie tak jak poprzednie, zakończenie, które funduje nam Autorka, sprawia, że bez wahania sięgnę po kolejny tom. No i nie ukrywam, że jako okładkowa sroka jestem szalenie ciekawa, jak będzie wyglądała graficzna oprawa czwartej części. Bo ten cykl to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych na moich półkach!
Czytanie "Onyx Storm" utwierdziło mnie w tym, że kocham smoki. Niestety dla mnie zdecydowanie za szybko skończył się ten tom, a na kolejny raczej długo poczekamy... Choć ta część skupia się głównie na poszukiwaniu zaginionej, szóstej rasy smoków to nie brakuje również wyborów moralnych bohaterów. Ani Xaden ani Violet nie są kryształowi, a ich wybory mogą prowadzić do poważnych konsekwencji. Nie tylko dla nich samych, ale również dla mieszkańców całego kraju. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzą koronowane głowy... Violet musi opanować swoją moc, chce znaleźć lekarstwo dla Xadena oraz pomóc Adarnie. Czy to nie za dużo jak na jedną osobę? Zdecydowanie tak i dlatego na pomoc ruszają jej przyjaciele. Niestety nie wszyscy znają pełen obraz sytuacji w jakiej znajduje się jeźdźczyni. "Onyx Storm" choć może wydawać się nudna, bo skupiamy się na poszukiwaniach smoków to zdecydowanie tak nie jest. Rozterki bohaterów są świetnym uzupełnieniem i ukazują, że każdy jest człowiekiem i nawet najsilniejsi smoczy jeźdźcy mogą nie dawać sobie ze wszystkim rady. Niestety, tak jak pisałam wcześniej książka zdecydowanie za szybko się skończyła. Mimo wszystko mam nadzieję, że do premiery kolejnego tomu nie zapomnę całej treści. A do osób, które nie znają historii Violet i Xandena mam tylko jedno pytanie. Dlaczego jeszcze po nią nie sięgnęliście?!
Musiałam chwilę ochłonąć po przeczytaniu ostatniej strony, żeby emocje opadły ;)
W tej części dzieje się tak wiele, że nie sposób się nudzić.
Najbardziej rozbudowane są wątki wojenne (długie opisy walk - jeśli kogoś nudzą, zawsze można pominąć; ja doceniam, że autorka dopracowała) i romantyczne (trochę do przesady dosłowne... ale do przełknięcia). Na plus- plot twist z Andarną.
Przyznam, że książka jest trochę przyciężka, ale jak już się wciągnęłam, to czytałam w każdej wolnej chwili. Nastawiłam się, że to już koniec historii... ale jednak nie, bohaterowie znów zawieszeni w próżni na czas nieokreślony.
Na pewno sięgnę po kontynuację, chociażby po to, by sprawdzić, czy zakończy się tak, jak przewiduję.
Z książkami, na które jest duży hype, jest tak, że albo się je kocha, albo się ich nienawidzi, dlatego pewnie nikogo już nie dziwi, że ich oceny są tak bardzo rozstrzelone. Jeżeli natomiast chodzi o mnie, to bardzo lubię twórczość Rebekki Yaross i nie ważne, w jakim gatunku literackim autorka się porusza, zawsze znajdę w jej publikacjach coś, co mnie poruszy i sprawi, że lektura będzie przyjemnością. Nie inaczej jest również w przypadku ,,Onyx Storm. Onyksowej Burzy", czyli trzeciego tomu serii Empireum. I oczywiście zgodzę się, że ta odsłona była słabsza od swoich poprzedników, ale nie zmienia to faktu, że mam do tego cyklu ogromny sentyment.
Czytając ,,Onyx Storm", miałam trochę wrażenie, że jest to taki przejściowy tom. Niby dużo się dzieje, ale ogólnie rzecz biorąc, mało jest w nim takich elementów, które miałyby większe znaczenie dla przyszłości zarówno głównych bohaterów, jak i całego kontynentu. Moim zdaniem autorka trochę za bardzo skupiła się na relacji Violet i Xadena, przez co trochę zaniedbała inne wątki, których rozwinięcie pokierowałoby fabułę w zupełnie inną stronę. I chociaż od jakiś dwóch lat, częściej wybieram romanse, niż inne książki, po prostu nie tego spodziewałam się po tej lekturze. Dlatego zdecydowanie bardziej podobały mi się poprzednie tomy, w których romans głównych bohaterów był tylko dodatkiem do fabuły, a nie głównym jej wątkiem.
Przyznam, że po zaskakującym zakończeniu ,,Iron Flame" czekałam na to, jak smoki zareagują na pewną zmianę. I niestety tutaj czuje dość spore rozczarowanie, ponieważ ten temat został według mnie zupełnie pominięty. Oczywiście wiadomo, że coś takiego nie mogło zostać podane do wiadomości publicznej, więc wie o tym tylko zaufane grono, ale jednak spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego niż tylko drobne złośliwości.
Oczywiście znalazły się w tym tomie również elementy, które sprawiały, że moje serce albo biło zdecydowanie za szybko, albo wręcz zamierało w oczekiwaniu na to, co się wydarzy, był też jeden moment, który sprawił, że nie mogłam opanować łez. Nie mogę wam jednak zdradzić z jakich powodów, ponieważ byłyby to zdecydowanie zbyt duże spoilery.
Chociaż ogólnie rzecz biorąc, powinnam dać tej książce niższą ocenę, jednak mój sentyment do tej serii sprawia, że nie mogę tego zrobić, dlatego Tairn i Andarna dostają ode mnie dodatkowe punkty. Mam jednak nadzieje, że kolejny tom będzie mniej rozczarowujący niż ten.
Po spędzeniu niemal osiemnastu miesięcy w Uczelni Wojskowej Basgiath Violet Sorrengail wie, że nie ma już czasu na naukę. Nie ma już czasu na niepewność...
BY SIĘ ULECZYĆ, ZAJRZYJ W GŁĄB SIEBIE Allie Rousseau, baletnica światowej klasy, przez lata żyła pod presją. Matka oczekiwała od niej perfekcji, niezależnie...
Przeczytane:2025-06-12, Ocena: 4, Przeczytałam,
Książka nieco chaotyczna, historia wolno porusza się do przodu. Kontynuacja pisana chyba trochę na siłę.