B e z t r o s k o ś ć - wiersz
7 Cykl - DOKĄD IDZIESZ 1/5 NARODZINY Czasu teraz nie liczysz kiedy w piasku siedzisz z wiaderkiem nawet nie wiesz kiedy przeminął dzień i noc nastała głucha ty ciągle ściskasz zabawki w ręku z płaczem je oddając gdy inni ciężko pracują ty leżysz w promieniach słońca wokoło ciebie stosy klocków leżą na półce miś obok słonia leży zagubiona piłka A ty z nowym pomysłem sznur samochodów w korku ulicznym pędzące po szynach tramwaje a ty rozciągasz rząd swoich żołnierzy tocząc ostry bój ktoś wszedł do pokoju przerywając zabawę twą Nie… chwytasz pistolet do ręki teraz kowbojem się stajesz gdy po deszczu kałuże rozlane ty ukrywasz się aby wkroczyć do akcji błoto – znów nowa zabawa czasu nie liczysz jedynie czekasz aby znów stanąć wśród tysiąca swoich zabawek. czas jego nieograniczony , jak jego wyobraźnia... 24.10. ubiegłe stulecie