Okładka książki - Halszka. Na brzegu rzeki patronujemy

Halszka. Na brzegu rzeki



Tom 1 cyklu Halszka
Ocena: 5.13 (8 głosów)
opis

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗧𝗮𝗷𝗲𝗺𝗻𝗶𝗰𝗮

Kiedy sięgam po debiut literacki, zawsze towarzyszy mi ciekawość, ale i pewna ostrożność. Nie wiem jeszcze, jakim językiem autor będzie do mnie mówił, czy jego historia mnie porwie, czy może pozostawi obojętną. Debiutancka powieść Aldony Żółtowskiej 𝐻𝑎𝑙𝑠𝑧𝑘𝑎. 𝑁𝑎 𝑏𝑟𝑧𝑒𝑔𝑢 𝑟𝑧𝑒𝑘𝑖 okazała się dla mnie dużym zaskoczeniem. Autorka od pierwszych stron pokazuje, że potrafi pisać pięknym, płynnym językiem, dzięki któremu lektura staje się prawdziwą przyjemnością. Choć nie wszystkie elementy fabuły przypadły mi do gustu, całość zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i pokazała, że przed nami pisarka z potencjałem. To historia, w której splatają się losy ludzi, emocje i dramaty, a sama konstrukcja opowieści daje nadzieję, że w kolejnych tomach autorka jeszcze pełniej wykorzysta swój talent.

Rok 1926 przynosi przypadkowe spotkanie biednej praczki Chai Madejskiej i bogatego fabrykanta Edwarda Reczyńskiego. Ona właśnie pożegnała matkę, jedyną bliską sobie osobę, on także został sam, bo niedawno stracił siostrę, która odebrała sobie życie. Choć dzieli ich niemal wszystko, tej jednej nocy los splata ich drogi w hotelowym pokoju. Wydaje się, że to jedynie chwilowy epizod, po którym każde pójdzie własną ścieżką, lecz przeznaczenie ma wobec nich inne plany. Ta noc okazuje się brzemienna w skutki, bo Chaja spodziewa się dziecka.

Długo zmaga się z własnymi obawami, zanim decyduje się poprosić Edwarda o pomoc. Nie chodzi jej o siebie, lecz o dobro maleństwa. To właśnie ten argument każe jej zapukać do jego drzwi. Reczyński początkowo reaguje z nieufnością, choć nie odrzuca całkiem jej słów. Postanawia pomóc, ale stawia warunek, że Chaja ma zamieszkać w jego domu.

Dziewczyna buntuje się przeciw takiemu rozwiązaniu, jednak rosnący brzuch, ciężka praca ponad siły i bieda ostatecznie łamią jej opór. W końcu wraca do Edwarda i przyjmuje jego warunki. Wspólne życie pod jednym dachem zbliża ich do siebie bardziej, niż oboje by się tego spodziewali. W Chai rodzą się uczucia, których wcześniej nie znała, a i Edward coraz mniej pozostaje obojętny na jej obecność.

Mimo to dzieli ich przepaść. Dziecko staje się jedynym pomostem między przeszłością a teraźniejszością. Chaja odkrywa w sobie tęsknotę za Reczyńskim, lecz nieustannie pyta, czy można pragnąć kogoś, kogo zna się tak krótko. Zdaje sobie sprawę, że nawet gdyby Edward odwzajemnił jej uczucia, ich miłość nie ma przyszłości. Status społeczny i środowisko, w którym żyje fabrykant, nigdy nie zaakceptują takiego związku.

Oboje nosili w sercach stratę, gdy los splótł ich ścieżki. On nie potrafił pogodzić się ze śmiercią siostry, ona cierpiała po odejściu matki. Edward rozumiał ciężar samotności Chai, ponieważ wiedział, że jej matka została odrzucona przez własną żydowską rodzinę, kiedy zdecydowała się wybrać życie u boku goja. Teraz, mimo dzielących ich różnic, nieoczekiwanie stają się dla siebie wsparciem.

Na tym etapie historii byłam zachwycona, bo okazało się, że romanse historyczne są tym, co naprawdę lubię. Myślałam, że oto kolejna powieść, która idealnie trafi w mój gust czytelniczy. Z pozoru prosta opowieść, napisana w przyjemnym, przystępnym stylu i opowiadająca o konkretnych wydarzeniach, skradła moje serce. Jakie było moje zdziwienie, gdy nagle akcja przeskoczyła o dwadzieścia trzy lata do przodu, a syn Edwarda i Chai stał się dorosłym mężczyzną, natomiast cała historia toczyła się już w powojennych realiach. Ten nagły zwrot w czasie wprawił mnie w prawdziwe zdumienie.

Do tego momentu była to historia o biednej sierocie, do której nieoczekiwanie uśmiechnęło się szczęście. Co prawda autorka starała się rzetelnie przedstawić ówczesne realia, ale sama historia Chai i Edwarda brzmiała jak bajka, co zresztą stwierdza Maksymilian w pierwszym zdaniu, gdy zaczyna opowieść o sobie. W drugiej części zmienia się też sposób narracji z trzecioosobowej na pierwszoosobową. Teraz autorka snuje historię głosem Maksymiliana. Czy to zarzut? Absolutnie nie. Od tej pory 𝐻𝑎𝑙𝑠𝑧𝑘𝑎. 𝑁𝑎 𝑏𝑟𝑧𝑒𝑔𝑢 𝑟𝑧𝑒𝑘𝑖 staje się zupełnie inną historią. Po wojnie dorosły Maksymilian zostaje nauczycielem matematyki w odległym Wiktorowie. Nie nazywa się teraz Reczyński, bo ojciec po wojnie zmienił nazwisko, by odciąć się od burżujskich korzeni. Maksymilian przypadkiem podsłuchuje w sklepie rozmowę dwóch mężczyzn, którzy zastanawiają się nad powodem utonięcia pewnej dziewczyny. Chłopak sam nie rozumie, dlaczego ta rozmowa tak nim wstrząsnęła, i postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o zaginionej Halszce. Dość szczegółowe informacje otrzymuje od wiekowej Ireny, która przybliża mu losy dziewczyny, która prawdopodobnie utonęła w Warcie.

Jak się okazuje, jej losy były tragiczne i burzliwe. Całość ze szczegółami przedstawia Maksymilianowi Irena, która kiedyś przygarnęła Halszkę pod swój dach, tuż po tym, jak jej rodzina intrygowała za jej plecami, próbując pozbyć się dziewczyny z domu. Halszka wtedy próbowała ich bronić, bo uważała ich za dobrych ludzi. Irena była innego zdania, ponieważ dobrzy ludzie nie ulegają złym podszeptom. Dobry człowiek zawsze ma własne zdanie, choćby działo się cokolwiek.

Po pewnym czasie Halszka wyprowadziła się do majątku Chalin, by tam pracować i móc wykorzystać swoją wiedzę. Nigdy potem nie odwiedziła już Ireny, chociaż jej opiekunka bardzo za nią tęskniła. Po wybuchu wojny Irena już nigdy nie próbowała dowiedzieć się, co stało się z dziewczyną, mając w sercu żal za to, że o niej zapomniała. Teraz pojawia się Maksymilian, który o nią wypytuje, choć sam nie zna powodów, dla których to robi. Wszystkich dziwi jego zainteresowanie Halszką, a on nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć, co takiego pcha go do tej dziewczyny, która prawdopodobnie nie żyje.

Historia Halszki na tym etapie pozostaje niedokończona i słabo spina początek z drugą częścią, w której syn Chai i Edwarda przypadkowo staje się amatorskim detektywem, próbującym wyjaśnić zagadkową śmierć dziewczyny. Ponadto mnogość postaci i koligacji rodzinnych bywała przytłaczająca. Czułam się zdezorientowana przedstawieniem całego drzewa genealogicznego rodziny Halszki i zastanawiałam się, w jakim celu autorka je stworzyła. Być może odpowiedzi przyniesie kolejna część.

𝐻𝑎𝑙𝑠𝑧𝑘𝑎. 𝑁𝑎 𝑏𝑟𝑧𝑒𝑔𝑢 𝑟𝑧𝑒𝑘𝑖 byłaby świetną powieścią, zasługująca u mnie na najwyższe noty, gdyby nie ten mało realistyczny początek opowiadający o ubogiej dziewczynie, której tragiczny los odmienił się przez jedną noc spędzoną z bogatym fabrykantem. Moim zdaniem całość wypadłaby dużo lepiej, gdyby historia rodziców Maksymiliana została przedstawiona przez niego samego, tak jak to miało miejsce, gdy wspominał wydarzenia z czasów wojny i tuż po niej. Wypadłoby to wiarygodniej i bardziej przekonująco, a tak cały czas uwierała mnie bajkowość pierwszej części książki, której autorka poświęciła sporo miejsca. I do końca nie zrozumiałam skąd to połączenie obu historii, bo zbyt mało się ze sobą wiązały, by miało to wszystko sens. Choć nie ukrywam, że historia Maksymiliana i jego amatorskiego śledztwa, dużo bardziej przykuwała moją uwagę niż historia Czaji i Edwarda. Odniosłam wrażenie, że powieść początkowo miała opowiadać zupełnie inną historię, a później Aldona Żółtowska zmieniła jej bieg, stąd nagły przeskok w czasie i narracja skupiona na losach Maksymiliana.

Moje zastrzeżenia nie sprawiły jednak, że straciłam ochotę na poznanie dalszych losów Maksymiliana i wyników jego śledztwa dotyczącego tragicznej historii Halszki, którą nieoczekiwanie próbuje rozwikłać. Wręcz przeciwnie, bardzo chcę o tym przeczytać, bo sądzę, że autorka ma jeszcze wiele do opowiedzenia.

Informacje dodatkowe o Halszka. Na brzegu rzeki:

Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2025-06-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788384120408
Liczba stron: 284
Dodał/a opinię: Halina Więcek

Tagi: obyczajowe

więcej

POLECANA RECENZJA

Zobacz opinie o książce Halszka. Na brzegu rzeki

Kup książkę Halszka. Na brzegu rzeki

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Halszka. Ślady nieobecności
Aldona Żółtowska 0
Okładka ksiązki - Halszka. Ślady nieobecności

Ciąg dalszy historii Halszki.Rok 1949. Młody nauczyciel Maksymilian Werecki przynosi sekretarzowi powiatu Bartoszowi Gertnerowi jego fotografię, znalezioną...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy