Śmierć też trzeba przeżyć. Wywiad z Izą Maciejewską

Data: 2025-09-18 10:50:05 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Śmierć też trzeba przeżyć. Wywiad z Izą Maciejewską z kategorii Wywiad

– Najtrudniejsze jest zrozumienie tego, że nasi bliscy mogą podjąć decyzje, które nie będą się nam podobały i będą wywoływały nasz sprzeciw, a oni i tak pójdą w to jak w ogień. Najtrudniej jest pozwolić drugiemu człowiekowi być sobą i mieć inne poglądy. Dotyczy to również bohaterów książek – mówi Iza Maciejewska, autorka powieści Znajdź to, czego szukasz

W książce silnie wybrzmiewa temat pożegnania i nieuchronności straty. Jak chciała Pani uchwycić doświadczenie żałoby w relacji Kingi z odchodzącą matką? Zwłaszcza, że książka jest bardzo osobista?

Tak, książka jest bardzo osobista, bo dotyka moich własnych doświadczeń. Moi rodzice zmarli w odstępie trzech tygodni i – prawdę mówiąc – nie miałam przestrzeni na to, żeby przeżywać śmierć taty, bo mama jeszcze wtedy z nami była. Dzień pogrzebu jest momentem, zdawałoby się, przełomowym po odejściu bliskich: nowa rzeczywistość, nie ma co ukrywać, jest bardzo bolesna. Miażdży i dezorientuje. Człowieka otula smutek. U nas było inaczej. My nie mogliśmy sobie pozwolić na żałobę po tacie. Wszyscy w rodzinie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że  pomimo jego śmierci, każdy dzień spędzony z mamą na rozmowie i bliskości, jest na wagę złota. I, oczywiście, każdy dzień mijał nam nieprawdopodobnie szybko. Nie mogliśmy go „marnotrawić” na smutek. To były, paradoksalnie, bardzo szczęśliwe dni. I właśnie tak Kinga przeżywa ten czas. W radości z obecności. W cieszeniu się z chwili. W byciu tu i teraz. W nadrabianiu życia, jeśli mogę to tak ująć. I, niestety, również w pędzie.

Relacja sióstr – Kingi i Moniki – to chyba najbardziej dramatyczny wątek powieści. Co sprawia, że ich więź jest tak pełna gniewu i bólu, a jednocześnie nierozerwalna?

Słowo, którego nie lubię – obowiązek. Obie czują się w obowiązku wobec siebie. Bo są rodziną. Rodzina, moim zdaniem, to największa siła. Może mieć bardzo solidne fundamenty. Ale może być też ogromną bolączką – szczególnie, gdy pojawią się wyrzuty, wyimaginowana zazdrość i toksyczne zachowania. A tych w wielu rodzinach nie brakuje.

W tej książce niemal wrze od kłótni i awantur. Czy chciała Pani pokazać, że siostrzane konflikty bywają równie trudne jak miłość?

Tak. Chciałam również pokazać, że nie tylko siostrzane relacje bywają trudne. Wiele rodzinnych relacji bywa trudnych. Kinga i Monika pokazują to, co bardzo często dzieje się za zamkniętymi drzwiami wielu domów – brak zrozumienia dla drugiego człowieka i potrzeba sprawowania nad nim rządów. A rządy te to nic innego jak zmuszanie do uległości. I gdzie tu miejsce na miłość? I czy w ogóle w takim przypadku o jakiejkolwiek miłości możemy mówić?

Zazdrość i poczucie krzywdy to emocje, które często niszczą rodzinne więzi. Co, Pani zdaniem, jest najtrudniejsze w ich przepracowaniu – w życiu i w literaturze?

Najtrudniejsze jest zrozumienie tego, że nasi bliscy mogą podjąć decyzje, które nie będą się nam podobały i będą wywoływały nasz sprzeciw, a oni i tak pójdą w to jak w ogień. Najtrudniej jest pozwolić drugiemu człowiekowi być sobą i mieć inne poglądy. Dotyczy to również bohaterów książek.

Mama Kingi i Moniki zmienia się pod wpływem choroby. Zaczyna wyrażać uczucia, których wcześniej brakowało. Czy to paradoks, że dopiero bliskość śmierci otwiera ją na miłość?

Myślę, że w obliczu śmierci wiele osób się zmienia. Wiedzą, że to ostatnia szansa na coś, czego wcześniej nie zrobili. Na wybaczenie, przeproszenie, zrozumienie i powiedzenie tego, co bało się powiedzieć przez wiele lat. I na żałowanie, że czekało się tak długo z wypowiedzeniem pewnych słów. Bardzo bym chciała, aby moja książka otworzyła ludziom nie tylko oczy, ale i serca. Póki nie jest za późno.

Łukasz pojawia się w życiu Kingi nagle, niczym promyk nadziei. Jaką rolę pełni ta postać w kontekście opowieści o żałobie i rodzinnych konfliktach?

Postać Łukasza miała na celu ukazanie człowieka, który nie wybiera siebie, tylko czuje się w obowiązku poświęcenia wobec chorego członka rodziny. Jego plany i marzenia schodzą na bok, a on tkwi w rozkroku. Łukasz to również koło ratunkowe dla Kingi. Jego postać ma na celu pokazanie, że będąc samemu w naprawdę trudnej sytuacji, możemy spotkać kogoś, kto również nie ma w życiu łatwo. I my, mimo wszystko, możemy być dla takiego człowieka ogromnym wsparciem.

Zarówno Kinga, jak i Łukasz mierzą się z chorobą i cierpieniem swoich bliskich. Czy można powiedzieć, że ta wspólnota doświadczeń zbliża ich bardziej niż romantyczne uniesienia?

Tak. Te doświadczenia, jakże skrajnie inne, ale paradoksalnie podobne sprawiły, że nawiązała się między nimi nić porozumienia. Jest też chemia spowodowana przyciąganiem między innymi dzięki temu, że oboje kochają tańczyć. Jednak nie to miało być łączącym ich pomostem.

Słowa – wypowiedziane i niewypowiedziane – są jednym z głównych tematów książki. Czy uważa Pani, że cisza potrafi ranić równie mocno jak krzyk?

Tak, cisza może ranić. Szczególnie wtedy, gdy wręcz łaknie się zapewnień o miłości, a te – jak na złość – nie nadchodzą. Są ludzie, którzy wstydzą się mówić o swoich uczuciach. Możliwe, że tak, jak w przypadku moich rodziców i wielu ludzi z ich pokolenia, nie zostali tego nauczeni. Bardzo doskwierał mi brak okazywania bliskości. Od blisko osiemnastu lat jestem mamą. Mój syn słyszy takie słowa jak kocham Cię, jesteś dla mnie ważny, jestem z ciebie dumna kilka razy dziennie.

Jedna z bohaterek mówi, że gdyby nie choroba, jej mama nigdy nie zaczęłaby okazywać miłości. To bardzo mocne zdanie. Czy w książce jest więcej takich niewygodnych prawd, które zmuszają do refleksji?

Ta niewygodna prawda to... po prostu prawda. Gdyby moja mama nie zachorowała na raka, a zmarłaby nagle, wątpię, żebym usłyszała od niej słowo „kocham cię”. Nie winię jej za to. Ona nas, mnie, moje rodzeństwo i swoje wnuki, bardzo kochała i okazywała tę miłość na swój sposób. Nie słowami. Czynami. A, wracając do pytania, to tak, są w książce niewygodne prawdy: obowiązek opieki nad chorym rodzicem, kiedy zwyczajnie nie ma na to czasu i warunków. Kiedy trzeba zrezygnować ze swoich marzeń i planów. Pełne zazdrości relacje między rodzeństwem. Wstyd z bycia szczęśliwym, gdy w rodzinie dzieje się źle. Decyzja o umieszczeniu bliskich w ośrodkach i trwanie w poczuciu winy z tego powodu. I wiele więcej.

Powieść jest pełna napięć, ale i chwil czułości. Czy chciała Pani, by czytelnik odczuł ten kontrast jeszcze mocniej – że nawet w cierpieniu jest miejsce na miłość?

Przede wszystkim chciałam, aby ludzie mieli świadomość, że bez względu na to, co nas w życiu spotyka, zawsze możemy być szczęśliwi. Nie możemy tylko bać się tego szczęścia. Albo uważać, że nie zasługujemy na nie. 

Tytuł Znajdź to, czego szukasz sugeruje nadzieję, a nie tylko stratę. Co dla Pani oznacza znaleźć to, czego się szuka, gdy wokół jest tyle bólu?

Dla znaczy to odnaleźć spokój.

Książka zostawia czytelnika z pytaniami o pogodzenie się z odejściem i o sens słów wypowiedzianych w ostatniej chwili. Jaką rozmowę chciałaby Pani, żeby czytelnik odbył sam ze sobą po zamknięciu ostatniej strony?

Chciałabym, aby ludzie spojrzeli w lustro i powiedzieli sobie, że przestali bać się śmierci. Bo ją też trzeba przeżyć.

Książkę Znajdź to, czego szukasz kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.