Czarna Kompania - PROLOG

Autor: Divide
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Witajcie. - rzekł lekko gburowatym głosem. - Jak się zwiecie i skąd jesteście?

-Derian z Brumy.

- od dawna jesteście na tym szlaku?

-Od dwóch dni.

-Zatrzymywaliście się gdzieś?

-W gospodzie „Pod Smoczym Pazurem”.

-Zatem musimy was zabrać z powrotem do miasta. Nasz posłaniec został zamordowany na tym trakcie, niecałe pół kilometra stąd.

-Nie mam na to czasu. Stamtąd właśnie idę i spieszy mi się do Ravenfall.

-Dowiedzieć się musimy czy aby w takim razie mordercy na wolność nie puszczamy. Jak nie pójdziecie dobrowolnie to siłą was zawieziemy! - krzyknął żołnierz, wyciągając topór zza pasa.

-Przestań machać tymi łapami, bo ci je utnę... - syknął Łowca.

Jak na komendę dwaj pozostali strażnicy wymierzyli mu w plecy szpikulce drzewców. Otoczony mężczyzna kopnął w ostrze wbitego w ziemię miecza. Brzeszczot poszybował ze świstem w górę, rozrąbując na pół twarz jednego z agresorów. Przeciwnik padł na ziemię w konwulsjach, kryjąc głowę za okutymi ramionami, dokładnie w tym samym czasie, gdy Derian wykonał szybki piruet, przecinając na pół drzewce halabardy drugiego strażnika. Kątem oka Łowca dostrzegł zakutego w zbroję płytową dowódcę, próbującego staranować go tarczą. Szybko odskoczył w tył, tak by stratowany został drugi z oponentów. Fortel się powiódł. Usłyszał głuche uderzenie tarczy i chrzęst kolczugi padającego na ziemię żołnierza. Oficer zamachnął się na podróżnego toporem. Chybił jednak o włos. Parowanie ciosów nie miało sensu gdyż broń strażnika z pewnością wytrąciła by miecz z rąk broniącego się. Zamiast tego wykorzystał atuty swojej lekkiej zbroi i zwinności, aby sprawnie unikać ciosów. Po krótkiej chwili wypatrzył lukę w obronie oponenta. Żołdak miał nie osłoniętą szyję, Już zamarkował uderzenie nad głowę, by potem szerokim łukiem ciąć w krtań, gdy nagle poczuł tępy ból z tyłu czaszki. Jak w zwolnionym tempie ujrzał jak miecz wypada mu z ręki, odbijając w błyszczącej, zroszonej krwią klindze słoneczne promienie. Zatoczył się i przewrócił na plecy. Nim stracił przytomność ujrzał tylko wykrzywioną we wściekłym grymasie twarz staranowanego człowieka. Trzymał w ręku krótką, dębową pałkę. Zaczęło mu migotać przed oczami. Derian chciał przetrzeć je rękoma, by pozbyć się ciemnych punktów, rosnących z każda sekundą, lecz kończyny miał jak z ołowiu. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył przed utratą świadomości, był oficer wiążący mu przeguby jego własnym łańcuchem.

 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Divide
Użytkownik - Divide

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-05-25 18:18:39