Trzeba nauczyć się słuchać i patrzeć. Wywiad z Przemysławem Hytrosiem

Data: 2020-11-12 15:45:33 Autor: Magdalena Galiczek-Krempa
udostępnij Tweet

– Uważam, że słuchanie i patrzenie są potrzebne przede wszystkim w relacjach międzyludzkich. Czasem tak trudno po prostu zamknąć buzię i przestać mówić o sobie. To, co usłyszymy od drugiego człowieka, naprawdę może być zaskakujące. A poprzez patrzenie rozumiem dostrzeganie rzeczy takimi, jakie są, a nie jakimi wydają się być. To również bardzo trudna sztuka, którą chciałbym opanować – mówi Przemysław Hytroś, autor Pieśni Zaginionego Kontynentu.

Wierzy Pan w Atlantydę?

Nie koniecznie akurat w Atlantydę. Ale na pewno w rejony, które są przed nami ukryte. Niektóre chcą być odnalezione, w inne lepiej nigdy nie trafić.

Ale to właśnie ona była pierwowzorem Zaginionego Kontynentu?

Myślałem o miejscu, które będzie tak oczywiste, że aż trudno w nie uwierzyć. A tylko nieliczni mają odwagę go szukać.

Żeby opowiadać historie, trzeba najpierw nauczyć się słuchać i patrzeć?

Uważam, że te dwie umiejętności są potrzebne przede wszystkim w relacjach międzyludzkich. Czasem tak trudno po prostu zamknąć buzię i przestać mówić o sobie. To, co usłyszymy od drugiego człowieka, naprawdę może być zaskakujące. A poprzez patrzenie rozumiem dostrzeganie rzeczy takimi, jakie są, a nie jakimi wydają się być. To również bardzo trudna sztuka, którą chciałbym opanować.

Nasz świat, nasza rzeczywistość i codzienność może wydać się komuś magiczna?

Pisząc Pieśni, zastanawiałem się, co by było, gdyby któryś z mieszkańców Zaginionego Kontynentu trafił na przykład do Krakowa, Madrytu czy do Nowego Yorku. Gdyby opisał w książce to, co zobaczył, pewnie niewielu jego kolegów uwierzyłoby, że to nie fikcja.

Opowieści zebrane w Pieśniach Zaginionego Kontynentu miały swoje źródła w legendach lub podaniach?

Nie wzorowałem się na żadnych konkretnych legendach, ale z niektórych pożyczyłem pewne elementy, aby pomogły mi stworzyć coś nowego.

A może doświadczył Pan części z tych historii osobiście?
 
O nie (śmiech). Na szczęście Pieśni to nie autobiografia pod przykrywką baśni. Ale wydaje mi się, że nie można całkowicie oddzielić autora od jego dzieła. Czasem dopiero podczas korekty tekstu dociera do mnie, ile tam jest zawartych moich własnych poglądów i przeżyć. Niekiedy to naprawdę zaskakujące. A niekiedy niepokojące. Pisząc, otwieramy szufladki w naszym umyśle, nie wiedząc do końca, co się w nich kryje.

Czy trolle spotkamy tylko w baśniach? Gdzie Pan spotkał trolla?

Myślę, że trollem czasem staje się każdy z nas (i nie chodzi mi o internetowych łobuzów). Szczególnie, gdy otaczamy się twardą, kamienną skórą, by za wszelką cenę chronić się przed bólem, którego możemy doświadczyć z zewnętrz. Niekiedy jest to potrzebne, ale ważne, by nie zapomnieć jej potem zdjąć, bo można przywyknąć.

Naprawdę można nastroić wiatr?

To byłoby fajne, prawda? Zawsze fascynował mnie wiatr, szczególnie tornada. Śnią mi się regularnie od wielu lat. Na razie możemy tylko korzystać z dobrodziejstw pogody, ale nie jesteśmy w stanie jej kontrolować. Choć może to i dobrze…

Opowieści osadza Pan w „tradycyjnej" baśniowej scenerii. Czy opowiedziane przez Pana historie mogłyby wydarzyć się w przestrzeni wielkich miast? Albo w klimacie science fiction?

One dzieją się tu cały czas. Otaczają nas i będą się działy, gdy rzeczywistość dogoni science fiction. Tylko głównymi bohaterami nie są smoki, driady i rycerze Jedi, ale magiczne istoty: ludzie.

„Pieśni Zaginionego Kontynentu" to niezwykle barwny popis wyobraźni i kreatywności autora.  

- recenzja książki „Pieśni Zaginionego Kontynentu”.

W baśniach doszukać się można najcenniejszych życiowych mądrości. Tak jest też w Pieśniach Zaginionego Kontynentu?

Nie chciałem, aby to był moralitet, chwalenie zalet czy piętnowanie wad. Są tam pokazane różne postawy, różne poglądy. Mam nadzieję, że każdy, bez względu na wiek, będzie mógł spojrzeć na nie poprzez własne doświadczenia i przekonania i to zostawi w nim jakiś ślad.

Co doradziłby Pan wędrowcowi planującemu wyprawę na Zaginiony Kontynent?

Aby szukał do niego własnej drogi. Nawet jeśli będzie wiele razy błądził nim go odnajdzie. Podróżowanie po nim na pewno nie będzie łatwe, ale taka wyprawa może zapoczątkować coś ciekawego.

Czy usłyszymy jeszcze inne Pieśni Zaginionego Kontynentu?

Mogę zdradzić tyle, że od kilku miesięcy nasłuchuję. A to, co usłyszę, przenoszę na papier. Czas pokaże, czy uda mi się poskładać to w całość.

Książkę Pieśni Zaginionego Kontynentu kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Pieśni Zaginionego Kontynentu
Przemysław Hytroś

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malinką na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malinką na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Déja vu
Jolanta Kosowska
 Déja vu
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwiłł
Do roboty!
A wokół nas pomarańcze
Weronika Tomala
A wokół nas pomarańcze
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie mają uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie mają uszu
Pokaż wszystkie recenzje