Silna mimo słabości. Wywiad z Elizą Bahr

Data: 2025-11-20 21:31:36 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Silna mimo słabości. Wywiad z Elizą Bahr z kategorii Wywiad

– Zaczęło się od starego, stęchłego domu. Potem bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem, wplątując się w intrygi i relacje, które zaskoczyły nawet mnie. Chciałam stworzyć bohaterkę, która ma swój wewnętrzny świat – silną mimo słabości, zagubioną w miłości, ale nie złamaną – mówi Eliza Bahr, autorka książki Wizjonerka. Zostań! Nie odchodź...

Pani bohaterka, cytuję: lat 35, po trudnym rozstaniu, notorycznie ucieka w świat fantazji, który woli od rzeczywistości. Myśli Pani, że to tak naprawdę opis wielu współczesnych kobiet?

Myślę, że to może dotyczyć kobiet, które nie radzą sobie rozczarowaniem, ciężarem codzienności, monotonią. Czasem może to być ucieczka od bólu, który trudno unieść. W przypadku Iny to właśnie próba poradzenia sobie z bolesną rzeczywistością, z własnym zagubieniem i rozczarowaniem.

Czy zatęchły stary dom, który kupuje bohaterka, to trochę jej lustro? Mam bardziej na myśli jego stan niż samą „zatęchłość“.

Tak, myślę, że to trafne spostrzeżenie. Dom w mojej książce jest trochę metaforą – jego stan odzwierciedla wewnętrzny chaos bohaterki. W powieści jest sporo wizualnych symboli, które splatają się z życiem bohaterki i oddają stan, w jakim się znajduje.

Jednak nowy dom to też nowy start, nowa nadzieja, prawda?

Tak, zdecydowanie. To rozpaczliwa walka Iny o przetrwanie i poszukiwanie nadziei tam, gdzie wydawałoby się, że już wszystko stracone. Walka ostatkiem sił...

Cierpienie z miłości. Rozstanie, porzucenie. Te rany bolą najbardziej?

Raczej: te rany bolą najczęściej i większość ludzi zetknęła się z takim bólem, który, mimo że nie jest fizyczny, potrafi być bardzo silny i przytłaczający. Żyjemy miłością, karmimy się nią, a kiedy ją tracimy, cierpimy katusze.

Dlaczego właściwie bohaterka chce pisać książkę o miłości? Dlaczego nie kryminał?

Bo całe jej życie zostało zdominowane przez miłość – ale czy można nazwać takie uczucie miłością? Ina trwa w miłosnym zawieszeniu, jakby nie potrafiła inaczej spojrzeć na siebie i świat niż przez pryzmat miłości, dlatego chce o tym pisać – lub tak jej się tylko wydaje...

Ktoś rzuca w bohaterkę kamieniem. Dosyć… symboliczne? 

Bohaterka nie rozumie, co się stało, ale to wydarzenie napędza cały dalszy ciąg zdarzeń i jest swego rodzaju kubłem zimnej wody wylanym na jej głowę. Książka porusza również temat uprzedzeń, które mogą dotknąć każdego z najróżniejszych i jak w przypadku Iny – niespodziewanych powodów.

Pani książka bardzo ciekawie przeplata różne gatunki. Jest zagadka, jest miłość, jest dużo humoru. A dla Pani, czym najbardziej jest ta historia?

Chciałam, żeby taka właśnie była – niedookreślona. To podobno bardzo zły zabieg marketingowy, ale ja lubię eksperymentować i miałam nadzieję, że Czytelnik odnajdzie w niej coś dla siebie – zależnie od nastroju, humoru, wrażliwości, własnych ran i doświadczeń. Dla przykładu: mój dobry kolega zaraz, kiedy zaczął czytać książkę zadzwonił do mnie z pytaniem, czy to czasem nie babska książka, bo on, choć jest wiele lat w związku, to nadal nie rozumie psychiki kobiet i nie zamierza tego zmieniać. Po lekturze zadzwonił ponownie z informacją, że jednak znalazł tam akcję, która go wciągnęła i nawet polecił moją książkę swoim znajomym, w tym również mężczyznom. To bardzo miłe i satysfakcjonujące.

Bohaterka wpada w wir niezwykłych wydarzeń. Niektóre zagrażają jej życiu i zdrowiu. To jakaś forma katharsis? (śmiech) 

Jest tam zdecydowanie element katharsis, przeplatający się przez całość fabuły. Czy się ziści? – Nie będę zdradzać więcej.

Co było inspiracją dla tej szalonej, ale też ciepłej i zabawnej historii? Ma ona w sobie coś, co sprawia, że wydaje się znajoma i całkowicie nieprzewidywalna jednocześnie. 

Zaczęło się od starego, stęchłego domu. Potem bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem, wplątując się w intrygi i relacje, które zaskoczyły nawet mnie. Chciałam stworzyć bohaterkę, która ma swój wewnętrzny świat - silną mimo słabości, zagubioną w miłości, ale nie złamaną.

Pytam o to w kontekście Pani zawodu – scenopisarstwa.

Właśnie! To przecież mój powieściowy debiut. Pisanie scenariuszy wymaga zwięzłości, precyzji i przejrzystości. Scenariusz powinien zostawiać przestrzeń dla innych twórców filmu – reżysera, operatorów, scenografów, charakteryzatorów – bez zbędnego narzucania przez scenarzystę wskazówek, opasłych opisów czy nadmiaru wizualnych uwag. Powieść natomiast daje całkowitą wolność, ale też wymaga innego rodzaju pisania: bycia blisko bohaterów, zatapiania się w ich świecie. Zmiana sposobu pisania była dla mnie wyzwaniem, ale i wielką radością. Tak dużą, że już piszę kontynuację poczynań Iny. Mam nadzieję, że radość będzie również po stronie Czytelników.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.