„Usypianka", czyli dom, który nie daje spać. Dlaczego tak bardzo lubimy „nawiedzone” posiadłości w literaturze?

Data: 2025-12-18 11:19:29 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

Stary dom na Kociewiu miał być dla Matyldy i Heli oazą spokoju. Agroturystyka, własna przestrzeń, bliskość przyrody. To wszystko brzmiało jak plan, który wreszcie może się udać. Sęk w tym, że w domu po ciotce nic nie jest zwyczajne. W budynku doszło wcześniej do samobójstwa wynajmującego. Ta wiadomość na początku rzuca cień na cały plan Matyldy. Wychodzą na jaw dawne konflikty i pamięć o czasach, kiedy w tej samej przestrzeni żyli Żydzi, Polacy i Niemcy, a wojna rozdarła ich relacje.

Usypianka Karoliny Głogowskiej wykorzystuje literackie motywy, które oczarowują czytelnika, budują napięcie i klimat. Dom staje się nie czymś, lecz kimś. Hela zaczyna śnić o kobietach, które kiedyś tu mieszkały. Sny są tak realistyczne, że trudno je uznać za przypadek. Dziewczyna zaczyna bać się zasypiać, ale to właśnie przez te sny odsłaniane są fragmenty historii domu.

Do tego dochodzi wątek tajemniczego samobójstwa wynajmującego. Matylda próbuje utrzymać plan stworzenia pensjonatu, ale każdy kolejny dzień pokazuje, że to miejsce może mieć… inne plany.

Karolina Głogowska stara się uchwycić motyw pełnego tajemnic domu w taki sposób, by zacierały się granice gatunków literackich. Autorce znakomicie się to udaje. Wiemy, że nie chodzi o duchy, ale o przeszłość. Ten dom coś widział, przeżył. Czy próbował pomóc, czy okazał się zgubą? A my, czytelnicy, kochamy takie opowieści – i to od wieków. Motyw domu, który skrywa przeszłość, pojawia się w literaturze od XIX wieku i wciąż pozostaje jednym z najbardziej nośnych. Przy lekturze Usypianki rodzą się skojarzenia z gotycką posiadłością, w której Jane Eyre pracuje jako guwernantka. Pamiętacie? Kryje tajemnicę pierwszej żony Rochestera. Dom jest pełen hałasów, nocnych kroków, a jego zamknięte skrzydło staje się symbolem przemilczanej historii. Z kolei posiadłość w Nawiedzonym domu na wzgórzu Shirley Jackson, czyli Hill House, jest opisany jako budynek, który nie jest zdrowy, a jego geometria, dźwięki i historia sprawiają, że przebywanie w nim staje się psychicznie trudne. To archetyp nawiedzonego domu w kulturze anglosaskiej.

Domy z tajemnicą, domy czujące, domy grozy, rozpaczy wciąż wracają w kolejnych tekstach kultury. Nic dziwnego, skoro nie istnieje topos bardziej uniwersalny niż właśnie dom, rodzinne gniazdo, przystań. Miejsce spokoju lub wręcz przeciwnie – udręki. Dom Usherów z opowiadania Edgara Allana Poe, Satis House z Wielkich nadziei Charlesa Dickensa wciąż przyciągają czytelników, są nieśmiertelną klasyką. Usypianka wpisuje się więc w długą tradycję opowieści, których bohaterowie próbują zamieszkać w miejscu, które miało dać im nowy start, a dostają coś zupełnie innego. Dom zaczyna mówić. Pytanie, czy uda się go zrozumieć?

Usypianka pokazuje też, jak łatwo w małej społeczności plotka staje się narzędziem wpływu. Starsi mieszkańcy pamiętają wojnę, ale nie chcą o niej mówić. Wiedzą jednak, kto gdzie mieszkał, kto zniknął, kto został zgładzony. Milczenie nie oznacza zapomnienia. Hela dowiaduje się o tym szybciej, niż by chciała, bo jej sny łączą ludzkie losy z wydarzeniami, o których nikt wprost nie opowiada.

Powieść Karoliny Głogowskiej przesiąknięta jest wiarą. W co? Koniecznie musicie się o tym przekonać.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.