Okładka książki jest niezła. Przedstawia samochód, za którym ciągnie się długi i piękny, zielony szal. Jest matowa w dotyku. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Literówek brak, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Kolejne spotkanie z autorką w ostatnim czasie. Jej książki zawsze pozwalają zapomnieć mi o moich troskach i sprawiają, że czytam czasem bez tchu, z ogromnym zainteresowaniem. Tym razem czytało się lekko, przyjemnie o dosyć szybko. Powieść obyczajowa, z nutką romansu i komedii to coś, co umiliło mi kilka godzin. Świetnie skonstruowana fabuła, której nic nie brakuje. Można się przy niej wyluzować, odpocząć od trudniejszych, cięższych lektur czy po prostu się zrelaksować. A przy tym i trochę pośmiać. Sięgając po książki autorki, nigdy nie czytam opisu. Wiem, że zawsze przypadną mi do gustu.
Jednym z głównych bohaterów jest Hugo. Mężczyzna, który już co nieco przeżył i szuka spokoju, stabilizacji. Szuka szczerości. Był w porządku jeśli chodzi o charakter i ponoć bardzo przystojny. Co zauważyła nasza bohaterka, również główna. Z kolei Jagoda Borówko to postać jakich mało uświadczymy w powieściach. Szczera, nie idealna, ale za to z poczuciem humoru. Jak nie palnie czegoś głupiego, to się potknie czy potarga sukienkę. Zdarzy się, że parsknie niczym koń ze śmiechu, kiedy nie zawsze jest do śmiechu. Taka trochę fajtłapa, ale za to zostaje w pamięci na długo. Uważam, że postacie są dobrze wykreowane, są prawdziwe, z krwi i kości i niczego im nie brakuje. Myślę, że i Wy ich polubicie.
Akcja ma odpowiednie tempo, przez co przez książkę się płynie. Na pewno nie będziecie się nudzić, nie przy Jagodzie. Jest to idealna książka na odstresowanie, rozluźnienie. Pełno w niej humoru, niespodziewanych zdarzeń. Ale i również są przeszkody życiowe, jakie na co dzień spotykają również nas. Może nie czułam emocji, jakie były między postaciami, jednak niewątpliwie one są. Tak samo jak magnetyczne przyciąganie... czy może zbieg okoliczności? To już ocenicie sami. Potrzebowałam lekkiej komedii romantycznej, która odsunie ode mnie ciężkie myśli i sprawi, że chociaż na moment zapomnę o tym, co mnie trapi i autorce udało się to zrobić. Może nie jest to jej najlepsza powieść z dorobku, ale też nie jest zła.
Reasumując uważam, że jest to historia dla wszystkich, którzy lubią lekkie historie, niewymagające. Z romansem w tle, ale i również dla osób lubiących się pośmiać. Pisarka ma tak doświadczone pióro, że wie jak pisać, by zaciekawić czytelnika i sprawić, czy czytał jej książki niemal na raz. Zdecydowanie polecam, nie będziecie żałować.
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 280
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
„ – Halo? – odebrał po trzech sygnałach.
W tle słyszałam jakiś hałas.
- Jesteś we Wrocku? – spytałam bez ogródek. – Błagam, powiedz, że jesteś!
- Eee, wracam z Katowic. Co się dzieje?
Teraz naprawdę chciałam zapłakać.
- Masz moje klucze od mieszkania?
- No tak, u siebie. Co się stało? Straszysz mnie, Jagoda… - Gdy mówił do mnie bez zdrobnień, to był sygnał, że się zdenerwował.
- Wyszłam wyrzucić śmieci. Jestem w samych gaciach. Zatrzasnęłam drzwi. Za czterdzieści minut powinnam być na Rynku, gdzie umówiłam się z Hugo Bosym – brzmiałam ponuro.
- Jagódko… - Maciek chyba próbował panować nad śmiechem. – Oj, Jagódko Borówko…
- Dobra, nie udław się tym tłumionym rechotem. Tylko się pospiesz. Ale jedź ostrożnie.”
Czas na ostateczną rozgrywkę. Leon Mills, zwany Leo, to brat Wiktora - Revenge'a. Po kilku zatargach z prawem i głupich wybrykach zaczyna zawodowo walczyć...
"Kiedyś się przebudzisz i dojdziesz do wniosku, że możesz nabrać powietrza w płuca i nie czujesz już tego nieznośnego bólu. Zrozumiesz, że właśnie nadszedł...
„Tak, Jagoda. Jagoda Borówko. – Wyciągnęłam rękę, którą on czym prędzej ujął.
- Nie żartuje sobie pani ze mnie?
-Ależ skąd!
- No dobrze… - odparł z ociąganiem. Nie był pierwszą osobą, która w ten sposób reagowała na moje imię i nazwisko. – Bardzo smakowicie się nazywasz.
- A ty?
Skoro już przeszliśmy na mniej oficjalną formę, ja także zamierzałam się czegoś o nim dowiedzieć.
- Ja?
- Tak.
Drgnął mu kącik ust. Mocniej ścisnął moją dłoń, którą wciąż trzymał.
- Hugo Bosy.
- Jasne.
Przewróciłam oczami, wyrwałam rękę i zamierzałam zeskoczyć z murku. Przytrzymał mnie. Czułam jego duże dłonie na swojej talii.
- Dlaczego ja mam ci wierzyć a ty mi nie?
- Hugo Bosy? Może Hugo Boss?
- Nie, tak jak powiedziałem. – Uśmiechnął się.”
Więcej