Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2016-02-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Stare tory nie są złe, ale od czasu do czasu warto zmienić kierunek jazdy.
Twórczość Anny Sakowicz od dawna znajdowała się na mojej liście 'chcę przeczytać, ale jakoś się nie udaje' (przeczytałam tylko dziecięce "Leniusiołki"). Wreszcie po wielokrotnych motywacjach - jest! Rzutem na taśmę roku 2018 udało mi się poznać debiutancką książkę pisarki - "Złodziejka marzeń".
Joanna jest czterdziestoletnią nauczycielką po rozwodzie. Jednak po szesnastu latach pracy ma coraz mniejszy zapał do nauczania i postanawia udać się na roczny urlop. Splot zdarzeń i prośba matki sprawiają, że wraz z córką Lusią wyjeżdża na ten czas do Starogardu Gdańskiego. Dziewczyna ma pójść do liceum w Gdańsku i bardzo ją to cieszy, zaś Joanna będzie zajmować się ciocią Zosią, która ma Alzheimera. A przynajmniej tak twierdzi matka Asi. Tylko że Joanna z każdym dniem coraz bardziej dostrzega, że ciocia wcale nie ma tak dużych problemów ze zdrowiem... O co tutaj chodzi?
Bohaterka jest bardzo samokrytyczna i uważa się za grubaskę, będzie nawet próbowała schudnąć... Kto jej w tym pomoże i czy 'pasztet' nie pęknie po kilku porankach? Czy uda jej się w nowym środowisku i w obliczu wolnego czasu spełnić swoje marzenia o napisaniu książki?
Każdego dnia Asia odkrywa gwarę kociewską - jawo, bajdura, blubluś, jo czy też brechtać początkowo są dla niej niezrozumiałe i śmieszne, ale później coraz więcej rozumie. To bardzo ciekawy element powieści. Podobnie jak wątki dotyczące dbałości o zdrowie, problemów z kolejkami w służbie zdrowia, relacji dziecka z rozwiedzionymi rodzicami czy udzielanie się na rzecz potrzebujących.
W powieści pełno jest tajemnic, intryg oraz skandali, jest zabawnie, pozytywnie, ale i nie brakuje problemów społeczności małomiasteczkowej. Joanna bawi się nawet w detektywa i próbuje dotrzeć do prawdy w kwestii pewnej podsłuchanej rozmowy.
Bardzo lubię czytać debiuty, poznawać początkowy warsztat pisarza a potem wraz z kolejnymi powieściami jego rozwój. Na pierwszą książkę patrzę zawsze 'przez palce', nie krytykuję zbyt mocno, wiem że początki są trudne. W tej powieści w oczy rzuciły mi się proste zdania, chwilami zbyt proste. Bez ulotności, tylko fakty. Źle nie było i z pewnością sięgnę po inne powieści Sakowicz, ponieważ pisze przyjemnie i lekko, nawet o sprawach ważnych.
Podsumowując - "Złodziejka marzeń" to historia życia zwykłej nauczycielki, która wrzucona w nowe środowisko za sprawą intrygi, próbuje wreszcie spełnić swoje pragnienia. Otaczają ją skradzione marzenia, antyczny bóg, porcelana Rosenthala, literatura oraz erotyczne gadżety. Jest to opowieść o walce o dobre samopoczucie, dystansie do siebie oraz o tym, by nie odkładać wszystkiego na bliżej nieokreśloną przyszłość, tylko działać. Ciekawa jestem jak potoczą się losy bohaterów w kolejnych tomach trylogii kociewskiej.
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Autorkę książki miałam przyjemność poznać na Warszawskich Targach Książki. Okazała się być osobą pogodną, bezpośrednią i niebanalną. Tak samo zresztą jak Jej debiutancka powieść. Właśnie taka jest ta historia. Skierowana do szerszego grona odbiorców, różni się i to znacznie od innych tego typu publikacji. Na szczęście, bo ostatnio dosyć mam już tych lukrowanych, słodkich "obyczajówek".
Anna Sakowicz udowadnia, że bloger też może pisać. I to pisać na tyle dobrze, by stać się autorem interesującej książki. Jest jednak nie tylko blogerką, to absolwentka filologii polskiej i edytorstwa współczesnego, mama, właścicielka firmy: http://annasakowicz.pl/. Niedawno pojawiła się na rynku wydawniczym pierwsza propozycja literacka humanistki, zatytułowana "Żółta tabletka". To zbiór niezwykle celnych, zabawnych i błyskotliwych opowiadań. Sakowicz prowadzi dwa blogi:
http://kuradomowa.blogujaca.pl/ i http://anna-sakowicz.blog.pl/, które cieszą się uznaniem czytelników, są przez nich często i chętnie odwiedzane, jak też komentowane.
Moja recenzja opowiadań: http://asymaka.blogspot.com/2014/06/anna-sakowicz-zota-tabletka-opowiadania.html.
"Złodziejka marzeń" z pozoru zdaje się być lekturą łatwą, lekką i przyjemną. Poznajemy w niej kobietę po przejściach, matkę dorastającej Lusi, która pewnego dnia przestaje odczuwać radość i satysfakcję z wykonywanej pracy i po prostu musi iść na urlop. To z jednej strony stateczna, ale z drugiej postrzelona osoba, nigdy nie wiadomo, na jaki pomysł wpadnie i czego się po niej spodziewać. Chciałaby zapewne być poważną panią profesor, ale chyba nie do końca. Już na samym początku powieści dowiadujemy się, jak szalona potrafi być, nie liczy się z konsekwencjami, odznacza się po prostu wyjątkową nieodpowiedzialnością, żeby nie powiedzieć głupotą! Ale za to jak jest zabawnie! Wyobrażamy sobie opisaną w rewelacyjny sposób przez Sakowicz pierwszą scenę w autobusie i wybuchamy głośnym, niepohamowanym śmiechem.
"-Eee, tam. Mam wprawę.-Balansowałam lekko ciałem, przypominając sobie, jak to dawniej bywało. Co prawda, niekoniecznie teraz pasowało, abym się tak zachowywała, ale, na szczęście, nie zauważyłam w autobusie żadnych znajomych twarzy. Oprócz Moniki oczywiście. Ale wątpię, aby Monika w szkole opowiadała o moich autobusowych wyczynach. Pracowałyśmy razem od kilku lat. Lubiłyśmy się i często drogę do pracy i z pracy pokonywałyśmy razem, zawsze trochę plotkując. A to ponarzekałyśmy na koleżanki i na kolegów, a to na uczniów, innym razem na byłych mężów, bo obie miałyśmy to wątpliwe szczęście być rozwódkami. Nie spotykałyśmy się jednak nigdy po pracy. Towarzysko udzielałam się z innymi koleżankami-z Olgą i Beatą. Od czasu do czasu musiałyśmy spotkać się na lampce wina i pogadać. Taki lekki reset sobie robiłyśmy.
-Lepiej uważaj-ostrzegła mnie Monika, a ja nie zdążyłam nawet wzruszyć ramionami w odpowiedzi, kiedy kierowca gwałtownie przyhamował. Razem ze swoim balastem poleciałam do przodu, prosto na twarz, zaliczając facjatą chropowatą podłogę autobusu." [1]
Teraz już wiecie, na co stać naszą bohaterkę. I na pewno nikt z Was nie powie, że jest zwyczajną, nudną nauczycielką w szarym kostiumiku. Joanna ma czterdzieści lat, jest po rozwodzie i samotnie sprawuje opiekę nad niepełnoletnią jeszcze, za to bardzo bystrą i inteligentną córką. Ta ostatnia zachwycona jest propozycją babci, podczas gdy nasza pani profesor bardzo sceptycznie podchodzi do pomysłu swojej matki. Nie jest do końca przekonana, że zmiana otoczenia może przynieść jej jakiekolwiek korzyści. Czy roczna wyprowadzka do miejsca, gdzie nic się nie dzieje, wieje tylko nudą, może wyjść jej na dobre? Zwłaszcza, że ma tam opiekować się ciotką, która choruje na Alzheimera. Czy poradzi sobie z tym wszystkim, co szykuje dla niej los?
Pisana w pierwszej osobie powieść Sakowicz jest nie tylko ciekawą lekturą dla zwolenników powieści obyczajowych, to również historia o poszukiwaniu samej siebie, ale, co mnie najbardziej urzekło, to książka, w której nie brakuje naprawdę pięknych i ważnych wątków. I nie mówię tu o wątku miłosnym, o przekomicznych perypetiach, które stają się udziałem Joanny, a o pracy w hospicjum. To godne szacunku, niełatwe zajęcie, za to jakże potrzebne.
Moim zdaniem "Złodziejka marzeń" to jeden z lepszych debiutów, z jakim miałam do czynienia. To dająca nadzieję na lepsze jutro, dodająca wiary w to, że są wśród nas ludzie dobrzy, bezinteresowni, optymistycznie nastawiająca nas do świata powieść. Nie jest ani bajkową historyjką o księżniczce, ani trudną i dramatyczną opowieścią o doświadczonej przez los kobiecie. Sakowicz świetnie operuje słowem, pisze barwnym, interesującym językiem, przypomina nam, że w życiu nie jest wcale tak lekko, jednocześnie pokazując nam, że nie warto się poddawać bez walki. Autentyczna, ciepła, z interesującymi bohaterami, czyta się ją niebywale szybko. Naprawdę serdecznie polecam.
[1] fragment pochodzi z powieści
"Złodziejka marzeń" Anna Sakowicz, wydawnictwo Szara Godzina, premiera: 07.10.2014
Niewielka książka znakomicie nadająca się do zabrania w podróż lub w kolejkę do lekarza. Przyjemna lektura na urlop i na odpoczynek duchowy. Napisana lekkim, przystepnym językiem, pełns humoru, doskonała na poprawę humoru. Wszystkie postacie pozytywne, wpierająca się rodzina i koleżanki. Chętnie zabiorę się za nastepny tom trylogii kociewskiej.
Agata rodzi synka i ma plan na życie: wyjść za mąż za Emila i schudnąć. Nie jest jednak pewna swoich emocji i kiedy wreszcie postanowi być bardziej zdecydowana...
Jaśmińscy. Historia pewnej rodziny Anna Sakowicz w trylogii„Jaśminowa Saga”stworzyła barwną, wciągającą opowieść o zwykłej polskiej rodzinie...