Bona, Cagliostro i spiski – historia z przymrużeniem oka. Wywiad z Renatą Czarnecką
Data: 2025-10-02 15:00:02
– Ta opowieść ma bawić, ma pokazać kobiety jako te, które potrafiły postawić na swoim i nakręcać fabułę. Ma pokazać ich radosne oblicza z chwilami zadumania – mówi Renata Czarnecka, autorka książki Awantura o Królową Bonę. Król i królowa bez królestwa.
Izabela Branicka odgrywa ważną rolę jako siostra króla i gospodyni białostockiego pałacu. Jak postrzega Pani jej znaczenie w tej historii – bardziej jako wsparcie rodzinne, czy też element politycznej gry?
Jako wsparcie. Intencje Izabeli Branickiej są przejrzyste: chce po prostu sprawić bratu radość, tymczasem on ciągle tkwi w przeszłości, rad by mówić, roztrząsać to, co było, przegadać całe życie z siostrą, wyżalić się jej. Ale Izabela tego nie chce, wie, że co się stało, to się nie odstanie i przeszłość już nie wróci.
W powieści pojawia się hrabia Cagliostro, znany z europejskich legend. Kim on właściwie jest dla tej historii. Czy to symbol epoki zafascynowanej okultyzmem?
Hrabiego Cagliostro – tak to ujmę – wyciągnęłam z grobu, bo też umarł rok wcześniej. Ale jego postać jest tak ciekawa, że postanowiłam go wskrzesić i umieścić w powieści. Pojawia się nie tylko w pałacu Branickich, ale spotykamy go także w Bari kilkaset lat wcześniej, choć pod innym imieniem i w innej całkiem profesji. I można śmiało powiedzieć, że to symbol epoki, w której ludzie wierzyli w siły tajemne.
Relacja Stanisława Augusta z jego młodą krewną, Anetą, została przedstawiona z ciepłem i humorem. Co chciała Pani pokazać przez tę nić porozumienia między starzejącym się monarchą a nastolatką?
Aneta jest pocieszycielką starego króla. Wnosi w jego życie nową energię i to ona staje się siłą swojego dziadka właśnie przez młodość i radosne usposobienie, przez odwagę i pomysły, które nie przystoją hrabiance. Chciałam, aby ta relacja między nimi była pełna ciepła i troski, a także aby mimo 45 lat różnicy wieku znaleźli wspólny język.
Królowa Bona Sforza zostaje ukazana w Bari jako kobieta, która pragnie szczęścia i niezależności. Jakie oblicze tej historycznej postaci było dla Pani najważniejsze do uchwycenia?
Chciałam pokazać Bonę inną od jej historycznych portretów. Radosną, optymistyczną, czasem zabawną.
Podczas gdy Stanisław August to stary safanduła i wieczny malkontent, wspominający swoje nieudane życie, Bona ma w sobie mnóstwo optymizmu, czemu z drugiej strony nie powinniśmy się dziwić, bo królowa wraca do swojego księstwa z własnej woli, a więc ma plan na życie.

Spotkanie Bony i Stanisława Augusta to literacka fantazja i zderzenie dwóch osobowości z różnych epok. Jak, Pani zdaniem, mogłaby naprawdę wyglądać ich rozmowa?
Gdyby dane im było się spotkać, pewnie ich rozmowa przebiegłaby w poważnych tonach. I chyba żadnemu z nich nie byłoby do śmiechu, nawet Bonie. Przecież w Polsce spędziła prawie 40 lat, wrosła w królestwo, przeniknęła je, zgłębiła. Niełatwo zostawiać coś, co zbudowaliśmy i nie oglądać się w przeszłość.
Wątek Pappacody, dworzanina królowej Bony, dodaje książce element intrygi. Jak Pani zbudowała tę postać – jako historycznego spiskowca czy bardziej literackiego antagonistę?
Spiskowca. To postać świetnie się kamuflująca, do tego Pappacoda jest młody, bardzo przystojny i uroczy. Kto by mu się oparł? No, jedynie Aneta – bo przecież Pappacoda ma i drugą twarz – Lwa Leonowa.
Największą siłą powieści są kobiety – Izabela Branicka, Bona, ale też bohaterki drugoplanowe. Chciała Pani zaznaczyć, że kobiety kształtowały losy również w świecie polityki?
Nie, jestem tu daleka od polityki. Ta opowieść ma bawić, ma pokazać kobiety jako te, które potrafiły postawić na swoim i nakręcać fabułę. Ma pokazać ich radosne oblicza z chwilami zadumania.
W książce często melancholia końca epoki przeplata się z humorem i ironią. Ten humor jest potrzebny, by strawić trudy tych czasów?
Wprowadzenie do akcji jest sentymentalne i melancholijne. To celowy zamysł, aby pokazać epokę i bohaterów. A humor wpleciony w tę część powieści ma tę melancholię nieco rozproszyć.

Dwór białostocki przedstawiony jest barwnie – pełen gości, guwernantek, muzyki i romansów. Jaką rolę pełni w kontraście do dramatycznego losu Poniatowskiego?
Możemy sobie wyobrazić tętniący gwarem białostocki dwór pełen ludzi, a w nim Poniatowskiego – samotnego starca, który niczego już od życia nie oczekuje, bo też caryca wszystko mu odebrała. A jednak Izabela robi wszystko, by brat w życiu dworskim uczestniczył, choć on tego nie chce.
Tom pierwszy kończy się w napięciu, z niedosytem. Czy już na etapie pracy nad cyklem wiedziała Pani, że to spotkanie króla i królowej będzie miało dalszy ciąg? I – co najważniejsze – kiedy druga część??
Oczywiście, to opowieść nieskończona, może mieć dwa albo więcej tomów. Wszystko zależy od wyobraźni. Gdy napiszę kolejną część, będę mogła mniej-więcej określić, kiedy trafi do czytelników.
Książkę Awantura o królową Bonę. Król i królowa bez królestwa kupicie w popularnych księgarniach internetowych: