Czy da się zwieść los i zmienić jego koleje? Jaką historię niesie ze sobą Zaklinacz? Czym jest tajemnicze pło? Czy miłość jest silniejsza niż śmierć?
Zaklinacz to historia z pogranicza magii i rzeczywistości. Opowieść o miłości, która nie powinna się wydarzyć. O duchach, które nie mogą spokojnie spać. I o przeszłości, która wraca w najmniej spodziewanym momencie.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2025-04-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Zaklinacz
Język oryginału: Język polski
ZAKLINACZ I SZEPTUN
Jakże się ucieszyłam, gdy w moim abonamencie Empik Go pojawił się "Zaklinacz" - nowa powieść Tomasza Betchera, pisarza, którego książki są na swój sposób wyjątkowe. Tytuł tym bardziej mnie zaintrygował, że autor powrócił do postaci Waldka, którego poznałam wcześniej jako szeptuna mieszkającego w małej wiosce Stary Buk w Beskidzie Niskim. "Szeptun" zrobił na mnie spore wrażenie i zapadł mocno w pamięć. Teraz wchodzimy do świata Waldemara - zaklinacza. Cudna, romantyczna okładka również idealnie wpisuje się w tę piękną historię, przyciąga uwagę i nie pozwala przejść obojętnie obok tej książki.
Przenieśmy się tym razem w Bieszczady, gdzie na pograniczu rzeczywistości i baśni żyje wyjątkowo wrażliwy mężczyzna. Waldek ma niezwykły dar, uznawany jest przez miejscowych za zaklinacza, czyli osobę, która wykorzystuje owoce natury, zioła i rośliny by nieść pomoc chorym i cierpiącym, ale potrafi też przepędzić złe duchy, które mogą sprowadzać nieszczęścia. Dostrzega sytuacje i wydarzenia, których inni nie mogą zobaczyć. Jego losy od czasów dzieciństwa splatają się z życiem Zosi Sadowskiej, której ojciec jest wysoko postawionym dygnitarzem Polski Ludowej. Czy wakacje w Bieszczadach mogą stać się początkiem wyjątkowej więzi dwojga ludzi z kompletnie różnych światów?...
Pamiętam Waldemara jako szeptuna, a teraz miałam niepowtarzalną okazję poznać go w roli zaklinacza. Jego wcześniejsze losy sięgające dzieciństwa i lat młodzieńczych bardzo mnie zainteresowały. W obu wspomnianych odsłonach bohater potrafi zaczarować swoją osobowością. Jego wrażliwość, dobroć i empatia idealnie współgrają z życiem, jakie sobie wybrał. Należy jednak pamiętać, że jest to mężczyzna z charakterem, który potrafi tupnąć nogą, postawić się i zawalczyć o miłość, o kobietę, o pragnienia, nawet, gdy wiąże się to z niebezpieczeństwem. Cieszę się bardzo, że mogłam poznać bliżej również Zosię i kulisy ich wyjątkowej miłości naznaczonej strachem, niepewnością i... przeznaczeniem.
Tomasz Betcher po raz kolejny przepięknie połączył dramatyczne ludzkie losy z przyrodą, siłą natury, dzikością i magią. Miejsce urodzenia i zamieszkania w jakiś sposób nas określają. Podobnie jest z bohaterami tej opowieści. Obierając na miejsce akcji Bieszczady - tereny pierwotne, dziewicze, tajemnicze i zestawiając je z zajęciem zaklinacza, zielarza, autor starał się dodać tej opowieści pierwiastka nadprzyrodzonego, wprowadził element duchowości, tradycji, dawnych wierzeń i zwyczajów. Nie możemy zapomnieć także o tle historycznym - rzezi mieszkańców Strzyżowa, brutalnych dzialaniach PRL-owskiego urzędu bezpieczeństwa, strajkach w Poznaniu, czy fałszywych oskarżeniach i manipulacjach, które sprawiały, że niewinne osoby były więzione i krzywdzone. Te wszystkie wątki i płaszczyzny idealnie się przeplatają i uzupełniają tworząc niezwykłą, wielowymiarową opowieść, która na długo pozostaje w pamięci.
"Zaklinacz" to przepiękna, wzruszająca historia, która poraża swoim realizmem. Okres krótko powojenny, okrucieństwo okupantów niemieckich i rosyjskich, ludzkie dramaty, prześladowania i represje ze strony bezpieki - te wszystkie wydarzenia stanowią wiarygodne i bardzo prawdziwe tło dla losów powieściowych bohaterów. Ale znajdziemy tu również zdarzenia o charakterze symbolicznym i metafizycznym, z pogranicza jawy i snu. Z historii zaklinacza wyłania się nostalgiczny obraz tęsknoty za szczęściem, za życiem w harmonii z naturą, za spokojem i zwyczajną codziennością. Autor nie szczędzi czytelnikom niespodziewanych zwrotów akcji, a emocje przenikają z każdej niemal strony.
Doceniam bardzo, że Tomasz Betcher zdecydował się powrócić do historii Waldka i ponownie zaprosił nas do jego świata, gdzie życie w zgodzie z naturą, tradycją i zwyczajami jest prawdziwym szczęściem człowieka. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Lektura skłania do refleksji, a ciekawa fabuła i intrygujące wydarzenia całkowicie absorbują naszą uwagę. To już ósma powieść autora, jaką miałam przyjemność poznać i za każdym razem jestem pozytywnie zaskakiwana. Tomasz Betcher trzyma poziom i a lektura jego powieści to czysta przyjemność.
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗮𝗹𝗱𝗲𝗸 𝘇 𝗕𝗶𝗲𝘀𝘇𝗰𝘇𝗮𝗱 - 𝗠𝗮𝗴𝗶𝗮 𝗺𝗶ł𝗼ś𝗰𝗶, 𝘀𝗶ł𝗮 𝗻𝗮𝘁𝘂𝗿𝘆 𝗶 𝗰𝗶𝗲ń 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶𝗶
Po znakomitej i poruszającej powieści 𝑇𝑎 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑎, która zachwyciła mnie swoją psychologiczną głębią i mistrzowską narracją, z ogromną ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Tomasza Betchera– 𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧. Czy autor ponownie zdołał mnie oczarować? Już po kilku pierwszych stronach wiedziałam, że trzymam w rękach coś wyjątkowego.
Tomasz Betcher po raz kolejny udowadnia, że potrafi snuć opowieści pełne napięcia, emocji i ludzkich dramatów. Tym razem zabrał mnie w magiczne Bieszczady — miejsce, gdzie rzeczywistość przenika się z baśniowością, a natura staje się niemal pełnoprawnym bohaterem.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to piękna i niezwykle poruszająca historia o miłości, tajemnicach oraz niewidzialnych więziach łączących ludzi z miejscem, z którego pochodzą. Nie spodziewałam się, że mężczyzna potrafi pisać z taką czułością i empatią o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. To opowieść, która wzruszyła mnie do łez, a zarazem skłoniła do refleksji nad siłą natury i tym, co naprawdę nas określa.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to powieść, która balansuje na granicy jawy i snu, między rzeczywistością a magią, między brutalną historią a delikatnością ludzkich uczuć. Akcja toczy się w dzikich Bieszczadach – miejscu surowym, odległym i pełnym tajemnic. Tomasz Betcher napisał książkę niezwykłą – pełną emocji, prawdy historycznej, duchowości i poetyckiej wrażliwości. Takich historii się nie zapomina.
𝑃𝑎𝑚𝑖ęć 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑎𝑚𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎 𝑙𝑎𝑠 𝑤𝑒 𝑚𝑔𝑙𝑒. 𝐵𝑢𝑑𝑧𝑖𝑠𝑧 𝑠𝑖ę 𝑖 𝑛𝑎𝑔𝑙𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑧𝑛𝑎𝑗𝑒𝑠𝑧 ż𝑎𝑑𝑛𝑒𝑗 ś𝑐𝑖𝑒ż𝑘𝑖, ż𝑎𝑑𝑛𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑐𝑖 𝑠𝑖ę 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑜𝑚𝑒. 𝐵łą𝑑𝑧𝑖𝑠𝑧 𝑖 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑐𝑖 𝑠𝑖ę, ż𝑒 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒𝑠𝑧 𝑑𝑟𝑜𝑔𝑖 𝑑𝑜 𝑑𝑜𝑚𝑢. 𝐴𝑙𝑒 ż𝑎𝑑𝑛𝑎 𝑚𝑔ł𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑙𝑒𝑔𝑎 𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒. 𝑊 𝑘𝑜ń𝑐𝑢 𝑠𝑖ę 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑖𝑒𝑤𝑎, 𝑎 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧y𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜.
Zosia i Waldek poznali się w niezwykłych okolicznościach. Dziewczynka, gdyby nie pomoc Waldka, utopiłaby się tuż po tym, jak pobłądziła w lesie, podążając za sarną. Jedyne, co zapamiętała z tamtego dnia, to rude włosy chłopaka i jego niezwykłe, dwukolorowe źrenice.
Minęło kilkanaście lat. Zosia jest już dorosłą panną, córką państwowego dygnitarza. Waldek tymczasem pracuje jako parobek u okolicznego gospodarza. Ich drogi ponownie się krzyżują, gdy Waldek zostaje wezwany do poważnie chorej krowy w PGR-ze, lecz niestety przybywa zbyt późno i nie udaje mu się uratować zwierzęcia. Negatywne nastawienie do chłopaka jeszcze się potęguje – jego znajomość ziół i medycyny ludowej nie jest mile widziana przez jedyną słuszną władzę. Zosia rozpoznaje w mężczyźnie swojego dawnego wybawcę. Waldek traci dla niej głowę, choć wie, że jako wiejski oberwaniec, bez dachu nad głową, nie ma nic, co mógłby jej ofiarować. W końcu dziewczyna znika bez słowa. Waldek cierpi, ale musi pogodzić się z losem.
Mijają kolejne lata. Waldek znajduje się już w zupełnie innym miejscu – zarówno dosłownie, jak i w życiu. Pomaga ludziom i zwierzętom, zyskał szacunek lokalnej społeczności. Choć UB nadal go poszukuje, miejscowi nie zamierzają go wydać. Wciąż tęskni za utraconą miłością. I gdy wydaje się, że już nigdy nie spotka Zosi, pewnego dnia sołtys wzywa go do ciężko pobitej dziewczyny. Okazuje się, że to Zosia – wzięła udział w poznańskich strajkach i trafiła w ręce bezpieki. Teraz nikt nie potrafi jej pomóc, cała nadzieja, że uda się to Waldkowi, jest dla niej ostatnią deską ratunku. Dziewczyna niczego nie pamięta – ani jego, ani swojego dawnego życia. Waldek ma nadzieję, że miłość i troska pozwolą mu ją odzyskać, przywrócić do życia. Bieszczady to niemal koniec świata – dzika, surowa kraina, w której ludzie są dobrzy, ale macki UB sięgają daleko. W końcu na progu domu Waldka pojawia się mężczyzna, którego wygląd i sposób bycia przywodzą na myśl niemieckiego żołnierza – bezlitosny, zimny, przekonany o swojej bezkarności. Władza daje mu wolną rękę. Dla Waldka i Zosi to znak, że muszą uciekać.
To niesamowita powieść, która chwilami przyspiesza bicie serca. Masakra w Strzyżnem, z której Waldek jako jedyny uchodzi cało, cygańska wiedźma, ciążąca na nim klątwa, oskarżenie o morderstwo, którego nie popełnił, ciągła ucieczka przed UB – to wszystko sprawia, że zanurzyłam się w tej historii po uszy. Autor opowiada tę historię w sposób tak sugestywny, że trudno nie widzieć jej oczami wyobraźni. Wszystko kotłowało się w mojej głowie, obrazy przesuwały się przed moimi oczami niczym kadry z filmu. Balansowałam między jawą a snem, rzeczywistością a magią, życiem a śmiercią, bo realizm magiczny wyzierał z każdej strony. Niesamowicie przedstawiona historia Bieszczad, które mają długą i krwawą historię. Niemcy, Sowieci, UPA, Ludowe Wojsko Polskie – wszyscy przelali tu krew.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to przepiękna i niezwykle poruszająca opowieść. Opisy przyrody i ucieczki Waldka i Zosi zapierają dech w piersiach. Kolejna karta z historii Polski opowiedziana z perspektywy prostego człowieka, zanurzona w magii, niczym pieśń przy ognisku – kołysząca, pełna ciepła i wzruszeń. Ta książka daje jasny przekaz, że nie tylko wojna wyzwalała w ludziach psychopatyczne skłonności. To przede wszystkim władza i poczucie bezkarności pozwalały małym, zawistnym ludziom wyżywać się na słabszych, odreagowywać własne frustracje. Tak jak okazja czyni złodzieja, tak władza potrafi wydobyć z człowieka najgorsze instynkty. "Potwór" zawsze nim pozostanie. Dobry człowiek – nigdy się nie zmieni, nie złamie.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to opowieść o symbiozie człowieka z naturą. Waldek jest jej najlepszym przykładem. Natura daje mu wszystko, czego potrzebuje. A my, współcześni, zapominamy, jak ważna jest jej obecność. Zachłyśnięci nowoczesnością, próbujemy ją zdominować, nie widząc, że to droga donikąd. Technologia ma swoje miejsce, ale nie może nas całkowicie oderwać od świata, który nas stworzył. Życie wbrew naturze w końcu obróci się przeciwko nam.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to coś więcej niż powieść. To przypowieść o tym, jak natura – jeśli tylko się jej słucha – potrafi dać człowiekowi siłę, ukojenie i schronienie. Waldek, choć okaleczony przez życie, staje się symbolem tej symbiozy. Jego relacja z przyrodą jest pełna szacunku i pokory – to kontrast wobec współczesnego świata, który w imię nowoczesności coraz bardziej się od niej oddala. Waldek to ktoś wyjątkowy. To nie zwyczajny mężczyzna, to człowiek po dramatycznych przejściach. Był ocalonym. Widzącym. Zaklinaczem. Na koniec powieści nie był już zagubionym chłopcem, Waldusiem, którego po pacyfikacji rodzinnej wsi przygarnęli Cyganie. Na koniec powieści nie był już zagubionym chłopcem, Waldusiem, którego los tak boleśnie doświadczył. Stał się kimś zupełnie innym – silnym, niezależnym człowiekiem, obdarzonym wewnętrzną siłą i niezwykłym darem, którego bali się ci, którzy nie potrafili go zrozumieć. Dla władzy był zdrajcą narodu, może nawet imperialistycznym szpiegiem.
𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 napisany jest pięknym, obrazowym językiem, pełnym emocji i autentyzmu. Widać w niej ogromną dbałość o szczegóły, doskonały research oraz miłość autora do polskich gór i tradycji. 𝑍𝑎𝑘𝑙𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧 to nie tylko historia — to prawdziwe doświadczenie, które zostanie ze mną na długo.
𝑁𝑖𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑜𝑏𝑗ąć 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑒𝑚. 𝐶𝑧𝑎𝑠𝑎𝑚𝑖 𝑤𝑦𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑦ć 𝑛𝑎 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑖 𝑔𝑜 𝑐ℎł𝑜𝑛ąć.
Jeśli chcecie, żeby „𝑠́𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑤𝑜𝑘𝑜́ł 𝑠𝑡𝑎ł 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑠𝑦𝑚𝑓𝑜𝑛𝑖𝑎̨ 𝑛𝑜𝑤𝑦𝑐ℎ 𝑑𝑜𝑧𝑛𝑎𝑛́” to serdecznie zapraszam do zanurzenia się w powieści „Zaklinacz”. Ta książka to powiew magii, delikatności i rozmaitych emocji. Opowieść nietuzinkowa, która z pewnością każdemu dostarczy wielu wrażeń.
Przypadkowe spotkanie Zosi i tajemniczego Waldka zmienia losy obojga. Później ich drogi jeszcze kilkakrotnie się skrzyżują przynosząc wiele zaskoczeń i diametralnie zmieniając ich życie.
Czy córka PRL-owskiego dygnitarza znajdzie wspólny język z bieszczadzkim zaklinaczem? Czy na młodym mężczyźnie faktycznie ciąży klątwa?
Waldek egzystuje z wiejską społecznością w symbiozie. Czuje się bezpieczny i jest akceptowany przez ludzi, którzy potrzebują znachora dla siebie i zwierząt. Skomplikowana, trudna przeszłość kroczy za nim niczym cień, odbierając radość życia. Zaklinacz szuka ukojenia w naturze. W czynieniu dobra. Czasami zapominając o sobie i swoich pragnieniach. Jak w takiej rzeczywistości odnajdzie się dziewczyna z miasta?
„Zaklinacz” to opowieść, w której zapach ziół, lasu i wody dociera do czytelnika tak intensywnie jakby znajdował się w centrum wydarzeń, w chacie znachora, w górach we wsi na końcu świata. Czytając można poczuć jak to wszystko jest na wyciągnięcie ręki.
Autor świetnie kreśli rys charakterologiczny głównego bohatera pozwalając czytelnikowi na stopniowe odkrywanie wspomnień ukrytych głęboko w zakamarkach pamięci. Dlatego ta powieść tętni emocjami. To historia niezwykłego człowieka i miłości głębokiej, prawdziwej, ostatecznej. Opowieść o zaklinaczu, który widzi i czuje więcej. Opowieść o bardzo wrażliwej osobie, której trudno odnaleźć się w otaczającym świecie i która przez niektórych uznawana jest za dziwaka.
Powieść przepełniona jest realizmem magicznym i nostalgią za życiem w zgodzie z naturą. Ale jest to jednocześnie bardzo intensywna lektura. Autor nie szczędzi czytelnikowi zaskakujących zwrotów akcji i dramatycznych momentów. Jak się okazuje przeszłość wcale nie jest taka odległa i podąża za bohaterami krok w krok nie dając im wytchnienia, bo piętno jakie po sobie zostawiła jest niczym ropiejąca rana.
Dla mnie „Zaklinacz” to przede wszystkim powieść o ukrytych pragnieniach, duchach przeszłości, o tym jak los nas kształtuje i że na niektóre rzeczy po prostu nie mamy wpływu. A jednak szukamy miłości, spełnienia, akceptacji i spokoju. Toczymy walkę z przeznaczeniem. Dzień w dzień wytrwale. Aby spotkać tę jedyną osobę, która nas zrozumie i będzie widzieć sercem.
„𝑍𝑜𝑏𝑎𝑐𝑧𝑦ł𝑎 𝑏𝑜́𝑙, 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑦 𝑛𝑜𝑠𝑖ł, 𝑜𝑏𝑟𝑎𝑧𝑦, 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑒 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑎ł, 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜𝑠́𝑐́, 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł.”
„Zaklinacz” to również powieść o ucieczce od zgiełku wielkiego świata i o tym, jak wiele może zdziałać magia miłości, ziół i wytrwałości.
„(…) 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎 𝑠́𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑛𝑎 𝑛𝑜𝑤𝑜, 𝑧𝑢𝑝𝑒ł𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑧̇ 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦𝑠́.”
Nie każdemu dane jest ponowne spojrzenie na swoje życie. Czasami zatrzymuje nas dopiero drastyczne zdarzenie. Wtedy mamy szansę, aby zacząć od nowa. Aby się odrodzić.
Sami oceńcie czy działalność Waldka to tylko zabobony czy może mądrość ludowa przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wiedza czy intuicja? A może intuicja to nic innego jak wiedza podszyta wrażliwością?
Serdecznie polecam!
“Zobaczyła ból, który nosił, obrazy, które widział i przeszłość, której nie chciał”.
Moje kolejne bardzo udane spotkanie z twórczością autora, kolejny raz całkowicie przepadłam. Rewelacyjna powieść obyczajowa, wnikliwe spojrzenie na drugiego człowieka, całość otulona odrobiną magii. Przyjemność z czytania ogromna!
Bieszczady tuż po II wojnie światowej. W tym pięknym miejscu żyje Waldek, chłopak, który od zawsze miał pod górkę. Przez miejscowych uważany jest za zaklinacza, ludzie często szukają u niego pomocy. Doskonale zna się na ziołach, zaczynaniu, widzi i słyszy więcej. Na jego drodze staje Zosia, córka PRL-owskiego dygnitarza, oczko w głowie tatusia. Od paru lat co roku dziewczynka razem z rodziną przyjeżdża w góry na wczasy. O mały włos doszłoby do tragedii, Waldkowi udaje się uratować Zosię. Po paru latach ich drogi krzyżują się ponownie. Mężczyzna jest przekonany, że ciąży na nim klątwa.
Z przyjemnością i ciekawością przeniosłam się do trudnego, niepokojącego świata naszych bohaterów. Akcja powieści toczy się niespiesznie, przenosi nas w przepiękne Bieszczady, do czasów po II wojnie światowej. Fabuła zajmująco poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, niesie ogromne, sprzeczne emocje. Styl Autora jest lekki, barwny, naturalny, czuć wiedzę i przygotowanie do poruszanych tematów. Pan Tomasz z wnikliwością i empatią ukazuje wewnętrzne zmagania, rozterki, porywy serca naszych bohaterów. A ci rewelacyjnie ukazani, to ludzie pełni wad i zalet, naznaczeni przez życie, zajmujący rys psychologiczny ich osobowości. Z narastającą niecierpliwości i niepokojem razem z nimi przejrzałam ich trudne życiowe ścieżki.
Urzekająca swoim ciepłem i trudna jednocześnie historia. Świat realny, subtelnie przeplata się z tym nierzeczywisty, wszystko ze sobą idealnie współgra. Natura, jej piękno, czerpanie z jej zasobów. Piekło wojennej zawieruchy, powojenna, trudna, komunistyczna rzeczywistość. Wyobcowanie pośród innych, odrzucenie, samotność, śmierć, która zabiera najbliższych. Bolesna przeszłość, która kładzie się cieniem na teraźniejszości. Podejmowanie trudnych życiowych wyborów, kruchość i ulotność życia, piękno i brzydota, bezwzględność, czynienie zła, które ma różne oblicza. Ludzka zwyczajna i niezwyczajna dobroć, bezinteresowność. Miłość, która czyni świat lepszym, znośniejszym, niesie nadzieję na szczęśliwą odmianę losu.
Piękna, poruszająca, przepełniona emocjami opowieść o przeznaczeniu, tajemnicach, miłości, ludowych wierzeniach, ze szczyptą magii i siłą, jaka drzemie w naturze. Napisana wrażliwym sercem, dotyka najskrytszych zakamarków ludzkiej duszy. Jeżeli nie znacie jeszcze książek autora, serdecznie zachęcam do zapoznania się z jego twórczością. Bardzo, bardzo polecam! Tatiasza i jej książki :)
IG @moj_huragan_mysli : Czy wierzysz w przesądy?
Dziś chciałabym skierować Waszą uwagę na książkę "Zaklinacz" @tomaszbetcher.autor . Jest to już druga książka z dorobku tego Pana, którą przeczytałam. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że już więcej nie pójdę ani nie sięgnę po żadną następną. Za to od teraz będę biegła a jak następną zobaczę, to będę łapczywie ją chwytać!!!
Sprawdźcie dlaczego ?
"Zaklinacz" to historia tocząca się w dwóch liniach czasowych. Główną osią powieści są przygody Zosi i Waldka w małej wsi znajdującej się w Bieszczadach. Czytając, doskonale czuć retro klimat za sprawą słownictwa bohaterów, staroświeckich określeń czy sposobu życia mieszkańców.
To wszystko okraszone zostało wciągającą fabułą, która wzbudza empatię dla głównego bohatera - Waldka, ten zaś jest przybłędą, którego pewna rodzina przysposobiła, lecz ani nie darzyli go zbytnią sympatią ani szacunkiem, może oprócz Pani domu - Grażyny.
Odczuwałam dużą niezgodę i smutek z tego powodu, bo Waldka nie da się nie lubić. Jest pracowity, pomocny i niekonwencjonalny. Jest zaklinaczem - zna się na ziołach i odpędzaniu duchów, które są przyczyną chorób. Cieszył się uznaniem i często był proszony o pomoc. Niechęć do mężczyzny była wyrazem zazdrości u wiejskich chłopów. Gdy główny bohater poznaje wczasowiczkę - Zosię - dowiadujemy się o Waldku jeszcze jednej rzeczy. Ma wielkie serce, gotowe na przyjęcie miłości, ale jest nieszczęśliwym samotnikiem. Relacja z Zosią dużo zmienia, lecz ta miłość z góry skazana jest na porażkę. Zosia to córka wysoko postawionego urzędnika dawnego PGR-u. Związek dwojga ludzi z tak skrajnych grup społecznych jest nieakceptowalny. Mimo tego Zosia i Waldek nie zważają na konwenanse. Kiedy nagły wyjazd kobiety wydaje się być końcem tej letniej przygody, dzieje się duży zwrot akcji, który przynosi ogrom emocji, sporo bólu, ale mimo wszystko satysfakcji i uznania dla tych dwojga. Miłość potrafi pokonać niebywałe przeszkody. Gdy Zosia prosi Waldka o opowiedzenie jej swojej historii - dlaczego stał się przybłędą i jak wyglądało jego życie przed przybyciem do wsi - w książce pojawia druga linia czasowa - retrospekcje Waldka.
Historia rozdziera serce na miliony kawałków. Jest bardzo emocjonalna. Wyjaśnia wiele sytuacji z poprzednich stron książki. Jestem absolutnie zachwycona konstrukcją tej powieści. Wszystko jest tu niesamowicie przemyślane! Autor prowadzi przez historię sposobem "od nitki do kłębka", a po drodze wplata fakty historyczne oraz przedstawia starodawne wierzenia. Zaklinacz to przejmująca historia o przyjaźni, nadziei i miłości, która ukryta jest w sercach, naturze i przeznaczeniu. Książkę otrzymałam w ramach nagrody od @serwisgranicepl. Dziękuję ?
Ach ten Tomasz, on to potrafi zawładnąć duszą czytelnika. Moją usidlił już dawno i do tej pory jestem wierna jego książkom. Mało tego tym razem zastosował realizm magiczny, jakże przeze mnie lubiany, więc zaskoczył mnie jeszcze bardziej.Tym razem przeniósł mnie do świata, który kocham, a mianowicie słowiańskiego świata, w którym medycyna korzysta z natury, gdzie wątek zielarstwa urzeka czytelnika, gdzie natura w ogóle odgrywa pierwsze skrzypce. Czujemy tę magię z niej czerpaną, ale też autor pokusił się o wątek sił nadprzyrodzonych, który dodaje fabule mocniejszego, aczkolwiek ekscytującego wydźwięku. Atmosfera tej książki jest wyjątkowa. Widzimy przynależność do miejsca, które daje szczęście. Poznajemy Waldka, który nie miał łatwego życia, płynęła w nim po części romska krew. Jednak odznaczał się czymś wyjątkowym, oprócz tego, że potrafił leczyć tym, co natura oferuje nam na co dzień i wołano go zawsze, kiedy wszystko inne zawodziło, to dodatkowo miał moc odstraszania złych mocy, przepędzania duchów. Był spokojnym człowiekiem, nikomu nie wadził, miał dobre serce, zresztą ludzie, którzy obcują z naturą, są ludźmi wrażliwymi, widzącymi więcej. Jednak życie, a może bardziej ludzie nie byli dla niego łaskawi. Jednak niepokojące było również to, że ciążyła nad nim klątwa. Jaka? Tego Wam nie powiem.Poznajemy także Zosię, która jest totalnie z innego świata niż Waldek, inny status społeczny, ale mimo to ich ścieżki ciągle się krzyżują, nie koniecznie w przyjemnych okolicznościach. Jednak serce Waldka od pierwszego spotkania biło już tylko dla Zosi i kiedy okazuje się, że jest dla niej ostatnią deską ratunku, próbuje również zawalczyć o jej serce i miłość, bo Waldek, choć spokojny i wrażliwy, potrafi walczyć o swoje.Do tego tło historyczne, które często pojawia się w książkach autora i zawsze jest idealnie dopasowane do opowieści, którą przekazuje nam na kartkach papieru, choć bolesne i ukazujące niesprawiedliwość dokłada nam emocji. Cała fabuła daje nam mocno do myślenia. Zachęca do chwili refleksji.Tomasz stworzył piękna, wzruszającą, także bolesną historię, która zostaje w naszych sercach na długo. Zakończenie wycisnęło ze mnie chyba wszystkie łzy. To nie tak miało się skończyć. Tomaszu, jak mogłeś, tak potraktować bohaterów. Nie wybaczę ci chyba tego ?
Czy troje to już tłum? Zuzannę, Paulę i Bartka wiążą wspomnienia i wspólnie spędzona młodość. Połączyła ich burzliwa relacja, która potem przerodziła się...
Historia braci-lotników, których los rzuca w wir wojny i to po dwóch przeciwnych stronach, oraz sióstr (wnuczek jednego z nich), które mierzą się z wyzwaniami...