Krzysztofa i Przemka łączą więzy krwi, ale dzieli wszystko inne. Wychowani w domu, gdzie przemoc, tyrania oraz alkoholizm były codziennością, próbują ułożyć dorosłe życie na własnych zasadach.
Krzysztof robi karierę w dużym mieście, Przemek – zmagający się z kalectwem i ubóstwem – znajduje oparcie u boku żony. Ich drogi są skrajnie różne, tak jak oni sami, lecz obaj z identyczną determinacją walczą o miłość.
A gdy tragiczna przeszłość znów dobija się do drzwi, codzienność rozpada się i dawne rany zaczynają krwawić, tylko brat może powstrzymać brata przed upadkiem...
„Synowie jednego ojca” to poruszająca, wielowymiarowa opowieść o sile rodzinnych więzi, bolesnej przeszłości i trudnej sztuce wybaczania – nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-06-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 378
Język oryginału: polski
Konrad Makarewicz w swojej powieści „Synowie jednego ojca” podejmuje temat trudny, bolesny i emocjonalnie gęsty – historię dwóch braci, którzy wychowali się w cieniu przemocy domowej i przez całe życie niosą konsekwencje dziecięcej traumy. Książka porusza kwestie odpowiedzialności, przebaczenia, krzywdy oraz wpływu, jaki przeszłość ma na dorosłe życie. To opowieść o relacjach rodzinnych, tak silnych i skomplikowanych, że żadna ucieczka – czy to fizyczna, czy psychiczna – nie pozwala się od nich całkowicie uwolnić.
Na pierwszy rzut oka Krzysztof i Przemek są jak ogień i woda. Jeden robi karierę w mieście, obraca dużymi pieniędzmi, dba o wizerunek i pozory normalności. Drugi jest niepełnosprawny, żyje w biedzie i zmaga się z codziennymi ograniczeniami ciała. Łączy ich jednak więcej niż się wydaje. Obaj noszą w sobie to samo źródło bólu – wspomnienia ojca-tyrana, który wykorzystywał, upokarzał, zmuszał do zachowań okrutnych i niegodnych. Od samego początku powieści czytelnik wie, że nie jest to zwyczajna historia rodzinna. Makarewicz nie stroni od pokazania brutalności, ale też nie epatuje nią w sposób tani czy szokujący. Opisuje ją chłodno, wręcz reportersko, co tylko wzmacnia siłę przekazu.
Najmocniejszym elementem powieści są bohaterowie – pełnowymiarowi, ludzcy, dalecy od stereotypów. Krzysztof nie jest jednoznacznie pozytywną postacią. Skłonny do manipulacji, potrafi być bezwzględny, a jego sukcesy zawodowe często mają gorzki posmak. Przemek natomiast, mimo swojej trudnej sytuacji, nie jawi się jako ofiara – jego siła leży w wrażliwości i determinacji, w umiejętności budowania relacji opartych na autentyczności, zwłaszcza z partnerką, która staje się jego najbliższą osobą. To właśnie kontrast między pozornie udanym życiem Krzysztofa a pozornym niepowodzeniem Przemka stanowi o ironii i głębi tej opowieści. Obaj bracia w gruncie rzeczy pragną tego samego – być wolni od przeszłości, znaleźć spokój i miłość – ale każdy z nich szuka tego inaczej i nie zawsze właściwie.
Autor posługuje się stylem oszczędnym, ale nie suchym. Każde zdanie wydaje się przemyślane, każde słowo wyważone. Makarewicz nie sili się na literackie ozdobniki, ale dzięki temu uzyskuje efekt autentyczności. Czytając „Synów jednego ojca”, można mieć momentami wrażenie, że obcuje się z relacją z życia wziętą – tak mocno historia ta osadzona jest w realiach społecznych i psychologicznych. Nie brakuje tu emocji, ale są one podane z godną podziwu dyscypliną. Dialogi brzmią naturalnie, postacie myślą jak prawdziwi ludzie – czasem niekonsekwentnie, czasem impulsywnie, czasem okrutnie szczerze.
Tematem, który przewija się przez całą powieść, jest kwestia przebaczenia – czy można wybaczyć ojcu, który zniszczył dzieciństwo? Czy można wybaczyć bratu, który wybrał inną drogę? Czy można wybaczyć sobie milczenie, ucieczkę, odrzucenie? Makarewicz nie udziela prostych odpowiedzi. Pokazuje, że czasem samo pytanie o możliwość wybaczenia jest aktem odwagi. Relacja między braćmi nie opiera się na sentymentalizmie – jest trudna, szorstka, pełna urazów i niedopowiedzeń – ale w tym właśnie tkwi jej siła. W decydujących momentach okazuje się, że ta więź, mimo wszystkich ran, potrafi stać się fundamentem ocalenia.
Warto docenić także tło społeczne, w jakim autor osadza akcję. Świat przedstawiony w książce jest realistyczny i zróżnicowany. Mamy tu zarówno realia wiejskiej biedy, jak i miejski świat korporacyjnych gier. Żaden z tych światów nie zostaje uprzywilejowany. Oba niosą ze sobą zagrożenia i oba mogą okazać się pułapką. W tym sensie powieść Makarewicza unika banałów – pokazuje, że nie miejsce decyduje o człowieku, ale to, jaką podejmie walkę o siebie.
Jeśli miałbym wskazać słabsze strony książki, to można by wspomnieć o nieco przewidywalnej konstrukcji niektórych wątków – od początku wiadomo, że dojdzie do konfrontacji między braćmi i że przeszłość powróci z pełną siłą. Niemniej jednak nie chodzi tutaj o zaskoczenie czytelników, ale o emocjonalną i psychologiczną drogę, jaką przechodzą bohaterowie. W tym aspekcie książka spełnia swoje zadanie w pełni.
„Synowie jednego ojca” to poruszająca, dojrzała i ważna powieść. Jej siła tkwi w emocjonalnej prawdzie i w niełatwej, ale uczciwej analizie relacji rodzinnych. To historia, która zostaje z czytelnikiem długo po jej przeczytaniu, nie tylko jako opowieść o dwóch braciach, ale jako uniwersalne świadectwo tego, że nawet z najciemniejszych doświadczeń można próbować wydobyć światło – jeśli znajdzie się choćby jeden człowiek, który poda rękę.
Co mnie przyciągnęło do tej książki? W zasadzie – trudno powiedzieć jednoznacznie. Może to była sugestia znajomej, może opis fabuły, który obiecywał coś więcej niż kolejną historię o rodzinnych niesnaskach. Ostatecznie sięgnęłam po „Synów jednego ojca” i… dostałam książkę, która z pozoru może wydawać się niepozorna, a jednak zostawiła we mnie ślad. Niewidzialny ładunek emocjonalny, skrywany między wersami, z czasem eksploduje – cicho, ale boleśnie.
Konrad Makarewicz posługuje się językiem lekkim, wręcz przyjemnym – co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę tematykę. Bo to nie jest łatwa lektura. To nie jest książka, którą bierze się na poprawę nastroju. A jednak czyta się ją szybko, płynnie, momentami nawet z zapartym tchem, bo coś w niej pulsuje – niepokój, smutek, poczucie niesprawiedliwości. I ciekawość. Bo choć pozornie nie ma tu klasycznej fabularnej intrygi, to historia dwóch braci wywodzących się z patologicznego domu jest czymś znacznie bardziej złożonym, niż się początkowo wydaje.
Bracia – Przemek i Krzysztof – to nie papierowe sylwetki. To postacie z krwi i kości, naznaczone piętnem ojcowskiej przemocy. Starszy z nich, bity, pomijany, udręczony. Młodszy – ten „lepszy”, hołubiony, lecz nie bez ran. To relacja, która w czytelniku wzbudza emocje, bo jest przejmująco prawdziwa. Między słowami autor pokazuje, jak wielką krzywdę może wyrządzić przemoc, nie tylko fizyczna, ale przede wszystkim ta emocjonalna, rodzinna – cicha, systemowa, rozciągnięta na lata.
Podobało mi się, że Makarewicz nie ułatwia czytelnikowi życia – pokazuje skutki. Pokazuje, jak przeszłość wpływa na teraźniejszość: na związki, wybory, emocje. Przemek – kaleki, biedny, zżerany przez wyrzuty sumienia i frustrację – jest zarazem postacią pełną bólu i niepogodzenia. Krzysztof – pozornie „ten, któremu się udało” – okazuje się równie poraniony. Tylko maskuje to lepiej.
Narracja z różnych perspektyw sprawia, że historia nabiera głębi. Nie jesteśmy tylko obserwatorami – jesteśmy w środku tej historii. Czujemy ją. Każda decyzja bohaterów ma ciężar, każda rana ma znaczenie. Tempo opowieści jest niespieszne, ale wciągające. Nie chodzi o to, co się stanie, ale jak się to wszystko skończy.
A zakończenie? Nie zawodzi. Jest dobre – może nie tak bolesne, jak sobie wymarzyłam (tak, mam słabość do literackiego masochizmu), ale spełniające swoją rolę. Pozostawia przestrzeń na dopowiedzenie, na własną interpretację, na chwilę refleksji. I może to właśnie jest jego siła – nie zamyka, tylko otwiera.
Wreszcie bohaterowie – niedoskonali, prawdziwi, ludzcy. Z wadami, z błędami, czasem trudni do polubienia, ale dzięki temu autentyczni. Nie chodzi tu o sympatię, tylko o zrozumienie. A ono przychodzi – z czasem, ze stroną po stronie.
Podsumowując: „Synowie jednego ojca” to książka dla tych, którzy nie boją się emocjonalnej głębi. Dla tych, którzy chcą czytać o bólu, ale też o walce. Dla tych, którzy cenią literaturę bez zbędnych ozdobników, za to pełną prawdy. Polecam – bo warto. I jeszcze jedno: niech Was nie zmyli pozorna prostota. Ta książka mówi szeptem – ale zostawia echo.
Recenzja
„Synowie Jednego Ojca”
Autor: Konrad Makarewicz
Wydawnictwo: Novae Res
„Synowie jednego ojca”, brutalna prawda o rodzinie, której się nie wybiera.
Czy można uciec przed przeszłością, jeśli wciąż pulsuje w żyłach? Konrad Makarewicz w swojej powieści, nie daje łatwych odpowiedzi. Zamiast tego, prowadzi nas przez labirynt rodzinnych traum, skrajnych emocji i bolesnych wyborów, które zostawiają ślad na całe życie. To książka, która nie pozwala czytelnikowi przejść obojętnie, ani wobec historii, ani wobec samego siebie.
„Synowie jednego ojca” to książka o gniewie, wstydzie i miłości, która nie zna schematów. O potrzebie wybaczenia, nie tylko innym, ale i sobie. To powieść dla tych, którzy nie boją się czytać o tym, co niewygodne, ale prawdziwe.
To nie jest książka łatwa. Emocjonalnie wyczerpuje, boli, drażni. Ale właśnie dlatego warto po nią sięgnąć. Bo pokazuje świat bez filtrów. Bo potrafi zadać pytanie, na które boimy się odpowiedzieć. Bo nie upiększa bólu, nie osładza cierpienia. A jednocześnie robi to językiem tak pięknym, że aż boli jeszcze bardziej. Poetyckim, a zarazem brutalnie szczerym.
Tu nie chodzi o fabułę. Tu chodzi o emocje. O duszność relacji rodzinnych, o śmierć, która krąży po domu jak duch, o braci, których coś łączy, choć nie potrafią tego nazwać. O pustkę, która czasem jest obecna niż jakakolwiek osoba.
Bracia Krzysztof i Przemek. Jeden błyskotliwy, ambitny, próbujący zostawić za sobą to, co było. Drugi, naznaczony fizycznie i emocjonalnie, trwający w codziennej walce o godność. Wydawałoby się, że różni ich wszystko. Ale Makarewicz pokazuje, że ziarno przemocy, które kiełkuje w dzieciństwie, rzuca cień na każde życie, niezależnie od obranej drogi. Obaj dźwigają ten sam ciężar: ojca, którego nienawiść odcisnęła piętno na ich duszach.
Przemek i Ewa, para niby zwyczajna, a jednak zanurzona w codziennej walce o sens, o nadzieję, o dziecko. Ich życie w starym domu, gdzie bieda sączy się niczym stary bimber, nie daje wytchnienia. Seks nie jest tu namiętnością, tylko obowiązkiem. Intymność wypłowiała, zastąpiona przez mechaniczne próby zrobienia potomka. Brzmi brutalnie? Bo taka jest ta rzeczywistość.
Z drugiej strony mamy Krzyśka, brata Przemka. Facet rozdarty między odpowiedzialnością a własną słabością. Żyje z Natalią i jej córką, tuż obok ich ścian kona babcia. Umieranie jest tu namacalne – boli i fizycznie, i psychicznie. Krzysiek ucieka, nie tyle od partnerki, co od siebie. Romans, alkohol – pozorny azyl, który zamienia się w trzęsawisko.
Autor nie unika trudnych tematów. Przemoc domowa, uzależnienie, wstyd, złość, potrzeba bliskości, wszystko tu jest szczere, czasem brutalne, ale nigdy powierzchowne. Nie ma tu fałszywego moralizatorstwa ani tanich wzruszeń. Są za to prawdziwi ludzie z krwi i kości, z całym bagażem błędów i złamanych marzeń.
Makarewicz pisze językiem prostym, ale mocnym. Każde zdanie jest jak krok po cienkim lodzie, nigdy nie wiesz, czy za chwilę nie runiesz w otchłań emocji. Napięcie budowane jest subtelnie, lecz konsekwentnie, prowadząc do finału, który zostaje w głowie na długo po zamknięciu książki.
„Synowie jednego ojca” to nie tylko powieść o trudnym dzieciństwie. To przede wszystkim historia o walce z samym sobą, z piętnem przeszłości, z potrzebą wybaczenia, której czasem nie sposób unieść. To opowieść o tym, że nawet z popiołów może wyrosnąć coś silnego, pod warunkiem, że pozwolimy sobie poczuć ból i... nie zostaniemy z nim sami.
Jeśli szukasz literatury, która uderza w najczulsze miejsca, zmusza do refleksji i nie pozwala o sobie zapomnieć, ta książka jest dla Ciebie. Ale uwaga: to nie będzie łatwa podróż. Będzie bolesna, ale prawdziwa. A może właśnie dlatego – tak bardzo potrzebna.
🔸🔸🔸🔸 Recenzja🔸🔸🔸🔸
Konrad Makarewicz " Synowie jednego ojca "
@konrad.makarewicz_autor
Wydawnictwo: Novae Res
@wydawnictwo_novaeres
🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸
" - A wiec dziadek nie zmyślał - powiedział na głos. Mieszały sie w nim strach, ekscytacja i zwątpienie..."
Nie wiem, jak to zrobił, ale Makarewicz napisał książkę, która potrafi człowieka rozbroić w najmniej spodziewanym momencie.. Niby zwyczajna historia dwóch braci, ale emocjonalnie? Rakieta. 🚀
„Synowie jednego ojca” to historia, która nie bawi się w półśrodki.. Od pierwszych stron czuć ciężar emocji, jakby autor sam przeżył to wszystko, co opisuje.. I choć temat trudny – przemoc, alkohol, rodzinne traumy – to sposób, w jaki Makarewicz prowadzi tę opowieść, sprawia, że nie da się jej odłożyć na półkę, ot tak...
Co tu znajdziesz?
🌿Poruszającą historię dwóch skrajnie różnych braci
🌿Przemoc domową, traumę i trudne dzieciństwo
🌿Walkę o miłość, normalność i poczucie własnej wartości
🌿Prawdziwe emocje i realistyczne postacie
🌿Motyw wybaczania – sobie i innym
🌿Refleksję nad rodziną, samotnością i bliskością
Nie jest lekko, ale właśnie dlatego warto.. Emocje? Są.. Refleksja? Gwarantowana.. Przeczytajcie, a zrozumiecie, że nie każda rana się goi – ale każdą można próbować przeżyć..
To książka o rodzinie, ale nie tej z obrazka.. To o brudzie, o błędach, o tym, jak trudno jest wybaczyć – sobie, innym.. Ale też o tym, że więź – choćby nie wiadomo jak poraniona – może być ostatnią rzeczą, która nas jeszcze trzyma przy życiu..
Autor pisze prosto, ale celnie.. Bez zbędnego patosu, bez lukru.. Każde zdanie coś znaczy. Styl surowy, emocjonalny, bardzo prawdziwy.. Czytasz i masz wrażenie, że to nie fikcja, tylko życie – z całym brudem i bólem, ale też z nadzieją..
🧍 Bohaterowie, których się nie zapomina:
Krzysztof – ogarnięty, z dużego miasta, robi karierę. Na zewnątrz pewny siebie, wewnątrz – pogubiony, duszący w sobie złość i żal..
Przemek – jego przeciwieństwo. Życie go nie oszczędziło: niepełnosprawność, bieda, ciężka codzienność. Ale za to ogromne serce, spokój, pokora..
Obaj są połamani w inny sposób – ale obaj po cichu marzą o tym samym: by ktoś ich w końcu naprawdę kochał i żeby mogli sami siebie zaakceptować..
Dla kogo?
Dla tych, co lubią prawdziwe, emocjonalne historie o rodzinie i trudnych relacjach..
Czy warto?
Tak, bo to książka, która zostaje w głowie i pokazuje, jak trudno, ale ważnie jest wybaczać – sobie i innym..
"Miłość to wymysł"- zadawał kłam rozdzierajacemu rozdzierajacemu serce uczuciu..."
Krzysztof i Przemek to bracia wychowani w domu pełnym przemocy, alkoholizmu i strachu.. Choć mają wspólnego ojca, ich dorosłe życia potoczyły się zupełnie inaczej..
Krzysztof robi karierę w dużym mieście, stara się odciąć od przeszłości.. Przemek, zmagający się z niepełnosprawnością i biedą, szuka spokoju u boku żony.. Obaj próbują na nowo zbudować siebie – po swojemu, po cichu, z ranami pod skórą..
Kiedy jednak przeszłość wraca i wszystko zaczyna się sypać, ich losy znowu się przecinają.. I wtedy okazuje się, że tylko brat może powstrzymać brata przed ostatecznym upadkiem..
Z blogiem Kocie czytanie
Z głębi ludzkiego serca, z najskrytszych zakamarków pamięci, wyłaniają się historie, które na zawsze zmieniają nasze postrzeganie świata. Powieść Konrada Makarewicza "Synowie jednego ojca" to właśnie taka historia -- bolesna i zarazem piękna opowieść o tym, jak głębokie rany potrafią na nowo zdefiniować miłość i braterstwo. To nie jest książka, którą czyta się obojętnie. Ona wibruje emocjami, zmusza do wstrzymania oddechu i każe zadawać pytania, na które odpowiedź wydaje się niemal niemożliwa. Makarewicz z mistrzowską precyzją maluje portret dziedzictwa, które jest zarówno przekleństwem, jak i siłą napędową, ukazując, jak przeszłość nieustannie pulsuje w nas niczym żywa rana. Ta książka to poruszający lament, ale i hymn o nadziei na odkupienie. To opowieść o tym, że nawet w największym mroku można odnaleźć promień światła, a najgłębsze rany mogą stać się źródłem niewyczerpanej siły.
Fabuła książki koncentruje się na losach dwóch braci Krzysztofa i Przemka, których połączyły więzy krwi, a rozdzieliły traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Dorastali w domu, gdzie przemoc, alkoholizm i brak miłości były codziennością, a ojciec był źródłem strachu, a nie oparciem. Ojciec, którego miłość była tylko krzykiem, a dotyk - ciosem. Krzysztof i Przemek, choć spleceni krwią, są niczym dwie odnogi tej samej rzeki, płynący w przeciwnych kierunkach. Ich dusze, niczym zniszczone przez burzę drzewa, wciąż noszą ślady przemocy i alkoholizmu, które zasiały w nich ziarna strachu i poczucia winy. To uniwersalny wątek - o tym, jak trudne początki rzeźbią dorosłość, jak cień przeszłości kładzie się na przyszłości, i jak ból, choć niewidoczny, staje się częścią naszej skóry. Jeden z braci, niczym ptak uwięziony w klatce zrywa się do lotu. Krzysztof ucieka w świat wielkomiejskiego blichtru i korporacyjnej iluzji, gdzie w garniturze i maskach próbuje zapomnieć o brudnej chacie i krzywdzie. To wątek o ucieczce, która nigdy nie jest pełnym wyzwoleniem, bo wspomnienia mają skrzydła, które wciąż wracają. Drugi, Przemek, zostaje, by niczym korzeń, próbować trzymać się ziemi, w nadziei, że tam, gdzie cierpiał, znajdzie sens. Ich losy to metafora ludzkiego dążenia do odnalezienia własnej tożsamości - czy należy uciekać od bólu, czy go przepracować?
A jednak, ponad zawiłościami życia, unosi się nić braterskiej więzi, cienka, lecz silna. Ich relacja to taniec dwóch ran - jednej, która krwawiła, i drugiej, która stwardniała w skorupę. Wątek ten to esencja nadziei, która rozkwita tam, gdzie wydawało się, że wszystko już umarło. Powieść pokazuje, że prawdziwe pojednanie nie polega na zapomnieniu, ale na przyjęciu bólu i zrozumieniu. Jest to proces, który wymaga odwagi i siły, i w tym przypadku, to jedyna droga do prawdziwego ocalenia. W tym wątku tkwi przesłanie, że choć przeszłości nie da się zmienić, można zmienić sposób, w jaki ją nosimy.
Czytając tę książkę, mamy wrażenie, że przeglądamy się w lustrze, w którym odbija się nasza rzeczywistość. Autor, niczym malarz, ukazuje kontrast między wiejską biedą a miejskim przepychem. Widzimy, jak w jednym świecie ludzie zmagają się z codziennością, a w drugim - z presją sukcesu i fałszem relacji. Wątek ten pyta, co jest gorsze - pusty portfel czy pusta dusza? To opowieść o maskach, które nosimy, aby ukryć nasze prawdziwe ja, i o tym, że pod każdą maską kryje się człowiek, który pragnie tylko jednego - być kochanym i zrozumianym. Powieść ta, niczym poemat pisany łzami i nadzieją, ukazuje, że w sercu każdego z nas, niezależnie od ścieżki, jaką wybraliśmy, wciąż tli się ogień, który czeka na to, by zostać rozpalony. To opowieść o miłości, która, choć zraniona, wciąż ma moc uzdrawiania.
Konrad Makarewicz uświadamia nam jednak, że nie ma uzdrowienia bez przebaczenia, nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. W mistrzowski sposób ukazuje złożony i wielowarstwowy aspekt przebaczenia właśnie, który stanowi serce tej poruszającej historii. Przebaczenie u Makarewicza nie jest prostym, jednorazowym aktem, lecz długim i bolesnym procesem, który wymaga od bohaterów ogromnej siły, empatii i konfrontacji z własnymi słabościami. Powieść pokazuje, że prawdziwe przebaczenie jest możliwe tylko wtedy, gdy obie strony są gotowe do zmierzenia się z przeszłością. Głównym motorem narracji jest skomplikowana relacja między braćmi, która została zniszczona przez kłamstwa, zazdrość i niezrozumienie. Początkowo, zranienie jest tak głębokie, że wydaje się niemożliwe do uleczenia. Autor nie idealizuje tego procesu - przedstawia wahania, chwile słabości i powroty do nienawiści, co czyni postacie niezwykle wiarygodnymi. Przebaczenie w ich przypadku nie jest zapomnieniem, lecz świadomą decyzją o odrzuceniu ciężaru gniewu i żalu, co pozwala im na nowo zdefiniować swoje życie i odnaleźć spokój.
Autor podkreśla również uniwersalny wymiar przebaczenia, ukazując, że jest ono kluczem do pojednania nie tylko między jednostkami, ale także w szerszym kontekście społecznym. Poprzez losy braci autor stawia pytania o naturę winy, odpowiedzialności i możliwości odkupienia. To głębokie studium psychologiczne, w którym przebaczenie staje się ostatecznym dowodem na siłę ludzkiego ducha i triumf miłości nad nienawiścią.
W nasze ręce trafia książka, która wciąga od pierwszej strony, nie tylko swoją intrygującą fabułą, ale również głębią poruszanych tematów. To lektura, która pozostawia trwały ślad w umyśle i sercu, skłaniając do refleksji nad tym, co w życiu naprawdę istotne. Autor z niezwykłym wyczuciem maluje obraz trudnej relacji, ukazując złożoność więzów rodzinnych, w których miłość splata się z rozczarowaniem, a wzajemne zrozumienie z poczuciem obcości. Pisarz posługuje się pięknym, plastycznym językiem, który sprawia, że każda scena nabiera życia. Opisy są tak sugestywne, że czytelnik czuje się, jakby był świadkiem wydarzeń, a dialogi - pełne autentyzmu i emocji - pozwalają dogłębnie poznać psychikę bohaterów. Postacie są wielowymiarowe, niejednoznaczne, popełniają błędy i podejmują trudne decyzje, co czyni je niezwykle ludzkimi i bliskimi. Ta wzruszająca historia to uniwersalna opowieść o tęsknocie za bliskością i potrzebie przebaczenia. Ta książka to głębokie studium psychologiczne, które bada mechanizmy pamięci, wpływ przeszłości na teraźniejszość.
Pod szarym welonem codzienności, gdzie krople deszczu stukają o szyby, a szept wiatru opowiada o niespełnionych nadziejach, kryje się opowieść. Opowieść, która nie jest tylko zbiorem słów, lecz żywą tkanką utkaną z emocji, wyborów i przeznaczenia. W tej tkaninie, w "Synach jednego ojca", bije serce historii tak prawdziwej, że odnajdziecie w niej echa własnych zmagań, lęków i triumfów. Niech wasze dłonie nie zawahają się przed dotknięciem kartek, które są niczym kamienie milowe na drodze ludzkiego losu. Ta powieść to nie tylko zawiłe relacje rodzinne to pieśń o miłości, która potrafi być zarówno ukojeniem, jak i ostrzem, to lament nad stratą, który uczy, jak dźwigać ciężar wspomnień. Tutaj, w labiryncie losów braci, każdy zakręt ujawnia nową prawdę o tym, jak cienka jest granica między nienawiścią a przebaczeniem, między obietnicą a zdradą.
Sięgnijcie po tę książkę, a przekonacie się, że słowa mają moc nie tylko opisania świata, ale i jego tworzenia. Pozwólcie, by jej bohaterowie stali się waszymi towarzyszami na czas podróży w głąb ludzkiego serca, gdzie każdy skrawek mroku oświetlany jest promykiem nadziei. Otwórzcie ją, a znajdziecie w niej echo własnych pytań, odpowiedzi, które nie zawsze są proste, ale zawsze są szczere. "Synowie jednego ojca" to symfonia emocji, które z pewnością będą rezonować w waszych sercach jeszcze bardzo długo po odłożeniu książki na półkę. To portret rodziny, w której miłość i zdrada, wierność i zazdrość tworzą skomplikowany wzór, przypominający, że najgłębsze rany zadają ci, którzy są nam najbliżsi. Lektura ta, niczym starożytna tragedia, uczy nas pokory wobec sił, na które nie mamy wpływu, a które kształtują nasze życie. Pozostaje z nami, zmuszając do refleksji nad tym, co naprawdę znaczy być synem, bratem i człowiekiem.
Wydawnictwo Novae Res
Dwaj bracia. Krzysiek, mieszkający w mieście, ma dobrze płatną pracę, partnerkę i dziecko, jedynym problemem jest schorowana babcia. Przemek, zajmujący się kłusownictwem, mieszkający z dala od innych w starym rodzinnym domu, razem z żoną bezskutecznie stara się o dziecko. Dwaj różni, także pod względem charakterów, a jednak łączą ich więzy krwi. Czy będą wystarczającym argumentem kiedy wszystko się posypie i nie będzie już do kogo pójść? Czy wszystko da się przebaczyć?
Książki autora, chociaż w sumie przeczytałam dopiero drugą, a w swoim dorobku ma jak narazie trzy, kryją w sobie głębię. Mocno wnikają w umysły bohaterów, pokazując ich psychologiczne aspekty. Tym razem mamy dwóch braci, którym życie różnie się poukładało. Jeden ma wszystko, a drugi o cokolwiek musi walczyć. Już od dzieciństwa ojciec faworyzował jednego nie bacząc na to jak destrukcyjnie wpłynie to na przyszłość ich obu. Traumy z młodości nie odpuszczają tak łatwo, wracają w najmniej spodziewanym momencie, a niesnaski między rodzeństwem tylko się pogłębiają.
Każdy z bohaterów staje przed ciężkimi moralnymi wyborami i niekoniecznie idzie w tę stronę co trzeba. Potem pozostaje tylko żal, plucie sobie w twarz i wpadnięcie w spiralę nałogów. Dobrze kiedy jest ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń...
Podobało się mi także to,że autor w fabułę wplótł postać, którą już znam z poprzedniej książki, a którą to jeden z braci spotyka na pogrążonej wojną,Ukrainie. Myślę,że niektórzy już się domyślą o kogo chodzi.
Kolejna dobra książka dla osób, które szukają czegoś więcej w literaturze obyczajowej.
Synowie jednego ojca" Konrad Makarewicz
37/80
Konrad Makarewicz stworzył niezwykle refleksyjną opowieść ukazująca jak ogromny wpływ mogą mieć przykre wspomnienia i niezabliźnione rany na późniejsze losy człowieka.
Historia opowiada o dwóch braciach których dorosłość potoczyła się po zupełnie innych torach. Krzysztofa i Przemka dzieli dosłownie wszystko. Przemek boryka się z niepełnosprawnością i biedą, żyjąc wspólnie z żoną na wsi z dala od jakichkolwiek wygód. Krzysztof natomiast wiedzie względnie uporządkowane i stabilne życie w mieście, u boku pewnej kobiety i jej córki.
Choć życie tych dwóch mężczyzn potoczyło się zupełnie inaczej, wiele ich łączy. Obaj mężczyźni bowiem skrywają w sobie wielki ból, ten sam mroczny cień traumy z dzieciństwa, którą zafundował im ojciec tyran i alkoholik.
"Krzysiek położył ręce na ceracie, do skóry przedramion poprzyklejały się kryształki cukru. W rodzinnym domu rozsypany cukier zawsze był złym znakiem "Pijany ojciec" - uświadomił sobie Krzysiek, a jego oddech w jednej chwili stał się płytszy, jak gdyby obudził się w nim chłopiec , którego pamięć zawęziła się do zapisu doświadczonych krzywd."
Czy na podwalinach silnej traumy z dzieciństwa możliwe jest zbudowanie normalnego życia pełnego spokoju i miłości?
Przyznam szczerze, że ciężko było mi zebrać się do napisania kilku słów na temat tej książki. Cały czas mam co do niej mocno mieszane uczucia.
Z jednej strony podoba mi się, że autor z odwagą i wyczuciem porusza wyjątkowo trudne tematy. Pisząc o prawdziwym życiu, takim bez filtrów i upiększaczy, o podejmowaniu czasem błędnych decyzji i ich późniejszych konsekwencjach. Świetnie była tutaj zarysowana relacja pomiędzy braćmi, która nasuwa pytanie o to, czy lepiej jest dzielić się tą samą przeszłością z drugą osobą czy jednak lepiej się od niej zupełnie odciąć, tak l by nie przypominała o tym o czym raczej wolelibyśmy zapomnieć?
Z drugiej strony natomiast mam jakieś dziwne wrażenie, że coś w tej historii mnie uwierało. Ciężko było mi wczuć się w przeżycia bohaterów, kibicować im ze względu na ich ciągłą bezradność, która pod koniec książki była już lekko irytująca.
Trudności przysporzył mi dramatyzm języka i narracja, która chwilami mnie przytłaczała. Osobiście brakowało mi jakiegoś małego twista, zwrotu akcji lub elementu zaskoczenia, który zmieniłby bieg tej historii i sprawił że ksiażka nie będzie się tak dłużyć.
Podsumowując: Powieść Konrada Makarewicza ma duży potencjał. Doceniam autora za to jak wymagającej tematyki się podjął. Zastanawiam się czy w moim przypadku to był odpowiedni moment na tę konkretną lekturę. Czasem bywa tak, że dana powieść wymaga od nas zatrzymania się, większego skupienia i pochylenia nad tym co za sobą niesie. Choć dziś ten tytuł mnie nie porwał, spróbuję za jakiś czas wrócić do niego ponownie.
"Synowie jednego ojca" jak sam tytuł wskazuje, to opowieść o dwóch braciach Krzysztofie i Przemku. Jeden ojciec, jedna matka dwoje braci. Wychowywali się w biedzie, znali pojęcie przemocy i alkoholizmu. Nie mieli łatwego życia od najmłodszych lat. Przemek był nawet ulubieńcem ojca, to jednak w niczym nie poprawiło jego sytuacji. Dziś ma problemy ze zdrowiem, kuleje po wypadku. Żyje skromnie na wsi w odziedziczonym domu wraz ze swoją żoną. Kocha ją, jednak nie może nawet spełnić jej największego marzenia.
Gdy miłość staje się przekleństwem... Tymon zrobiłby wszystko dla ukochanej Nadii. Chcąc zapewnić obojgu lepszą przyszłość, wyjeżdża do Szwecji, by rozpocząć...
,,Najmroczniejsza jesień" - powieść dark fantasy, której akcja osadzona jest w realiach zbliżonych do średniowiecza. Pewnego dnia Vins stwierdza, że świat...