Na początku zawsze jest człowiek. Wywiad z Magdaleną Kornak

Data: 2025-10-09 14:28:05 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Na początku zawsze jest człowiek. Wywiad z Magdaleną Kornak z kategorii Wywiad

– Na początku zawsze jest człowiek i jego emocje. W sprawach karnych, które stają się kanwą kryminalnej opowieści, pierwsze bywa oszołomienie, zaraz potem strach, wstyd, gniew, czasem poczucie winy. Konstruując fabułę, zaczynam od nazwania kryminalnych zdarzeń i wytłumaczenia tego, co wydarzy się dalej. Prawo przychodzi chwilę później jako gwarant prawidłowości procedur. Ciemna strona społeczeństwa to tło, które dostrzegam, ale nie oddaję mu pola w tworzonej historii – mówi Magdalena Kornak, autorka książki Apofenia

Sprawa pedofilii trafia do kancelarii prawniczej. Co w tej historii jest dla Pani najważniejsze — dramat jednostki, mechanizmy prawne czy ciemna strona społeczeństwa?

Na początku zawsze jest człowiek i jego emocje. W sprawach karnych, które stają się kanwą kryminalnej opowieści, pierwsze bywa oszołomienie, zaraz potem strach, wstyd, gniew, czasem poczucie winy. Konstruując fabułę, zaczynam od nazwania kryminalnych zdarzeń i wytłumaczenia tego, co wydarzy się dalej.

Prawo przychodzi chwilę później jako gwarant prawidłowości procedur. Dbam o realność czynności i o to, by nie ferować wyroków, zanim zrobi to sąd – nawet, jeśli opinia publiczna żądna jest krwi. Ciemna strona społeczeństwa to tło, które dostrzegam, ale nie oddaję mu pola w tworzonej historii.

Tak jest choćby ze sprawą Boreckiego. W niej na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się oczywiste, a on bezsprzecznie winny. To jednak pozory, bo szybko widać, jak bardzo takie ujęcie jest mylące. Dlatego pisząc, na zmianę chłodzę i podgrzewam emocje, starając się jednocześnie trzymać faktów i zasad logicznego myślenia. To sprawia, że w fabule na plan pierwszy zawsze wysuwa się godność i bezpieczeństwo człowieka, zaraz potem jest prawo, a reszta ma znaczenie dopiero wtedy, gdy te dwa filary dają stabilne podstawy.

Mecenas Kiliański początkowo nie chce podjąć się obrony, ale musi. Jak ta wewnętrzna niechęć wpływa na jego postać i dalsze wybory?

Początkowa niechęć Kiliańskiego do prowadzenia sprawy wynika z jej specyfiki. Nie jest on tylko adwokatem, jest też ojcem nastolatki. To determinuje jego perspektywę, sprawia, że ostatecznie podejmuje się obrony, ale działa ostrożniej niż w innych sprawach. Jego decyzje są bardziej świadome i wyważone, choć często narzucają mu większą gruboskórność. Zamiast iść jednak po szybkie zwycięstwo, wybiera drogę, którą da się obronić publicznie z zachowaniem własnej twarzy. Kiliański unika skrótów, nie gra pod narrację, odrzuca rozwiązania efektowne na rzecz efektywnych. Jego strategia obrony jest prosta: każdy ruch ma przybliżać go do rzetelnego wykazania niewinności jego klienta, nie zaś do pięciu minut sławy w blasku fleszy.

Tam, gdzie ścierają się taktyka i etyka, Kiliański zawsze wybiera etyczną drogę — przy pełnym poszanowaniu praw reprezentowanego przez siebie klienta. To go później definiuje: staje się strażnikiem standardów także w innych sprawach, z mniejszą tolerancją na presję otoczenia.

A jakie są tego skutki uboczne? Mniejsza widowiskowość podejmowanych przez niego działań, a więcej trwałych rezultatów. Z tej swojej pierwotnej rezerwy robi sobie kompas prowadzący go do dalszych wyborów, w których liczy się uczciwość i rozsądek, a nie tanie efekciarstwo nastawione na poklask.

Prokurator Amelia Wilska to silna i zdecydowana bohaterka. Jaką rolę odgrywa w intrydze i co wnosi jej spojrzenie?

Kluczową, skoro cała seria przyjęła nazwę cyklu o prokurator Amelii. Co istotne dla tej postaci: nie pcha ona fabuły na siłę, ale nadaje jej właściwy kierunek. Gdy ona wchodzi do sprawy, kończy się chaos, a zaczyna planowe działanie. Amelia kieruje się dyscypliną dowodową, pragnieniem oddzielenia hipotez od faktów, dąży do poznania prawdy. Jednocześnie trzyma ludzki ton, mimo stanowczości w działaniu. To ona wnosi sprawczość, porządek i odporność na presję, a przy tym jest rzutka, nieustępliwa i dowcipna. Dzięki niej narracja przestaje krążyć wokół emocji, a zyskuje procesowe oblicze, z zachowaniem kobiecej delikatności.

Wiktor Borecki zostaje oskarżony o pedofilię. Łatwo oceniać innych?

Łatwość ferowania wyroków to immanentna ludzka cecha, właśnie dlatego trzeba uważać, by przedwcześnie nie osądzić niewinnej osoby. W tym przypadku też na początku wszystko wydaje się oczywiste: ukryte foldery, logowania, cyfrowe ślady. Taki pakiet prowokuje szybkie osądy, ale moim zadaniem jest odsunąć emocje na bok i sprawdzić, co naprawdę wynika z dowodów w sprawie, a co jest tylko zbiegiem okoliczności. Dbam o hierarchię: najpierw fakty i oś czasu, dopiero potem wnioski.

Kiedy układa się chronologia, pęka pozorna oczywistość. To, co miało być pewnikiem, zamienia się w niewiadomą, ustępując miejsca temu, co tkwiło do tej pory w cieniu. Dlatego choć jeden wątek okazuje się na pierwszy rzut oka pobocznym, to może ostatecznie stać się osią prowadzonej narracji. Borecki staje się w Apofenii testem rzetelności – sprawdzeniem, czy damy się zwieść, czy ulegniemy nastrojowi i presji. Domniemanie niewinności ma tu zatem chronić przed kosztowną pomyłką, a czytelnik nie może dać się zwieść. Cena błędu w takich przypadkach, nie tylko w książkowej fabule, jest zawsze bardzo wysoka.

Zuzia, córka Kiliańskiego, wikła się w internetową relację z Kamilem16. Jak chciała Pani pokazać zagrożenia, jakie niesie naiwność nastolatków w świecie online?

Z bliska, bez kazań — małymi krokami. Ta znajomość też pokazywana jest etapami - najpierw niewinny kontakt, przeniesienie rozmowy na „prywatny kanał”, testy zaufania, drobne sekrety, wreszcie – utrata czujności i wykorzystanie naiwności. Nastoletnia  łatwowierność zaczyna dominować, a ktoś przebiegły, wręcz wyrachowany przejmuje stery. Pozornie nic się nie dzieje, rodzic nie dostrzega żadnych zagrożeń, nawet nie ma świadomości, że w jego relacji z dzieckiem coraz częściej pojawiają się kłamstwa – najpierw drobne, a później coraz bardziej doniosłe.

Z perspektywy dorosłych zostawiam celowo luki: rodzic widzi zwykłe humory, a internet i zawiązane w nim znajomości dają ułudę obietnicy zrozumienia.

Chciałabym, by po lekturze Apofenii każdy dorosły zadał sobie pytanie o to, co naprawdę dzieje się w życiu jego dziecka. Niech to będzie ostrzeżenie, które wzmocni czujność każdego z nas. Bo choć historia Zuzy jest fikcją, to niebezpieczeństwa w sieci są już w pełni realne, także te czyhające na naszych podopiecznych. Moją rolą jest uwypuklić je i pokazać, jak z drobiazgów rodzi się realne zagrożenie.

Więc Apofenia ma być także ostrzeżeniem dla rodziców i młodych ludzi?

Tak, ma jednak raczej podkreślić, na co należy zwracać uwagę niż pokazać, co konkretnie myśleć. Dlatego w książce nie przerysowuję rzeczywistości, ale pokazuję, co dzieje się, gdy znika nasza dorosła czujność. Warto zatem po lekturze zastanowić się nad tym, jak nasze dzieci spędzają czas w sieci – zwłaszcza gdy pojawią się już namacalne zagrożenia w postaci choćby próśb o wyłączenie lokalizacji, podanie haseł logowania, przesłanie adresów czy pikantnych zdjęć. Wolę, żeby po lekturze pojawił się odruch: zanim uwierzysz — sprawdź; zanim ocenisz — zapytaj.

Postać Kamila16, później znanego jako Psychopata Lubieżności, jest jednym z kluczowych wątków. Jak budowała Pani napięcie wokół tej postaci i jej tajemniczej tożsamości?

Tożsamość „Kamila16” odsłaniam stopniowo. Najpierw buduję zaufanie, namiastkę przyjaźni, zainteresowanie, potem przenoszę rozmowy do bardziej prywatnej przestrzeni, tworzę testy zaufania, małe sekrety, a później przenoszę narrację do rzeczywistości pozawirtualnej. Następuje zmiana reguł gry, pojawia się pośpiech, brak czujności, a wreszcie nagrody za posłuszeństwo i sankcje za opór. Każdy taki krok zostawia punkt zaczepienia: czas, miejsce, schemat ruchów, który można zweryfikować w procedurze. Ostatecznie, choć podsuwam tropy co do tożsamości sprawcy, to nawet jej poznanie nie zmniejsza napięcia w fabule. Cytelnik chce odkryć, co wydarzy się dalej, nawet jeśli domyśla się, kto rozdaje karty. To też zabieg zamierzony – bo fabułę wyznacza w Apofenii nie sam sprawca, lecz schemat jego działania: sposób wchodzenia w kontakt, obecność pośrednika, powtarzalność zachowań.

Relacja między Kiliańskim a Wilską wykracza poza zawodowy spór. Czy ten wątek miał pokazać ludzką stronę bohaterów uwikłanych w dramatyczną sprawę?

Jest między nimi spór, ale to spór w zakresie ról procesowych z uwagi na sprawę, która ich połączyła, nie zaś osobiste animozje – prywatnie powiedziałabym, że zaczynają patrzeć na siebie przychylnym okiem, choć służbowo są zachowawczy. Kiliański patrzy na materiały jak na coś, co trzeba obronić publicznie, Wilska — jak na układ, który ma działać bez zarzutu, prowadząc do aktu oskarżenia. On dociąża domniemanie niewinności i punktuje to, czego nie da się utrzymać w sądzie, ona pilnuje tempa i kolejności ruchów, żeby nie zgubić śladu i zachować spójność przyjętej wersji.

Ich rozmowy nie są grą pozorów. Na gruncie procesowym łączą ich konkrety i stanowczość w działaniu, choć różnią się diametralnie w zakresie argumentacji.

A na płaszczyźnie pozazawodowej? Choć oboje pamiętają, o co sprawa się toczy, to w relacjach damsko-męskich zaczyna między nimi iskrzyć. Początkowo jeszcze nieśmiało, z pewną dozą powściągliwości, ale to napięcie między nimi jest mocno widoczne. On stawia granice, ona nadaje rytm — i właśnie to uzupełnia ich wzajemne funkcjonowanie na każdej z płaszczyzn.

W powieści widoczny jest kontrast między prawniczym profesjonalizmem a osobistymi emocjami bohaterów. Jak to napięcie wpływa na przebieg śledztwa?

Jedno bez drugiego nie działa. Emocje wyostrzają czujność, podpowiadają, gdzie zajrzeć i kogo ochronić w pierwszej kolejności. Ale sprawę domyka rzetelna robota: plan, czyste zabezpieczenie śladów, decyzje zapisane w protokole. Emocja może wskazać kierunek prowadzenia intrygi, lecz nie może jej przytłoczyć. Idealna sytuacja dla kreowania fabuły następuje wtedy, gdy bilansują się obie warstwy.

Akcja ma kilka wątków równoległych. Który z nich uznaje Pani za najważniejszy dla przesłania całej książki?

Kluczowy jest wątek rozbrajania złudzeń. W Apofenii wszyscy — dorośli i młodzi — lubią łączyć kropki na skróty. Ja pokazuję, że najpierw trzeba sprawdzić, czy te kropki w ogóle do siebie pasują: godziny, miejsca, nawyki, powtarzalne gesty. Bez fajerwerków, za to z porządkiem. Dzięki temu ładna opowieść traci moc, a zostaje to, co się naprawdę spina.

Drugi filar to czas. Szybkie, konkretne kroki po zgłoszeniu (zamiast wielkich deklaracji) chronią ludzi i ratują sprawę. Trzeci — upór w rzemiośle: cierpliwe zbieranie drobiazgów z pozornie pobocznych wątków i składanie ich w całość. W efekcie dostajemy prostą zasadę działania: mniej domysłów, więcej weryfikacji — i to właśnie niesie tę historię dalej.

Fabuła stopniowo odsłania drugie dno sprawy. Jaką rolę pełnią zwroty akcji i plot twist w budowaniu napięcia aż do finału?

Zwroty akcji są po to, żeby zmienić znaczenie tego, co już widzieliśmy. Nie sztuczka, tylko korekta interpretacji: drobiazg z tła nagle okazuje się ważny, a „oczywistość” nie wytrzymuje sprawdzenia. Buduję je z elementów podanych wcześniej — godziny, nawyku, krótkiej sceny. Najpierw wszystko wygląda prosto, a kiedy zestawisz czas i miejsce, okazuje się, że prawdziwy trop leżał tuż obok. Taki twist nie odwraca historii do góry nogami; on ją porządkuje. Stawka rośnie dlatego, że widzimy skutki inaczej, a nie dlatego, że robię teatr.

Zakończenie tomu zostawia otwartą furtkę. Czy chciała Pani, by czytelnik wyszedł z poczuciem niepokoju i świadomością, że zło nie zawsze zostaje jednoznacznie ukarane?

Zostawiam furtkę uchyloną, bo ta historia to początek cyklu — są już dwa kolejne tomy w audio i e-booku. Domykam tu sprawę na tyle, by czytelnik mógł odetchnąć, ale zostawiam miejsce na dalszy ciąg. To, co tu teoretycznie się kończy, ma pozostać dalej w bohaterach, relacjach i w dalszym śledztwie. Brak zamkniętego zakończenia to świadome zaproszenie do następnych części — to otwarta furtka do tego, aby wykreowany w Apofenii świat i postaci mogły rozpocząć swą dalszą historię poza ostatnią stroną tej powieści.

Książkę Apofenia kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.