Poznasz, co to szczęście. Fragment książki „Wzgórze Świątecznych Życzeń"

Data: 2025-11-03 14:33:02 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W zasypanym śniegiem Świeradowie-Zdroju, wśród skrzących alejek i w ciepłym świetle lamp odbijającym się w malowanych mrozem szybach, toczą się losy kilku rodzin. Jedni próbują odnaleźć bliskość, drudzy – wybaczyć krzywdy. Są tacy, którzy coś stracili... oraz tacy, którzy mają szansę, by coś odzyskać.

„Wzgórze Świątecznych Życzeń" Sylwii Trojanowskiej grafika promująca książkę

Wzgórze Świątecznych Życzeń Sylwii Trojanowskiej to opowieść o ludziach, których ścieżki przecinają się w grudniowe dni – czasem przypadkiem, czasem z konieczności, a czasem... z potrzeby serca. I kiedy przychodzi Wigilia – ta jedyna, najważniejsza – dzieje się to, co najpiękniejsze. Cuda, małe i duże. Ciche i całkiem głośne. Oraz te, które dają nadzieję na to, że to, co zagubione, może zostać odnalezione. A to, co podzielone – znów się połączy. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Wzgórze Świątecznych Życzeń. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Stanęła przy oknie i odsunęła powłóczyste zasłony.

– No to klops! – westchnęła, widząc zasypany śniegiem ogród. – Lekarz kazał mi uważać na suchym chodniku, a tu gdzie nie spojrzeć, śnieg. Będzie ślisko.

– Na pewno odśnieżą, pani Konstancjo, więc proszę się nie obawiać – pocieszyła ją Patrycja Ogarek, która przyniosła staruszce lekarstwa i szklankę wody. – Służby bywają zaskoczone tylko pierwszego dnia, ale następnego na pewno będzie już dużo lepiej.

– Och, serdeńku! Jaka z ciebie optymistka! Aż miło posłuchać. I uczyć się!

Patrycja pokręciła głową.

– Ja to raczej nie jestem optymistką. Wszystko widzę w ciemnych barwach. Takie miałam życie, że trudno mi zachowywać optymizm.

– Aj tam! – Konstancja machnęła ręką. – Sama powiedziałaś, że miałaś. I ja wiem, że nie kłamiesz. W końcu mieszkasz tu ze mną nie od dziś. Ale co było, to było! Nie liczy się! No jasne, że pozostają wspomnienia, przeszłość nas czegoś uczy i tak dalej, i tak dalej, ale… – Podeszła do Patrycji i złapała ją za dłoń. – Ważne, co jest teraz i co zdarzy się za chwilę. Na to masz wpływ! Jak będziesz rozmyślała o tej swojej przeszłości, to nic ci to nie da! Osiwiejesz tylko, wrzodów się nabawisz albo innych złych rzeczy. A po co? Mój mąż Ernesto mawiał, że w życiu jest czas wyłącznie na dobre jedzenie, szeroki uśmiech i gorącą miłość. Wyłącznie na to.

– Mądre słowa, ale…

– Żadnych „ale”! Postaraj się, a zobaczysz, że w końcu poznasz, co to szczęście.

Choć Patrycja pokiwała głową, pomyślała, że prawdziwe szczęście raczej nie jest jej pisane. Córeczki dawały jej radość, kochała je nad wszystko i tej miłości była pewna. Ale od dziecka marzyła też o pełnej rodzinie i mężu, który mógłby stać się dobrym ojcem. To z kolei jej nie wyszło.

– Muszę już lecieć, pani Konstancjo – oznajmiła, spoglądając na zegarek.

– Tak, tak, serdeńku, leć. Ja dzisiaj chyba posiedzę w domu. Może coś obejrzę albo poczytam?

– To dobry pomysł. Na stoliku ma pani książki z biblioteki. Te, o które ostatnio pani prosiła.

– Ten romans z hiszpańskim torreadorem, tak? Ach! – Konstancja się ożywiła.

– Tak. Udało mi się wypożyczyć. Panie bibliotekarki odłożyły.

– One o mnie zawsze pamiętają.

Patrycja się uśmiechnęła.

– I zawsze pozdrawiają. Proszę nie zapomnieć o obiedzie.

Stoi na kuchence, wystarczy odgrzać.

Patrycja wyszła, a Konstancja usiadła w fotelu i czekała. Wiedziała, że za chwilę usłyszy ożywione dyskusje dziewczynek, stukanie ich bucików, pokrzykiwania. Uwielbiała je! I odgłosy, i dziewczynki! Kiedy spędzały razem czas, niemal bez ustanku się uśmiechała, unosiła ze zdziwienia brwi, a nawet klaskała w dłonie. Nie przestawały jej zadziwiać swoimi rezolutnymi, czasami przemądrzałymi, ale jakże słodkimi odpowiedziami.

Niekiedy przed wyjściem z domu zaglądały i do niej. I tamtego dnia tak właśnie zrobiły.

– Dzień dobry, babciu – przywitała się starsza, jak zawsze wywołując w niej wzruszenie. Nikt inny nigdy nie zwracał się do niej „babciu”. – Mamusia powiedziała, że nie śpisz, to przyszłyśmy się przywitać.

– Dzień dobry, moje kochane! – ucieszyła się. – Jak miło was spotkać o poranku! Od razu mi lepiej!

– To dobrze, babciu.

– A pewnie, że dobrze! Widziałyście, że spadł śnieg?

– No! – powiedziała młodsza, a starsza szturchnęła ją w bok.

– Nie mówi się „no” – wyszeptała – tylko „tak”! Tyle razy ci powtarzałam! – Spojrzała poważnie na Konstancję. – Musimy już iść do szkoły, ale jak wrócimy, to przyjdziemy do ciebie. Chcesz?

– Pewnie, że chcę! Zawsze możecie do mnie przychodzić.

Dziewczynki wyszły i cichutko zamknęły za sobą drzwi, a Konstancja poczuła trudne do zdefiniowania zadowolenie.

„Jak dobrze, że one tu są!” – pomyślała, otuliła się kocem i przymknęła oczy.

Książkę Wzgórze Świątecznych Życzeń kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wzgórze Świątecznych Życzeń
Sylwia Trojanowska 0
Okładka książki - Wzgórze Świątecznych Życzeń

W zasypanym śniegiem Świeradowie-Zdroju, wśród skrzących alejek i w ciepłym świetle lamp odbijającym się w malowanych mrozem szybach, toczą się losy kilku...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje