BRACTWO: zaprzysiężona #5

Autor: Madziuchna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

musiałam zaprosić ciebie tutaj pod pretekstem ważnej rozmowy, żeby się nie wydało – obdarzyłam go szerokim uśmiechem i uwodzącym spojrzeniem po czym znowu zaczęłam się śmiać. 
–    A tak naprawdę, to o czym chcesz gadać? - spytał po czym upił łyk herbaty.
–    Spotkałam się dzisiaj z Dantem – skinął głową bo przecież doskonale o tym wiedział. 
Ugryzłam się w język. Doszło do mnie że chcę mu powiedzieć o moim spotkaniu z nim jutro o północy, a przecież obiecałam że nic nikomu nie palnę. Z jednej strony co mnie to obchodzi przecież do Dante, a Marcinowi mogę powiedzieć wszystko, ale z drugiej strony tajemnic się nie łamie. 
–    Ogólnie nic ciekawego, podrwił ze mnie, ja z niego szydziłam i przekazałam kopertę – wyjaśniłam naprędce żeby jakoś z tego wybrnąć. - Ale chciałam porozmawiać o moim śnie. - i wizji głębokich niebieskich oczy, dodałam w myślach.
–    Spałem sobie wtedy jak zwykle i z łóżka wyrwał mnie twój przeraźliwy krzyk. Pierwsi na myśl przyszli mi nieśmiertelni ale Dominik nadal spał, a przecież wiedziałby gdyby byli blisko. Pobiegłem więc do ciebie, myślę że krzyczałaś już przez sen, bo obudziłaś się dopiero gdy wszedłem do środka.
–    Bo tak było. To był straszny koszmar. Widziałam tam Dantego. Byłam z nim sama na pustym, zamkniętym - ku mojemu nieszczęściu – stadionie. Ja stałam w samej piżamie, a on wtedy wezwał swoich kumpli. - zaczęły trząść mi się ręce, choć nie wiem dlaczego.
–    To był ktoś kogo znasz? Pamiętasz ich twarze?
–    Mieli maski, znaczy kominiarki. Było ich ze trzydzieści, wszyscy mieli pałki, a jeden miał łom. Chciałam wzywać pomocy, ale to by nic nie dało. No i zaczęli się do mnie dobierać. Myślałam że mnie zgwałcą – nieoczekiwanie głos mi się załamał. - To było takie realistyczne, czułam każdy ich dotyk. 
Marcin patrzył na mnie, w ciszy słuchając jak opowiadam.
–    W pewnym momencie skupiłam się na tym kolesiu z łomem, miał takie jaskrawe, głębokie niebieskie oczy. Nie mogłam wzroku od nich oderwać. On stał z tyłu, nie zbliżył się. Błagałam go żeby mi pomógł, ale on ani drgnął – nie mogłam opanować drżenia dłoni, bałam się że przyjaciel to zauważy.
–    Jest w tym jakiś sęk, prawa? - za późno, już zauważył. Zawsze świetnie rozgryzał moją mowę ciała. Popatrzyłam na niego, starałam się wyglądać spokojnie, na próżno.
–    Te oczy... skądś znam to spojrzenie. Tylko ta jego obojętność, zero reakcji. Ale wyczuwałam jego ból to jak na mnie patrzył, to tak jakby chciał, a nie mógł. Potem poczułam jakby ktoś wbił mi sopel w płuca. - chłopak patrzył na mnie coraz bardziej zaciekawiony, wiedział że zaraz dojdę do czegoś istotnego. Schował moje drżące dłonie we własnych. Moje są małe ponieważ jestem niewielkiego wzrostu ,więc dłonie są proporcjonalne do ciała. - To były definitywnie oczy mojego obrońcy. Dominika. – Wtedy mimo moich prób, rozpłakałam się z niewiadomego powodu. Sen nie mógł być zwyczajnym przypadkiem. Może to nieśmiertelni manipulują moją wyobraźnia, chcą mnie nastraszyć albo nastawić przeciwko tym, których kocham. 
Marcin objął mnie, a ja szlochałam mu w koszulę. Siedzieliśmy przytuleni w ciszy tak przez kilka długich minut, chociaż mogłoby się wydawać że minęły godziny. On głaskał mnie po włosach, zawsze tak robi gdy chce mnie uspokoić. Ten koszmar to musiał być jakiś znak. 
Może to ostrzeżenie o nadchodzącej zdradzie...

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Madziuchna
Użytkownik - Madziuchna

O sobie samym: Czytając, stajesz się kimś innym
Ostatnio widziany: 2014-08-06 14:15:27