Jestem fanką Ani Shirley. Wywiad z Anną Wojtkowską-Witalą

Data: 2022-10-12 15:06:46 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet

– Jestem fanką Ani Shirley, która zaczytywała się w romantycznych powieściach, sama też pisała takie opowiadania. Literatura kształtuje nasze pojęcie o miłości, podobnie jak filmy romantyczne. W naszej głowie tworzy się obraz idealnego partnera. Sama jako nastolatka marzyłam, żeby na swojej drodze spotkać takiego mężczyznę, na jakiego trafiła bohaterka Błękitnego Zamku L. M. Montgomery. Niestety, w prawdziwym życiu rozczarowania bywają bolesne – mówi Anna Wojtkowska-Witala, autorka książki Potknięcia miłości.

Z miłością jest trochę jak z bieganiem – czasem jest trudno, czasem można się zmęczyć, ale też przynosi sporo radości?

Zgadzam się. W bieganiu są podbiegi i zbiegi, są też długie proste. Gdy biegniemy pod górkę, jest nam ciężej, trzeba wykorzystać siłę biegową. Podobnie w miłości, czasami trzeba o nią zawalczyć. Zbieganie jest przyjemne. Nasz organizm odpoczywa, czujemy wiatr we włosach, przyspieszamy. W miłości, gdy pokonamy przeszkody, również następuje moment spełnienia. I – wreszcie meta – zwycięstwo lub porażka. Miejsce na podium, życiówka lub zupełnie nieudany bieg. Podobnie w miłości – spełnienie albo zawód miłosny. Długa prosta to szczęście we dwoje, oby jak najdłużej.

Pani najnowsza książka nosi tytuł Potknięcia miłości. Myśli Pani, że uczucia są jak bieg z przeszkodami?

Tak. Wielokrotnie w miłości potykamy się o uprzedzenia, strach przed odrzuceniem, niespodziewane zakręty losu. Wiele z tych przeszkód jesteśmy w stanie pokonać, ale są też takie, których nie da się przeskoczyć. Na mur nie do przebycia natrafili w mojej powieści Piotr i Joanna. Szczęśliwy ten, kto pokonał wszystkie przeszkody.

Co, Pani zdaniem, najczęściej stoi na przeszkodzie miłości?

Jak już wspomniałam, strach przed odrzuceniem. Z góry zakładamy, że coś się nie uda. Ileż uczuć nie zostało wyznanych, ileż miłości platonicznych się narodziło! Miłości przeszkadzają też niedomówienia, kłamstwa i zbyt wiele tajemnic. Zdarza się, że drogę do szczęścia zamkną nam decyzje podjęte za nas.

Hania Trzcińska, główna bohaterka Pani nowej książki, ma jednak znacznie większe zmartwienia niż szukanie „drugiej połówki”. Właśnie traci dach nad głową i musi na nowo zastanowić się nad tym, jak pokierować swoim życiem. Czasem takie gwałtowne zmiany nieoczekiwanie mogą wyjść nam na dobre?

Człowiek ma skłonność do użalania się nad sobą, biadolenia, jak to nam źle, jak ciągle pod górkę. Moja bohaterka po stracie dachu nad głową i zdradzie przyjaciółki zdecydowała się zmienić swoje życie. Właściwie ruszyła w nieznane, które wcale nie musi być pustynią afrykańską czy dżunglą amazońską, ale znajduje się całkiem blisko. Jak się okazało, był to dobry wybór. Czasem nie warto rozczulać się nad sobą, tylko brać byka za rogi. Jeśli nie spróbujemy, nigdy nie dowiemy się, czy postąpiliśmy słusznie. Hania zaryzykowała i w jej życiu wiele się zadziało. Co? Zachęcam do lektury Potknięć miłości.

Hanna pełna jest ideałów, pragnie zostać popularną pisarką, choć jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że szanse na to są raczej niewielkie. Czy nie jest trochę tak, że Trzcińska lepiej odnalazłaby się na kartach pisanych przez siebie romansów niż w prawdziwym, brutalnym życiu?

Hania Trzcińska jest marzycielką. Myślę, że nie pasuje do współczesnego świata. Brak jej przebojowości, nie potrafi rozpychać się łokciami, z pokorą przyjmuje kolejne porażki. Jest samotniczką, ale na pewno nie jest tchórzem. Wobec świata nie jest roszczeniowa, ale nie jest też uległa. Gdy życie rzuca jej kolejne wyzwania, cierpliwie stawia im czoła i ostatecznie wychodzi z nich zwycięsko. Zgadzam się, że bardziej pasuje do romantycznego świata powieści, aniżeli do krzykliwej współczesności. Tak ja widzę moją bohaterkę, być może czytelnicy odbiorą ją zupełnie inaczej.

Trzcińska ma duszę romantyczki?

Myślę, że tak. Jest bowiem niesamowicie wrażliwa, w życiu kieruje się emocjami. Jest marzycielką. Romantyzm kojarzy mi się z nastrojowością i spokojem. Hania nie jest jaskrawą bohaterką. Jest stonowana.

Jednak to też bohaterka, która potrafi wziąć sprawy w swoje ręce. Oczekiwanie księcia na białym koniu może przynieść jedynie rozczarowanie?

Każdemu w końcu znudzi się siedzenie i czekanie na księcia na białym koniu. Czasami trzeba wsiąść do karocy i śmiało ruszyć do przodu, jednocześnie pozostając sobą. Nie bać się podejmowania decyzji, nie dbać o opinię otoczenia. Jest taki moment pod koniec powieści, w którym Hania wsiada nie do karocy, ale do samochodu i przełamując własne lęki, jedzie zawalczyć o szczęście. Wychodzi z tej walki zwycięsko.

Pani bohaterka zamierza żyć na własnych zasadach, a nie realizować oczekiwania swojej matki.

Często zdarza się, że najbliżsi chcą, abyśmy żyli zgodnie z ich pragnieniami. Tłamszą nasze marzenia, a nawet podcinają skrzydła. Warto dać dzieciom więcej przestrzeni, niech popełniają własne błędy, odnoszą własne sukcesy. Zwykły worek na śmieci stał się symbolem buntu Hani przeciwko matce. Z kolei symbolem zrozumienia matki wobec córki została drabina. Obie kobiety ostatecznie znalazły nić porozumienia. Lubię dobre rozwiązania konfliktów.

Na Trzcińską nieoczekiwanie wpada (dosłownie i w przenośni!) Piotr Konarski, były aktor, a Hanna ocenia go dość surowo. Piotr wydaje się nieprzyjemny, jednak tak naprawdę skrywa zupełnie inne oblicze. Nasze życiowe doświadczenia każą nam budować ochronny pancerz?

Bywa, że chowamy się w skorupie, budujemy niewidzialny mur, który odgradza nas od innych. Nie pozwalamy poznać prawdziwych siebie. Zdarza się też, że wyładowujemy złość na niewinnych osobach. Przynosi nam to chwilową ulgę, ale też zafałszowuje nasze prawdziwe oblicze. Pierwsze wrażenie Hani po spotkaniu Piotra nie były pozytywne i musiał się nieźle „napracować”, żeby nie tyle go poznała, lecz uwierzyła w jego prawdziwy charakter. Nie możemy pozwolić, aby porażki zmieniały nas na gorsze. W przypadku Piotra ową porażką było „przymusowe” rozstanie z ukochaną Joanną.

W efekcie zamiast otaczać się ludźmi, powoli stajemy się samotni?

Tak, bo stajemy się nieprzyjemni, złośliwi, rozgoryczeni, obrażeni na wszystko dookoła. Wyrażamy tym bunt wobec tego, co zafundował nam los. Kto chce przebywać w takim towarzystwie? Ludzie zaczynają od nas stronić, a my oddalamy się od ludzi. Piotra sam uciekł przed innymi, nie pozwolił sobie pomóc, pielęgnował w sobie nieszczęście.

Wydaje się jednak, że Piotrowi odpowiada ta sytuacja – do momentu, w którym pojawia się Hanna, o której ten nie potrafi zapomnieć. Co sprawia, że Trzcińska jest wyjątkiem?

Piotr Konarski był znanym aktorem, ulubieńcem kobiet. Po rozstaniu z Joanną stronił od innych nie tylko dlatego, by cierpieć w samotności, ale uciekł też przed plotkami, domysłami i ciekawością. I nagle pojawia się Hania, która zamiast emocjonować się spotkaniem z „tym aktorem”, prosić o autograf czy wspólne zdjęcie, odwraca się na pięcie i odchodzi „dyndając kucykiem”. Trzcińska to kobieta, o której względy Piotr musi zawalczyć, zdobyć jej zaufanie, ale też pomóc uwierzyć w siebie. Myślę, że ujęła go też właśnie tym, o czym mówiliśmy wcześniej. Hania nie pasuje do współczesnego świata.

Istotne jest, by w każdej relacji – partnerskiej, przyjacielskiej – mieć wobec siebie bezwzględne zaufanie?

Uważam, że tak. Warto już na początku powiedzieć sobie wszystko to, co w przyszłości może mieć wpływ na nasze relacje. Nie tylko dzielić się radościami, ale przede wszystkim zwierzać się, rozmawiać. Milczenie niczego nie rozwiąże, rozmowa umacnia relacje międzyludzkie. To nie jest łatwe, bo osoba mówiąca czasami musi pokonać własny wstyd, a słuchająca wykazać się ogromną cierpliwością. Nie oceniać pochopnie, ale próbować zrozumieć. Doradzić, a czasami zganić.

Zaufanie w Potknięciach miłości pojawia się w jeszcze jednym wątku. Hanna zaangażowana zostaje do tajnego projektu związanego z literackim odkryciem. To czysta fikcja, czy może inspiracja prawdziwymi badaniami literackimi?

To fikcja, ale wyrosła z marzenia. Kilkanaście lat temu uczestniczyłam w Wojewódzkim Dniu Bibliotekarza zorganizowanym przez Bibliotekę Śląską w Katowicach. Jednym z punktów programu było zwiedzanie budynku Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Tam mieliśmy krótką prezentację biblioteki uczelnianej, podczas której pani bibliotekarka opowiedziała nam o przypadkowym znalezieniu w jednej z książek kartki z zapisem nutowym nieznanego do tej pory utworu muzycznego pewnego kompozytora. Niestety, zapomniałam jego nazwiska. Jestem bibliotekarką i w mojej głowie pojawiła się wówczas myśl, jakby to było wspaniale dokonać takiego literackiego odkrycia: znaleźć nieznany do tej pory utwór mniej lub bardziej słynnego pisarza. Swoje marzenie zrealizowałam w Potknięciach miłości. A w życiu realnym bibliotekarki wszystko przede mną.

Myśli Pani, że perełki literatury, takie jak zaginiona powieść spisana dla ukochanej, mogą naprawdę czekać na odkrycie?

Oczywiście. Ostatnio odwiedził nas w bibliotece Cezary Jan Lis, autor książek historycznych, który materiały zdobywa odwiedzając domy starszych osób, przeszukując ich strychy i piwnice. Znalazł już niejeden ciekawy, ręcznie spisany pamiętnik. Myślę, że wiele jest jeszcze nieodkrytych rękopisów lub maszynopisów. Często ich posiadacze nie mają świadomości, jaką mają wartość lub kim była osoba, która je spisała.

Od literatury do miłości nie jest więc aż tak daleko? A może raczej: miłość zaczyna się od literatury?

Jestem fanką Ani Shirley, która zaczytywała się w romantycznych powieściach, sama też pisała takie opowiadania. Literatura kształtuje nasze pojęcie o miłości, podobnie jak filmy romantyczne. W naszej głowie tworzy się obraz idealnego partnera. Sama jako nastolatka marzyłam, żeby na swojej drodze spotkać takiego mężczyznę, na jakiego trafiła bohaterka Błękitnego Zamku L. M. Montgomery. Niestety, w prawdziwym życiu rozczarowania bywają bolesne. Zdarzają się jednak happy endy – moi rodzice są małżeństwem od pięćdziesięciu jeden lat i nadal jeden za drugim wskoczyliby w ogień. Z wiekiem i z każdą kolejną przeczytaną książką poznajemy różne oblicza miłości, życie też nas doświadcza w tym temacie. Stajemy się dojrzalsi, weryfikujemy swoje ideały, ale czy przestajemy marzyć o romantycznej miłości? Chyba nie, bo wiele czytelniczek nadal chętnie sięga po książki, w których miłość pełni istotną rolę.

Książkę Potknięcia miłości kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.