SPA i smog, romanse i mordobicie, bździągwa w futrze oraz zaginiony trup, czyli druga część świetnie przyjętej komedii kryminalnej "Dywan z wkładką".
Za namową męża Tereska Trawna raz jeszcze daje się skusić wizją świętego spokoju z widoczkami. Tym sposobem cztery kobiety i psica wyruszają na babski wypad do SPA. Niestety, zaplanowane wellness i błogi relaks w górskich okolicznościach przyrody już pierwszego dnia idą w niepamięć, gdy na horyzoncie pojawia się przyczajony zbrodzień.
Cóż. Niektórzy nigdy nie uczą się na błędach.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2021-09-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Ale gdy się tak zastanowiła ciut głębiej... panda to całkiem miłe zwierzątko. Silne, a zarazem mięciutkie i puchate. I mimo to nikt mu się nie każe odchudzać.
Skoro nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę, to moja skacowana matka chyba też może błysnąć intelektem.
*współpraca reklamowa*
Kolejna komedia kryminalna, tym razem taka z mocnym akcentem na komedię. Matko ile ja się przy tej książce uśmiałam, niektóre teksty były wręcz zabójcze, a pomieszanie ze sobą trzech języków czasami w jednym zdaniu było genialne. Najlepiej opisuje tę książkę zdanie na okładce: "Komedia rodzinna z udziałem nieboszczyka".
Tereska po niedawnych wydarzeniach wiele by oddała żeby zaznać odrobiny spokoju. Okazja szybko się natrafia, gdyż zostaje zaproszona do udziału w babskim wypadzie do spa, które organizuje jej matka. Przekonana przez męża udaje się na tę wyprawę, z wątpliwą przyjemnością. Na miejscu plany szybko zostają zweryfikowane, bo za ścianą dochodzi do domniemanej zbrodni. Tereska, Zoja i Mira postanawiają przyjrzeć się sprawie bliżej i dorwać zbrodzienia.
Nie lubię komedii, ja naprawdę nie cierpię komedii, ale ta tutaj sprawia, że czasami nawet pomimo tej niechęci warto po nie sięgnąć. To co autorka tutaj zrobiła to normalnie złoto, cuda się tutaj dzieją, niektóre sytuacje są na granicy absurdu, panuje tutaj totalny chaos, ale zabawa jest przednia. Razem z czwórką zwariowanych kobiet, które łączą relacje rodzinne nie mniej bardzo skomplikowane, no i oczywiście z Pindzią (suczką), udajemy się do spa, na relaks i odpoczynek, jednak każda z pań ma inny plan na spędzenie tego czasu, ale też żadna z nich nie zakładała, że w luksusowym spa dojdzie do zbrodni, a one jak to one muszą się dowiedzieć co się stało i gdzie jest trup, bo potencjalnego zbrodzienia już mają. Razem z tymi szalonymi i nad wyraz ambitnymi paniami poszukujemy rozwiązania, w gąszczu wydarzeń, afer i wzajemnych pretensji.
Jak na komedię kryminalną przystało w powieści panuje chaos, ale mam wrażenie, że autorka w pełni go kontrolowała, to co tu się wyprawia jest nie do pojęcia, ja jestem pełna podziwu na pomysły autorki, szalone teorie, wątki, pomieszanie języków - polskiego, francuskiego i rosyjskiego - było po prostu genialne, kiedyś się czymś takim spotkałam i się mi to bardzo podobało i tutaj też najbardziej mi się zapisało w pamięci, a "mą bożę" już sama zaczęłam powtarzać jak mantrę. Takich językowych smaczków jest tutaj wiele a co jeden to jeszcze lepszy od poprzedniego.
Fabuła powieści była szybka i dynamiczna, panie nie próżnowały i dostarczały wielu emocji, sensacji, afer, katastrof, spektakularnych wpadek itp. Przy tej lekturze nie ma szans na nudę, czasami ze śmiechu można się popłakać, a ilość absurdów i szaleństw jest nie do opisania, ale według mnie to jedna z najlepszych cech tej książki. Pomimo tego szaleństwa fabuła była raczej prosta, nieco przewidywalna, ale jakby się ktoś pogubił to na koniec dostanie czarno na białym, szczegółowe wyjaśnienie wszystkiego co się w powieści zadziało.
Bardzo mi się to podobało, przeczytałam za jednym zamachem, książka napisana w bardzo dobrym i lekkim stylu, przepełniona dobą energią i humorem, który udziela się czytelnikowi podczas czytania, nie da się tej książki przeczytać bez uśmiechu na ustach. To fajna propozycja na jesienną chandrę, na zastój czytelniczy czy jako lekką lekturę po cięższych tematach, naprawdę oczyści umysł ze wszystkiego. To lektura według mnie dla każdego, ale w szczególności dla fanów lekkich i zabawnych historii, warto się nad nią pochylić.
„Efekt pandy” Marty Kisiel to kolejna literacka uczta dla czytelników ceniących sobie wyrazisty humor, oryginalne bohaterki i fabułę, która z powodzeniem łączy kryminał z komedią i szczyptą absurdu. To druga część serii o Teresce Trawnej, kobiecie, której osobowość można porównać do czołgu – nie do zatrzymania, konkretna i absolutnie niezapomniana.
Tym razem Tereska postanawia udać się na zasłużony odpoczynek – babski wyjazd do spa w towarzystwie nie byle kogo, bo własnej córki, przysposobionej teściowej oraz ekscentrycznej matki, znanej czytelnikom z poprzedniego tomu. Pojawia się także wierna towarzyszka, suczka Pindzia, bez której żadne śledztwo się nie obejdzie. W teorii wyjazd miał być okazją do relaksu, ale jak to bywa w życiu Tereski – plany szybko biorą w łeb, gdy w hotelu dochodzi do przestępstwa. Zbrodnia bez zwłok? Proszę bardzo. Kleopatra kontra mamusia? Oczywiście. A to dopiero początek.
Kisiel serwuje czytelnikom mieszankę, która w rękach mniej doświadczonego autora mogłaby wywołać chaos – tu jednak wszystko gra. Dialogi iskrzą dowcipem, narracja płynie lekko, a fabuła mimo humorystycznego sztafażu nie traci spójności. Autorka zgrabnie prowadzi wątek kryminalny, igrając z konwencjami gatunku – mamy śledztwo, podejrzanych, nieoczywiste tropy, a wszystko to podane w sosie z absurdu i ironii.
Największym atutem „Efektu pandy” są jednak bohaterki. Kobiece postaci u Kisiel to żywioły – silne, barwne, pełne wad i zalet, złożone i przede wszystkim autentyczne w swojej dziwaczności. Tereska jako samozwańcza detektywka z nieco wojskowym zacięciem znów błyszczy, ale równie dużo miejsca dostają Mira i Zoja, których wzajemne relacje dodają opowieści głębi. Na szczególną uwagę zasługuje postać mamusi – teatralna, dramatyczna, wiecznie ocierająca się o katastrofę, a zarazem zaskakująco skuteczna w sytuacjach kryzysowych.
Humor w książce jest wielowarstwowy – od słownych gierek, przez sytuacyjny absurd, aż po parodię kryminału i ironiczne komentarze dotyczące relacji rodzinnych, turystyki wellness czy kobiecych stereotypów. Marta Kisiel udowadnia, że można pisać literaturę rozrywkową, która nie obraża inteligencji czytelnika, a wręcz przeciwnie – bawi, intryguje i zaskakuje pomysłowością.
„Efekt pandy” to książka lekka, ale nie banalna. Oferuje chwile prawdziwej radości, a jednocześnie zgrabnie przemyca refleksje o rodzinie, potrzebie odpoczynku i kobiecej sile, która objawia się w najróżniejszych – czasem zaskakujących – formach.
Podsumowując: Marta Kisiel po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią literackiego humoru z pazurem. „Efekt pandy” to idealna lektura na poprawę nastroju, a dla fanów Tereski Trawnej – pozycja obowiązkowa. Jeśli szukasz kryminału, w którym więcej jest absurdu niż trupów, a tropienie zbrodni odbywa się w szlafroku i z maseczką na twarzy – to książka właśnie dla ciebie.
Jeśli potrzebujesz resetu i relaksu to ta książka z pewnością Ci to zapewni i nie musisz jechać wcale do SPA jak bohaterki tej książki. To tak zabawna, pełna przepychanek słownych a przy tym z ciekawą akcją i naprawdę oryginalnymi bohaterkami powieść kryminalna, że nie sposób się nie uśmiechać czytając tę pozycję.
Zacznę od tego, że jest to wznowienie (więc istnieje szansa że kiedyś ten tytuł trafił w wasze ręce) na dodatek to druga część i faktycznie w kilku miejscach nawiązuje dość mocno do poprzedniej książki.
Ja poprzednią część czytałam ale dawno temu, jednak bohaterzy są tak specyficzni i uroczy, że nie sposób ich zapomnieć :)
Tym razem to kobiety grają główną rolę Teresa (kobieta torpeda z zamiłowaniem do księgowości i fobią dywanową - kłania się pierwszy tom),matka tejże (kobieta wielojęzyczna, przy czym używająca kilku języków w jednym zdaniu zazwyczaj),teściowa (kobieta nad wyraz wysportowana i zaradna),córka (najbardziej rozgarnięta z całego towarzystwa) oraz Pindzia (dość wiekowy pies).
Po tym jak ta zgraja kobiet wyrusza do SPA by wypocząć poznają swojego sąsiada zza ściany, którego żona po głośnej nocnej kłótni znika w niewyjaśnionych okolicznościach. I tu wchodzą one domorosłe detektywki, sprawce już mają czas więc odnaleźć zwłoki.
Tego czy uda się im odnaleźć zaginioną małżonkę wielkiego buca, co takiego kryje pobliski las, oraz czemu sklep zwany jest Żużlem dowiecie się czytając te książkę.
Muszę przyznać że to, tak pogodna lektura jakie lubię najbardziej, dzieje się sporo, cały czas jest zabawnie przez omyłkowo. To tak relaksująca książka że powinni ją zapisywać w gabinetach terapeutycznych.
A no i taka reklama kasztanków że Wawel chyba powinien autorce odpalić coś za reklamę, bo ja od razu mam ochotę zjeść z kilogram :)
Kiedyś podchodziłam z rezerwą do książek popełnionych przez Martę Kisiel. Po zapoznaniu się z cyklem Dożywocie zmieniłam zdanie i stała się Autorką, której książki kupuję po prostu w ciemno. Jest dla mnie gwarantem dobrej rozrywki, ujmującej zabawy słowem, natychmiastowej poprawy nastroju i ćwiczeń dla przepony.
Tereska Trawna miała nadzieję na chwilę spokoju, relaksu i na zagłębienie się w swojej ulubionej pracy tj. w VATach i innych CITach. Niestety nadzieje okazały się płonne. Z Francji niespodziewanie przyjechała mama kobiety i zdecydowała, że zabierze córkę, wnuczkę, teściową Tereski i psa Pindzię na kilka dni do SPA. Początkowo pomysł wydawał się niezły: masaże, rozgrzewające maseczki, wino, domek z widokiem na góry i święty spokój.
Jednak już po przyjeździe do Angelique Dzierżążnia- Zdroju kolejne nadzieje zostały rozwiane. Nie dość, że rezerwacja okazała się ponad miarę wypełniająca czas, że sąsiad z apartamentu obok okazał się bucem, to jeszcze jego żona zniknęła w podejrzanych okolicznościach... Trawne znów wkraczają do akcji!
Efekt pandy jest drugą częścią przygód Tusi Trawnej i jej rodziny, którą poznaliśmy w Dywanie z wkładką. Stwierdzam, że najlepiej czytać zgodnie z kolejnością, ponieważ będzie wtedy można w pełni zrozumieć aluzje i niuanse, jak również niektóre dialogi bohaterek nawiązujące do wydarzeń właśnie z pierwszego tomu. Według mnie bez znajomości pierwszego cyklu część zabawy słowem może umknąć, satysfakcja z lektury będzie mniejsza, a szkoda, bo jak już się bawić, to na całego. A z klanem Trawnych i psem Pindzią nie sposób się nudzić.
W tej części wątek kryminalny jest mniej rozbudowany niż w Dywanie, ale całość czyta się naprawdę dobrze, lekko i przyjemnie. Wprowadzenie nowej bohaterki w postaci mamy Tereski rozruszało atmosferę. Briżit nie tylko zaskoczyła używaniem i mieszaniem 3 języków naraz w jednym zdaniu, ale również charakterkiem, sposobem bycia i postrzegania otaczającej rzeczywistości.
Płynna i dość szybka akcja, humor sytuacyjny, plastyczność opisów to jest mieszkanka, która idealnie rozjaśni nam najciemniejszy wieczór i poprawi najbardziej podły nastrój. Nic tylko wymościć się w ulubionym fotelu z rozgrzewającą herbatą, zestawem słodkości i zagłębić się w lekturze!
Marta Kisiel - smutków rozproszyciel!
"Z pandy w płachcie wyszedł efekt pandy."
Było mi bardzo miło wrócić ponownie na chwilę do kolejnej części zwariowanych przygód opisanych przez Martę Kisiel. Tereska Trawna mimo wstępnych oporów wybrała się do spa. Oczywiście nie sama, jej wielojęzyczna matka ( ą, ę) wykupiła tygodniowy pobyt w ekskluzywnym ośrodku w górach i pojechały tam same kobiety, czyli Tereska z matką i córką, teściowa Tereski oraz suczka Pińdzia. Zapowiadało się nieźle...
"Ośrodek był duży, naprawdę duży i nafaszerowany atrakcjami jak jaja na Wielkanoc."
Perypetie zaczynają się już podczas procedury meldowania w ośrodku wypoczynkowym. Obsługa nie bardzo potrafiła zrozumieć wszystkie zalecenia, które zastrzegła mama Tereski robiąc rezerwację. Córka próbuje przetłumaczyć (o mą Bożę) te wielojęzyczne zapisy. Żeby było śmieszniej, to niemal wszyscy biorą Tereskę za tę bogatą, dziwnie mówiącą kobietę, która rezerwowała ten pobyt w spa, gdyż są w dużej mierze do siebie podobne. Powoduje to wiele zabawnych nieporozumień a w końcu do złapania zbrodzienia.
Od samego niemal początku Mira, teściowa Tereski ma pewne podejrzenia, wytypowała już zbrodzienia, tylko brakuje jej jeszcze nieboszczyka. Chce aby synowa włączyła się w poszukiwania, lecz ona ma inne plany.
"- Wzięłam koc, książkę i laptopa - przerwała jej chłodno synowa - i stanowczo domagam się, żeby się przez ten tydzień ode mnie się odchromolić. Oraz dostępu do baru się domagam - dodała po namyśle. - Albo chociaż gorącej czekolady."
Bardzo lubię humor Tereski Trawnej i jej rodziny, każda osoba w tym babskim gronie ma swoje ciekawe odzywki, które można wykorzystać w wielu sytuacjach. Pobyt w luksusowym ośrodku miał być odprężeniem, ale jak zwykle gdzie Tereska tam i niespodzianki, nie ma mowy o nudzie w spa. Zawsze znajdzie się jakaś afera, którą wytropi czujne oko i musi zostać wyjaśniona do samego końca.
Książki Marty Kisiel to świetny relaks, taki odstresowywacz można powiedzieć, przynajmniej dla mnie. Chciałabym mieć taką rezolutną przyjaciółkę jak Tereska Trawny, lecz bez zbędnego balastu matki i teściowej. Mając takie kobiety przy sobie można delikatnie mówiąc zwariować ze szczęścia...
Lekka komedia kryminalna, którą można polecić każdemu dla rozrywki, relaksu i uśmiechu.
Polecam.
Teresa Trawna nie da sobie w kaszę dmuchać, o czym wiemy nie od dziś. Ale gdy na scenę wchodzi jej matka, Briżit, eskalacja najgorszych zachowań kobiety jest jeszcze bliżej...
Jej rodzicielka, na stałe mieszkająca za granicą, raczej nie odczuwa wobec córki instynktu macierzyńskiego i pozwala jej żyć swoim życiem, bez nadmiernych odwiedzin. Tak przynajmniej tłumaczy to sobie Tereska. Ale gdy już sobie o niej przypomni, to tylko wstawiennictwo jakiegoś świętego może uchronić świat przed wybuchem pani Trawnej. Bo wszyscy- łącznie z potomstwem sztuk dwie, teściową i mężem człowiekiem- labradorem wiedzą, jak to wygląda. I jak głębokimi urazami psychiczno- fizycznymi grozi.
I żeby samej francusko- rosyjsko- polskiej obecności Briżit było mało, to matka postanawia zabrać kobiecą część familii na tygodniowy wypad do spa. Mają odpoczywać, pić wymyślne alkohole (to głównie Tereska) i oddawać się wszelkiego rodzaju zabiegom upiększającym. Szkopuł w tym, że już w pierwszych dniach pobytu trafia im się sąsiad buc, a później po nocnej awanturze w ich domku jego żona... znika. Nękane traumą dywanową Tereska i Mira, słysząc kłótnię małżonków i rejestrując kolejne dziwne zachowania Żelingtona (jak nie omieszkały nazwać sąsiada), postanawiają zbadać sprawę. Osobiście.
A to nigdy nie wróży nic dobrego.
Łaknę historii o Teresce Trawnej jak kania dżdżu, jak Romeo swej Julii, jak pies widoku swojego właściciela. Na sam widok propozycji przeczytania książki naszej polskiej autorki mam palpitacje serca i oczywiście przygotowuję się na leczniczą dawkę śmiechu i dobrej zabawy w wersji literackiej. Komedia kryminalna nigdy nie należała do moich ulubionych gatunków, dopóki na swej drodze mola książkowego nie natrafiłam na Dywan z wkładką. A teraz idzie już z górki, gdyż Tereskę Trawną albo się kocha, albo nienawidzi. Jeżeli decydujecie się na tę drugą opcję, to jesteście baaaardzo odważni.
Tereska ani myśli ruszać w podróż z matką, teściową i córką. O ile Zoja zupełnie jej nie przeszkadza, o tyle wie, że po połączeniu sił Briżit i Miry dojdzie do wybuchu. Niekwestionowanego. A jednak Andrzej, najłagodniejszy człowiek na ziemskim padole, skutecznie ją do tego zachęca. Zawsze przecież może jakimś cudem ignorować starsze panie i w trybie przyśpieszonym ewakuować się do baru. Ta wizja podoba się Trawnej o wiele bardziej. No, ale przecież obie z Mirą wciąż nękane są traumą dywanową. I wiadomo, że gdy tylko coś wzbudzi ich zastrzeżenia, wbrew wszystkiemu będą chciały dotrzeć do prawdy. A zresztą, Żelington jest takim bucem, że można się po nim spodziewać nawet tego, że zamordował własną żonę.
Ukłony dla pani Marty Kisiel. To już druga książka o Teresce Trawnej i spodziewałabym się pewnie, że wyjdzie trochę mniej zabawnie, a tu proszę- wręcz przeciwnie. Poziom nadal utrzymany, żarty zabawne, a wydarzenia... też zabawne, ale i zastanawiające. Razem z naszymi bohaterkami śledzimy poczynania sąsiada- buca (i oczywiście również szczerze go nie znosimy) i rozmyślamy nad motywem. Szczerze powiedziawszy nigdy nie spodziewałabym się tego, co nim kierowało. Dzięki temu nie lubię go jeszcze bardziej.
W serii o Teresce Trawnej podoba mi się ten wyważony humor. Jest zabawnie, ale autorka nie stara się czytelnika rozbawić na siłę; po prostu ma talent do takiego opisywania rzeczywistości i stworzonych przez siebie postaci, że nie możemy się nie uśmiechnąć. I nie ma w tym żadnej przesady, co niestety często zdarza się w innych lekturach tego typu. Jak już wspominałam przy okazji recenzji innych komedii kryminalnych, zawsze miałam problem z tym połączeniem- wydawało mi się, że zabójstwo to na tyle poważny temat, że po prostu profanacją byłoby opisywanie go w sposób lekki. Oczywiście, w miarę "wchodzenia" w gatunek zmieniłam zdanie, a już zupełnie gdy sięgnęłam po twórczość pani Kisiel. Może być i zabawnie, i poważnie.
Dlaczego ta seria tak przypadła mi do gustu? Bez wątpienia dzięki naszej Teresce, choć i pozostałe postacie są bardzo dobrze stworzone. Pani Trawna (co oczywiste) wysuwa się jednak na pierwszy plan, głównie dzięki swojemu wybuchowemu temperamentowi. Jej cięte komentarze niejednokrotnie wzbudzały mój śmiech, a i gdybym tylko prowadziła zeszycik z ripostami, na pewno niejedno zdanie z tej książki zostałoby w nim zanotowane. Teresy po prostu nie da się nie lubić- to osoba, którą chętnie poznałabym w prawdziwym życiu.
Myślę, że bardziej nie muszę Was już zachęcać. Kto czytał tom poprzedni, ten wie, co czeka go w kolejnym- warto sięgnąć!
Do tańca i do różańca? Bardziej do tańca i do śledztwa, a właściwie do wyszukiwania kolejnych zbrodziejów, bo w tym ostatnim Tereska Trawna i jej kobieca drużyna sprawdzają się najlepiej. Kolejna przezabawna kryminalna komedia spod pióra Marty Kisiel. Jeżeli wydawało się, że ludzka sajgonka ("Dywan z wkładką") to był maks możliwości Tereski & Co, to nie, zdecydowane nie. "Efekt pandy" pod względem dialogów głównych bohaterek oraz samego pomysłu na zbrodnię, jest bardzo dobry, bardzo zabawny i bardzo zagmatwany. Sposób, w jaki Marta Kisiel kreśli tę historię, nie wydaje się w żadnym razie przerysowany, sztuczny czy ciągnięty "na siłę". Tu wszystko jest tak wyważone, że absurdalna pogoń za zbrodniarzem próbującym ukryć swoją zbrodnię, nie przestaje zaskakiwać i wciągać w wir coraz to dynamiczniejszej akcji. Rozmowy pomiędzy bohaterkami ociekają sarkazmem, nie brak w nich ciętych ripost, ale przede wszystkim to humor w najczystszej postaci, ten czarny też. Nie samym śledztwem jednak ta powieść żyje, a wellnessowe perypetie wielojęzycznej i wielokulturowej mamy Tereski, są chyba nie mniej interesujące, jak samo poszukiwanie ciała, bo winny jest, tylko dowodu winy w postaci trupa brak.
Na uwagę zasługuje również Andrzej, którego przez większość książki jest mało, jednak przy końcu wchodzi i to z przytupem. Co może zgotować Teresce jej flegmatyczny mąż? Przekonajcie się sami. Polecam.
"Efekt pandy" Marty Kisiel to drugi tom serii komedii kryminalnych z Tereską Trawną w roli głównej. Raz pierwszy wydany był w 2021, w 2025 roku pojawił się ponownie w spójnej z pozostałymi dwoma tomami miętowej szacie graficznej. Sama wykorzystałam tę okazję, by wrócić do uniwersum Tereski, bo przecież dobrego humoru nigdy nie za wiele. A ten, który prezentuje Marta Kisiel, jest tak naprawdę więcej niż dobry. Jest to humor inteligentny, zawsze w punkt, który wynika z każdej możliwej sytuacji, z każdego ludzkiego zachowania czy przejęzyczenia. I właśnie w tej książce dostajemy pełny popis. To, co wyczynia autorka za pomocą języka, jest po prostu genialne. Język to tutaj plastelina rozciągana i ugniatana dokładnie tak, jak tego autorka chce, co wzbudza mój ogromny podziw, bo wymaga to nie tylko zrozumienia i miłości do słowa pisanego, ale niesamowitych umiejętności, talentu i wyczucia. Ale nie tylko trafny humor jest tutaj istotny. To komedia kryminalna, więc jest i intryga, tropienie zbrodni niebanalnej, bo zbrodni bez ciała... Akcja powieści jest dynamiczna, cały czas coś się dzieje i to dzieje tak, że nie zauważamy nawet tych tropów, które są w powieści porozrzucane - dopiero przy rozwiązaniu łapiemy się na tym, że tak, faktycznie autorka wiodła nas do tego momentu od samego początku. Kreacje postaci, przede wszystkim kobiece, bo historia skupia się na Teresce, jej córce, matce, teściowej i psicy, które jadą na tygodniowy, zimowy wypoczynek w spa, również są barwne, bogate, różnorodne i przezabawne. I mądre, niosą sobą dobre wartości, fajny obraz relacji, związków i tej zwyczajnej wiary w siebie, tak, że po lekturze czytelnik czuje się naładowany pozytywną energią tak bardzo, że może góry przenosić. Jeśli chce, bo jeśli nie, to można po prostu sięgnąć po kolejną książkę Marty Kisiel. A czy wspominałam już, że "Efekt pandy" można czytać niezależnie od serii? Bo można, ale tak naprawdę po co odmawiać sobie przyjemności?
Marta Kisiel to jedna z moich ulubionych autorek. Przeczytam bez wahania wszystko, co wyjdzie spod jej pióra. Tym razem wpadła w moje ręce kolejna odsłona przygód Teresy T. domorosłej detektyw z przypadku... Tereska Trawna - wulkan energii napędzany tonami kasztanków. Matka dzieciom, żona, kochanka i księgowa. Zdaje się prowadzić spokojne i uporządkowane życie. Nic bardziej mylnego! Co może pójść nie tak podczas babskiego wypadu do Spa? Kiedy jest on zarezerwowany przez matkę Tereski Briżit - absolutnie wszystko! Zamiast obiecanego relaksu tropienie kolejnego zbrodzienia i zaginiony trup. Błyskotliwy humor, dialogi doprowadzające do łez i duży relaks. Mą bożę, po prostu manifik.
Terezka Trawna powraca, aby zabrać Was do Spa "Angelique Dzierżążnia - Zdrój na babski weekend. Wyjazd ten będzie pełen emocji, dzięki Briżit, rodzonej matce Tereski oraz pewnego bufona zza ściany.
Polecam.
Marta Kisiel jak zawsze w formie! Mą Bożę, ale się pośmiałam!
Nie jestem wielką fanką kryminałów (czy komedii kryminalnych), ale są tacy autorzy, których biorę w ciemno. I Marta Kisiel należy właśnie do tego wąskiego grona.
Pierwszy tom tego cyklu również mnie ubawił, ale chyba nie aż tak bardzo jak Efekt Pandy.
Wielojęzyczna matka, teściowa fanatyczka zdrowego trybu życia, postrzelone dzieciaki i ŻELINGTON. Same pseudonimy już mnie bawiły!
Akcja pędziła od samego początku, tym razem był zbrodzień, a nie było trupa, co powodowało, że całość była jeszcze zabawniejsza i wręcz momentami surrealistyczna.
Nie wiem czy kiedyś wrócę do tej serii, nie tak jak w przypadku fantastyki, która wyszła spod pióra tej autorki, ale mimo wszystko nie żałuję, że kupiłam tę książkę :)
"Efekt pandy" to już druga część zwariowanych przygód Tereski i jej rodziny, które potrafią człowieka doprowadzić do łez.. lecz rozbawienia.
Tym razem, wspomniana kobieta wyrusza do fikuśnego z nazwy Spa&Wellness wraz z teściową, córką i o litości, swoją matką - Briżit. Na miejscu poznają sąsiada, który swoim usposobieniem aż się prosi o oskarżenie zabójstwa żony, tylko najważniejsze... Gdzie trup? Jak inaczej udowodnić winę gdy brakuje najważniejszego dowodu?
Tereska i w tej części nie zawodzi swoim humorem oraz tekstami z rękawa. Do pakietu dostajemy jej matkę, kobietę opierującą trzema językami na raz, więc wkroczyła kolejna gwiazda kabaretu, która nie dość, że zaskakuje, to jeszcze uczy.
Muszę jeszcze wspomnieć o Pindzi, przy której pewnie większość pomyśli "no pies", ależ jaką tam robotę robił ten pies! Człowiek by nie podejrzewał, że swoim jestestwem i wyjściami na spacer tyle spraw wspomoże, rozwiąże czy załagodzi. Reasumując, Pindzie na główną bohaterkę!
Autorka super skonstruowała fabułę, wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i cudnie z sobą współgrało. Nie spotkałam zbędnych opisów, bohaterki nie nudziły, a finał sprawy - jak przy pierwszej części - totalnie zaskoczył.
Gorąco polecam jeśli ma się ochotę na lekką lekturę z dobrym żartem, wciągającym na całe wieczory.
Buźka!
Tereska Trawna ma problem. A nawet kilka problemów. Kiedy remont felernej kuchni kończy się kupnem domu na wsi, Tereska usiłuje nie tracić panowania nad...
Tytułowa Szaławiła, Oda Kręciszewska, ma trzydzieści osiem lat i właśnie zmarła jej matka. Po dziesięciu latach podróżowania po świecie i ku przerażeniu...