Po wydarzeniach z "Aythya" można by liczyć na chwilę wytchnienia… ale nic z tego. „Aquila” wrzuca bohaterów prosto w sam środek kolejnych problemów, decyzji i niebezpieczeństw, a czytelnik nie ma czasu złapać oddechu – i bardzo dobrze. W drugim tomie na pierwszy plan wysuwa się Aquila: wojowniczka, której ogień nie ogranicza się wyłącznie do mocy, ale także do charakteru i emocji.
Ogromnym atutem "Aquila" jest wieloperspektywiczna narracja. Dzięki niej historia nabiera głębi, a świat staje się jeszcze bardziej rozbudowany i żywy. Każda postać wnosi coś istotnego – swoje lęki, sekrety i wewnętrzne przemiany. Autorka doskonale pokazuje, że walka nie zawsze toczy się z zewnętrznym wrogiem, a granica między tym, co pochodzi z duszy, a tym, co obce i nieznane, bywa bardzo cienka.
Jest mrocznie, intensywnie i emocjonalnie. Pojawiają się sojusze, zdrady oraz relacje, które potrafią być równie niebezpieczne jak magia. W książce znajdziemy także sceny pełne namiętności – napisane ze smakiem, bez przesady, za to z wyczuciem, które naprawdę doceniam.
Jeśli kochacie bohaterów moralnie niejednoznacznych, pełnych rozterek i wewnętrznych konfliktów, to tutaj znajdziecie ich pod dostatkiem. A skoro już mowa o faworytach… Albatros. Tak, ten Albatros. Jako dziewczyna znad morza nie mogłam przejść obok niego obojętnie, a jego kłopoty zdecydowanie rozpaliły moją wyobraźnię 🌊😉.
„Aquila” to kontynuacja serii, która nie tylko dorównuje pierwszemu tomowi, ale śmiało rozwija skrzydła. Wciąga, emocjonuje i zostawia z pragnieniem na więcej. Polecam z całego serca! 💙🔥.
,,Każdy ma w sobie energię, potrzebuje ją tylko odnaleźć." Aythya, tajemnicza rudowłosa dziewczyna, przemierza gęsty, pradawny las. Co tu robi samotna...