– Lubię suspens, miłość i międzyludzkie relacje. Wywiad z Kingą Stojek

Data: 2023-09-25 14:45:38 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla – Lubię suspens, miłość i międzyludzkie relacje. Wywiad z Kingą Stojek z kategorii Wywiad

– Jako czytelniczka lubię suspens, miłość i przeróżne międzyludzkie relacje – piszę więc to, co sama chciałabym przeczytać – mówi Kinga Stojek, autorka książki I love you, Cherry. To opowieść o Florence – młodej kobiecie, która wynajmuje kwaterę tajemniczemu mężczyźnie. Spotkanie z nim zmienia jej życie na zawsze. Autorka łączy w powieści romans, obyczajówkę z elementami kryminału. 

fot. Dawid Grzelak

Florence poznajemy, jako dziewczynę, którą od razu można polubić. Jest świetną przyjaciółką, trochę imprezowiczką. Ma przystojnego chłopaka. Żyje beztrosko, ale mam wrażenie, że dużo się od niej wymaga. Zwłaszcza tata ma do niej zastrzeżenia. Uważasz, że w tym wieku jest czas na zabawę, czy jednak trzeba się „ogarnąć" i zacząć myśleć o przyszłości?

Uważam, że dwudziestolatka ma prawo do zabawy! Ale dobrze by było, aby myślała też czasem o przyszłości. Florence popada jednak w skrajność, brakuje jej tego zdrowego balansu. Jest miłą, lecz bardzo zagubioną młodą dorosłą. Nie ma żadnych planów, żyje z dnia na dzień i trochę ucieka od obowiązków. Jej tata ma zupełnie inny charakter i, przede wszystkim, bardzo pracowitą młodość za sobą. Jest ucieleśnieniem podejścia „A ja w twoim wieku…” Robi to równocześnie z braku cierpliwości do córki, jak i specyficznie okazywanej rodzicielskiej troski.

Rzadko się zdarza, by ktoś nie lubił swojej babci – przynajmniej w literaturze to rzadkie zjawisko. Jednak Lucy, babcia Flo, to ucieleśnienie cech Polaków. Flo źle ją wspomina… Czyli jednak nie wszystkie babcie są takie fajne?

Bycie rodzicem jest niezwykle trudne – jest to misja zarówno piękna i satysfakcjonująca, jak i pełna wyrzeczeń oraz frustracji. Rodzic, mimo najszczerszych chęci i najczystszych intencji, potrafi popełnić sporo błędów – to jest zupełnie normalne! Mam wrażenie, że rola dziadków jest tą „lepszą wersją” rodzicielstwa. Dziadkom wybacza się drobne potknięcia, bo oni przecież są od rozpieszczania wnucząt.

Moim zdaniem babcia dla wnuczki powinna być dodatkowym oparciem, kołem ratunkowym w najtrudniejszej sytuacji. Kimś, kto będzie akceptował jej wybory, wspierał w pasjach i cieszył się z sukcesów.

Florence wielu z tych rzeczy od swojej babci nigdy nie otrzymała. Trudny charakter Lucy wynika jednak z pewnych przeżyć – ale o tym więcej w I love you, Cherry!

Trzeba przyznać, że tajemniczy gość, który pojawia się w życiu Florence, wydaje się przynajmniej szefem kartelu, albo świadkiem koronnym. Wprowadza niemały dreszcz grozy. Lubisz takie łączenie gatunków w literaturze? Trochę romansu, trochę thrillera i kryminału, trochę obyczajówki…

Uwielbiam! Zresztą, kiedy planuję powieść, nie zastanawiam się nad tym, czy są w niej te wszystkie elementy. Można więc powiedzieć, że samo tak wychodzi.

Jako czytelniczka lubię suspens, miłość i przeróżne międzyludzkie relacje – piszę więc to, co sama chciałabym przeczytać.

Przyznaję, że ów tajemniczy gość to naprawdę bomba. Bawisz się współczesnymi fascynacjami nastolatek i młodych dorosłych. Ale robisz to z ogromną sympatią do czytelniczek, prawda?

Zdecydowanie. Chciałam stworzyć historię, którą będzie gratką dla fanek i fanów pewnego zjawiska – sama się nim zresztą interesuję! Mam nadzieję, że niejedno serce zabije mocniej podczas czytania I love you, Cherry!

Pogadajmy chwilę o k-popie, czyli artystach z Korei, którzy rozgrzewają swoje fanki do czerwoności. W Polsce to popularny trend? Śledzisz go, czy natknęłaś się przypadkowo na ten motyw?

Staram się śledzić go na bieżąco, jestem też fanką kilku zespołów. Choć nie było z tym łatwo, bo przez bardzo długi czas k-pop mi się w ogóle nie podobał. Moja przyjaciółka Justyna (której zadedykowałam I love you, Cherry!) wielokrotnie próbowała mnie przekonać do tego gatunku poprzez puszczanie piosenek, pokazywanie teledysków, albumów ze zdjęciami, opowiadanie różnych historii – a ja słuchałam, lecz z dużą rezerwą. W pewnym momencie jednak „kliknęło”. Odkryłam w piosenkach k-popowych coś niezwykle odświeżającego, oryginalnego, wręcz niepowtarzalnego. Zainteresowało mnie też to, z jakim szacunkiem i oddaniem koreańscy artyści odnoszą się do swoich fanów.

K-pop – nie tylko jako muzyka, a coraz popularniejsze w Polsce zjawisko – jest dla mnie bardzo ciekawy. Jak widać, na tyle ciekawy, że zainspirował mnie do napisania książki! A to o czymś świadczy.

Relacja Flo i jej chłopaka Andrew jest dosyć płytka i, właściwie, toksyczna. W jednej ze scen pokazujesz, jak Flo godzi się na mało fajny seks i ma wielkie wyrzuty sumienia, że może za mało się stara. Zależało Ci, żeby pokazać, że nie zawsze jest super? Nawet, jeżeli on jest największym ciachem ma świecie?

Dokładnie tak. Niestety, uważam, że „największe ciacho” może być też „największym draniem”, choć, oczywiście, charakter i uroda to dwie różne rzeczy. Zależało mi jednak na pokazaniu tego, że jeśli mamy niskie poczucie własnej wartości i nikłą wiarę w siebie, bardzo łatwo nam wpaść w pułapkę takiego właśnie związku. Florence w pewnym momencie nawet chce zerwać z Andrew, jednak boi się, że jeśli to zrobi, zostanie zupełnie sama – bo na pewno nikt jej już nie pokocha.

Bardzo trudno poradzić sobie z takim myśleniem i zrobić krok do przodu.

Florence boryka się z kompleksami. Uważa, że nikt nie pokocha jej taką, jaką jest w rzeczywistości. To kompleksy wielu kobiet. Spotykasz takie na swojej drodze?

Każda z nas ma jakieś kompleksy – mniejsze lub większe. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet sama Kim Kardashian nie jest w pełni zadowolona ze swojego wyglądu, o czym może świadczyć chociażby to, że ciągle robi sobie jakieś operacje plastyczne.

Rzecz w tym, jak do swoich kompleksów podejdziemy – i jedynym słusznym wyjściem jest zaakceptowanie ich. Życie jest na tyle przewrotne, że coś, co my uważamy za brzydkie, innym może się bardzo podobać.

W Twojej powieści widać, jak bardzo rodzina może podkopać nasze poczucie wartości. Brak wiary bardziej boli ze strony krewnych niż przyjaciół?

Myślę, że brak wiary ze strony krewnych boli bardziej, bo mamy poczucie, że przecież bliscy powinni kochać nas bezwarunkowo i bez wyjątku.

Przyjacielowi łatwiej byłoby powiedzieć, że jego zachowanie sprawia nam przykrość i po prostu przerwać toksyczną relację. A jeśli chodzi o krewnych… Odwrócenie się od kogoś tak bliskiego jak rodzic, rodzeństwo, babcia czy dziadek, jest moim zdaniem sto razy trudniejsze.

Twoja bohaterka się zakochuje. I ta miłość dodaje jej skrzydeł. Zdrowa, fajna relacja romantyczna może pomóc w rozwoju?

Jak najbardziej! Sama tego doświadczam – mój narzeczony bardzo mnie wspiera w rozwijaniu pasji, troszczy się o mnie i zawsze dba o to, abym miała czas na pisanie.

Ale choć relacja romantyczna może pomóc w rozwoju, to nawet, jeśli nie mamy takiej bliskiej osoby, nie oznacza to, że jesteśmy skazani na porażkę. Wszystko zależy od nas samych i tego, jak bardzo będziemy chcieli się rozwijać.

Tutaj rodzi się pewien wniosek, który ujmę krótko – niezdrowa, toksyczna relacja może poważnie utrudnić nam rozwój osobisty. 

To Twoja debiutancka powieść. Jak się czujesz z opiniami czytelników? I co planujesz dalej? Zapewne coś już piszesz? Marzy mi się druga część!

Bardzo cieszę się z opinii pozytywnych, trochę mniej – z negatywnych… Ale przede wszystkim w każdej szukam czegoś, co pozwoli mi się rozwinąć jako pisarce.

Na razie nie planuję drugiej części I love you, Cherry!, gdyż uważam tę historię za zamkniętą. Jednak kto wie, co się wydarzy? Może pewnej nocy przyśni mi się Florence i każe napisać dalszy ciąg jej losów… Nie będę mogła odmówić!

Kolejne książki już się tworzą. Jedna poleciała do wydawnictw (trzymajcie kciuki), drugą czytają beta-czytelnicy, a trzecia siedzi w głowie i domaga się „przelania” na papier. Tym razem planuję porzucenie wątków romantycznych na rzecz… thrillera z elementami nadprzyrodzonymi. Będzie się działo!

Książkę I love you, Cherry! kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.