Jakie zapomniane tajemnice kryją malownicze ustronia? „Złote góry" Klaudiusza Szymańczaka

Data: 2025-05-12 10:30:02 | aktualizacja: 2025-05-19 11:06:51 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Ludzie nie są źli, są nieszczęśliwi
- Abraham Maslow

Gdy w klimatycznym sudeckim pensjonacie jednocześnie meldują się szukająca sensacji dziennikarka, szef gangu pruszkowskiego oraz obsesyjnie powracający do niewyjaśnionej zbrodni policjant, obiecany turystom relaks i wypoczynek stają pod znakiem zapytania.

Jakie zapomniane tajemnice kryją malownicze ustronia Złotych Gór? I czy dręczony skrajnymi emocjami gangster załatwi najważniejszą w życiu sprawę?

Tym razem komisarz Robert Laurentowicz, znany z kryminałów Negatyw, Mroczny świt i Virga, wznawiając śledztwo dotyczące egzekucji znanego dziennikarza i jego żony, mierzy się również z demonami własnej przeszłości.

Złote góry - grafika promująca ksiązkę

Do lektury powieści Klaudiusza Szymańczaka Złote góry zaprasza Wydawnictwo Oddechy. 

Złote góry to brutalna, wielowarstwowa historia o lojalności, traumie, pamięci i iluzji sprawiedliwości – pisze Danuta Awolusi w naszej redakcyjnej recenzji powieści.

Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Złote góry:

Rozdział czwarty: Lotnisko Chopina w Warszawie, czerwiec 2023

Nadkomisarz Robert Laurentowicz wysiadł z pociągu Szybkiej Kolei Miejskiej na stacji Lotnisko Chopina i po raz kolejny w ciągu ostatniej godziny zerknął na zegarek. Do przylotu samolotu, na który czekał, pozostały nie więcej niż trzy kwadranse. Mężczyzna z zainteresowaniem rozejrzał się po peronie, bowiem widział go pierwszy raz w życiu. Na stołeczne lotnisko zawsze przyjeżdżał samochodem. Przez moment szukał w kieszeni jeansów metalowej papierośnicy, będącej pamiątką po ojcu. O ile z nałogiem palenia rozstał się wiele lat temu, o tyle z papierośnicą rozstać się nie chciał i nie potrafił. Stojąc na wielkim lotniskowym parkingu, oficer otworzył srebrne, zdobione pudełeczko i wyciągnął jednego z dziesięciu papierosów, które stanowiły osobliwą, a zarazem jedną z nielicznych pamiątek po zmarłym ojcu. Kiedy tylko w życiu Roberta Laurentowicza działo się coś ważnego, o czym chciałby porozmawiać z tatą, sięgał po papierosa z jego papierośnicy. Ostatniego wypalił kilka lat wcześniej, kiedy urodził się jego syn Piotr.

Benzynowa zapalniczka wydobyła z siebie cichy trzask i wyskoczył z niej wielki płomień, bez trudu radząc sobie z podmuchami wiatru. Komisarz stuknął papierosem w nadgarstek dokładnie w taki sam sposób, w jaki robił to jego ojciec, i po chwili zaciągnął się dymem z ponaddwudziestoletniego papierosa. Tymczasem kilkaset metrów wyżej, w samolocie lecącym z Frankfurtu do Warszawy, pasażerowie usłyszeli komunikat przypominający o konieczności zapięcia pasów w związku z lądowaniem.

– Maćku… – Artur Wasilewski zwrócił się szeptem do śpiącego syna, zapinając jednocześnie jego pas bezpieczeństwa.

– Gdzie mój dreamliner, tato? – Chłopiec nagle się przebudził i od razu spytał o model samolotu, który dostał od ojca na lotnisku w Guadalajarze.

– Tu jest. – Wasilewski spokojnie sięgnął po zabawkę leżącą na podłodze i ułożył ją na kolanach syna.

– Śniło mi się, tato, że byłem pilotem i latałem takim samolotem – zrymował Maciek nieświadomie, czym rozbawił stewardessę, która właśnie pojawiła się obok.

– Na pewno kiedyś zostaniesz pilotem. Musisz tylko dużo się uczyć i bardzo tego chcieć. Aksamitny kobiecy głos w równym stopniu przykuł uwagę ojca, jak i syna, więc obaj patrzyli teraz prosto w brązowe oczy ciemnowłosej stewardessy.

Zarówno Wasilewski junior, jak i senior nienaturalnie długo wpatrywali się w kobietę, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Dziwnym zbiegiem okoliczności miała ona niemal identyczny tembr głosu, jak żona Artura Wasilewskiego i jednocześnie matka Maćka. Nieświadoma wrażenia, jakie przed chwilą wywarła, stewardessa uśmiechnęła się jeszcze szeroko i upewniwszy się, że obaj pasażerowie mają zapięte pasy, przeszła do następnych foteli podróżnych znajdujących się w klasie biznes.

– Lądujemy, tato? – spytał Maciek, patrząc przez okno na przedmieścia Warszawy.

– Tak – potwierdził Wasilewski z uśmiechem, ściskając dłoń syna.

Tymczasem komisarz Laurentowicz zaciągnął się właśnie po raz ostatni papierosem i zgasił go, przyciskając zdecydowanie, aczkolwiek delikatnie, do betonowej obudowy kosza na śmieci, po czym schował niedopałek do papierośnicy, w której mieściły się już dwa inne pety. Kilka minut później Laurentowicz stał w hali przylotów, w odległości kilkunastu metrów od wejścia do niej z terminala, i udawał, że przegląda coś w smartfonie, podczas gdy w rzeczywistości ustawiał aparat urządzenia na tryb seryjnego robienia zdjęć. Niedługo później kilkanaście fotek wylądowało w pamięci telefonu śledczego, a na ekranie zamigotał cicho numer i wyświetliło się nazwisko szefa komisarza.

– Dzień dobry, panie Robercie – podinspektor Sieciński zwrócił się do Laurentowicza w taki sam sposób, jak zwykle. – Nie przeszkadzam?

– Nie, nie. Proszę mówić, szefie.

– Wiem, że dziś ma pan wolne, ale czy nie miałby pan jakichś piętnastu minut, góra pół godziny, żeby się ze mną spotkać gdzieś w mieście? Jeśli jest pan zajęty, możemy jutro pogadać w biurze, ale…

– Mogę być za pół godziny w Śródmieściu – przerwał szefowi Laurentowicz zdecydowaną deklaracją. – Starbucks w Zodiaku będzie okej? – szef Roberta zaproponował miejsce spotkania.

– Będę na miejscu za pół godziny – obiecał Laurentowicz i nie odrywając wzroku od wejścia do hali przylotów, zakończył rozmowę, a następnie wrócił na peron Szybkiej Kolei Miejskiej, skąd odjechał do centrum Warszawy.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Złote góry. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Złote góry
Klaudiusz Szymańczak0
Okładka książki - Złote góry

,,Ludzie nie są źli, są nieszczęśliwi"- Abraham Maslow Gdy w klimatycznym sudeckim pensjonacie jednocześnie meldują się szukająca sensacji dziennikarka...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Niewidzialna
Sabina Obwiosło-Budzyń
Niewidzialna
Potępione
Agata Kabza-Papuga
Potępione
Nocny welon
Ewa Sobieniewska
Nocny welon
Susza
Jorn Lier Horst
Susza
Dotknij nieba
Marta Nowik
Dotknij nieba
Gra kłamstw
Ruth Ware
Gra kłamstw
Adelka i przyjaźń
Anna Bichalska ;
Adelka i przyjaźń
Pokaż wszystkie recenzje