Żywiecczyzna, XIII wiek. Zima w górach jest surowa i codzienność wystawia ludzi na ciężkie próby. Nocą, gdy ktoś próbuje wtargnąć do domu Żywki, kobieta bez namysłu chwyta za kuszę, gotowa bronić rodziny i dobytku. Nie wie, że jej życie właśnie splotło się z losem człowieka skrywającego tragiczną tajemnicę.
Kim jest napastnik? Czy do Zabłocia przywiódł go przypadek, czy może przeznaczenie? I co tak naprawdę czai się w mrocznych lasach wokół zagrody, a co jest jedynie wytworem wyobraźni?
Słowiańska krew to intrygująca fabuła, która łączy historię i słowiańskie wierzenia w opowieść o bolesnej przeszłości, ludzkich namiętnościach, moralnych dylematach oraz cienkiej granicy między rzeczywistością a magią.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2025-05-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Słowiańskie opowieści, legendy, bajania, w każdej z nich jest odrobina prawdy...
Zimowy krajobraz Żywiecczyzny, trzynasty wiek. W małym, skromnym domku mieszka Żywka z mężem i dziećmi. Sambor jest lokalnym medykiem, wszystkim potrzebującym udziela pomocy. Małżonkowie mają za sobą trudne doświadczenia z dzieciństwa, lecz prawdziwa miłość złączyła dwa serca i rozbudziła szczęście. Podczas nieobecności Sambora w ich domu pojawił się pewien człowiek, zaskakując swoją zuchwałością. Kto i dlaczego próbował dostać się do ich domu?
Życie rodziny każdego dnia styka się z nowymi wyzwaniami, skłania do trudnych wyborów i podejmowania ważnych decyzji. Rzeczywistość przeplata się z magią tworząc zaskakującą całość.
Ciekawa historia, od samego początku wciąga w świat wierzeń i tajemnic. Otwiera przed czytelnikami drzwi do magicznej krainy. Podróżujemy przez strony powieści poznając życie w ówczesnych czasach. Przyglądamy się zwyczajom, tradycjom, wierzeniom i obrzędom. Stykamy się z wielokulturowością, wyznaniami, które się od siebie różnią. Piękna powieść o miłości, empatii i ukrytych sekretach. Wciągająca, tajemnicza książka, w której autorka zaprasza czytelnika do poznania słowiańskich stworzeń, budzących strach, wywołujących gęsią skórkę. Polubiłam główną bohaterkę, wraz z nią przeżywałam trudne chwile, ból po stracie. Cieszyłam się razem z nią podczas przyjemnych chwil, szybszego bicia serca. Nie miałam okazji czytać wcześniejszej części opowieści, ale to w niczym nie zakłóciło mi odbioru tej cudnej historii. Z pewnością wrócę do losów bohaterów. Gorąco polecam
Ech, rwała się ma słowiańska dusza, by na powrót spotkać Sambora i Żywkę, bohaterów powieści Anny Krzysteczko. Ludzie to bowiem tacy, których pokochać można od pierwszego spotkania. On wyważony, stateczny, Bogu i rodzinie oddany, a ona odważna, harda i zadziorna niczym ogień szybko płonie, a i w tarapaty się pakować wielkie zdolności posiada. I choć Samborowi chce być blisko, to pogańska dusza nie raz się w niej odzywa. Pewno z tego w powieści też przygód pod dostatkiem i non stop coś się dzieje , że od lektury tak trudno się oderwać.
Maluje pisarka te czasy plastycznym językiem, dawnym stylem i przez to czujesz jakbyś tam był i siedział obok, w tej dawnej izbie u boku tych bohaterów. Język ten bowiem potęguje słowiański klimat, którym powieść jest przesycona. Wplecione w fabułę dawne tradycje, obyczaje i życie ówczesnych mieszkańców sprawiają, że atmosfera średniowiecznych czasów otacza czytelnika mgłą wspomnień.
I legend, i przypowieści dawnych, bo i tych tutaj nie brakuje. Jak choćby ta o Źródełku Św. Wita czy o Wielkiej Niedźwiedzicy, która po niebieskim firmamencie kroczy. A to zaledwie garstka, bo całej fabuły Wam zdradzać nie chcę, tylko zachęcić troszeczkę.
Oj, miesza się w tej powieści świat chrześcijański z tym pogańskim, a i czasem kropla mitologii greckiej na kartach książki się pojawia. Kto zacz lubi szczyptę magii czy z bóstwami słowiańskimi spotkanie to rozczarowany też nie będzie, bo i z biesami spotkanie zaliczy czy i z tajemniczymi strachami, którzy okazują się... a nie tego to ja Wam nie zdradzę. Sami sięgając po książkę przekonać się musicie.
Lektura to bowiem idealna co w słowiańskich klimatach, jako i ja są rozkochani. Dla tych co przygody w literaturze lubią, co chcą dawne czasy poznać, co spotkań z tajemniczym Kosperem się nie boją.
Mnie drugi tom nie rozczarował, tylko swą przygodą i klimatem jeszcze bardziej oczarował i jedno mi teraz pozostało, na kolejne spotkanie z Żywką i Samborem oczekiwanie, by znów powrócić na żywiecką ziemię.
,,Miłowanie jest jako ten kwiat - uschnie,
jeśli go nie podlewać."
Są opowieści, które nie tylko się czyta, ale których się chętnie słucha, mając wrażenie, jakby ktoś opowiadał je przy ogniu, w długą zimową noc. Taka właśnie jest ,,Słowiańska krew", druga część historii o Żywce, Samborze i cienkiej granicy między rzeczywistością a światem niewidzialnym
Bez zbędnych wstępów fabuła zabiera nas ponownie do XIII wieku na Żywiecczyznę, gdy akurat panuje sroga zima, która wystawia ludzi na ciężkie próby. Tam, gdzie śnieg okrywa pola Żywiecczyzny, a wiatr niesie szept dawnych historii, rodzi się opowieść o uczuciach silniejszych niż mrok lasu i o ludziach naznaczonych przeznaczeniem.
Akcja tej części zaczyna się bowiem w styczniu roku pańskiego tysiąc dwieście dziewięćdziesiątego, a więc pięć lat po wydarzeniach w pierwszym tomie pt.: ,,Słowiańskie serce." To czas rozbicia dzielnicowego, które trwa od 1138 roku i wciąż jest w kraju niespokojnie. Toczą się właśnie zacięte walki między księciem Władysławem Łokietkiem a Henrykiem IV Probusem o tron krakowski, ale nie jest to tematem tej powieści.
Z dala od wielkiej polityki toczy się życie zwykłych ludzi, takich jak Żywka i Sambor Żywieccy, nadal mieszkają w Zabłociu, niedaleko Żywca, pośród gór i lasów ze swoimi dziećmi.
Czasami zdarza się, że Żywka musi sama sobie radzić w domu, bo jej mąż udziela się w miejscowym przytułku, by pomagać chorym wrócić do zdrowia. Tego dnia, gdy ją spotykamy, jest właśnie taka sytuacja. W pewnym momencie jakiś nieznajomy mężczyzna dobija się do drzwi jej chaty. Niewiele myśląc, kobieta chwyta za kuszę, gotowa bronić siebie i dzieci. To spotkanie okazuje się być nieprzypadkowe, gdyż wkrótce losy tajemniczego napastnika splatają się z życiem Żywki i Sambora wystawiając ich wartości i uczucia na próbę.
Drugi tom ,,Słowiańskiej sagi" nie zawodzi, gdy wracamy do Żywki i Sambora, do świata, gdzie słowiańskie wierzenia przeplatają się z codziennością. Anna Krzysteczko ponownie udowadnia, że potrafi snuć opowieść tak, jak niegdyś robili to najlepsi bajarze i po raz drugi urzekła mnie swoją opowieścią. Styl autorki przywodzi na myśl dawne podania snute przy cieple paleniska przez wędrownego gawędziarza. Jest w nich prostota, ale i głębia, oraz realność świata, który splata się z tym niewidzialnym, dającym o sobie znać w różnych formach. Niektóre z tych sił żyją nadal w pamięci ludzi, którzy przechowują dawne wierzenia jak żar pod popiołem. Inne objawiają się tylko tym, którzy pragną dostrzec niezwykłość w otaczającej ludzi naturze, w najcichszym szmerze puszczy, w śladzie wilka na śniegu, w nagłym błysku zrozumienia, czy szumie drzew. To właśnie wobec tej pierwotnej, dzikiej duchowości nowa wiara często staje w opozycji. Jest chłodna, pełna dogmatów, nieufna wobec tego, czego nie sposób zmierzyć ani zamknąć w sakramentach i dostrzec gołym okiem, czy objąć rozumem. Przedstawicielem tej części społeczności jest Sambor, który nie zawsze postępuje właściwie. Ma w sobie cechy, które czasami wyłaniają się w niektórych sytuacjach. Mając za sobą przeszłość związaną z kościołem, uosabia ten świat porządku i powinności, jednak nie potrafi uleczyć własnego serca z ran przeszłości. Z oddaniem pomaga chorym w niedalekim przytułku, ale wobec dawnych wrogów, a nawet przyjaciół, którzy go zawiedli, pozostaje surowy i nieprzejednany. Nie ma w jego sercu dla nich miłosierdzia. Podobnie jest z jego spojrzeniem na dawne rytuały i przekonania, jakie wciąż są w umysłach społeczności, z jego żoną włącznie. Nie rozumie, że nie wszystko da się wyprzeć z duszy, nawet jeśli ktoś przez lata próbował ją okiełznać modlitwą i nakazami. Wyraźnie widać, że mimo upływu trzech wieków od słynnego chrztu Mieszka I, wciąż żywe jest duchowe dziedzictwo przodków, szept pradawnych bogów i ślady dawnych rytuałów.
Tę stronę reprezentuje Żywka, która stara się żyć według nakazów katolickiej wiary, ale w sercu wciąż ma to coś, czego nie da się zetrzeć modlitwą ani święconą wodą: ciepłą obecność starej wiary, zakorzenionej głębiej niż słowa. To ona potrafi wybaczać, nieść pomoc, stanąć po stronie słabszych i krzywdzonych. Jest kobietą nieprzystającą do swoich czasów. Nie jest pokorna, grzeczna, zajęta tylko domowymi obowiązkami, lecz też nieustępująca w walce o siebie, rodzinę, broniąc swego honoru, nie dając sobą rządzić, wykazując się odwagą. Za swoim mężem i dziećmi jest gotowa pójść w ogień i nadstawiać swoje życie za ich bezpieczeństwo.
Mimo to razem tworzą parę, których nie omijają nieporozumienia, niesprawiedliwość, kłótnie i problemy, ale zawsze wszelkie niesnaski zwycięża miłość. Jednak, to nie tylko wiara sama w sobie jest źródłem największego bólu, lecz ludzie. Ci, którzy najgłośniej mówią o boskich nakazach, potrafią być najbardziej zawistni, okrutni i bezlitośni wobec tych, którzy nie mieszczą się w ich ciasnym obrazie świata. Żywka doświadczyła tego na własnej skórze: plotek, oszczerstw, złośliwości podszytej pozorną pobożnością. Ma w sobie siłę wyrozumiałości, współczucia i przebaczenia, które nie domaga się poklasku, lecz buduje mosty tam, gdzie inni wznoszą mury.
,,Słowiańska krew" to opowieść, w której historia splata się z dawnymi wierzeniami i codziennym życiem bohaterów. To historia o namiętnościach, moralnych rozterkach i cienkiej granicy oddzielającej świat realny od tego, co magiczne i niepojęte. Autorka nie robi nic na siłę, a jej słowa płyną wraz z kolejnymi wydarzeniami, w które zgrabnie wplecione zostały słowiańskie wierzenia, które dodają całości magicznej i mistycznej oprawy.
Z niecierpliwością wyczekuję trzeciej odsłony tej niezwykłej sagi, bo przecież nie wszystko zostało jeszcze powiedziane. Wciąż nie wiadomo, co się stało z niektórymi osobami i jak dalej potoczą się losy rodziny Żywieckich po tym, co wydarzyło się w ostatnich akapitach książki ,,Słowiańska krew." Mam nadzieję, że kolejna opowieść raz jeszcze otworzy przed nami te drzwi, za którymi czeka magia, człowieczeństwo i pulsująca w tle pamięć dawnych bogów.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z autorką
Polska, XIII wiek. W sercu Żywiecczyzny mieszka Sambor, charyzmatyczny zakonnik, który dzięki bogatej wiedzy medycznej i altruizmowi cieszy się poważaniem...