Matko Bosko Częstochosko! Ciotka wyrusza na pielgrzymkę z Gdyni na Jasną Górę.
Niczym w jakimś Częstochowa Express pokonuje kolejne plagi: burze i ulewy, nawiedzenie przez Maślakową, a nawet żmiję kusiciela, co pokąsała Beatę. Lecz najgorsze dopiero przed nią.
Na pielgrzymkę jak pierun z jasnego nieba spada wiadomość o kradzieży świętego obrazu przez jakichś BARABASZyńców. Ciotka - liderka w czopku urodzona - nie pozwoli pielgrzymom płakać. Przebiera się za zakonnicę i postanawia odzyskać obraz. Musi pokazać światu, że złodziejskie zbiry zostaną pokarane jak Maślakowa, gdy kefirem zapiła solidną porcję kapusty z grzybami.
I tak się rodzi nowa legenda całej Polski! Takiego materiału to nawet tefałeny mogą ,,Kaszubskim Wieściom" pozazdrościć.
TA JEDNA CIOTKA - ulubienica każdego drzewa genealogicznego w Polsce i nie tylko, Królowa Ludzkich Serc 2.0, mistrzyni stylu i elegancji, cesarzowa witalności, arcymistrzyni wypieków, przodowniczka nurtu ciotkowości i papieżyca ciotkoizmu, dziedziczka walizki z rodowymi srebrami, miss regionu, caryca osiedla, matrona rodu, oponentka Maślakowej, czołowa przedstawicielka klubu wyszywania serwetek, nestorka chóru kościelnego, a teraz ot - wyrocznia pisarska. Mówi o sobie: ,,Złota, a skromna".
Mateusz Glen - Mój znak zodiaku to bliźnięta, więc prędzej czy później moja druga twarz musiała się pokazać. Od zawsze miałem smykałkę do naśladowania, grania, parodiowania i występowania. Pewnie dlatego skończyłem jako ,,chłop przebrany za babę", czyli TA JEDNA CIOTKA. Myśleliście, że skończę na dwóch książkach? Co to, to nie!
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-10-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
Ta Jedna Ciotka powraca w swojej trzeciej już książkowej przygodzie! Tym razem bierze urlop, by wyruszyć na pielgrzymkę do Częstochowy. Dystans z Gdyni do Jasnej Góry okazuje się jednak wyjątkowo zaskakujący dla samych pielgrzymujących, którzy po drodze mierzą się ze żmiją i jeleniem. Emocje sięgają zenitu, kiedy dowiadują się, że ktoś porwał święty obraz Czarnej Madonny. Nie z Ciotką takie numery! Już jej w tym głowa, by namierzyć sprawcę i sprowadzić Matkę Boską Częstochowską na Jasnogórskie wzgórze. Czy uda się jej to prywatne śledztwo, przekonacie się w trakcie lektury książki pióra Mateusza Glena pt. „Na litość boską!” z oferty Wydawnictwa Znak JednymSłowem.
Wydawałoby się, że to klasyczna opowieść o duchowej wędrówce, ale Glen odwraca konwencję. Pielgrzymka szybko zamienia się w szaloną podróż pełną niespodzianek, spotkań i nieprawdopodobnych zdarzeń. Po drodze Ciotka doświadcza wszystkiego: burzy, pokus, kłótni, a nawet przeżyć mistycznych i owacji na stojąco. I właśnie dzięki tym zdarzeniom, religijna powaga miesza się z groteską i absurdalnym humorem.
Mateusz Glen po raz kolejny udowadnia, że ma wyjątkowy talent do łączenia absurdu z codziennością. Jego powieść to lekka, pełna humoru historia głęboko osadzona w polskiej mentalności, w której świętość miesza się z przyziemnością, a pielgrzymka staje się metaforą życiowej drogi. To historia, która rozbawia, czasem irytuje, ale przede wszystkim - pokazuje, że nawet w najbardziej absurdalnych sytuacjach można odnaleźć odrobinę prawdy o sobie.
Dejta spokój, Kochani! Co to była za przygoda! Lektura powieści autorstwa Mateusza Glena raz na zawsze odmieniła mój pogląd na temat pielgrzymek, które, jak się okazuje, mogą przerodzić się w emocjonujące przygody, pod warunkiem, że wśród wędrujących są takie osobowości jak Nasza ulubiona Ciotka. Z nią czas mija szybciej, a zwyczajne zdarzenia urastają do przygód na miarę rasowych kryminałów, tyle że z rodzimego, polskiego podwórka.
Polecam, bo „Na litość boską!” to zabawna i nieco szalona książka, którą czyta się z uśmiechem. To historia o zwykłych ludziach w niezwykłych okolicznościach, napisana z humorem, dystansem i sporą dawką sympatii.
*współpraca reklamowa*
Jest w tym kraju ktoś, kto nie zna ciotki? Jeśli jest to lepiej niech się nie przyznaje bo to wstyd. Jak wiecie nie jestem fanką komedii, ale nie mogłam sobie odmówić przeczytania tej książki. Ciotka wojuje w internecie, a ja od momentu pojawienia się pierwszej książki z jej przygodami chciałam przeczytać chociaż jedną z nich, co w końcu mi się udało. Pełna humoru, ciętych ripost, oraz najmądrzejszych rad ciotki opowieść, która zabiera nas ze sobą na pielgrzymkę.
Ciotka jak co roku szykuje się na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Już od pierwszego na pielgrzymów spadają kolejne plagi, z których najstraszniejszą okazała się zuchwała kradzież jasnogórskiego obrazu Matki Boskiej. Ciotka wraz z innymi pielgrzymami rusza z odsieczą, przebiera się za zakonnicę by odzyskać święty obraz i ukarać barbarzyńców.
Kiedy cały świat żyje brawurową kradzieżą w Luwrze, Mateusz Glen daje nam historię równie niezwykłą, z równie brawurową kradzieżą najważniejszego w Polsce obrazu. Powiem wam, że nigdy, przenigdy nie wpadałabym na taki pomysł, i choć już naprawdę bardzo niewiele mnie dziwi, to tutaj autor totalnie mnie zszokował, trzy razy sprawdzałam czy dobrze widzę. Dobra rada dla Francuzów zaproście ciotkę ona wam tych złodziei złapie, po tym co wyczynia w tej książce nawet Mission Impossible jej nie straszne.
Osobiście nigdy nie byłam na pieszej pielgrzymce, nikt mnie w życiu nie namówi, nawet ciotka, znam kilka osób które podejmuje się tych prób, jednak na pewno żadna z nich nie przeżyła tego co grupa ciotki. Burze ulewy, nawiedzenia przez Maślakową (a to franca nawet żmiję posłała), koncerty, porwania itp. Choć w powieści zdecydowanie dominują aspekty komediowe, które są jedyne w swoim rodzaju, przez co historia jest Oryginalna (pisownia zamierzona), to pojawia się też delikatny wątek kryminalny, wraz z ciotką pod przykrywką szukamy złodziei i obrazu, ten wątek bardzo mi się podobał, sporo się przez niego działo, pojawiły się zwroty akcji i szalone wydarzenia, które ni jak nie kojarzą się z pielgrzymowaniem.
Książka napisana w fajnym i prostym stylu, czyta się ją bardzo dobrze, szybko z ogromną przyjemnością śledzi się wydarzenia, w których ciotka bierze czynny udział. Mnie urzekły nazwy rozdziałów, takie bardzo ciotkowe. Nie wiem jak u was ale jak czytając, słyszałam w głowie ten głos, tę głosowe ozdobniki, nawet oczami wyobraźni przed sobą widziałam to co się dzieje, jakby ta niby spisana historia żyła własnym życiem.
Naprawdę mi się podobało, było interesująco, ciekawie i zabawnie. Książka określona jako literatura piękna, ja bym się pokusiła o nazwanie jej komedią kryminalną z naciskiem na komedię. To książka dla każdego, na poprawę nastroju, na zastój czytelniczy, na poznanie czegoś oryginalnego i wyjątkowego. Taka opowieść nieco z przymrużeniem oka, ale zdecydowanie warta przeczytania.
,,No tak, toć jak trwoga, to do Ciotki."
Sierpień w Polsce to ten magiczny czas, gdy na drogach i dróżkach pojawiają się pielgrzymi z całego kraju, maszerujący w stronę Częstochowy na obchody Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W tym roku do tego barwnego korowodu dołączają Ciotka, Beata i Kubuś. I już od pierwszej strony wiemy jedno: katastrofy -- te małe i te monumentalne -- są absolutnie nieuniknione.
Ledwie ruszą, a Beata zostaje zaatakowana przez żmiję. Na szczęście i żmija, i Beata wychodzą z tego spotkania żywe, choć w gorszej kondycji może być jedynie... Ciotka. Bo w takim razie kto będzie niósł Beatowy plecak? Pogoda kaprysi, ludzie jeszcze bardziej, atmosfera robi się nerwowa. A gdy pojawia się informacja, że trzeba zmienić trasę, bo Jasna Góra została zamknięta z powodu kradzieży obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej... cóż, robi się nie wesoło. Ale Ciotka, jak zawsze ma własny plan, który zazwyczaj oznacza jedno -- szykujmy się na jeszcze większy armagedon.
To już trzeci tom cyklu ,,Ta jedna ciotka" i jeśli nie znacie poprzednich -- spokojnie, każdy można czytać osobno. Autor tworzy też przezabawne rolki na Instagramie, w których obnaża wszelkie możliwe przywary starszych pań. A wiecie, tych pań, które zawsze wiedzą lepiej, bo ,,za ich czasów...", kierują się zasadą postaw się, a zastaw się, a do tego mają dyplom z udzielania rad, których nikt nie chce. Myślę, że każdy z nas ma w rodzinie przynajmniej jedną taką ciotkę. Jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni autora!
A sama Ciotka? To żywioł. Kobieta instytucja. Zadziorna, harda, irytująca do bólu... i absolutnie nie do podrobienia. Nie boi się niczego, wszystkich poucza, krytyki nie przyjmuje, za to rozdaje ,,zbawienne" rady jak cukierki na odpuście. I oczywiście -- jak zawsze -- rozwiąże każdą sprawę, choć czasem aż strach patrzeć w jaki sposób.
W tej książce dzieje się dużo. Bardzo dużo. Absurdy gonią absurdy, stereotypy są puszczone do czytelnika z przymrużeniem oka, a nasza codzienność staje się błyskotliwą parodią. Dialogi błyszczą, riposty trafiają w punkt, styl jest lekki i swobodny, humor najwyższej półki. Mamy też intrygującą zagadkę, szczyptę kryminału i masę komediowych sytuacji.
Całość tchnie świeżością i cudowną lekkością. Po trudnym dniu to książka idealna -- taka, która nie tylko poprawi humor, ale wręcz przywróci wiarę, że świat może być zabawny.
Ciotka po prostu wymiata!
Toć droga z Gdyni do Częstochowy daleka, wiadomo. Zwłaszcza gdy wyrusza się w nią w pielgrzymce. Nie straszne pęcherze, żar lejący z nieba, burze, niegościnni mieszkańcy mijanych miejscowości, noclegi w namiotach... żmije i huligani w wypasionych furach. Ale co kiedy intencji kupa, a ktoś nagle postanowi ukraść cudowną ikonę. W białych rękawiczkach, po cichu, bez świadków. Tak nie może być i wiadomo, Ciotka bierze sprawy w swoje ręce, bo kto jak nie ona. Złodzieje strzeżcie się, oto nadchodzi ona cała na...czarno ??
Znając Tę jedyną ciotkę z internetów, lubiąc jej poczucie humoru, dystans do siebie i innych, nie mogłam nie skorzystać z okazji i nie przeczytać tej książki. Trzeciej już odsłony przygód Ciotki, która niczym najlepszy detektyw tropi złoczyńców. Toż to nie jej wina, że gdzie ona tam kłopoty i sprawy do rozwiązania. Tym razem w towarzystwie Beaty wyrusza w pieszą pielgrzymkę. Kto na takowej był potwierdzi, że przygody Ciotki nie zostały wzięte z kapelusza. Tyle włożonego trudu, tyle przygotowań i tyle intencji, a tu ktoś miał czelność ukraść cel jej wędrówki.
Pełna humoru, zabawnych sytuacji, nieoczekiwanego zwrotu akcji i ciekawego zakończenia powieść do przeczytania dla rozrywki i odstresowania. Rasowy kryminał to to nie jest, a humor autora albo się lubi albo nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej grupy i była to dla mnie dobra lektura.
Czytałam poprzednie książki Mateusza (muszę w końcu wstawić recenzję) więc ucieszyłam się jak zobaczyłam zapowiedź kolejnej. Byłam ciekawa co tym razem wymyśliła Ciotka i się nie zawiodłam! Ta kobieta to wulkan energii! O pomysłach nie wspomnę... Tym razem Ciotka wyrusza na pielgrzymkę i oczywiste jest to, że po drodze będzie czekało a nią naprawdę wiele przygód.
Jasna Góra czeka na Ciotkę jak na jakąś gwiazdę! Ciotka prawie jak na skrzydłach leci do tego miejsca, ale nie sama... z bagażami w postaci Beaty i Kacperka. Kacperek jako tako, ale Beata? No matko Bosko... Jaskogórsko... jak możesz tak zsyłać żmiję do namiotu, która (całe szczęście) kąsa Beatę, a nie Ciotkę. No ale podczas pieszej pielgrzymki spać gdzieś trzeba, prawda? Więc namiot, karimata czy jakiś śpiwór to obowiązek... Ciotka by wolała coś lepszego, ale... czasami jest tak, że należy polubić to co się ma i właśnie ona stara się to robić. Tylko... ta żmija... ona popsuła nieco jej plany, bo przez to ukąszenie Beata wylądowała w szpitalu... W dodatku Ciotka dowiaduje się, że najlepszy z najlepszych czyli proboszcz ma zostać przeniesiony na inna parafię. Jak to możliwe? Przecież ciotka każdy grosz jemu oddaje! Toć on modli się o rozum dla Beaty, o zdrowie dla Kacperka, o chłopaka dla Gośki i... o wiele innych ważnych spraw, które zasługują na to, aby zostać wysłuchane.
Żmija to nie jedna przeszkoda w ciągu tej pielgrzymki... najgorszą informacją jest to, że ktoś ukradł obraz! Tak! Dobrze czytacie! Ten najważniejszy obraz! I tu oczywiście wkracza Ciotka, bo ona... liderka wszystkiego co istnieje... zna się przecież na łapaniu złodziei, oszustów i innych takich typów spod ciemnej latarni.. Co tu będzie się działo! Ciotka oprócz knucia intryg związanych ze złapaniem złodziei przez zupełny przypadek (a może i nie) zostaje gwiazdą telewizji (lokalnej) a co najważniejsze zostaje... gwiazdą estrady! Jej umiejętności wokalne (które prezentuje na Mszach) zostały docenione i mogła zdobyć większą ilość sympatyków jej głosu podczas występów na scenie!
I powiem wam, że tu nie sposób opisać wszystkiego co się wydarzyło... z Ciotką w roli głównej. Tu trzeba samemu zapoznać się z jej przygodami (najlepiej z każdym z poprzednich tomów, bo jest naprawdę z czego się pośmiać). Przeczytałam książkę w jedno popołudnie, wciągnęła mnie tak bardzo, że... aż smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłam ostatnią stronę. Autorze, chcę więcej! Mam nadzieję, że już coś nowego się tworzy!
Polecam! Każdemu... Ciotka jest naprawdę świetna!
Dejta spokój z tymi poradami! Słuchajcie, przejęłam stery w rubryce ,,Ciotkowy Zaułek Mądrości". Zawsze czułam potrzebę doradzania, a teraz już oficjalnie...
Nawet Królowe Ludzkich Serc muszą czasem odpocząć. Ta Jedna Ciotka wybywa więc na wywczas do Ciechocinka. To miała być idylla, czy tam inna Balladyna...
Przeczytane:2025-11-09, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 52 książki 2025, Mam, konkurs,
„Na litość boską!” to kolejna trzecia, już część z cyklu "Ta jedna ciotka". Mateusz Glen rewelacyjnie nakreślił swoich bohaterów. Ich dialogi i absurdalne czasami zdarzenia są tak zabawne i nieracjonalne, że aż prawdziwie rzeczywiste. No, może nie w takim natężeniu, ale z pewnością spotkaliśmy się z tymi stereotypami, które w tej książce są skumulowane.
Nie czytałam wcześniejszych książek autora, lecz prawdę mówiąc, nie odczułam tego, że poznałam ciotkę dopiero w tej części, jednak postaram się poznać również pozostałe.
Mam też taką ciotkę, z którą można "konie kraść", i która potrafi na poczekaniu wymyślać takie słowa, że językoznawcy dostaliby pewnie globusa, lecz ta ciotka i tak jest górą!
Ciotka właśnie wybiera się na pielgrzymkę do Częstochowy, zresztą jak zawsze w sierpniu. Z Gdyni jest dość długa trasa, więc muszą być przygotowani na różne niespodziewane zdarzenia. W tej wyprawie również nie brakowało niespodzianek. Już podczas pierwszego noclegu ciotce w namiocie ukazała się znienawidzona sąsiadka - Maślakowa, a za chwilę śpiącą w nim Beatę ukąsiła żmija... dobrze, że Kacperka nie było w tym namiocie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
"Całe szczęście, że Beata wydobrzała po tym ukąszeniu, ale toć ja zawsze powtarzam, ze złego diabli nie biorą."
Gdzieś może w połowie trasy pielgrzymi usłyszeli w wiadomościach, że w Częstochowie ukradziono święty obraz... Kto się ośmielił?
Ciotka nie byłaby sobą, gdyby nie postanowiła włączyć się w poszukiwania może nie tak złodzieja, jak obrazu. On jest przecież najważniejszy. Zwłaszcza teraz, tuż przed świętem.
A że ciotka potrafi zmotywować niemal każdego, więc i tym razem tak się dzieje.
"Ja to mam zamiar wejść do klasztoru, choćby skały sr... robiły w gacie!"
Swój plan opracowała do perfekcji, lecz jak zawsze nie do końca się wszystko udało. Mimo kilku niepowodzeń, ciotka zostaje okrzyknięta bohaterką. Ciekawe co z tego wyniknie...
"Dejta spokój, skaranie boskie z tą Beatą! Jak krowie na głowie tłumaczyłam jej przed snem przecie, że plan jest taki."
Ciotka potrafi rozbawić nawet do łez. Książkę czyta się szybko i lekko. Ta parodia naszej codzienności jest tak wciągająca, że trudno się oderwać od lektury.
Gdybym ja miała kiedykolwiek wybrać się na pielgrzymkę, to tylko z taką ciotką!
Tę jedną ciotkę poznałam dzięki BONITO i serwisowi Dobre Chwile.