„Anyway” powiązana jest z poprzednią książką cyklu osobą Patryka „Cwibla” Cybulskiego i firmą VeroMax. W tej część spotykamy również postaci znane z serii „Prokurator”, czyli pierwszego cyklu autorki. Na krótko na scenę wkracza gliwicki prokurator Łukasz Zimnicki oraz jego brat, Tomasz. Fabuła w tej powieści łączy się ze sprawą VeroMaxu i klubów Anyway, które prowadzi właśnie brat prokuratora.
Jak lubię twórczość Pauliny Świst i zaliczam ją do książek, które zazwyczaj mnie odprężają, a przy tym są interesująco napisane, tak tym razem, czytając „Anyway” odniosłam wrażenie, że autorka niebezpiecznie zbliżyła się do granicy, za którą jest już tylko pisanie o niczym. Fabule zdecydowanie zabrakło balansu. Połowa powieści to wątki o seksie, wewnętrzne przemyślenia bohaterów dotyczące fizycznej atrakcyjności partnerów i pyskówki. Bardzo lubię dowcip i sarkazm Świstowej, nie przeszkadza mi wulgarny język, docinki bohaterów zazwyczaj są bardzo w punkt, tyle że tutaj fabuła opiera się głównie na tym. Kiedy stanowią one dodatek urozmaicający język powieści to jest to ok, ale kiedy stanowią wątek sam w sobie, to już zaczynam czuć przesyt. Zamiast wątku kryminalnego dominuje erotyka i seks lub myślenie o nich. Jedna scena seksu rozpisana była na OSIEM!!! rozdziałów. Owszem, krótkich, ale mimo wszystko to nadal osiem rozdziałów. Naprawdę? Ja wiem, że Paulinka potrafi to rozpisać nawet na sto rozdziałów, tylko po co? Romans kryminalny to nie to samo co erotyk, ale może książka jest po prostu upchnięta w złą kategorię?
Około połowy powieści (która liczy sobie ledwie 320 stron), coś wreszcie zaczęło się dziać, akcja nabiera kształtów i do głosu dochodzi kryminalna część historii. Niestety na krótko i jakby była na jakimś speedzie, bo wszystko dzieje się w takim tempie, że jest to aż trudne do uwierzenia. Bum, bum! i po zawodach. Finałowe rozwiązania są spektakularne i następują po sobie jakoś zbyt liniowo i metodycznie. Jak w bajce o zbójach i pięknej księżniczce, gdzie dobro zawsze zwycięża… Na to mogłabym spuścić zasłonę licentia poetica, bo to pojęcie zdaje się mieć szeroki zakres zastosowań i można w nie upchnąć niemal wszystko, ale nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że na dobrą sprawę nie wiem, o czym jest ta powieść? Czy chodzi o dalsze działania VeroMaxu w kontekście klubów Anyway i Cwibla, czy może jest to historia Igi i Ragnara? Oni zdecydowanie wysuwają się na plan pierwszy, a to, co powinno być kluczowym wątkiem, gubi się w skotłowanej pościeli, w której bohaterowie dają upust swoim żądzom.
Czekam na część trzecią, która być musi, bo VeroMax jeszcze definitywnie nie zszedł z wokandy. Mam nadzieję, że seks nie przyćmi kryminału i nie wszystko pójdzie tak gładziutko zanim nasz dzielny wymiar sprawiedliwości rozwiąże sprawę.
Ave Cezar! (kończę, idąc z duchem fabuły…)
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2022-11-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
criminalbook
Pewność siebie i arogancję oddziela cienka linia. Nie wywal się o nią.
Wielka kasa budzi wielkie namiętności. I wielkie pożądanie. Czasem otumania i ogłupia. Zupełnie jak seks, albo jeszcze bardziej. Dwoje młodych adwokatów...
Przez chwilę wydaje się, że życie całej trójki wróciło na w miarę normalne tory... Ale tylko przez chwilę. Znowu zaczynają ginąć ludzie, znowu każdy...
Mniej poważnie. Dziękuję sobie, że dałam radę. Jak by zaśpiewał nasz wieszcz narodowy Zenek: "Jak do tego doszło, nie wiem", ale znów się udało.
Więcej