Gdy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie.
Po burzliwej nocy bez śladu znika trzydziestokilkuletnia kobieta. Z pozoru sprawa wydaje się prosta, dlatego z pobliskiego komisariatu na miejsce zostaje oddelegowana aspirantka Olga Wierzbicka. Niespodziewanie jednak w domu ofiary pojawia się komisarz Adam Rezner, który szybko uznaje, że zaginięcie nie wpisuje się w prowadzone przez niego śledztwo.
Choć Rezner nie zdradza Wierzbickiej celu swojej wizyty, ich drogi jeszcze się przetną. Wspólnie odkryją brutalną prawdę o zbrodniach popełnianych przez ściganego przez niego mordercę.
Naszpikowane dziesiątkami kawałków rozbitego lustra ciała młodych kobiet porzucane są niczym makabryczne obrazy z wynaturzonej wizji zbrodniarza. Kalendarz bezlitośnie odlicza kolejne dni, aż do następnej ekspozycji.
Czy zwielokrotnione w lustrzanych odbiciach przerażone oczy ofiar wskażą prawdę?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-09-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
U podnóży Śnieżnika czeka cię to, czego nie da się zapomnieć.
Książki Ludwika Lunara charakteryzują się duża objętością. "Witrażysta" ma prawie 500 stron. Jak wcześniejsze książki troszkę mi się dłużyły, ta czytała się bardzo dobrze. O czy jest historia?
W książce mamy bardzo mroczną historię. Jest zaginięcie, są ofiary i on. Nieuchwytny seryjny morderca, który ma swoje własne wizje. Dlaczego zabija i to w taki sposób? Kim jest tajemniczy Witrażysta?
Olga Wierzbicka to policjantka całkowicie poświęcona pracy. Ma męża, dwoje małych dzieci, ale w ogóle nie interesuje się swoją rodziną. Wprost od nich ucieka i tutaj trochę nie mogłam zrozumieć zachowania Olgi. Rodzina wprost jej przeszkadzała, jakby była kulą u nogi, a telefony od męża czymś odpychającym, czymś co trzeba olać i zapomnieć. Autor nie poświęcił dużo miejsca życiu rodzinnemu policjantki, a szkoda, bo troszkę takich wątków mi brakowało. Gdzieś tam rodzina pojawia się w tle, ale jest całkiem nie istotna.
Adam Rezner zwany Sztywnym to postać ciekawa, skomplikowana, trochę mroczna. Postać pełna tajemnic i sekretów, skrywająca jakąś przeszłość. Człowiek inteligentny, ale zamknięty w sobie. Z Olgą tworzą ciekawy duet śledczych.
"Wizażysta" to dobry kryminał z mnóstwem zagadek, ze śledztwem, które komplikuje się na każdym kroku. Autor wodzi czytelnika za nos i ciągle podsuwa jakieś tropy. Zakończenie jest zadziwiające i zaskakujące i właśnie o to chodzi w dobrym kryminale. Warto przeczytać i spróbować wytypować mordercę. Mi się nie udało:)
Olga Wierzbicka, młoda policjanta udaje się do domu kobiety, która miała zaginąć minionej nocy. Sprawa nie wygląda na skomplikowaną. Jednak na miejscu zjawia się również komisarz Adam Rezner, doświadczony śledczy, który widzi w zaginięciu elementu, które pozwalają sądzić, że nie jest to zwykłe zaginięcie.
Bardziej doświadczony policjant zajmuję się sprawą zbrodni popełnianych na młodych kobietach. Sprawca ma je porywać, a następnie eksponować ich ciała w dość wyjątkowy sposób, szybko otrzymując przydomek witrażysty.
Śledczy muszą szybko przerwać serię przestępstw, ale zanim to zrobią muszą zrozumieć jaki przekaz kieruje sprawcą, który wbija w ciała kobiet dziesiątki fragmentów rozbitego lustra, jednocześnie tworząc dość ekspresyjny obraz.
Czas jest tu najważniejszy, a jak często bywa w tego typu śledztwach zaczyna go brakować już na początku.
Na nową książkę Ludwika Lunara nie czekałem długo. Ale w tym wypadku każda chwila bez pióra autora to dla mnie oczekiwanie jak na pierwszą gwiazdkę. Z twórczością autora jestem związany nieprzerwanie od „Tańcząc na prochach zmarłych”.
Tym razem Ludwik postanowił „zabawić się” z czytelnikiem i zaproponował mroczny i zaskakujący kryminał, który naprawdę daje do myślenia.
Intrygujący antagonista, o którym poza modus operadni nie wiemy nic i para dość nieoczywistych policjantów. Młoda i niedoświadczona, chociaż z nosem do śledztw policjanta, oraz dość chłodny w odbiorze ale bardzo skuteczny śledczy, który dosłownie zjadł zęby na tej robocie.
Całość tworzy genialny zestaw, który daje wrażenie zatapiania się w fabułę mrocznego thrillera kojarzonego z filmem „Siedem” czy „Kolekcjoner kości”.
Myślę, że nie będę zdradzał zbyt wiele, ale jeśli powiem, że Ludwik Lunar zdołał wyprowadzić mnie w pole praktycznie trzymając mnie do końca w świadomości, że nie wiem nic to będzie to wystarczająca rekomendacja.
Nie czekajcie tylko zaopatrzcie się w swój egzemplarz i zatopcie się w tej lekturze. Zapewniam, że warto.
„Witrażysta” to thriller, który od pierwszych stron wbił mnie w fotel i sprawił, że trudno było złapać oddech 😱📖 Gdy znika trzydziestokilkuletnia kobieta, sprawa wydaje się rutynowa. Jednak szybko okazuje się, że to początek makabrycznej układanki, w którą zamieszani są aspirantka Olga Wierzbicka i budzący respekt komisarz Adam Rezner.
To nie jest zwykły kryminał! Morderca porzuca swoje ofiary w sposób przerażający i artystyczny zarazem. Ciała są rozczłonkowane i obudowane kawałkami szkła, tworząc makabryczne witraże, w których zwielokrotnia się strach i cierpienie 😵 Te sceny to chore dzieła sztuki, a motyw lustra staje się kluczową metaforą całej powieści . Ludwikowi Lunarowi udało się stworzyć specyficzną, mroczną aurę, która mocno działa na wyobraźnię. Olga Wierzbicka i Adam Rezner to nie są typowi policjanci. Autor dba o to, by poznać ich ludzkie oblicze i wewnętrzne demony. Dzięki momentom wyciszenia w narracji, możemy lepiej zrozumieć psychikę bohaterów, co dodaje powieści głębi i realizmu.
💥 Zaskoczenie gwarantowane! Największą siłą książki jest jej zakończenie, które wyróżnia się na tle schematycznych thrillerów 🤯 Rozwiązanie jest ryzykowne, kontrowersyjne i nieoczywiste. Autorowi udało się uniknąć utartych schematów, dzięki czemu finał na długo zapada w pamięć. To finał, który albo pokochasz, albo znienawidzisz, ale na pewno nie zostawi Cię obojętnym. Autor prowadzi narrację jak krok po rozbitym szkle. Ostrożnie, boleśnie, ale koniecznie 💔 Gra tempem jest doskonała. Dynamiczne sceny śledztwa przeplatają się z momentami głębszej refleksji nad psychiką bohaterów i granicami człowieczeństwa.
„Witrażysta” to mocna, brutalna i nieprzyjemna w najlepszym tego słowa znaczeniu powieść. To nie jest lektura na spokojny wieczór z kocykiem i herbatką ☕, ale książka, która wywołuje emocje, wstrząsa i zmusza do refleksji 🤔 Jeśli lubisz thrillery, które wykraczają poza schemat i na długo zostają w głowie, sięgnij po „Witrażystę”!
Moja ocena: 9/10 🌟
Czy polecam? Tak, ale tylko dla osób o mocnych nerwach! To jedna z tych historii, które zostają w głowie na długo.
BRUNETTE BOOKS
Z twórczością Ludwika Lunara zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji lektury dwóch powieści z udziałem aspiranta Edwarda Sokulskiego i jego partnerki Darii Tyszki. Już wtedy zafascynowała mnie umiejętność autora w budowaniu atmosfery napięcia, konstruowaniu wielowarstwowych zagadek kryminalnych oraz dbałości o psychologiczną wiarygodność postaci. Z tym większą ciekawością sięgnęłam po „Witrażystę”, pragnąc przekonać się, jak poprowadzi nową historię.
Po gwałtownej burzy znika bez śladu trzydziestokilkuletnia kobieta. Sprawa początkowo wydaje się rutynowa, dlatego aspirantka Olga Wierzbicka zostaje skierowana na miejsce zdarzenia. Niespodziewanie pojawia się tam również komisarz Adam Rezner, który podejrzewa, że zaginięcie wiąże się z jego prowadzonym dochodzeniem. Choć początkowo nie ujawnia szczegółów, wkrótce losy obojga policjantów splatają się w walce z bezwzględnym mordercą.
Zbrodniarz pozostawia po sobie makabryczne ślady – ciała młodych kobiet pokryte kawałkami rozbitego lustra, tworzące upiorne instalacje przypominające chore wizje artysty. Każde kolejne odkrycie zbliża bohaterów do prawdy, ale też do następnej zaplanowanej przez niego zbrodni. Czas nieubłaganie płynie, a kalendarz wyznacza rytm kolejnych morderstw.
Wierzbicka i Rezner muszą połączyć siły, aby przerwać krwawą serię, zanim w zwielokrotnionych lustrzanych odbiciach pojawi się kolejne przerażone spojrzenie ofiary.
Ludwik Lunar w „Witrażyście” serwuje czytelnikowi mroczny, psychologicznie gęsty i niezwykle obrazowy kryminał. Już sam tytuł zapowiada fabułę, w której motyw szkła, odbicia i złudzenia odgrywa kluczową rolę. Gęsta od napięcia intryga wciąga od pierwszych stron, a duszna, klaustrofobiczna atmosfera nie pozwala oderwać się od lektury. Autor snuje opowieść, która angażuje i intryguje, a brutalne, miejscami szokujące opisy sprawiają, że czytelnik z każdym kolejnym rozdziałem pragnie więcej. Widać tu charakterystyczną dla autora dbałość o szczegóły – zarówno w warstwie opisowej, jak i w psychologicznej analizie postaci.
Najmocniejszym elementem powieści jest jednak język: sugestywny, intensywny, niemal filmowy. Ludwik Lunar operuje drastycznymi obrazami, lecz nigdy nie popada w tanią sensację – zamiast epatować okrucieństwem, budzi w czytelniku niepokój i skłania do refleksji nad cienką granicą między sztuką a zbrodnią. Rytm narracji jest doskonale wyważony: krótkie, dynamiczne rozdziały potęgują napięcie, podczas gdy fragmenty introspektywne dają chwilę wytchnienia i umożliwiają głębsze zrozumienie psychiki bohaterów.
Podsumowując – „Witrażysta” Ludwika Lunara to kryminał, który łączy klasyczny schemat śledztwa z oryginalną estetyką i mocnym podtekstem psychologicznym. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem skonstruowanej intrygi i fenomenalnie wykreowanych bohaterów. Autor stworzył powieść, która spełniła wszystkie moje oczekiwania względem gatunku. To lektura dla czytelników ceniących historie nie tylko trzymające w napięciu, ale także skłaniające do namysłu nad naturą zła i granicami człowieczeństwa. Powieść potwierdza, że Ludwik Lunar należy do czołówki autorów polskiego kryminału.
We Wrocławiu znika trzydziestokilkuletnia Nina Ogińska. Aspirantka Olga Wierzbicka ma zająć się tą sprawą. W domu ofiary pojawia się komisarz Adam Rezner. Od początku wiadomo, że nie będzie to prosta sprawa. Zaginięcie kobiety łączy się ze sprawą seryjnego mordercy, który z ciał tworzy makabryczne obrazy. Jego znakiem jest oryginalny wzorzec działania i ujawniania ofiar. Nagie i naszpikowane odłamkami luster ciała pozostawia w punktach widokowych. Nina nie pasuje do profilu ofiar, ale jej poszukiwania ujawniają wiele śladów łączących się z Witrażystą.
W książce autor przedstawia rozbudowaną zagadkę kryminalną. Pokazuje nam czym jest praca w policji i jak wpływa ona na życie policjantów. Stworzył postacie wiarygodne i zapadające w pamięć. Komisarz Adam jako śledczy jest inteligentny, spostrzegawczy, ma intuicję, ale ma problem ze współpracą. Wszystkich trzyma na dystans i ma ograniczone zaufanie do innych. Aspirant Olga jest bardzo inteligentna i ambitna. Dobrze radzi sobie z innymi ludźmi.
Jest to thriller, który od samego początku sprawia, że trudno złapać oddech. Akcja jest ciekawie prowadzona. Autor pisze w prosty i zrozumiały sposób. Stworzył świat, w którym makabryczne obrazy i psychologiczna gra z czytelnikiem dominuje nad akcją. Prowadzi narrację tak, że każda strona książki jest jak spacer po rozbitym szkle. To powieść mocna, a sceny zbrodni to brutalne opisy. Książka zmusza do zastanowienia się, gdzie są granice bezpieczeństwa. Pokazuje jak cienka jest linia między człowiekiem, a potworem. To nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach i do czytania przed snem.
Autor nie podał czytelnikowi na tacy rozwiązania sprawy. Finał okazał się mocny i przewrotny, zupełnie nie do przewidzenia. Ani prze moment nie domyśliłam się, kto jest mordercą. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Może powodować burzę w mózgu. To historia, która wbija w fotel i nie daje o sobie zapomnieć.
I przyjdzie mi wybrać się pod ten Śnieżnik, no nie ma innej opcji! Bo wszystkie znaki na ziemi i niebie - i, co ciekawe, także na kartach książek - nieustannie mnie tam prowadzą.
Niektórzy twierdzą, że Ludwik Lunar specjalizuje się w literackich cegłach. Ale jeśli każda z nich ma w sobie tyle mroku i blasku, co Witrażysta, to ja poproszę o ich całą ścianę...
Bo on znowu to zrobił: wciągnął, zamieszał, zahipnotyzował. Ta książka nie pozwala się oderwać - tempo jest szybkie, rytm śledztwa nie zwalnia ani na chwilę, a modus operandi sprawcy to literacka finezja w najczystszej postaci. Makabryczne obrazy, jak kawałki potłuczonego szkła, układają się w przerażający witraż zbrodni.
Można by pomyśleć: klasyka gatunku - trup, policja, śledztwo. Tylko że u Lunara nic nie jest takie, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka, a każdy szczegół prowadzi w stronę coraz bardziej niepokojących odkryć. A do tego nieszablonowi śledczy: komisarz Rezner - zamknięty w sobie, introwertyczny, jakby utkany z cienia - i aspirantka Olga Wierzbicka, która trafia tu niemal przypadkiem. Ta para tworzy duet, który chce się śledzić, choć każde z nich gra swoją własną partię.
Kto zna prozę Ludwika Lunara, ten wie, że nie można mu zarzucić bylejakości. Styl jest dopracowany, narracja gęsta i sugestywna, a każde słowo trafia tam, gdzie trzeba. Zapytana po lekturze, jak się to czytało, odpowiedziałabym autorowi jednym słowem: Zacnie.
I jeszcze jedno - zakończenie. Odważne, nieoczywiste, takie, które wyrywa czytelnika z butów. Lunar nie idzie na łatwiznę. Zamiast utartych rozwiązań serwuje finał, który zostaje pod powiekami i nie daje spokoju. Witrażysta to kryminał, który nie tylko bawi, ale też wytrąca z równowagi - i właśnie w tym tkwi jego siła.
Witrażysta jest najnowszą książką Ludwika Lunara i moim drugim spotkaniem z twórczością tego pisarza. Było to spotkanie bardzo emocjonujące i poruszające.
We Wrocławiu znika Nina Ogińska. W jej domu spotykają się aspirant Olga Wierzbicka i komisarz Adam Rezner. To spotkanie zaowocuje włączeniem policjantki w prace zespołu, który od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie seryjnego mordercy. Jego znakiem rozpoznawczym jest oryginalny wzorzec działania i ujawniania ofiar. Nagie, wycieńczone i naszpikowane odłamkami lustra ciała pozostawia w punktach widokowych w okolicach Międzygórza. Nina nie pasuje do profilu ofiar, ale jej poszukiwania ujawnią wiele interesujących śladów łączących się z poszukiwaniami Witrażysty. Dalsza część książki to opis współpracy Wierzbickiej i Reznera oraz pozostałych członków zespołu prowadzący do zaskakującego zakończenia.
W Witrażyście autor przedstawia złożoną, rozbudowaną zagadkę kryminalną, w której podążamy za różnymi tropami, a podejrzani znikają lub giną w tajemniczych okolicznościach. Podpatrujemy policyjne śledztwo przy okazji poznając metody policyjnej pracy oraz różne osoby je prowadzące. Dzięki temu wnikamy nie tylko w emocje towarzyszące śledczym podczas pracy, ale także poznajemy tło obyczajowe i problemy związane z pracą w organach ścigania podczas prowadzenia złożonego śledztwa. Ludwik Lunar pokazuje czym jest praca w policji, jaka może być motywacja do jej wykonywania i jak wpływa ona na życie osobiste policjantów. ,,Służba w policji poza wyniosłością ma w sobie olbrzymie pokłady zła, okrucieństwa i okropności...To właśnie dlatego wasze małżeństwa się rozpadają, dzieci odchodzą, a przyjaciele nie maja siły, by przy was trwać."(str. 184). Zastanawiamy się nad tym, czy bycie policjantem to powołanie, służba, czy praca jak każda inna. Czytamy o wewnętrznych rozgrywkach między policjantami i dowiadujemy się czym zajmuje się policyjny profiler.
Pisarz sięga w swojej powieści po motyw lustra. Lustro jest tu symbolem dualizmu rzeczywistości, dualizmu osobowości odbijających się w nim postaci. Odłamki lustra wbite w ciała ofiar, główny bohater przeglądający się w lustrze są symbolicznym poszukiwaniem prawdy o tym kim jesteśmy. Przebieg śledztwa jest także tłem do pokazania funkcjonowania osób z zaburzeniami osobowości oraz długofalowych skutków przeżytych traum. Jest to opowieść o manipulacji, tajemnicach, podwójnym życiu i umiejętności kamuflowania się. Pisarz przybliża nam także ideologię Straight Edge.
Osoby policjantów, szczególnie pary głównych bohaterów, są złożone i charakterystyczne. Autor tworzy postacie wiarygodne i zapadające w pamięć. Adam Rezner ma przydomek Sztywny, który oddaje jego zachowanie i sposób bycia. Jako śledczy jest inteligentny, spostrzegawczy, ma intuicję i umie ,,czytać ludzi", ale ma problem ze współpracą. Wszystkich trzyma na dystans, jest tajemniczy i ma ograniczone zaufanie do innych. Wierzbicka jest bardzo inteligentna i ambitna, a także emocjonalna, skrupulatna i uparta. Lepiej radzi sobie w kontaktach z ludźmi, ma swoje zdanie i je wyraża, co nie zawsze podoba się innym. Oboje ukazani są także przez przeżywane emocje, rozterki związane z podejmowanymi decyzjami. Drugoplanowi członkowie ekipy dochodzeniowej także prezentują zróżnicowane cechy charakteru i umiejętności, a każdy z nich wnosi coś ciekawego do fabuły doskonale ją dopełniając.
Ludwik Lunar ma swój indywidualny styl. Pisze w sposób prosty i zrozumiały, a jednocześnie sugestywny, plastyczny. Podobały mi się pojawiające się w powieści barwne i oryginalne opisy czy porównania pisarza: ,,Mokry asfalt i chodniki sprawiły, ze kolorowe światła samochodów odbijały się w ich lśniącej powierzchni niczym rozmyte barwne refleksy. Nawet stary ceglany budynek prokuratury nabrał nieomal romantycznego charakteru, stając się bardziej dostępny i mniej przerażający." (str. 261) czy ,,Kiedy przebył niewielki zagajnik, księżyc jak na zawołanie wyłonił się zza chmur i objął swą srebrzystoniebieską poświatą całą okolicę. Mokre kamienie, z których zbudowano zaporę skrzyły się w jego świetle, wyznaczając półkolistą linię kończącą się na drugim brzegu doliny." (str. 428)
Lunar poprzez budowanie narracji naprzemiennych wprowadza w swojej powieści pewien rytm, który tworzy w jego powieści określoną dynamikę, ale także harmonię. Rytm ten uzyskuje poprzez naprzemienne wprowadzanie scen dynamicznych i refleksyjnych, introspektywnych, wątków szybkiej i wolnej akcji oraz poprzez zróżnicowaną długość zdań i akapitów, a także przeplatając narrację dialogami. Wprowadzenie krótkich rozdziałów pomaga w utrzymaniu tego rytmu, napięcia i utrudnia przerwanie lektury wciągając w czytelniczy tunel ,,jeszcze tylko jeden rozdział".
Akcja jest ciekawie prowadzona i nieoczywista. Toczy się dynamicznie, ale pozostawia też czas na wgłębienie się w psychikę postaci, poznanie ich myśli i przeżywanych emocji. Dzięki temu zobaczymy w nich nie tylko policjantów prowadzących śledztwo, ale też zwykłych ludzi z ich problemami codziennego życia. Zwroty akcji wywołane pojawieniem się nowego tropu czasem nie wyjaśniają niczego, ale bardziej komplikują śledztwo. Autor umiejętnie i niedostrzegalnie angażuje czytelniczą uwagę intrygując nie tylko rozwiązywaniem zagadki, ale też osobowościami śledczych.
Lunar precyzyjnie odtwarza scenerię wydarzeń, dba o dokładność pokazania topografii terenu, obrazowo i sugestywnie tworzy atmosferę miejsc, w które nas zabiera. Szczegółowo opisuje wrocławskie ulice i budynki.
Zakończenie było dla mnie niespodziewane i zaskakujące. W końcowej scenie lustro służy konfrontacji głównego bohatera z własnym ,,ja" i odkryciu siebie. Nie dostajemy rozwiązania zagadki, musimy sami ją sobie poskładać z kawałków rozbitego lustra decydując o tym, co jest prawdą, a co tylko jej odbiciem.
Witrażysta jest powieścią dla cierpliwych, dla tych, którzy lubią zanurzyć się w lekturze, wczuć się przebieg fabuły i w postacie, poszukać przesłania ukrytego między zdaniami. Polecam ją uwadze miłośnikom połączenia kryminału i thrillera psychologicznego. Tym, którzy cenią inteligentne, przemyślane fabuły, nieprzewidywalne zakończenia i to coś, co po odłożeniu książki długo krąży po głowie.
,,Witrażysta" Ludwika Lunara to powieść, która od pierwszych stron otwiera przed czytelnikiem drzwi do mrocznego świata, gdzie czas staje się pułapką, a lustra odbijają nie tylko rzeczywistość, lecz także lęki, obsesje i wynaturzenia. To kryminał, który nie ogranicza się do klasycznego schematu poszukiwania sprawcy, to podróż przez pejzaż grozy utkanej z odłamków szkła i ciężkiego, dusznego napięcia.
Już sam tytuł działa jak zapowiedź koszmaru, w którym zbrodnia przybiera formę sztuki. Ofiary zostają ,,udekorowane" w sposób, który jednocześnie szokuje i fascynuje. Rozbite zwierciadła, multiplikujące obraz cierpienia, przekształcają zwłoki w makabryczne instalacje, jakby ktoś chciał za pomocą śmierci stworzyć własną galerię. To motyw niezwykle sugestywny, bo autor nie epatuje krwią w sposób tani, lecz raczej operuje wyobraźnią czytelnika, budując w nim napięcie i odrazę. To nie jest zwykły opis zbrodni, to zderzenie sztuki i okrucieństwa, które zmusza do pytania, gdzie kończy się granica człowieczeństwa, a zaczyna obsesja.
Tempo powieści jest rytmiczne i dobrze przemyślane. Akcja przyspiesza w momentach śledztwa, by potem nagle zwolnić i pozwolić na refleksję. Te pauzy są celowe, bo autor daje czas na to, by czytelnik odczuł ciężar wydarzeń, by mógł się zatrzymać nad znaczeniem kolejnych odkryć. To balansowanie między dynamiką a ciszą działa jak oddech w świecie, w którym każdy kolejny dzień przybliża do następnej tragedii. Sam kalendarz, wyznaczający rytm zbrodni, staje się symbolem bezlitosnego odliczania, tykającego zegara, którego nie da się zatrzymać.
Nie można też pominąć warstwy psychologicznej. Autor nie tworzy jedynie wciągającej intrygi, on zagląda głębiej, w to, co napędza człowieka. To właśnie psychologia nadaje powieści ciężar i wyróżnia ją spośród wielu innych kryminałów. Postacie nie są tu pretekstem do poprowadzenia fabuły, lecz pełnoprawnymi uczestnikami dramatu, z całym bagażem emocji, lęków i pragnień. Czytelnik czuje ich autentyczność, a tym samym intensywniej przeżywa historię.
Zakończenie nie jest prostą kropką na końcu zdania. To raczej uderzenie, które rozbija wszystkie dotychczasowe wyobrażenia. Autor prowadzi do finału w sposób konsekwentny, ale jednocześnie potrafi zaskoczyć. Nie daje czytelnikowi łatwych rozwiązań, nie serwuje prostej satysfakcji. Zamiast tego pozostawia z pytaniami, o granice dobra i zła, o ludzką obsesję, o to, co dzieje się, gdy lustro nie odbija już prawdy, a jedynie zniekształcone wizje.
,,Witrażysta" to coś więcej niż kryminał. To literacka mozaika, w której każdy odłamek ma swoje miejsce i znaczenie. To opowieść o ciemności czającej się tuż pod powierzchnią codzienności, o cienkiej linii między twórczością a destrukcją, o obsesji, która potrafi zamienić życie w koszmar. Autor udowadnia, że potrafi pisać nie tylko sprawnie, ale też sugestywnie, a jego powieść staje się jednym z tych tytułów, które trudno zamknąć w szufladce ,,dobry kryminał". To książka, która zostaje w pamięci i domaga się, by o niej rozmawiać, by rozbierać ją na części jak owe lustra, które odbijają coś więcej niż tylko świat zewnętrzny.
Czy potrafiłbyś spojrzeć w lustro, gdyby odbijało nie tylko Twoją twarz, ale też wszystkie Twoje lęki, winy i najmroczniejsze sekrety?
,,Witrażysta" Ludwika Lunara to thriller, który od pierwszych stron wbija w fotel i sprawia, że trudno złapać oddech. Znika trzydziestokilkuletnia kobieta - sprawa wydaje się banalna, może kolejne rutynowe zaginięcie. Aspirantka Olga Wierzbicka zostaje wysłana, by się tym zająć. Ale w domu ofiary niespodziewanie pojawia się komisarz Adam Rezner - twardy, milczący, budzący respekt. Od początku wiemy, że to nie jest zwykła sprawa, i że to, co kryje się w cieniu, ma twarz o wiele bardziej przerażającą, niż można by przypuszczać.
Makabryczne sceny zbrodni są tu czymś więcej niż brutalnymi opisami - to chore dzieła sztuki. Ofiary porzucone niczym ekspozycje, ich ciała rozczłonkowane, obudowane kawałkami szkła, w których zwielokrotnia się strach i cierpienie. Motyw lustra to nie tylko estetyka, ale też metafora: ilu odbić własnej twarzy jesteśmy w stanie znieść, zanim pękniemy?
Autor prowadzi narrację tak, że każda kolejna strona to jak krok po rozbitym szkle - ostrożny, bolesny, ale konieczny, żeby dojść do końca. To nie jest książka, którą można czytać obojętnie. Zmusza do myślenia o granicach człowieczeństwa, o tym, jak cienka bywa linia między człowiekiem a potworem. Lunar świetnie gra tempem - szybkie sceny śledztwa przeplata z momentami wyciszenia, w których możemy przyjrzeć się psychice bohaterów. Dzięki temu zarówno Olga, jak i Rezner zyskują głębię - nie są tylko policjantami tropiącymi mordercę, ale też ludźmi z własnymi demonami.
Największe wrażenie zrobiło na mnie zakończenie. Autor nie poszedł w utarty schemat, nie podał czytelnikowi sprawcy na złotej tacy. Rozwiązanie jest ryzykowne, kontrowersyjne, i właśnie dlatego tak mocno zapada w pamięć. Przyznaję - przez chwilę chciałam, by winny okazał się ktoś ,,oczywisty". Ale właśnie to, że Lunar wybrał inną drogę, sprawia, że ,,Witrażysta" wyróżnia się na tle innych thrillerów. To finał, który albo pokochasz, albo znienawidzisz - ale na pewno nie zostawi Cię obojętnym.
,,Witrażysta" to powieść mocna, brutalna, nieprzyjemna w tym najlepszym sensie - bo ma wywołać emocje, ma wstrząsnąć i zmusić do refleksji. To nie jest lektura na spokojny wieczór przy herbatce, kocyku i świeczce - to książka, która rozbija spokój na kawałki jak lustro i każe Ci patrzeć w ostrzejsze odbicie.
Ocena: 9/10 - dla mnie to jedna z tych historii, które zostają w głowie na długo - i które przypominają, że literatura czasem powinna boleć.
W Zaciszu, małym miasteczku na północy kraju, dochodzi do brutalnego morderstwa młodej dziewczyny. Jej bestialsko okaleczone ciało zostaje znalezione w...
CHŁODNY, DESZCZOWY GDAŃSK KRYJE W SOBIE MROŻĄCĄ KREW W ŻYŁACH TAJEMNICĘ. W Nowym Porcie zostaje wyłowione ciało młodej kobiety, a sprawą interesuje się...
Przeczytane:2025-11-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
Czytać tą książkę, to było prawdziwe doświadczenie obfitości, które dosłownie okalało swoimi opisami dane doznanie. Przede wszystkim zawsze chodziło tutaj o cierpienie, które było bolesne na wszelkie możliwe sposoby i opisane za pomocą wielu porównań, by dokładnie zobrazować to, co ktoś czuł. Jak bardzo było mu źle i w jakim dołku się znajdował. I tak przez całą książkę. Ja ją widziałam jako słowa klucze, gdzie i sceny i wydarzenia lawirowały wokół tego słowa oddając je maksymalnie, by i nasze ciało zaczęło reagować na nie tymi samymi uczuciami, co przeżywała je postać. To była pierwsza taka książka, gdzie doświadczyłam ją nie tylko w wyobraźni cielesnej, ale i umysłowej. Jeśli ktoś zatem jest wrażliwym człowiekiem, to może odczuwać ją podwójnie mocno.
To kryminał tak mądry, że nieraz wystarczyło spojrzenie komisarza na innego funkcjonariusza policji i obaj wiedzieli co należy robić. Gdzie szukać ciała i wskazówek domniemanej krzywdy. Trudno nam jest czytać dalsze postępowanie, gdyż my wiemy co już miało miejsce. Wiemy jak odeszła, tylko nie mamy pojęcia, dlaczego towarzyszyło temu grono oczu. Można by rzec, że poszukiwania na swoje sposoby będą podzielone. W jednej kwestii sprawa będzie miała zwyczajny wyrok, ale z drugiej wyjdzie na to, że towarzyszył temu wyższy cel. Można by powiedzieć, że rozum spoufali się tutaj z wyczuciem intuicyjnym, przez co stworzą zwarty duet. Co ciekawe, autor poutykał nam tutaj kilka kawałków śladów, nieznaczne podpowiedzi i zasadzki na polu myślowym. Nie tak łatwo będzie tutaj znaleźć winnego i nie tak prosto jest wyczytać od policji ich intencje, gdyż posługują się hasłami, często rozmawiają przez telefon i nie wiemy o czym. Niektóre sytuacje ich szokują, a my nie wiemy co tam się wydarzyło. Zostajemy tutaj napięci jak struny, zakręceni jak zabawkowy bączek, gdzie dopiero koniec może nam wszystko wyjaśnić. Nowy rozdział to podpowiedzi wydarzeń, ale wyogólnione, byśmy jedynie mniej więcej mogli podejrzewać czego będzie dotyczyła sprawa. Rozdziały krótkie i dłuższe, ale zakończone hasłami, niczym poezja, którą zrozumieć można na różne sposoby, w zależności kto ją czyta. Śmiem nawet powiedzieć, że to lektura dla cierpliwych. Ja już polubiłam się z piórem autora, teraz po raz na was:-) Ze swojej strony bardzo ją polecam:-)