Poruszająca opowieść o miłości, lojalności, utraconych szansach i o tym, że czasem trzeba pogodzić się z przeszłością, by ocalić przyszłość.
Anna i Julia - matka i córka, których więź zostanie wystawiona na próbę, gdy na horyzoncie pojawi się Robert...
Anna została matką jako nastolatka, a życie zmusiło ją do samotnej walki o lepszą przyszłość dla siebie i córki. Jej szkolna miłość, ojciec Julii, nie przyjął odpowiedzialności, a jego tragiczna śmierć tylko pogłębiła bolesne doświadczenia. Kiedy w końcu Anna spotkała Roberta, miłość swojego życia, była gotowa na nowy początek. Jednak podstępna intryga matki Roberta rozdzieliła ich na lata, pozostawiając w sercach niezabliźnione rany.
Po latach, Julia, dorosła i niezależna, poznaje Roberta, znanego architekta, który jako jedyny podjął się renowacji starego dworu nad Wigrami, który odziedziczyła po dziadkach i który nawiedza ją w snach. Julia, zafascynowana talentem i osobowością Roberta, zaczyna się do niego zbliżać...
Robertowi pomaga siostrzeniec Szymon, które go Julia nie znosi, a jemu pod opiekę dostaje się ośmioletnia siostra z objawami zaburzenia, które przywołuje zatarte wspomnienia Julii z dzieciństwa.
Legenda o tajemniczym medalionie, sylwetka kobiety z przeszłości wymazanej z rodzinnego drzewa, i sny o dawnych świętach w dworze Wielowiejskich, które zaczynają przybierać coraz bardziej złowieszczy ton.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
“...czasem trzeba spojrzeć przeszłości w oczy, nawet jeśli to boli”.
Anna bardzo wcześnie została matką. Ojciec dziecka okazał się człowiekiem nieodpowiedzialnym, a jej własny ojciec, Konstanty Wielowiejski, nakazał jej opuścić rodzinny dom. Młodziutka kobieta znalazła wówczas schronienie u babci i robiła wszystko, by zapewnić sobie i maleńkiej córeczce spokojne, bezpieczne życie. Gdy na jej drodze pojawił się Robert, czuły, rozsądny, pełen empatii, zwłaszcza wobec nieufnej Julii — Anna po raz pierwszy od dawna poczuła, że los może się do niej uśmiechnąć. I właśnie wtedy w ich historię wkroczyła matka Roberta — kobieta, która postanowiła rozdzielić zakochanych za wszelką cenę.
Dziś dorosła Julia, niezależna, silna, staje się spadkobierczynią dworu nad Wigrami, miejsca, które jej matka musiała przed laty opuścić. Po odrestaurowaniu posiadłości Julia zamierza ją sprzedać. Wspierają ją w tym Robert, obecnie znany architekt, oraz jego siostrzeniec Szymon. Między nią a Szymonem rodzi się napięcie, subtelne i trudne do nazwania. Julia mu nie ufa. Z czasem jednak, obserwując, z jaką czułością opiekuje się ośmioletnią siostrą Lidką — dziewczynką zmagającą się z zaburzeniami, które Julia dobrze pamięta z własnego dzieciństwa — zaczyna patrzeć na niego przychylniej. Odżywają w niej wspomnienia z dawnych lat, a w snach powraca tajemnicza postać Heleny Wielowiejskiej, kobiety z medalionem.
Opowieść o życiowych, wyboistych ścieżkach. Wielowątkowa historia płynie swoim rytmem i wciąga. Ukazuje trudne relacje międzyludzkie, skrywane przez lata sekrety, zawiedzione nadzieje, dramaty, które kształtują nas na zawsze, i tę cichą, kruchą nadzieję na drugą szansę. Sny Julii — gdzie przeszłość splata się z teraźniejszością — dodają opowieści tajemniczej głębi. Perspektywa jest barwna, wnikliwa, pięknie uchwycona. Styl Autorki — lekki, płynny, naturalny, przesycony ciepłem i subtelnym humorem. Pani Urszula z łatwością oddaje drżenia serca, wahania, rozterki swoich bohaterów. A ci są realni, naturalni, barwni, swojscy. Julię polubiłam od razu, z całego serca kibicowałam jej w poszukiwaniu własnej drogi i w nadziei, że odnajdzie to czego szuka.
Historia klimatyczna, barwna, przepełniona emocjami. Nad wszystkim unosi się zapach lasu, cisza jeziora i zbliżająca się magia Świąt Bożego Narodzenia. Autorka z ogromnym wyczuciem dotyka trudnych doświadczeń — żalu, straty, bólu, przemijania. Mówi o tajemnicach z przeszłości, o prawdzie, która potrafi zranić, ale też wyzwolić. O rozumieniu i akceptacji. O drugiej szansie, którą warto czasem dać — sobie i innym. O miłości, która przychodzi niespodziewanie. Szczególnie poruszający jest wątek mutyzmu wybiórczego u dzieci. Autorka pokazuje go delikatnie, mądrze, z empatią — wskazując, jak wiele może zdziałać cierpliwość, uważność i miłość.
Ciepła, emocjonująca opowieść, która porusza i skłania do refleksji. Polecam! Tatiasza i jej książki :)
"Zimowy świt nad Wigrami" autorstwa Urszuli Gajdowskiej otula ciepłem i urzeka.
Anna, samotna matka, wychowywała córkę Julię z dala od bliskich, którzy ją odrzucili. Dorosła Julia poznaje Roberta, architekta renowującego stary dwór jej dziadków oraz jego rodzinę - siostrzeńca Szymona, którego poznała na studiach i jego siostrzyczkę Lidkę, która przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Anna spotyka swoją dawną miłość, a tajemnice z przeszłości zaczynają się ujawniać, splatając się z kobietą wykreśloną z rodzinnego drzewa i snami o dawnych świętach w dworze Wielowiejskich.
Wyjątkowo kameralna powieść z nutą dramatu, w której delikatność stylu łączy się z lekkim humorem często podszytym ironią i finezyjnymi uszczypliwościami. Autorka z niezwykłym wyczuciem splata wątki romantycznej miłości, przebaczenia i rodowych sekretów, tworząc historię, która pachnie zarówno cynamonem, jak i nadzieją. W tle pulsują echa dawnych ran, a sny stają się przewodnikiem ukazującym, że to co było nigdy nie znika, tylko przybiera inną formę. Motyw mutyzmu wybiórczego nie stanowi osi fabuły, ale subtelnie i trafnie podkreśla, jak trudne bywa wypowiedzenie prostych słów. Między stronami pobrzmiewa emocjonalny ciężar całych pokoleń, niosąc przekonanie, że pamięć potrafi ocalić to, co w człowieku najważniejsze. Idealny obraz zawieszenia między nocą a dniem, chwilą, gdy świat jeszcze śpi, a bohaterowie odkrywają uśpione uczucia. Lektura płynie niezwykle gładko, pozwalając zanurzyć się w świecie pełnym ukrytych znaczeń przeplecionych akcentem świątecznego klimatu oraz delikatnych napięć, które kształtują losy postaci.
Polecam powieść, w której cienie minionych lat tańczą z marzeniami, a odwaga przebija się przez codzienność, oświetlając drogę ku przyszłości.
Rodzinne tajemnice, legendy o ukrytych skarbach, czy może klątwa pokoleniowa... Co może zdarzyć się w starym dworku na Podlasiu, gdzie w każdym kącie posiadłości budzi się historia, a piękna kobieta z obrazu wpatruje się w gości przenikliwym wzrokiem, jakby chciała przekazać jakiś sekret...
Wiele lat wcześniej sytuacja Anny zmusiła ją do opuszczenia rodzinnej posiadłości, gdy młoda dziewczyna zaszła w ciążę. Chcąc uniknąć wstydu przed sąsiadami, ojciec wyrzucił ją z domu. Po urodzeniu Julki, młoda matka dobrze radziła sobie z pracą i obowiązkami, chociaż nie było jej łatwo. Obecnie matka i dorosła córka dostają wiadomość o śmierci dziadka, z którym od lat nie utrzymywały kontaktu. Zaskakuje fakt, iż Julia została uwzględniona w testamencie...
Okazały, choć nieco podupadły rodzinny dworek wymaga nakładów finansowych i sporego remontu. Jednak bezcenne są wspomnienia związane z tym miejscem, w którym przez lata była miłość, bogactwo, lecz również intrygi i sekrety. Posiadłość staje się miejscem spotkania po latach i być może początku nowej historii...
Cudowna, ciepła powieść, pięknie łączy wrażliwość, emocje i codzienność, tworząc wyjątkowy obraz, osadzony w magicznym miejscu. Pojawia się uczucie, któremu wiele lat wcześniej skutecznie przeszkodziły okoliczności, być może obecnie pojawi się szansa na szczęście.
Opowieść nie jest tylko ciepła i słodka, lecz zawiera również ważny przekaz, ma w sobie potężną siłę i moc. Autorka porusza istotny temat, z którym być może nie każdy się spotkał w swoim życiu, a zdecydowanie warto go sobie uświadomić. Chodzi o mutyzm wybiórczy, zaburzenie dotykające zarówno dzieci jak i dorosłych. Może on być ogromną przeszkodą w relacjach międzyludzkich, czasem jest postrzegany jako nieśmiałość.
Bardzo gorąco polecam tę wyjątkową historię, czytajcie, zdecydowanie warto.
Zanurzając się w lekturę książki "Zimowy świt nad Wigrami" Urszuli Gajdowskiej przeżywałam emocje wszystkimi zmysłami . Dodatkowo nie zabrakło wzruszeń . Autorka w znakomity sposób przeplata przeszłość z teraźniejszością. Przekaz fabuły uderza w czytelnika niczym pocisk . Atmosfera świątecznej magii i emocji otula czytelnika przy każdej przeczytanej stronie. Urszula Gajdowska udowadnia, że potrafi snuć opowieść pełną czułości ,która jest delikatna jak płatek śniegu i mgła nad Wigrami, ale też prawdziwa i pełna życiowych rozterek.
"Podobno kiedy wreszcie przestajesz myśleć o czymś, co nurtowało cię przez długie lata, i najmniej się tego spodziewasz, to się wydarza".
Historia Anny i Julii, matki i córki,to bolesna opowieść o miłości, lojalności i sekretach, które zatruwały ich życie przez długie lata .
Julia otrzymując w spadku posiadłość po dziadkach i spotykając na swojej drodze architekta Roberta musi zmierzyć się z przeszłością, które okaże się zaskakująca.
Konfrontacja z prawdą, która miała zostać ukryta zaskoczy wszystkich. Czy warto szukać odpowiedzi? Czy tajemnice powinny ujrzeć światło dzienne? Czy bohaterowie są gotowi na nowo otworzyć się na miłość? Czy Julia i Anna pozwolą sobie na szczęście?
"Czas nie wybacza nikomu..."
Właśnie te pytania są kluczowe w tej powieści. To nie jest jedynie historia o rodzinnych zawirowaniach, ale emocjonalna bomba, w której każda odkryta tajemnica zmusza czytelnika, do refleksji i oceny zachowań bohaterów. Autorka prowadzi nas przez tą historię, udowadniając, że czasem największą odwagą jest poznanie przeszłości.
Warto również wspomnieć, że Urszula Gajdowska porusza w swojej książce ważny temat mutyzmu wybiórczego. Wielu z nas często słyszy tą nazwę po raz pierwszy. Mam nadzieję,że lektura przybliży Wam tą chorobę bliżej i może pomóc niejednej osobie,która boi się mówić.
Dlatego gorąco polecam Wam "Zimowy świt nad Wigrami". Ta historia zaskoczy Was fabułą i wciągnie w wir niespodziewanych wydarzeń. To dowód na to, że na miłość i drugą szansę zawsze jest czas.
Czy miłość, która kiedyś została zniszczona przez kłamstwo, może odrodzić się po latach?
,,Zimowy świt nad Wigrami" Urszuli Gajdowskiej to książka, która wchodzi w serce powoli, ale kiedy już się tam zadomowi - zostaje na długo. To nie tylko historia o miłości, choć ta jest tu bez wątpienia najważniejszym motywem. To opowieść o więziach, o stracie, o trudnym dorastaniu i o tym, jak bardzo dzieciństwo potrafi naznaczyć całe dorosłe życie.
Autorka z niezwykłą wrażliwością snuje losy Anny i Julii - matki i córki, które od lat próbują posklejać swoje poranione emocje. Anna została matką zbyt wcześnie. Wyrzucona z domu, samotna, bez wsparcia, nauczyła się, że przetrwanie ma wysoką cenę. Julia wychowywała się w cieniu niedopowiedzeń i sekretów, czując, że między nią a matką stoi coś niewidzialnego - mur zbudowany z bólu i przemilczeń.
I nagle pojawia się list. Spadek po dziadkach. Dwór nad Wigrami, w którym słychać echo dawnych świąt, a w snach Julii powraca kobieta, której nikt już nie pamięta.
To miejsce jest jak serce tej historii - milczące, ale pełne emocji. Każda deska skrzypi wspomnieniem, każdy cień zdaje się szeptać: ,,pamiętaj". Autorka buduje atmosferę jak nikt inny - delikatnie, poetycko, ale z wyczuciem. Czasem miałam wrażenie, że czytam list do przeszłości - list, który ktoś napisał, ale nigdy nie miał odwagi wysłać.
Ważnym wątkiem jest tu również mutyzm wybiórczy - poruszony z ogromną empatią i zrozumieniem. Mała Lidka, dziewczynka, która boi się mówić, wprowadza do książki szczególny rodzaj ciszy. Takiej, która nie przeraża, lecz uczy słuchać. To jedna z tych historii, które pokazują, że brak słów też może być formą krzyku - wołaniem o miłość, o bezpieczeństwo, o zrozumienie.
Nie sposób nie wspomnieć o Robercie - mężczyźnie, który był miłością życia Anny i po latach staje na drodze Julii. To spotkanie przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Czy można pokochać kogoś, kto był częścią bolesnej przeszłości twojej matki? Czy miłość jest wystarczająco silna, by uleczyć rany zadane przez cudze kłamstwa?
A obok nich Szymon - z pozoru lekkomyślny, a jednak skrywający w sobie niezwykłą dojrzałość. To właśnie w jego relacji z Julią czuć iskrę życia, oddech, który równoważy melancholijny ton całej historii.
,,Zimowy świt nad Wigrami" to powieść, którą się przeżywa. Nie czyta. Czułam mróz na skórze, słyszałam trzask ognia w kominku i widziałam ten stary dwór, w którym czas stanął w miejscu. Każda strona niesie emocje - te ciche, tłumione, ale też te gwałtowne, których nie sposób powstrzymać. To książka o przebaczeniu - nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie. O tym, że nie da się iść naprzód, jeśli nie spojrzymy w oczy temu, co zostawiliśmy za sobą.
Urszula Gajdowska udowadnia, że potrafi pisać tak, by dotknąć najczulszych strun. Jej język jest poetycki, nastrojowy, a dialogi - prawdziwe, nieprzesadzone. Autorka tworzy atmosferę, w której magia świąt przeplata się z ciężarem niewypowiedzianych słów, a legendy stają się mostem między dawnymi a współczesnymi pokoleniami.
Ocena: 9/10 - bo kiedy zamknęłam książkę, długo nie mogłam się otrząsnąć. Z jednej strony czułam ciepło, z drugiej - lekki żal, że to już koniec. Bo ,,Zimowy świt nad Wigrami" to historia, która przypomina, że każdy świt - nawet ten najbardziej mroźny - niesie nadzieję.
Relacja Anny i Julii zostaje wystawiona na próbę, gdy w ich życiu pojawi się Robert. Anna została matką jako nastolatka, a ojciec Julii nie poczuł się do odpowiedzialności, później tragicznie umiera. Anna spotyka Roberta, ale jego matka knuje intrygę, która rozdziela ich na lata.
Gdy dorosła już Julia poznaje Roberta, architekta, który podjął się renowacji starego dworu nad Wigrami, który odziedziczyła po dziadkach, zaczyna się do niego zbliżać.
Robertowi pomaga siostrzeniec Szymon, którego Julia nie znosi. Z kolei on opiekuje się ośmioletnią siostrą z objawami zaburzenia.
Wydarzenia z przeszłości potrafią mocno wpływać na przyszłość. Trudne wybory, uczucia i emocje niosą późniejsze konsekwencje. Trzeba będzie stanąć twarzą w twarz ze starymi ranami i sekretami, jakie skrywają mury starego dworu Wielowiejskich nad Wigrami. Ta historia udowadnia, że czasem trzeba pogodzić się z przeszłością, by ocalić przyszłość. Zdobyć się na zrozumienie, akceptację i wybaczenie.
"(...) czasem trzeba spojrzeć przeszłości w oczy, nawet jeśli to boli."
Urszula Gajdowska porusza problem mutyzmu wybiórczego. Jest to lęk przed mówieniem. W tym przypadku mamy do czynienia z dzieckiem, które w pewnych sytuacjach mówi, a w innych milczy. Uświadamiamy sobie, z jakimi trudnościami mierzą się osoby zmagające się z tym schorzeniem. Bardzo ważna jest wówczas pomoc i wsparcie najbliższych. Widzimy też, że zarówno cisza, jak i krzyk mogą nam wiele powiedzieć. Zwykle to w ciszy słucha się najlepiej. Nie tylko innych, ale i siebie.
Autorka stworzyła niesamowity klimat powieści. Sprawiła, że przeszłość i teraźniejszość łączą się w magiczny sposób. Wspomnienia i jawa się przenikają. Przeszłość jakby ożywa. Mamy tu wciągający wątek legendy o tajemniczym medalionie. Z zapartym tchem śledziłam wszystkie wydarzenia. A stare skrzypiące schody niemal słyszałam...
"Możesz odejść i zostawić przeszłość w grobie. Albo coś poświęcić. Pamiętaj, igranie z tajemnicami nigdy nie jest darmowe."
"Zimowy świt nad Wigrami" to refleksyjna, głęboko poruszająca powieść o rodzinnych sekretach, miłości, lojalności, utraconych szansach, wybaczeniu. To historia, która przypomina o tym, jak przeszłość kształtuje teraźniejszość. Kim jest postać tajemniczej kobiety wyklętej przez rodzinę? Czy matka i córka ocalą łączącą je więź?
,,Zima w Wigrach nie znała łagodności. Przychodziła jak wyrok i zostawała do końca, jakby chciała przypomnieć, że nic nie trwa wiecznie."
,,Nie wstydziłam się jej. Wstydziłam się tego, że przez lata udawałam, że nie ma we mnie nic z niej."
Urszula Gajdowska przyzwyczaiła swoich czytelników do historii, w których przeszłość przenika teraźniejszość, a zwykłe ludzkie emocje - miłość, żal, lęk przed samotnością - stają się motorem opowieści. Zimowy świt nad Wigrami to kolejna jej książka z tego nurtu, ale chyba najbardziej nastrojowa i dojrzale skonstruowana.
Autorka zabiera nas w głąb Suwalszczyzny, w okolice Wigier - miejsce, które nie tylko zachwyca przyrodą, ale i przechowuje pamięć dawnych tragedii i namiętności. Właśnie tam spotykają się trzy różne, choć bardzo ciekawe charaktery - Anna -potomkini znamienitego rodu Wielowiejskich , która przed laty zrujnowała swoją reputację zachodząc w ciążę w wieku zaledwie osiemnastu lat i zapłaciła za to bardzo wysoką cenę - jej ojciec Konstanty wyrzucił swą latorośl z domu skanując ją na ciężką pracę i trudy samotnego wychowania małej Julki.
Julii właśnie- młodziutkiej studentki historii sztuki , która mimo ,że metryka na to nie wskazuje ma za sobą poważny zawód miłosny, którego doświadczyłam ze strony Szymona, który pojawia się w jej życiu zupełnie nieoczekiwanie oraz Roberta - dawnego ukochanego Ani , architekta wkraczającego na powrót w codzienność obu kobiet.
Cała trójkę łączy okazały dworek, odziedziczony przez pannę Kowalską.
Początkowo dziewczyna pragnie odrzucić spadek jednak chęć sprzedaży tego miejsca i udzielenia wsparcia mamie wygrywa- aby zrealizować swój zamiar Julia musi uporządkować i wyremontować owe miejsce oraz rodzinne pamiątki a także przez miesiąc zamieszkać w tym miejscu.
Rodzinne tajemnice z czasów wojny , przepiękny stary medalion ukryty w ścianie i przede wszystkim czy bohaterom uda się odnaleźć szczęście?
Takie fabuły naprawdę sobie cenię- bez przerysowania, działające na uczucia odbiorcy i jednocześnie dające poczucie więzi z ludźmi, których dotyczą opisywane wydarzenia.
Ani przez chwilę nie odczuwałam znużenia i mimo ,że Szymon zachowywał się mówiąc wprost jak arogancki dupek niemal od razu zyskał moją sympatię.
Nie ma tu tanich zwrotów akcji. Emocje budowane są poprzez detale: rozmowę przy herbacie, odgłos drewna w kominku, milczenie przy stole. To proza dla czytelnika cierpliwego i uważnego.
Robert nie jest tu typowym ,,męskim wybawicielem", lecz raczej katalizatorem zmian - kimś, kto poprzez swoje odkrycia pomaga bohaterkom zaakceptować historię. Jego relacja z Julią to subtelny romans - bez melodramatycznych scen, raczej pełen spokoju i wzajemnego dojrzewania.
Świetna literatura obyczajowa z głębią emocjonalną, poetyckim tłem i wiarygodnymi postaciami. Warta polecenia fanom Anny Kasiuk, Ilony Gołębiewskiej czy Joanny Tekieli - ale też tym, którzy cenią bardziej refleksyjną, metaforyczną prozę , całość mnie po prostu urzekła. ???
Jaśmina Wigura jest panną o nieposzlakowanej reputacji i dobrych manierach, choć za słodką buzią i nieśmiałym zachowaniem skrywa żelazną wolę i błyskotliwą...
Wiosna 1835 r., Podlasie. Młoda wdowa Zofia przebywa w dworze matki, hrabiny Modlińskiej. Pod okiem madame Moreau, francuskiej arystokratki o zagadkowej...
Przeczytane:,
(czytaj dalej)