Psy są chodzącą empatią. Wywiad z Agnieszką Elbanowską
Data: 2025-11-28 08:56:08
– Psy są chodzącą empatią, czułością, łakną relacji, nie żywią urazy, nie kłamią, nie oszukują, kochają bezwarunkowo – mówi Agnieszka Elbanowska, autorka książki Raz, dwa, psy cztery. Autorka wraca do wspomnień o swoim jamniku Snoopym, opowiada o psich marzeniach i podpowiada, czym jest odpowiedzialna opieka nad czworonogiem.
To będzie stwierdzenie, nie pytanie: kocha Pani psy. Dlaczego?
Psy są chodzącą empatią, czułością, łakną relacji, nie żywią urazy, nie kłamią, nie oszukują, kochają bezwarunkowo. Jak można ich za to nie kochać?
Postać Jupiego inspirowana jest Pani jamnikiem z dzieciństwa – Snoopym. Zawsze chciała Pani napisać o nim książkę?
Nie, w ogóle o tym nie myślałam. To wyszło całkowicie naturalnie, Snoopy po prostu objawił się nagle w jednej z postaci. Zrobił dokładnie to samo, co ponad dwadzieścia lat wcześniej (a może już trzydzieści!), kiedy zgubił się na naszym osiedlu mieszkaniowym, a ja szukałam go bezskutecznie razem z moimi koleżankami. Poszukiwania trwały bardzo długo, byłam już całkowicie załamana, gdy nagle, zupełnie niespodziewanie, zadowolony Snoopy pojawił się na środku chodnika! Dreptał sobie spokojnie na swoich krótkich nóżkach i merdał ogonkiem, jak gdyby nigdy nic.
Pies zostaje ze swoim człowiekiem na zawsze – we wspomnieniach, w sercu. To wyjątkowa relacja? Czy da się ją porównać z jakąkolwiek inną?
Kiedy Snoopy trafił do mojego domu, miałam 10 lat. Byłam jego główną opiekunką, odpowiedzialną za wszystkie szczepienia, jedzenie, spacery. Pamiętam jak pierwszej nocy strasznie piszczał. Musiał tęsknić za swoją mamą i rodzeństwem. Wzięłam go wtedy do siebie do łóżka i utuliłam do snu. Ta troska w stosunku do niego towarzyszyła mi potem przez całe jego życie. Z dzisiejszej perspektywy mogę stwierdzić, że nasza relacja była relacją matki i dziecka.
Książkę Raz, dwa, psy cztery kieruje Pani do dzieci. Lubi Pani opowiadać historie młodym czytelnikom?
Uwielbiam dzieci, ich bezpardonową szczerość, niesamowitą percepcję, wyobraźnię i otwarte serca. To zaszczyt: móc tworzyć opowieści dla takich odbiorców.
A jednak książka o przygodach Jupiego spodoba się też dorosłym miłośnikom książek. Jak Pani to osiągnęła?
Jeżeli tak się stanie, będzie to dla mnie ogromny komplement. Staram się traktować dzieci bardzo poważnie – nawet, jeżeli nie zawsze piszę w poważnym tonie. Może to dlatego?
Czy istnieją przyjaźnie, głębsze więzi między psami? Tak jak pokazała to Pani na przykładzie Jupiego, Dżordża, Kundzi i Szarloty.
Oczywiście, że istnieją! Mój Snoopy przez całe życie kochał się w kapryśnej Kice, która za każdym razem głośno go obszczekiwała. Pomimo ewidentnych trudności, był jej całkowicie oddany.
Schronisko dla bezdomnych zwierząt, gdzie zaczyna się akcja Pani książki, to miejsce zimne, z małymi klatkami i niedostatkiem pożywienia. A jednak potrafi Pani znaleźć w tym miejscu odrobinę radości – czy to raczej taki śmiech przez łzy?
Raczej szukanie nadziei w każdej możliwej sytuacji. Chociaż tak naprawdę to moje fikcyjne schronisko nie jest takie jednoznacznie złe: dyrektor tego miejsca stara się o dodatkowe dofinansowanie, bo chce zapewnić swoim podopiecznym lepszy byt. Niestety, nie za bardzo mu to wychodzi. Nie jest jednak bezwzględnym okrutnikiem.
Rzeczywiste schroniska w Polsce często przypominają to książkowe?
Ciężko mi to osądzić, bo nie widziałam zbyt wielu takich miejsc. Widok psów w klatkach łamie serce. Jedno jest pewne – w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy kochają psy i chcą się nimi opiekować. Świetnym przykładem jest tu patron mojej książki, czyli Psierociniec, miejsce, w którym schorowane, odrzucone przez innych psy znajdują swój dom, fachową opiekę i miłość. Polecam odwiedzenie ich strony na Facebooku oraz Instagramie, można zobaczyć co konkretnie robią, śledzić ich niesamowitą historię i – przede wszystkim – wesprzeć ich finansowo, bo to dzięki pomocy darczyńców mogą prowadzić swoją działalność. Jestem wdzięczna wydawnictwu BIS, że zaproponowało wsparcie Psierocińca, przekazując na jego rzecz złotówkę od każdego sprzedanego egzemplarza książki Raz, dwa, psy cztery.
Jupi to prawdziwy marzyciel i niepoprawny optymista. Dżordż doradza mu, by zawsze wierzył w swoje marzenia. Wierzy Pani w siłę marzeń?
Gdybym nie wierzyła w siłę marzeń, to nie włożyłabym takich słów do pyska mojego bohatera i nie napisałabym żadnej książki dla dzieci. Nie można zrealizować czegoś, w co się nie wierzy.
Dżordż marzy o tym, by zobaczyć zdjęcie Winstona Churchilla i przekonać się, czy rzeczywiście jest do niego podobny. Kundzia pragnie odnaleźć swoją panią Henię. Uważa Pani, że psy potrafią marzyć?
Psy na pewno mają swoje pragnienia, emocje, tęsknoty. Jednak psy w literaturze dla dzieci zazwyczaj nie są tylko i wyłącznie psami, są też po części ludźmi. W świecie fikcji stworzonej na potrzeby człowieka zwierzęcy bohaterowie zyskują cechy ludzkie, żeby dzielić z nami nasze lęki, marzenia, potrzeby i pomóc nam w ten sposób coś przeżyć, coś przepracować. Dżordż, ze swoim marzeniem o byciu podobnym do Winstona Churchilla i upewnieniu się, że reinkarnacja na pewno istnieje, jest zdecydowanie bardzo ludzki.
Po lekturze książki Raz, dwa, psy cztery dostrzec można, jak dobrze rozumie Pani psy. Co doradziłaby Pani osobie, która pragnie włączyć do swojej rodziny czworonoga?
Myślę, że ta intuicja dziesięcioletniej mnie, która stała się dla swojego psa taką ludzką matką, jest dobrym kierunkiem. Biorąc psa, przyjmujemy do domu istotę podobną do dziecka, bezbronną, zdaną na nas, naszą troskę, empatię, odpowiedzialność.
Jakie cechy powinien mieć właściciel psa?
Właściciel psa powinien być troskliwy, empatyczny, odpowiedzialny. Psy po traumatycznych przejściach wymagają ogromu cierpliwości. Są rasy dominujące, mocne, które wymagają zdecydowanego opiekuna. Jakie cechy powinien mieć właściciel psa? To byłoby dobre pytanie dla behawiorysty.
Warto jednak pamiętać, że posiadanie psa to nie tylko mnóstwo miłości i przyjemności, ale też sporo obowiązków.
Zgadza się – a także problemów, których wolelibyśmy uniknąć. Mój jamnik miał duże problemy z kręgosłupem, musiał brać specjalne leki, nie mógł chodzić po schodach, zaliczyliśmy kilka traumatycznych wizyt u weterynarza. Na taką ewentualność też trzeba być gotowym.
W książce Raz, dwa, psy cztery nadaje Pani psim bohaterom wiele ludzkich cech. W życiu codziennym też możemy dostrzec rozmaite psie charaktery, prawda?
Tak – i to jest zawsze bardzo zabawne, bo wtedy ewidentnie widać, że mamy do czynienia z konkretną personą, osobowością, która ukształtowała się również w tej relacji z nami.
Ludzie dzielą się na tych, którzy uwielbiają psy i na tych, którzy ich nie uwielbiają. Tak jest też w Pani książce. Z czego to wynika?
To jest bardzo złożona kwestia i dotyczy wielu czynników. Wynika z osobowości, dotychczasowych życiowych doświadczeń (szczególnie z dzieciństwa), wzorców kulturowych, a nawet genetyki! Samuel Gosling z Uniwersytetu w Texasie przeprowadził badania, w których porównywał osobowości miłośników psów i kotów. Doszedł do wniosku, że osoby lubiące psy cechuje wysoka ekstrawersja, ugodowość oraz sumienność. Z kolei osoby unikające psów częściej mają wyższą reaktywność na bodźce (łatwiej się przestymulowują) oraz mają większą potrzebę przewidywalności i porządku. Badania neurobiologiczne pokazały, że miłośnicy psów mają silniejszą aktywację w obszarach mózgu odpowiadających za empatię i więź, w kontakcie z psami aktywuje się u nich ośrodek nagrody i mają wyrzut oksytocyny. A więc również biologia!
Tam, gdzie pojawia się pies, tam tez pojawia się miłość i radość?
Chciałabym, żeby zawsze tak było, ale musimy pamiętać, że nadal trafiają się domy, które mają na podwórku budę i psa na łańcuchu. Całe szczęście Sejm niedawno uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza całkowity zakaz trzymania psów na uwięzi i takie przypadki można zgłaszać. Na osłodę przytoczę historię moich znajomych, rodziców dwójki dzieci, którzy mieli ogromne problemy ze swoim starszym synem. W domu było dużo kłótni i wzajemnych pretensji, ale kiedy zaadoptowali psa ze schroniska, sytuacja diametralnie się zmieniła. Okazało się, że nowy członek rodziny jest tak czuły i kochany, że rozładowuje w domu całe napięcie. Relacje w tej rodzinie od razu się poprawiły. Czy to nie jest dobra zachęta do adopcji zwierząt?
Czy planuje Pani napisać dalsze przygody Jupiego i jego przyjaciół?
Mam poczucie, że ta historia jest zakończona, ale nigdy nie wiadomo. Na razie książka dopiero się ukazała, więc czekam z niecierpliwością na pierwsze reakcje czytelników.
Nad czym teraz Pani pracuje?
W przyszłym roku wyjdzie kolejna książka z serii, którą zapoczątkowali Rodzice, instrukcja obsługi dla dzieci. Tym razem moja mała bohaterka, Chałytka, będzie mówiła o tym, jak sobie radzić z problemami, które mogą pojawiać się w relacjach z przyjaciółmi. Piszę też inne opowieści ze wspaniałymi bohaterami, których, mam nadzieję, czytelnicy pokochają. To jest ta supermoc tworzenia literatury – możesz powołać do życia bohaterów, którzy będą Twoimi przyjaciółmi i wciągną Cię w niesamowite przygody. Chyba nigdy z tego nie zrezygnuję!
Książkę Raz, dwa, psy cztery kupicie w popularnych księgarniach internetowych: