Mericat Blackwood mieszka w rodzinnej posiadłości ze swą siostrą Constance i wujem Julianem. Nie tak dawno temu rodzina liczyła siedmiu członków - do czasu, kiedy pewnej nocy do cukiernicy trafiła śmiertelna dawka arszeniku. Uwolniona od zarzutu morderstwa Constance wróciła do domu, gdzie Mericat robi wszystko, by uchronić ją przed natarczywością i wrogością miejscowej społeczności. Dni upływają w dosyć szczęśliwym odosobnieniu, aż pewnego dnia do posiadłości przybywa kuzyn Charles.
Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 1998 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 189
Tytuł oryginału: We have always lived in the castle
Język oryginału: angielski
Lektura drugi raz, i tak samo dobra jak za pierwszym.
Paranoja, agorafobia, strach przed ludźmi.
Rzadko kiedy w książce nie możemy ufać narratorowi. Co naprawdę się wydarzyło, dlaczego? Kto jest prawdziwą ofiarą w tej sytuacji; wszyscy? Nikt? Kto sprawuje realną władzę w tym dysfunkcyjnym domu i czy demony to naprawę demony, czy ludzie z dobrymi intencjami?
Małe miasteczko. Monotonnie szare i bezbarwne jak jego mieszkańcy. Na jego tle wyróżnia się stara rezydencja Blackwoodów, zamieszkała przez dwie siostry wraz ze stryjem Julianem. Constance I Mary Katherine nie cieszą się zbytnią sympatią mieszkańców-z wzajemnością. Powodem może być zazdrość spowodowana majątkiem dziewczyn oraz tajemnicza śmi3rć członków rodziny, o którą została posądzona Constance. Sąd ją jednak uniewinnił i teraz musi zmagać się z troskami życia codziennego oraz dziwactwami jej młodszej siostry. Siostry żyjącej w swoim świecie i wykonującej rytuały mające na celu ochronę domu i rodziny. Pewnego dnia ich spokój zostanie zakłócony przybyciem kuzyna Charlesa...
Jest to moje drugie podejście do powieści Shirley i niestety znowu nieudane. Brakuje mi tutaj klimatu jak z innych powieści gotyckich, które udało mi się przeczytać. Spodziewałam się gęstej atmosfery, przepełnionej mrokiem i grozą, a tylko jakaś ich cząstka zawarta jest w umyśle Merricat.
Na duży plus zasługuje przedstawienie członków rodziny Blackwoodów, z których część miała coś na sumieniu, uważali się za lepszych od pozostałych. Nie dziwi zatem pełne zawiści nastawienie mieszkańców.
Finałowa scena i to, co się działo po niej rozczarowała mnie, bo w zasadzie nie zmierzała do niczego. Byłam skonsternowana i zadawałam sobie pytanie- to już? I to tyle?
Wiem, że są osoby, którym książka przypadła do gustu i mogę zrozumieć dlaczego, ale ja szukałam w niej czegoś zupełnie innego i niestety nie udało mi się tego znaleźć ???? Polecam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie, bo nie jest ona zbyt długa.
Bardzo to było dziwne, intrygujące i zaskakująco dziwne. Nie wiem czy już o tym wspomniałem, ale książka była dziwna. I chyba to tyle, co mogę na temat tej historii napisać, bo choć czytało mi się dobrze, ciągle czekałem na jakiś rozwój wypadków i choć jakiś tam był, to na pewno w żadnym stopniu nie taki, jakiego bym się spodziewał. W każdym razie - złe to nie było, bardzo dobre też nie. Warto było przeczytać i chyba swoim dziwnolstwem zapisze się w mojej pamięci...
Książka zapowiadała się dobrze. Intrygująca fabuła, ciekawe postacie. Jednak im dalej tym gorzej, jakoś spodziewałam się czegoś więcej. Uważam, że koniec jakoś nie pasował mi do tej książki, był jakby wymuszony i pisany na szybko. Trochę tak jak ktoś już tutaj napisał, jakby autorka sama nie wiedziała jak ją zakończyć.
Moje trzecie spotkanie z tą autorką i znów nie do końca udane, choć bardziej niż poprzednie ("Nawiedzony dom na Wzgórzu" to jedna z najsłabszych książek, jakie w życiu przeczytałam).
Początek książki był nawet udany. Mamy tutaj dwie siostry i ich niepełnosprawnego wujka, które żyją z dala od innych ludzi, rzadko wychodzą z domu i są napiętnowane przez społeczeństwo miasteczka, w którym żyją, albowiem jedna z nich została oskarżona o wymordowanie całej rodziny za pomocą arszeniku. Dziewczyna została później uniewinniona, ale niechęć ludzi pozostała. Wiodą uporządkowane, dosyć spokojne życie dopóki nie postanawia ich odwiedzić krewny - kuzyn Charles, którego przyjmują pod swój dach.
Nie jest to horror, ani powieść grozy, choć tak bywa reklamowana. To bardzo pesymistyczna książka z zakończeniem, które mi się kompletnie nie podobało. Nie dostałam od autorki nawet jakiejś iskierki nadziei, żebym mogła z innym nastawieniem niż negatywne zakończyć tę powieść.
To moja ostatnia książka Shirley Jackson. Nie polecam twórczości tej pani.
Najsłynniejsza, wielokrotnie ekranizowana, powieść o nawiedzonym domu Do starego, mrocznego i owianego złą sławą domu na wzgórzu przybywają cztery...
Niesamowita, gotycka opowieść autorki Nawiedzonego Domu na Wzgórzu i Loterii! Merricat Blackwood wraz z siostrą Constance i wujem Julianem zamieszkują...
Przeczytane:2015-08-01, Ocena: 3, Przeczytałam, 12 książek na 2015 rok,