„Zranić marionetkę” Katarzyny Grocholi to książka dość szeroko reklamowana. Jako że nie jestem fanką książek autorki, podeszłam do tej powieści sceptycznie – i dobrze zrobiłam… Nie jest to z pewnością typowy kryminał, raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym.
Książka jest dość ciekawa i dobrze się czyta, pada tutaj wiele trafnych spostrzeżeń i uwag odnośnie aktualnych wydarzeń politycznych i przemian społecznych – to na plus (choć niekiedy są one zbyt nachalne i dydaktyzujące). Jednak były też rzeczy, które mi się nie podobały: – przede wszystkim język, jakim książka jest napisana. Dziwaczne porównania, trochę górnolotne zwroty (zwłaszcza, gdy chodzi o sprawy damsko-męskie) i opisy, no i te wydumane imiona i nazwiska… Zwykle oryginalne imię czy nazwisko jest pomocne, kiedy czyta się książkę, w której jest wielu bohaterów, bo pozwala od razu skojarzyć tego najważniejszego. Pod warunkiem, że takie dziwne miano nosi jeden bohater, a nie wszyscy… Natan, Joanka, Cedr-Cedrowski, Koziołek, doktor Grzebałek – to tylko mała próbka. Cenię kreatywność autorki, ale nie wiem, czemu miał służyć ten zabieg.
Nie podobała mi się także przewidywalność zdarzeń, no i zakończenie – trochę mdłe, trochę takie bez przytupu (z wyjątkiem ostatniej rozmowy Natana i Joanki – ta podobała mi się bardzo i zaskoczyła mnie – bo przyznaję, że też dałam się ponieść stereotypowemu myśleniu, czym może się zajmować ładna, bogata, rozpieszczona panienka, która ma w życiu wszystko).
A tym, co mnie bardzo drażniło, było posługiwanie się przez Natana stanowiskiem „porucznika”, chociaż od lat nie istnieje taka funkcja w policji. Niby autorka zdaje sobie z tego sprawę, bo w jakimś momencie Natan tłumaczy, że robi to, bo nowa nomenklatura mu się nie podoba – no ale błagam, takie numery to mogą przechodzić, kiedy siedzi na piwku z kumplami, a nie gdy oficjalnie przesłuchuje świadka. Zabieg bezsensowny i odbierający wiarygodność postaci.
Mimo wszystko jednak moim zdaniem warto sięgnąć po „Zranić marionetkę” – nawet, jeżeli dotychczasowa twórczość Katarzyny Grocholi nie przypadła Wam do gustu. Powieść porusza dość istotne problemy społeczne i zwraca uwagę na kwestie, które często są wstydliwie ukrywane i zamiatane pod dywan. Pokazuje manipulację, jaką stosują dorośli wobec krzywdzonych dzieci – i skutki, jakie ta krzywda przynosi dziecięcej psychice. Tych ważnych, często bardzo ważnych kwestii, jakie się w tej powieści pojawiają, jest bardzo wiele – chyba zbyt wiele, jak na tak krótką historię. Bo mamy nie tylko przemoc, pedofilię, niezrozumienie w związku, problem niebezpieczeństw, jakie czekają na nastolatków w sieci, ale jeszcze perypetie Natana i Joanki, przyjaźń (a może coś więcej?) rodzącą się między nim a Weroniką, trudną relację z ojcem, dwulicowość polityków – ja po lekturze odczułam przesyt. Chociaż przyznam, że nie żałuję, że przeczytałam, niemniej zachwycona też nie jestem.
Podsumowując: kryminał, który dobrze się czyta, choć nie porywa. Niemniej uważam, że to znacznie lepsza powieść, niż wcześniejsze książki autorki.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2019-05-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Trzepot skrzydeł to opowieść o młodej kobiecie, która ma męża, pracę, własny dom. Z pozoru wszystko wygląda kolorowo, naszej bohaterce niczego nie...
Ośmioro przyjaciół. Niby znają się jak łyse konie. Niby ... bo cierpią, błądzą, potykają się i upadają zanim po omacku, dojdą do najoczywistszej...