"Insane - new life" Rozdział I - Pamiętnik cz. I

Autor: Satini
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

bało, uwielbiałam poznawać kulturę nowych państw i nigdy nie przeżyłam tak zwanego "szoku kulturalnego". Miałam domowe nauczanie, ale czasami mój nauczyciel nie znał hiszpańskiego i angielskiego, więc przy okazji musiałam komunikatywnie opanować takie języki jak np. francuski czy rosyjski. Na szczęście nie sprawiało mi to żadnych trudności, bo uwielbiałam się tego uczyć. W wolnych chwilach fotografowałam okolice wraz z ojcem, to także powoli stawało się moją pasją. Czasami sama podchodziłam do okna i po prostu rysowałam to, co widzę, i z czasem zaczęło mnie to bardziej interesować niż fotografia. Odkryłam, że mogę przez to przelać na kartkę coś, co przez ostatnie kilka miesięcy ukrywało się gdzieś głęboko w mojej głowie, coś, co teraz zapragnęło znów wyjść na światło dzienne i przypomnieć mi o sobie. Co to było, lub raczej kto to był? Casablanca oczywiście. Podróże, nowe przygody i ten zabiegany tryb życia sprawił, że rozdział z Blancą z księgi Mojego Życia wyblakł. Nie zniszczył się, ani nie zaginął, ale po prost wyblakł. Dzięki sztuce mogłam go ożywić na nowo.
   Gdy na swoje trzynaste urodziny dostałam od rodziców zestaw artystyczny zawierający ogromną gamę kredek ołówkowych, akwarelowych oraz glinkowych, ołówki od najtwardszego H do najmiększego B, farby olejne, plakatowe i akwarelowe plus arkusze specjalnie dostosowanego do nich papieru, prawie wcale nie wychodziłam z pokoju. Zaczęłam interesować się psią anatomią, by móc wierne oddać wygląd Blanci i spojrzeć na nią jeszcze raz, zobaczyć ją niemalże na żywo. Niestety, zwykle moje psowate bardziej przypominały koty. To dość dziwne, bo za kotami nigdy nie przepadałam, być może dlatego, że zwyczajnie ich nie znałam. Zawsze kojarzyły mi się z demonami, ze sprytem i przebiegłością, z niezależnością i fałszywością. Psy były ich przeciwieństwem, wierne, przyjacielskie, niektóre może odrobinę naiwne. Do czasu, gdy napadł mnie ten potwór. Ot tamtej chwili nie śmiem nazwać Blanci psem, dla mnie jest kimś więcej, kimś o większej wartości niż sam człowiek.
   Nie było dnia, żebym nie usiłowała jak najdokładniej odzwierciedlić faktury jej futerka. Rodzice martwili się o mnie, ale ja byłam szczęśliwa. Codziennie szło mi lepiej, obrazy zaczęły się uwypuklać, jej mordka i łapy przestawały przypominać kocie. Niestety, jakieś pół roku temu, rodzice odkryli moje obrazy, rysunki i szkice. W ciągu ponad dwóch lat narysowałam ich około trzystu, te najbardziej staranne i najpiękniejsze rodzice sprzedali, chociaż pieniędzy im nie brakuje. Po tym incydencie zaczęłam tracić do nich zaufanie, czułam się, jakbym straciła Blancę drugi raz. Ból psychiczny był okropny, rzeczywiście zaczęłam świrować, aż 14 maja rodzice zdecydowali się wrócić do Santanderu.
   Powrót do przeszłości był bolesny, ale nie aż taki, jaki czuję teraz gdy znów mszę opuścić te miejsce. Podobno moja choroba jest tak groźna, że muszę wraz z rodziną emigrować w jakieś dalekie miejsce i zamieszkać tam już na stałe. Udało mi się ukończyć ESO z dobrym wynikiem, a więc mówią mi, żebym zaczęła wszystko od początku i dostała się do dobrego High School, a następnie college. Za kilka godzin wylatujemy do Filadelfii w USA, stan Pensylwania. Rodzice liczą na to, że w "Nowym Świecie" znajdą jakiegoś cudotwórcę, który uratuje mi życie. Co mnie boli najbardziej? To, że uważają mnie za psychopatkę. Że cała Hiszpania wraz z Portugalią bębnią o moim "niezwykłym przypadku". Wszyscy w okolicy uważają mnie za nienormalną, oczywiście oprócz mnie. Ja sądzę, że jestem po prostu normalna inaczej. Nie istnieją na tym świecie rzeczy "nienormalne", mogą być one najwyżej zdumiewające. To ludzie kształtują swoje teorie, uważają, że jeś

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Satini
Użytkownik - Satini

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-05-16 11:42:26