Wolicie przy książkach śmiać się czy płakać ? Można w sumie płakać ze śmiechu. I to wręcz nieuniknione podczas czytania książki “Jak poskromić diabła”.
“Chemia nie jest czymś namacalnym, co można zobaczyć albo dotknąć, a tym bardziej udowodnić. To uczucie, pewien rodzaj więzi, dziwna siła przyciągania między ludźmi.
A jak, do diabła, dostarczyć niezbitych dowodów na coś tak niesamowicie abstrakcyjnego?”
Tytuł wskazuje na to, że poskromić trzeba tu diabła tzn samca. Ale główna bohaterka - Ria Sanchez, to też kawał diablicy i można szybko odnieść wrażenie, że trafił swój na swego. Adrien Cloutier, multimilioner, czy nawet miliarder, został przez nią sponiewierany i ośmieszony, mimo że zupełnie na to nie zasłużył. Ot, taki…przypadeczek. Ria miała nadzieję, że nie wyda się, że to wszystko jej zasługa ale… Przez ten “incydent” wiele milionów i bardzo ważny kontrakt, przeszły mu koło nosa. Nie miał zamiaru tego odpuścić. I co jak co, ale mścić to się skubany potrafi.
“- NIEWOLNICĄ. Przez miesiąc będziesz niewolnicą Adriena Cloutiera.”
Gdy Ria była przekonana, że nie spotka jej już nic gorszego niż całodobowe wydłubywanie brokatu z doniczek, okazuje się, że diabelsko przystojny biznesmen planuje wyjazd, podczas którego mają udawać…narzeczonych. Przecież nie da się udawać miłości do osoby, którą się tak bardzo nienawidzi. I to z wzajemnością. Ale cóż - jak mus to mus. Zabawne jest w tym między innymi to, że chyba każdy prócz nich dostrzega, że ta walka trwa już na zupełnie innych zasadach…
Tak, Kochani, ta chemia z początkowego fragmentu, jest skomplikowana i trudno nieraz ją zauważyć. Bohaterowie są jak dwa żywioły, wulkany podczas erupcji, kataklizmy notorycznie ze sobą walczące. I ta chemia między nimi wręcz szaleje. A oni? Absolutnie tego nie zauważają. A już z pewnością nie Ria, ona do końca idzie w zaparte. I to momentami irytuje, szczególnie Adriena. Ale ta książka to przede wszystkim gwarancja świetnej zabawy i zanim naszym bohaterom spadną z oczu klapki, zanim przyjmą do wiadomości, że od nienawiści do miłości jest niesamowicie bliziutko, to my - czytelnicy - mamy całą masę zabawy.
Nie polecam czytać tej książki w miejscach publicznych czy podczas jedzenia. Gwarantuję za to, że będziecie wracać do niej pamięcią chociażby na widok kota, papugi czy…smerfa ;)
Ale żeby nie było, oprócz (wielu) zabawnych wątków, mamy też masę emocji innego rodzaju. Podziwiam to jak autorka umiejętnie lawiruje pomiędzy rodzinnymi dramatami, traumami i rozczarowaniami z przeszłości bohaterów, obecnymi problemami, uczuciami, których nasza para doświadcza tj nienawiść, pożądanie, strach, niepewność, troska… wplatając w to wspomnianą dawkę rozweselających scen. Niby lekki romans ale łezka w oku ze wzruszenia też miała okazję mi się zakręcić. I może jest nieco schematyczny ale jednak bałam się, że po tym jak rozczarowanie stanęło na drodze do szczęścia, nie uda się już im odbudować tego co nieświadomie stworzyli - mimochodem i tak jakoś w międzyczasie.
Widzę liczne recenzje z “ochami” i “achami” na temat książek, które są “hitami” i “trzeba je przeczytać”. Wy też je widzicie i ciężko wybrać, te które naprawdę zrobią na nas takie wrażenie. Ta też wzbudza zachwyt ale zawsze nieufnie podchodzę i biorę pod uwagę możliwość zawodu. Jednak tym razem absolutnie do takiej sytuacji nie doszło i wszelkie zachwyty nad historią stworzoną przez Kyrę Parsi uważam za w pełni uzasadnione. To jest boskie! I polecam z całego serducha. A tymczasem dziękuję za egzemplarz do recenzji i już czekam na kolejną część z serii “Grzeszni miliarderzy”.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2025-10-15
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 504
Tytuł oryginału: A deal with the bossy devil
Dodał/a opinię:
Marta BONIECKA