Okładka książki - Kim naprawdę jestem

Kim naprawdę jestem


Ocena: 5.29 (7 głosów)

,,A gdyby to było moje życie?", myśli Janina Radke, patrząc na szczęśliwą Marię Szaflarską, której dziećmi się opiekuje. Jej pracodawczyni ma wszystko: wspaniałego męża, udane potomstwo, ładny dom. Janina ma marzenia oraz poczucie, że los obdarza niesprawiedliwie.

Chwilę później wybucha wojna, która zmiata wszystko, na czym opierał się dotychczasowy porządek świata. To także czas próby: patriotyzmu, uczciwości, odwagi. Czas, który sprawdza ludzkie charaktery.

Życie Marii zmienia się dramatycznie. Zostaje samotną matką, ale obok ma Janinę, która z opiekunki awansuje na przyjaciółkę domu. Kobiety łączy wspólny los, ale dzielą tajemnice - takie, których nie wyjawia się nikomu.

I gdy wydaje się, że życie rozdało już wszystkie złe karty, zdarza się najgorsze - córki Marii znikają bez śladu. Wojenna zawierucha zabiera także Janinę.

W czterdziestym piątym roku kobiety znowu się spotykają. Zbliża je samotność i cel - odnaleźć dwoje zaginionych dzieci.

I to, o którym nikt poza Janiną nie wie.

Podczas poszukiwań poznają Romana Hrabara - adwokata, który odkrył, że za tajemniczymi zniknięciami polskich dzieci stał nie przypadek, a misternie zorganizowana niemiecka akcja. Maria i Janina jeszcze nie wiedzą, że niebawem przyjdzie im odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania: czym jest macierzyństwo? Kto jest prawdziwą matką? Co jest naprawdę dobre dla dziecka? Czy można pokochać wroga? Ile można wybaczyć przyjacielowi?

Informacje dodatkowe o Kim naprawdę jestem:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-02-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788384020012
Liczba stron: 384

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Kim naprawdę jestem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kim naprawdę jestem - opinie o książce

Avatar użytkownika - ksiazka_w_kwiatach
ksiazka_w_kwiatach
Przeczytane:2025-03-16,

Literatura wojenna to gatunek, po który sięgam z wielką przyjemnością. Przeczytałam mnóstwo powieści osadzonych w czasach wojennych i wciąż z niezmienną fascynacją oraz nadzieją na emocjonującą lekturę sięgam po kolejne nowości. Historie przenoszące nas do odległych i trudnych czasów, oparte na prawdziwych wydarzeniach lub będące wytworem wyobraźni autorów, zawsze wzbudzają we mnie ogromne pokłady emocji. Agnieszka Jeż zaskarbiła sobie moje uznanie dzięki wspaniałej Sadze Rodziny Polakowskich; od tamtej pory z prawdziwą przyjemnością sięgam po kolejne powieści spod jej pióra. Ostatnio w moje ręce trafiła książka „Kim naprawdę jestem”, w której autorka porusza trudny, choć rzadko spotykany w literaturze wojennej temat dotyczący ośrodków Lebensborn.

 

Janina Radke i Maria Szaflarska – dwie tak różne od siebie kobiety, doświadczone okrucieństwem wojny. Łączy je samotność, tęsknota i cel – odnalezienie zaginionych dzieci. Czy przyjaźń, która je połączyła, wystarczy, by ocalić to, co w życiu najważniejsze?

 

„Kim naprawdę jestem” autorstwa Agnieszki Jeż to bolesna, trudna i rozdzierająca serce opowieść, w której autorka ukazuje obraz macierzyństwa oraz w sposób realistyczny odzwierciedla działanie ośrodków Lebensborn, w których w czasach II wojny światowej umieszczano kobiety i dzieci, wychowywane na prawdziwych Aryjczyków. Agnieszka Jeż z niezwykłą precyzją kreśli losy matek, które do końca nie traciły nadziei na odzyskanie dzieci odebranych im w okrutny sposób. Czytałam tę powieść z zapartym tchem i ściśniętym gardłem; emocje wylewające się z każdej strony oraz uczucia towarzyszące bohaterom czułam na własnej skórze – ból, strach, cierpienie po stracie bliskich.

Przeczytałam wiele historii wojennych, powieści, które są fikcją, ale dość obrazowo odzwierciedlają wydarzenia z czasów II wojny światowej. Jednak historia, którą przelała na papier Agnieszka Jeż, poruszyła mnie najmocniej. Temat macierzyństwa jest mi bardzo bliski; jako matka inaczej odbieram powieści, w których autorzy poruszają kwestie utraty dziecka. Agnieszka Jeż swoją niezwykłą powieścią dotknęła najczulszych strun mojego serca. To jedna z tych książek, które na długo pozostają w pamięci czytelnika, zakorzeniają się w sercu i nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Powieść Agnieszki Jeż to historia napisana z wyczuciem i wiarygodnością, w której fikcja splata się z faktami historycznymi. To pełna napięcia i emocji opowieść, która ukazuje prawdziwe oblicze macierzyńskiej miłości, otula czytelnika nadzieją i skłania do refleksji. Z całego serca polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - asia_czyta_ksiazki
asia_czyta_ksiazki
Przeczytane:2025-03-16,

Historia dwóch kobiet Janiny i Marii, które los połączył jeszcze tuż przed wojną. Janina Radke młoda dziewczyna pochodząca z małej wioski i dość biednej rodziny. Marzy ona o lepszym życiu w innym świecie. Swoją pracę zaczyna w Poznaniu właśnie u Marii Szaflarskiej i jej rodziny. Są oni wykształceni i majętni tego najbardziej zazdrości Marii ale też zazdrości jej męża - doktora.

~

Wojna zmienia wszystko, pochodzenie czy status materialny już nie ma żadnego znaczenia. Pan Szaflarski zostaje aresztowany, Pani Maria musi radzić sobie z domem i dziećmi. Postanawia ona wywieść synów do rodziny na wieś a bliźniaczki zostawia z Janina. Los niestety jej nie sprzyja i także Maria zostaje aresztowana, a dziewczynki odebrane przez Gestapo.

~

Wojenna zawierucha nie oszczędza nikogo nawet Janiny, która zachodzi w ciążę, ojcem dziecka jest Niemiec. Kobieta musi pracować bo zostaje wywieziona. Niestety nie jest jej dane być matką, bo córeczka niby umiera. Lecz czy to jest prawda? Czy Janina zostaje oszukana? Po wojnie Maria robi wszystko aby odnaleźć dzieci a Janina w tajemnicy przed wszystkimi chce poznać prawdę o swojej córce. Jak potoczą się losy kobiet? Czy wszystkie tajemnice zostaną rozwiązane? Co przyniesie życie po wojnie?

~

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i myślę, że nie ostatnie. Lubię książki wojenne bo nich ciągle uczę się czegoś nowego. W tej książce autorka opisuje założenia organizacji Lebensnorn, która odbiera polskie dzieci "rasowo wartościowe" aby one zapomniały o polskości i trafiły do niemieckich rodzin z Trzeciej Rzeszy. Wiedziałam, że takie rzeczy podczas wojny miały miejsce ale dzięki autorce zainteresowałam się trochę bardziej tym tematem.

~

Książka jest przesiąknięta takim bólem, cierpieniem i strachem, że aż momentami prostu musiałam chwilę od niej odpocząć. Historia tych wszystkich marek, którym odebrano dzieci wywołała we mnie emocje i uczucia nie do opisania. Ja nie mam jeszcze dzieci ale sama poczułam ten ból.

~

Główna bohaterka na początku mnie dość irytowała bo miałam wrażenie, że zachowywała się jak dzisiejsze rozwydrzone nastolatki. Ale z czasem jak ona przeszła przez ten ogromny ból odebrania dziecka zaczęłam jej współczuć. "Kim naprawdę jestem" to przede wszystkim powieść o matczynej miłości, która nie zna granic ale też o ogromnej stracie, która zmienia całe życie. Książka mnie wciągnęła bardzo mimo, że czytałam ją z przerwami bo emocje wzięły górę i musiałam odpocząć to nie da się od niej oderwać.

~

Książka mnie chwyciła za serce i wycisnęła ze mnie nie jedna łzę. Ale polecam Wam z całego serca bo to naprawdę wartościowa powieść nie tylko o tej trudnej wojnie ale przede wszystkim o więzach rodzinnych i trudnych wyborach. Myślę, że każdy kto choć troszkę lubi książki z wojna i historia w tle to koniecznie musi ją poznać. Piękna i emocjonująca polecam!

Dziękuję wydawnictwu Filia za egzemplarz ♥️ 

Link do opinii

𝗣𝗶𝗲𝗿ś𝗰𝗶𝗼𝗻𝗲𝗸

𝐾𝑖𝑚 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 – ten tytuł od razu przykuwa uwagę i sugeruje opowieść, która skłoni do głębokiej refleksji. Agnieszka Jeż porusza ważny, ale i bolesny temat – skupia się na programie Lebensborn, jednym z najmroczniejszych rozdziałów II wojny światowej. To opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, odkrywaniu przeszłości i mierzeniu się z prawdą, która nie zawsze jest łatwa do przyjęcia. Autorka w charakterystycznym dla siebie stylu łączy historię z emocjami, pokazując, jak losy bohaterów splatają się z wydarzeniami sprzed lat. Jak sama wspomina w posłowiu, tytuł nawiązuje do pytania, które zadawało sobie wiele osób dotkniętych tym okrutnym programem.

Jak recenzować powieść, która jest doskonała pod każdym względem? Są takie książki, wobec których czuję się bezradna jako recenzentka – bo jak ocenić coś, co wymaga nie tylko literackiej wrażliwości, ale i historycznej wiedzy? Kim naprawdę jestem, to właśnie jedna z takich historii. Opowieść, która nie tylko mną wstrząsnęła, ale i dostarczyła ogromu wiedzy. To historia widziana oczami matek, którym odebrano dzieci i poddano germanizacji, oraz tych dzieci, które po latach dowiadują się, że nie są Niemcami i nigdy nimi nie byli – choć przez całe życie otaczała ich niemiecka rodzina, która kochała je jak własne. To książka, która poruszy każdego, a szczególnie matki.

𝐾𝑖𝑚 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Nieszablonowa, nietuzinkowa, wyjątkowa. Historia, która wstrząsnęła mną do głębi. To opowieść pełna pytań, na które nie ma jednej właściwej odpowiedzi. Perfekcyjnie napisana, przemyślana i dopracowana w każdym calu. Bez patosu, bez zbędnych słów. Niełatwo będzie o niej zapomnieć – i nie sądzę, bym chciała.

Janina Radke, mieszkanka Rogoźna, chętnie zamieniłaby się miejscem ze swoją pracodawczynią, Marią Szaflarską, której dziećmi się opiekuje. Zajęła miejsce swojej siostry Haliny, która nieszczęśliwie złamała nogę i nie mogła już wrócić do poprzedniego zajęcia. Dziewczyna szybko aklimatyzuje się w nowym miejscu i zaczyna zazdrościć pani domu jej szczęścia – kochającego męża, pięknego domu oraz zdrowych, ładnych dzieci. W jej głowie rodzą się niedorzeczne marzenia – coraz częściej wyobraża sobie, że to ona jest panią Szaflarską. Tymczasem jej siostra, po powrocie do zdrowia, wychodzi za mąż za chłopaka, z którym dawno była po słowie. Jędrek również marzy o wspólnym życiu z Janiną, z którą jest zaręczony, jednak ona nie chce już wychodzić za niego. Myślami jest gdzie indziej – zaprząta je wizja zupełnie innego życia.

Wszyscy zaczynają mówić o możliwości wybuchu wojny. Młodzi nie dopuszczają do siebie takich myśli, natomiast starsi, którzy widzieli i przeżyli już wiele, obawiają się, że czarny scenariusz może się zrealizować. Następuje to szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał. Pewnego dnia zabawę dzieci na podwórzu przerywa nalot bombowy niemieckich samolotów. Polacy zaklinają rzeczywistość, wierząc, że wojna szybko się skończy, ale do Poznania wkraczają Niemcy i rozpoczyna się okupacja. Najeźdźcy wprowadzają tu własne porządki, zmieniają nazwy ulic, panoszą się i zabierają Polakom wszystko. Wojna stała się faktem. Jan i Maria Szaflarscy otrzymują nakaz przeprowadzki. Maria czuje, że to dopiero początek nieszczęść. Boi się, że coś złego może ich spotkać.

Siostra Janiny rodzi córkę Mariannę, a Janina wciąż nie ma odwagi zerwać z narzeczonym. W niepewnych czasach lepszy taki chłopak niż żaden. Postanowiła z nim być, choć nie nosi już pierścionka z tombaku, który od niego dostała, wolałaby nosić inny – taki, jaki widziała u Szaflarskiej. Jej pierścionek tracił blask tak jak jej uczucia do Jędrka. Pewnego dnia, wracając z zakupów, dostrzega w kawiarni Jana z młodą kobietą. Kierowana niezrozumiałymi dla siebie emocjami informuje o tym Marię – choć to Jan jej płacił, a Maria niczemu nie zawiniła. Ku jej rozczarowaniu, małżonkowie po burzliwej rozmowie dochodzą do porozumienia. Gdy w Poznaniu niespodziewanie pojawia się Jędrek, Janina postanawia dać mu szansę – tak bardzo pragnęła zostać matką. I wtedy wydarza się coś, czego nie przewidziała. Wszystko dzieje się nagle. Gdy Jędrek czeka pod kamienicą, na ulicy pojawia się samochód z plandeką… Złe miejsce, zły czas – zwykły przypadek. Ale Janina ma wyrzuty sumienia, przekonana, że to przez nią Jędrek wpadł w ręce Niemców.

Janina widziała świat w czarno-białych barwach, nie dostrzegając, że nie wszystko jest takie proste. Każdy wybór, każda decyzja niosła za sobą konsekwencje. Szaflarscy ponieśli swoje. A Janina? Mimo wszystkiego, co się wydarzyło, postanowiła wrócić do Poznania – gorzej już być nie mogło. Ludzie trafiali do obozów, gdzie kilka cyfr na przedramieniu odcinało ich od dawnego życia. Nie byli już żonami, mężami, matkami, ojcami, pracownikami, sąsiadami. Nie byli kobietami ani mężczyznami. Nie byli już ludźmi. Nie było Marii – był numer. Nie było Jana – za działalność w podziemiu został zamordowany. Nie było ich córek – zabrali je Niemcy. Niemiecki system wciągnął także Janinę. Tylko matki miały w sobie siłę, by przeżyć.

Wojna się skończyła, ale pozostało po niej krwawe żniwo: pokonani i zwycięzcy, grabieże i gwałty, powroty do domów i rodzin. Odnalezieni i zaginieni – niektórzy już nigdy nie wrócą. Mogiły i ich brak. Dobre wieści, złe wieści. Cudowne odnalezienia, trudne powroty. Plagi, zarazy, szarańcza krasnoarmiejców.

Mimo że wszystko zostało zniszczone i splądrowane, ludzie mają nadzieję, że idzie ku lepszemu. Czas wojny zmienił życie wszystkich na zawsze. Janina ułożyła sobie życie z Jędrkiem, ale wciąż tęskni za Rainerem i dzieckiem, które jej odebrano. Janina przyzwyczaiła się do ukrywania prawdy. Nauczyła się milczeć, nie potwierdza, nie zaprzecza. Coraz więcej tajemnic w jej życiu. Gdy ponownie spotyka Marię, łączy je wspólny cel: muszą odnaleźć troje dzieci – dwie córki Marii i to jedno Janiny, o którym nikt nie wie. Obie zabija ta niewiedza, choć Janina przed wszystkimi ukrywa fakt, że urodziła dziecko. Więź między matką a dzieckiem jest nierozerwalna, będą szukały do skutku. Pomaga im w tym adwokat Roman Hrabar.

𝐾𝑖𝑚 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 to historia dzieci, które były wystarczająco „aryjskie”, by trafić do „nowych rodzin”, to opowieść o odebranej tożsamości, nadaniu nowej, a także o przerażającym procesie germanizacji polskich dzieci. Powieść przedstawia wydarzenia z kilku perspektyw, przede wszystkim Janki, prostej dziewczyny, która wyrosła ponad swoje środowisko i marzy o życiu, jakie prowadzą Szaflarscy, a odzwierciedleniem tych marzeń jest pierścionek jej pracodawczyni. Z biegiem fabuły ta perspektywa staje się szersza. To już nie tylko rzeczywistość widziana oczami Janki, która trafia do pracy u niemieckiego gospodarza, ale także doświadczenia innych postaci: Jana, aresztowanego przez gestapo, Marii, która trafiła do obozu, oraz bliźniaczek oddanych niemieckim rodzinom na wychowanie.

𝐾𝑖𝑚 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 to trudna historia, ale przepięknie napisana, niesamowicie opowiedziana. To obraz powolnej germanizacji polskich dzieci na przykładzie Ewy i Basi, córek Szaflarskich. Dzieci, pozbawione domów i najbliższych, łakną ciepła, życzliwości i miłości. Chwytają się tych, którzy im tę miłość oferują. „Zagrabione” dzieci często trafiały do rodzin, które utraciły własne pociechy, w ten sposób wypełniając im lukę, zastępując stratę. W tej historii każde słowo, każde zdanie jest ważne. Nie dam rady wszystkiego przekazać – tę książkę trzeba samemu przeczytać i przeżyć na swój sposób. Oswoić tę historię i zatopić w swoim sercu. Wracać do niej myślami. Opowieść oparta na niedopowiedzeniach, krótkich zdaniach, które jednak brzmiały tak, że aż ziemia się trzęsła. Wystarczyły, by reszta została dopowiedziana przez wyobraźnię.


Największą tragedią przedstawioną w powieści jest los dzieci – istot niewinnych, bezbronnych, pozbawionych domu i rodziców, którym nie pozostawiono wyboru. Wyrwane z korzeniami ze swojego środowiska, obdarte z pochodzenia i narodowości, przeniesione do obcego kraju i obcych ludzi. Tam były otoczone miłością, dbano o nie, pielęgnowano, by po latach znów zostać wyrwanymi z korzeniami i przeniesionymi w miejsca, w których nie chciały być, tęskniąc za tamtą rodziną, tamtym domem. To jedna z najgorszych zbrodni popełnionych na dzieciach, na ich psychice. Odebrano im tożsamość i bezpieczeństwo dwukrotnie.

Czy w takim przypadku możemy mówić o miłości? Jak nazwać wyrywanie dzieci z miejsc, które znały, zabieranie ich od ludzi, których zdążyły pokochać, którzy stali się ich rodzicami? Czy to naprawdę było dla dobra dzieci, czy może dla matek, które je urodziły? Dzieci kochają swoich adopcyjnych rodziców i nie mogą zrozumieć, dlaczego to musiało się stać. W Polsce nie potrafią się odnaleźć, w szkole są przezywane. To historia, która pokazuje, że można nie urodzić dziecka, ale mieć je, i urodzić, a potem go nie mieć. Zabieranie dzieci od rodziców adopcyjnych było równie niehumanitarne, jak to, co robili Niemcy.

Z kolei trzeba postawić się w sytuacji kobiet, które przeżyły tylko dlatego, że wierzyły, iż kiedyś odnajdą swoje dzieci i je odzyskają. Każda matka do końca życia będzie szukała swojego dziecka. Zrobi wszystko, by je odnaleźć. Kobiety szukają swoich dzieci, ale robią to dla siebie, i trzeba to zrozumieć, bo każda matka, dopóki żyje, będzie szukała swojego dziecka. Przecież dziecko należy do rodziców, przede wszystkim do matki. Każda matka zrobi dla swojego dziecka wszystko.

Dramat dzieci, dramat rodziców adopcyjnych i biologicznych. Dzieci, otoczone miłością tam, na obczyźnie, trafiają do Polski, często w gorsze warunki, do rodziców, których nie pamiętają, tęskniąc za tamtą rodziną, w której żyły. Tragedia polskich rodziców, którzy odzyskali swoje dzieci, ale jakby już nie swoje. Każdy chce wiedzieć, kim jest, znać historię swoich przodków, chce przynależeć do jakiejś rodziny. Nie są szczęśliwi ani rodzice, ani dzieci – wszyscy cierpią. Ta wojna wiele zmieniła… Straszliwa machina, która zniszczyła wszystkich.

Ktoś może powie: kolejna wojenna historia. Minęło już tyle lat, więc po co wciąż do tego wracać? Po to, by pamiętać. By tej pamięci nie pokrył kurz historii. By ofiary wojny nie zostały zapomniane, a młodzi nie uśmiechali się pobłażliwie na jej wspomnienie. Bombardowani przez media niekończącym się strumieniem tragedii, ludzie powoli tracą wrażliwość i empatię. Na nieszczęścia sprzed lat patrzy się jak na film, przyjmując wszystko ze stoickim spokojem. A przecież historia to nie film. To nasze korzenie, nasza tożsamość. Nie pozwólmy sobie tego odebrać!

Warto przeczytać posłowie, w którym autorka dodaje od siebie wiele cennych uwag i podaje mnóstwo wartościowych informacji.

Link do opinii
Avatar użytkownika - EMOL
EMOL
Przeczytane:2025-02-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2025,

Agnieszka Jeż w posłowiu do swojej najnowszej  powieści obyczajowej pisze: „Kim jestem naprawdę to powieść, w której fakty mieszają się z fikcją.”. Jej lektura pozwoli odkryć jedną z ciekawych, a nie wszystkim znanych,  kart z historii II wojny światowej.

Jest nią historia „rabunku polskich dzieci”, czyli niemieckiego planu uprowadzania dzieci „wartościowych rasowo” z okupowanych przez Niemców terenów  i germanizowania ich w specjalne do tego powołanych instytucjach, a następnie w niemieckich rodzinach.  Rodzice adopcyjni często nie byli świadomi pochodzenia dziecka, które miało spreparowane dokumenty. Po wojnie rodziny biologiczne, głównie matki, szukały zabranych w różny sposób dzieci. Fabuła powieści jest pretekstem do głębszych rozważań na temat poczucia tożsamości kształtowanego od wczesnego dzieciństwa u dziecka. Do refleksji nad trudnościami na jakie natrafiał ten proces u dziecka, które najpierw wychowywało się w polskiej rodzinie, następnie przez kilka lat w niemieckiej i na powrót wracało do Polski. Nie rzadko ta pierwotna rodzina biologiczna była też już niepełna w wyniku wojny. Pochylamy się także nad przeżyciami rodziców biologicznych i adopcyjnych. Powieść „Kim jestem naprawdę” to wyruszająca opowieść pokazująca taką sytuację częściowo opartą na autentycznych losach poznańskiej rodziny Witaszków.

Autorka opowiada historię życia dwóch kobiet Marii i Janiny. Jedna jest  wykszatłconą, majętną żoną naukowca, a druga opiekunką dzieci w ich domu. Wybuch wojny pogarsza warunki bytowe, ale  Janina pozostaje przy rodzinie Szaflarskich. Dalsze wydarzenia pokazują życie w okupowanym Poznaniu. Splot niekorzystnych zdarzeń doprowadza do tego, że w 1943 roku 5-letnie córki Marii zostają zabrane przez Niemców pod nieobecność matki. Podobny los  spotyka urodzoną w kolejnym roku Martę, córkę Janiny. 

Na przykładzie swoich bohaterek i z ich perspektywy autorka przedstawia czytelnikom przeżycia matek, którym zabrano dzieci, a następnie emocje związane z ich  poszukiwaniem po wojnie. Poznajemy także perspektywę rodziców adopcyjnych, do których trafiły dziewczynki i samych dzieci. Jest w tym mnóstwo emocji, częściej trudnych i przykrych niż radosnych. Szczególnie interesujące jest zwrócenie uwagi na przeżycia samych dzieci w tej skomplikowanej sytuacji odrywania od rodzin adopcyjnych. Nikt nie zastanawiał się jak wpłynie to na ich psychikę i czym jest „dobro dziecka”.

Agnieszka Jeż  pokazuje „miłość macierzyńską” jako ogromną siłę, która pozwoliła obu kobietom przetrwać wojnę, a potem dawała energię do poszukiwań. Ale możemy także zobaczyć więź jaka wytworzyła się między dziewczynkami a rodzicami w rodzinach, do których trafiły. Widać, że więź między dzieckiem a rodzicem może być równie silna nawet jeśli nie wynika z biologii.

Innym wątkiem książki jest wątek relacji między głównymi bohaterkami. Początkowo kobiety dzieli niemalże wszystko – pochodzenie, wykształcenie, status materialny, sytuacja rodzinna. Janina zazdrości swojej pracodawczyni  jej życia. Z czasem różnice te się niwelują, między kobietami pojawia się coraz większa zażyłość, a ze strony Marii  zaufanie i szczerość. Po wojnie i reformach ustrojowych rozpoczyna się kolejny etap ich znajomości – przyjaźń.  Ta zmiana wynika nie tylko z upływu czasu, ale także  ze zmian społecznych jakie zaszły w Polsce po wojnie i zmniejszania się różnic międzyklasowych.  

Kolejnym wątkiem na który chciałabym zwrócić uwagę w kontekście tej powieści jest postawa Janiny przemilczania trudnych spraw. Kobieta nie kłamie tylko albo nie mówi nic, albo pomija niewygodne dla niej pytania. Taka postawa sprawia, że z wieloma problemami i sytuacjami  musi sobie radzić sama. Nie ma możliwości uzyskania rady w ich rozwiązaniu. Nie może skonfrontować swojej oceny sytuacji z oceną innych. Dlatego też zadręcza się poczuciem winy. Warto zwrócić uwagę na negatywne strony takiej postawy. Szczerość i otwartość zdecydowanie poprawiły by jej samopoczucie, co zresztą potwierdza się. kiedy Janina w końcu dzieli się tajemnicami z matką i wówczas otrzymuje wsparcie a nie potępienie.

Kreacja głównych bohaterek jest bardzo dobra. Ich przeżycia i emocje pokazane zostały w sposób realistyczny. Popełniają błędy, poddają się potrzebom ciała wbrew logice i rozumowi. W swoich zachowaniach są realne i autentyczne.

Wydarzenia w książce następują po sobie niespiesznie, nagłe zwroty akcji są nieliczne, mimo to akcja jest płynna, a rozwijana fabuła przykuwa uwagę nie pozwalając oderwać się od lektury. Trudno chwilami odróżnić, które wydarzenie są fikcją literacką, a które prawdziwymi faktami historycznymi. Autorka zadbała o realizm historyczny swojej opowieści. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, ale ze zmiennej perspektywy kilku postaci, wydarzenia przedstawiane są w porządku chronologicznym.

Mimo, że nastrój książki jest przeważającej większości smutny i przygnębiający to zakończenie napawa optymizmem, przynajmniej w odniesieniu do naszych bohaterek.

Polecam lekturę powieści miłośnikom książek o tematyce II wojny światowej oraz osobom które cenią pozycje książkowe o walorach edukacyjnych i refleksyjnych.

Link do opinii

,,Kim naprawdę jestem" to książka, której słuchałam z ogromnym zaciekawieniem. Przyznaję, że nie spotkałam się jeszcze z literaturą, która porusza taki temat. Temat pełen bólu, pytań, na które nie ma dobrych odpowiedzi.

Na pierwszy plan wysuwają się dwie główne bohaterki. To Maria Szafrańska - kobieta bogata, mająca u boku przystojnego męża, dzieci oraz Janina, która przed wybuchem wojny opiekuje się dziećmi Marii.

Wybuch wojny powoduje, że losy tych kobiet, jak i milionów innych ludzi, komplikują się. Dalej jest już tylko ból, strach i walka o przetrwanie.

A po wojnie?

I tu właśnie pojawia się to bardzo trudne pytanie. W czasie wojny Niemcy zabierali matkom dzieci, które miały urodę aryjską. Czasem to były noworodki, innym razem kilkulatki. Oddawali je do niemieckich rodzin na wychowanie. Dzieci te spędziły w tych rodzinach kilka lat.

Po wojnie polskie matki zaczęły szukać swoich pociech. Część dzieci wróciło do swoich rodzicielek, jednak to już nie były te same osoby, zapomniały lub zupełnie nie pamiętały swoich polskich rodzin i języka. Bały się i tęskniły za niemieckimi rodzicami.

To jest tak trudny temat, że sama nie odważyłabym się wypowiedzieć w tym temacie.

Tu po dwóch przeciwnych stronach stoją pokrzywdzone osoby. Matka, która urodziła i której w brutalny sposób zabrano coś, co najcenniejsze i dziecko, które ma swoje uczucie, nie jest przedmiotem, który można przestawiać z miejsca w miejsce.

Bardzo dziękuję autorce za tą książkę. To kolejna obowiązkowa lektura dla wszystkich.

Oby to się nigdy nie powtórzyło.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - KamaZ03
KamaZ03
Przeczytane:2025-03-11, Ocena: 6, Przeczytałem,

,,Wojna zabija w różny sposób. I nie zawsze potem musi być martwe ciało.Czasem umiera dusza"

Rozdzielone rodziny , niemiecki program, który z polskich maluchów miał uczynić Trzecią Rzeszę silniejszą i złamane serca dwóch kobiet , które są gotowe uczynić wszystko by odnaleźć swoje pociechy. 

Maria Szaflarska i Janina Radke nie mogły się od siebie bardziej różnić. Podczas , gdy pierwsza żyła w dostatku z mężem i czwórką pociech, druga nie posiadała praktycznie nic. 

Jednak w obliczu globalnego konfliktu wszelkie różnice się zatarły.  

Jan , mąż Marysi został aresztowany za działalność konspiracyjną- jako naukowiec i medyk mężczyzna przyczynił się do śmierci kilku wysokich rangą funkcjonariuszy Hitlera.  

Tymczasem kobieta wywiozła synów pod opiekę rodziny, natomiast córeczki powierzyła pieczy panny Radke. 

Niestety wkrótce potem Basia i Ewa trafiły do Niemiec.. natomiast ich mama została zesłana do obozu koncentracyjnego.

 

Po kilku latach drogi Marii i Janiny ponownie się splotą. 

Obie pragną odnaleźć swoje córki za wszelką cenę..

Czym im się uda?

 

Po książki o tematyce wojennej sięgam dość często z racji tego ,że pozwalają one doświadczać wielu emocji , poznać lepiej historię tego mrocznego okresu w dziejach Polski.  

Opowieść o losach dwóch przyjaciółek jest pełna bólu, miłości, przebaczenia i przede wszystkim poświęcenia.  

Wywołuje wzruszenie i łzy, lecz niesie również sporą dawkę nadziei.

Z przyjemnością sięgnę po kontynuację powieści Kim naprawdę jestem i mogę z czystym sumieniem ją polecić ??

 

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Justyna8818
Justyna8818
Przeczytane:2025-02-27, Ocena: 5, Przeczytałam,

,, Kim naprawdę jestem" powieść Agnieszki Jeż. Bardzo lubię książki które sprawiają że nawet najbardziej skryte emocje potrafią z nas wyjść. Przyznaję się ja podczas lektury uroniłam parę łez.

 

Autorka w swojej powieści zadaję nam zagwostkę czy matka to ta która nas wydała na ten świat czy do tego tytułu może aspirować także kobieta która prowadzi nas przez nasze całe życie. Niestety w ciężkich wojennych czasach dzieci były rozdzielane z swoimi biologicznymi rodzinami i trafiały one do nowych domów. Bardzo często musiały one uczyć się nowego języka bo przeważnie w tamtych czasach trafiały do niemieckich rodzi.

 

Po wielu latach trudno dzieciom było wyrwać się z dobrze znanego środowiska bo one przeważnie nie pamiętały swoich biologicznych rodziców.

Świetna historia z bardzo dużą dawką emocji i wieloma wzruszającymi momentami. Polecam ja wam do przeczytania bo to jedna takich powieści które pozostają w nas na długie lata.

Link do opinii
Książka "Kim naprawdę jestem" Agnieszki Jeż porusza tyle kwestii, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Strony w której każda jest ofiarą i w której wydaje się nie być złotego środka.   Spełnia się marzenie Janiny, by wyrwać się do lepszego świata, a wszystko za sprawą pracy jako opiekunka dziecięca w domu Szaflarskich w Poznaniu. Już od pierwszych dni dziewczyna marzy by być na miejscu Marii, swojej pracodawczyni i całym wymiarze jej życia. Przerażały mnie jej pragnienia, z drugiej rozumiałam jej marzenia o byciu kimś więcej. Początkowa niechęć do pani domu z czasem jednak buduje między kobietami więź i zaufanie. Na Janinie skupia się w moim odczuciu pierwsza refleksja jeżeli chodzi o tytuł. Czułam niewiedzę dziewczyny, brak uświadomienia w wielu kwestiach, których nie miał jej kto wyjaśnić, a w które wojna nieubłaganie ją wciągnęła. Jej zachowania były bardzo autentyczne, choć wybory nie zawsze słuszne, a sekrety, tajemnice które w sobie skrywała tak się mnożyły, że z czasem stały się ciężarem.   Jednak książka głównie porusza kwestię macierzyństwa, rodzicielstwa, znaczenia naszego pochodzenia i przynależności.  Myślę, że znana jest Wam organizacja Lebensborn, w której setki tysięcy polskich dzieci, "wartościowych rasowo" zostało zabranych do Trzeciej Rzeszy, gdzie trafiały do niemieckich rodzin. Wielką rolę w ich "odzyskaniu" odegrał Roman Hrabar, który przywrócił wiele tysięcy do ich rodzin, jednak często okazywało się, że tych rodzin już nie miały czy zdążyły zżyć się z niemieckimi rodzicami, nie pamiętając tych polskich. W pewnym momencie zabroniono procesu ich odzyskiwania określając to jako "niehumanitarne". Czy takim było? Nie ma według mnie jednoznacznej odpowiedzi i na przykładach jakie znajdziemy w książce widać, jak różne niosło skutki i ile bólu. Dla obu stron.   Ciężka to była historia i naprawdę gorzka, taką goryczą życia, niesprawiedliwością i mnóstwem cierpienia. Sytuacjami, które ciężko sobie wyobrazić. Moim zdaniem bardzo rzetelnie przedstawiony został tu proces, działanie Lebensborn. Pokazanie tego zagadnienia z wielu stron. Zarówno biologicznych rodziców, głównie matek, ale też tych adopcyjnych oraz dziecka, które już nie wie, kim właśnie w zasadzie jest? Straszne...   Trochę miałam w tej historii problem z czasem. Czytałam o danym wydarzeniu i miałam poczucie, że jeszcze przy nim tkwię, a tu się raptem okazywało, że już jakiś czas minął i to wcale nie tak krótki. Zauważyłam też pewną nieścisłość w fabule, ale w zasadzie nie ma ona jakiegoś znaczącego wpływu na moją ocenę, poza tym, że w danej chwili wzbudziła we mnie konsternację.   Ogólnie bardzo polecam, choć nastawcie się na trudną lekturę.
Link do opinii

 

 

 

Jakiś czas temu dotarła do mnie paczka z Wydawnictwa Filia, w której kryły się dwie książki. ,,Warszawski niebotyk" i właśnie ,,Kim naprawdę jestem". Musiały chwilę poczekać, gdyż choroba odebrała mi ochotę do czytania przede wszystkim takich bardziej wymagających lektur. Ale jak już chwyciłam za nowość od Pani Agnieszki Jeż - przepadłam. Chociaż, szczerze muszę przyznać, nie przeczytałam za jednym zamachem. To bardzo, bardzo, BARDZO emocjonalna fabuła. Co chwilę chwytała mnie za serce. Trudno żeby wojenna treść powieści była łatwa. Tutaj również tak nie jest. Jednak autorce z takim warsztatem literackim udało się zachować lekkość przekazu. Niebywałe a możliwe.

 

 

 

Najpierw pracę u Państwa Szaflarskich podejmuje Halina Radke. Jednak wskutek wypadku musi wrócić do rodzinnego domu. Zastępuje ją jej siostra - Janina. Kobieta bardzo sumiennie wykonuje swoje obowiązki u doktorstwa. Przede wszystkim troszczy się o dzieci pracodawców i jakoś mimowolnie zaczyna marzyć jakby to było, gdyby to ona była żoną Jana i matką jego pociech. Śmiałe to rozważania lecz kto jej ich zabroni?

 

Takie właśnie normalne życie brutalnie przerywa wojna. Rodzina zostaje rozłączona. Dzieci mają jednak szczęście. Trafiają do dobrych domów, pod czułą opiekę nowych mam. Zapominają o przeszłości, ale ona prędzej czy później znów pojawi się na horyzoncie. Przecież trzeba sobie odpowiedzieć: Kim naprawdę jestem...

 

Po latach, kiedy Janina ponownie spotyka swoją pracodawczynię... wszystko wygląda inaczej. Kobiety, które dzieliło wiele, teraz jakby były na podobnym poziomie. Obie straciły. Spokój, bezpieczeństwo i kogoś drogiego sercu.

 

Pora to odnaleźć. Tylko czy powrót zawsze jest dobry? To jest też dobre pytanie. Bo jak coś lub kogoś tracimy to chcemy odzyskać, chcemy, żeby było normalnie... ale czy to zawsze jest możliwe?

 

 

 

Okrutne wojenne czasy, w których przyszło żyć bohaterom powieści znamy już bardzo dobrze. Takich pozycji na rynku jest bardzo dużo. A jednak każda ujmuje w inny sposób. Pani Jeż opowiedziała nam losy postaci w sposób przejmujący do głębi.

 

Czytając miałam wrażenie, że znam tych ludzi. Nie istotne, iż oni są fikcyjni. Pokazani w tak normalny wręcz rzeczywisty sposób, że nie sposób nie odnieść takiego właśnie wrażenia.

 

Dużo miejsca pisarka poświęca miłości matki do dzieci, że jest to najistotniejsza kwestia. Jak widać w powieści i nie tylko w niej, jest to sama prawda.

 

Jak widzicie ciężko zebrać myśli po takiej lekturze. Nazbierałam ich sporo ale z poukładaniem mam problem.

 

Przeczołgała mnie niniejsza książka.

 

Polecam.

 

 

Link do opinii
Inne książki autora
Cała słodycz życia
Agnieszka Jeż0
Okładka ksiązki - Cała słodycz życia

PEŁNA CIEPŁA I REFLEKSJI POWIEŚĆ O TYM, ŻE NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO, BY POUKŁADAĆ SWOJE ŻYCIE NA NOWO - NAWET JEŚLI OZNACZA TO POWRÓT DO MIEJSCA, KTÓRE...

Pomroka
Agnieszka Jeż0
Okładka ksiązki - Pomroka

Zamiana Wrocławia na Mieroszów, małe przygraniczne miasto, to nie jest awans. Komisarz Sonia Kranz traktuje tutejszy posterunek jak poczekalnię, którą...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy