Kobiety potrafią przetrwać o wiele więcej niż mężczyźni. Wywiad z Iloną Ciepał-Jaranowską

Data: 2025-12-10 12:32:36 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Kobiety potrafią przetrwać o wiele więcej niż mężczyźni. Wywiad z Iloną Ciepał-Jaranowską z kategorii Wywiad

– Najgorsze chwile, które nas spotykają – chwile, w których leżymy na podłodze i nie mamy siły wstać – są właśnie tymi, które nas ocalają. Nie zrozumiemy tego od razu, nie wstaniemy natychmiast po tym, kiedy zawali nam się świat, ale powoli wygrzebiemy się spod gruzów naszego życia. Nad naszymi głowami zaświeci słońce, a my wtedy zrozumiemy, że ten fragment naszego życia był nam potrzebny po to, byśmy mogli ocalić siebie – mówi Ilona Ciepał-Jaranowska, autorka książki Resztka ciepła.

fot. Anna Matejska-Gazda

Pani bohaterka dochodzi w życiu do momentu, kiedy wszystko się wali. Dopada ją ból, ale też wypalenie emocjonalne. Widzi pani w niej wiele innych kobiet, które długo ukrywają to, co się dzieje?

Tak, często powtarzam, że Agata ma wiele twarzy. To nie jest jedna, konkretna osoba, a w jej życiu, jak w lustrze, może się przejrzeć sporo kobiet. Wolałabym, żeby tak nie było, ale duża część z nas latami żyje stłamszona, zmęczona codziennością i wypalona emocjonalnie. Dopiero, gdy przychodzi jakiś przełomowy moment, coś zaczyna się zmieniać. Kobiety zaczynają dostrzegać swoją sytuację, przebudzają się z tego letargu i zaczynają w końcu walczyć o siebie i swoje szczęście. Chciałabym, żeby to wszystko działo się trochę wcześniej, nie w momencie kryzysu, jaki nas dopada, ale – niestety – te trudne momenty naszego życia najczęściej są właśnie punktami zwrotnymi. My tego, co przeżywamy, nie pokazujemy, ukrywamy zło przed światem z wielu powodów, a najczęstszym jest chyba wstyd przed tym, co pomyślą sobie inni. W dzisiejszych czasach mamy kult dobrobytu, żyjemy w wirtualnym świecie i pokazujemy tylko to, co dobre, piękne i przyjemne. Dlatego tak ważne jest, żeby zauważyć, co tak naprawdę się z nami dzieje, by nie porównywać się z innymi, tylko spojrzeć na siebie w prawdzie i zapytać, czy to, co mam wokół siebie, na przykład jak jestem traktowana czy traktowany, na pewno mi się podoba? Czy nadal chcę tak żyć i udawać, że wszystko jest w porządku?

Czy Agata jest mistrzynią w udawaniu tego, że jest dobrze? Skąd taki mechanizm?

U Agaty to udawanie jest trochę automatyczne. Przez długi czas była okłamywana przez najbliższą jej osobę, więc nic dziwnego, że trudno jej zaufać komukolwiek i podzielić się z kimś swoim bólem. Nie ma zresztą z kim się nim dzielić – nie ma rodziny, rodzice, którzy mogliby dać jej wsparcie w tej sytuacji, zmarli, więc zaczyna nieść ten ciężar w pojedynkę. Na dodatek udaje przede wszystkim przed samą sobą, wmawia sobie, że przetrwa ten trudny czas, bo musi to zrobić dla swoich dzieci – włącza się tutaj mechanizm ich chronienia.

W książce pojawia się symbolika zimy, śniegu i zmarznięcia. Jak te obrazy korespondują z psychicznym stanem bohaterki?

Myślę, że to bardzo symboliczne odzwierciedlenie stanu Agaty. Poznajemy ją zimą, gdy płomień, który miał ja ogrzać, staje się przyczyną problemu – kolejnego, z którym musi się zmierzyć. Patrzy wtedy na gałązki świerku, na których zalega śnieg, i sama rozpoznaje w tym swoje poczucie przytłoczenia. Zdaje sobie sprawę z tego, że w jej życiu ciągle sypie śnieg, kolejne połacie kładą się na jej ramionach, nie czekając, by te wcześniejsze stopniały. Czuje chłód, bo nie ma nikogo, kto mógłby dać jej trochę ciepła, wsparcia. Z kolei kiedy odkrywa, że jej poczucie osamotnienia nie jest tak do końca realne, w jej sercu zaczyna topnieć lód.

Agata długo walczy o rodzinę, mimo poczucia samotności i ciągłych upadków. Czy ma poczucie przegranej?

Chyba od samego początku wie, że nie może przegrać. Jest zraniona, przeżywa niewyobrażalny ból, ale nie poddaje się, walczy cały czas, nawet jeśli początkowo źle pojmuje to, o co tak naprawdę powinna walczyć. Bo w tym wszystkim nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę ratować rodzinę, która już i tak nie funkcjonuje tak, jak powinna, ale o odnalezienie siebie. Agata całkowicie się pogubiła, przestała się uśmiechać, nie widziała radości w codziennym życiu, zapomniała o tym, że żeby pomóc dzieciom, najpierw musi pomóc sobie. Ta prawda przychodzi do niej powoli, bo przebudzenie po latach udręki nie następuje w jednej chwili. Najważniejsze jednak jest to, że kiedy przychodzi ostateczny kryzys, staje z nim twarzą w twarz. Nie pozwala już na kolejne wbicie ostrza noża w swoje plecy. To moment przełomowy, jasno pokazujący siłę, która zawsze w niej była, ale bardzo głęboko ukryta.

Sebastian został opisany jako osoba, która z pozoru jest idealnym mężem, ale w rzeczywistości rani najbliższych. Co on reprezentuje sobą w tej historii?

Pokazałam to, co widzimy na co dzień, a może nawet nie widzimy, tylko mamy jakieś wyobrażenia, tworzone na podstawie kilku obrazów. Idealny mąż, który zajmuje się dziećmi, domem itp. (co jest naturalnym jego obowiązkiem, ale – niestety – trochę nadal pokutuje przekonanie, że to jest coś spektakularnego. O kobietach, które troszczą się o wszystko, nikt nie powie, że są wspaniałymi żonami), okazuje się bardzo nieidealnym człowiekiem. Słabym, pogubionym, niedojrzałym i samolubnym. On nie sięga po żadną pomoc – mało tego, w obawie przed tym, co może się stać, sam wyznaje żonie prawdę, zrzucając z siebie poczucie winy, ale nie zdając sobie sprawy z tego, co tak naprawdę robi. Być może, gdyby nie myślał tylko o sobie, lecz o Agacie i dzieciach, i rzeczywiście chciał walczyć o rodzinę, ta historia potoczyłaby się całkiem inaczej? Wiem, że moją powieść czytają też mężczyźni, a ktoś mi kiedyś napisał, że to jest powieść, którą przede wszystkim panowie powinni przeczytać. Dobrze by było, gdyby to zrobili…

Dzieci szybko wyczuwają emocje dorosłych. Pokazanie tego było dla Pani ważne?

Tak. Dobro dzieci od zawsze leży mi na sercu. Wiem, jak to jest czuć strach i niepewność w świecie dorosłych, którego dzieci nie rozumieją. Często wydaje się nam, że one nic nie widzą, nie odczuwają naszego nastroju, tymczasem dzieci wszystko chłoną i czują się tak, jak my się czujemy. Zauważmy, że kiedy w domu jest nerwowa atmosfera, dzieci też są nerwowe, a kiedy panują radość i beztroska, takie same emocje odczuwają nasze pociechy. Pokazałam to w kilku miejscach w mojej powieści, jak choćby w czasie Wigilii czy podczas rozmowy Agaty z córką, która prosiła mamę, by już zawsze była taka uśmiechnięta. Pamiętajmy, że dzieci widzą, słyszą i czują. Nie udawajmy dla ich dobra radości, ale szukajmy jej naprawdę.

Twoja bohaterka ma wsparcie między innymi psycholożki. To ważne, aby w kryzysie sięgnąć po pomoc, prawda?

Tak. Odnosząc się też do poprzedniego pytania, nie zawsze odnalezienie spokoju w życiu jest prostą sprawą, czasem pomoc specjalisty jest tu na wagę złota. Pamiętajmy, że istnieją psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci, a z ich pomocy możemy skorzystać nawet bezpłatnie w ośrodkach interwencji kryzysowej. Dzisiejszy świat wygląda tak, jak wygląda i wielu z nas się w nim gubi. To żadna ujma prosić w takich sytuacjach o pomoc. Niemądrą rzeczą dla mnie jest raczej pozostawanie w błędnym kole, bo po latach spędzonych w trudach przegrywamy zarówno my, jak i nasi najbliżsi.

Jest taki moment, gdy Agata zastanawia się nad tym, czy rozpad małżeństwa to tylko wina Sebastiana, czy również jej. Jak to jest z tą winą w związku?

Bywa różnie. Jeśli w rodzinie panuje przemoc, to raczej o winie drugiej osoby nie ma co mówić, chociaż ofiary często są tak manipulowane przez oprawców, że często wręcz biorą całą winę na siebie. Jednak są sytuacje, w których coś w małżeństwie nie działa zbyt dobrze od początku. Agata miała pewne wątpliwości (co pokazuję w kilku retrospekcjach), które schowała w głębokiej podświadomości, bo przeważyła chęć posiadania rodziny. Śmiem twierdzić, że to nie jest odosobniony przypadek i pytanie, czy w takiej sytuacji nie możemy mieć do siebie trochę pretensji? Kiedy stajemy przed wyborem: walka na rozprawie sądowej czy ugodowy i szybki rozwód, może warto zadać sobie pytanie, czy na pewno mamy całkiem czyste sumienie? Być może to ułatwi nam wybór.

Agata się budzi. I zaczyna walczyć! Pani książka ma nieść nadzieję i wiarę w kobiecą siłę?

Ja jestem pewna, że w każdej z nas jest ta siła. Ta iskierka, czasem tląca się resztką ciepła, ale jest! Jedyne nasze zadanie polega na tym, żeby ją odnaleźć. Kobiety potrafią przetrwać o wiele więcej niż mężczyźni. Oni chodzą na wojny, ale walki wygrywamy my, często każdego, pojedynczego dnia.

Czego życzy Pani swoim czytelniczkom? Wiem, że ta książka jest takim właśnie życzeniem kierowanym w stronę kobiet.

Chciałabym, aby każdy, niezależnie od tego, czy jest kobietą, czy mężczyzną, przeczytał ze zrozumieniem ostatni fragment książki. Bo Agata odkrywa tam prawdę, z którą ja od kilku lat idę przez życie. Najgorsze chwile, które nas spotykają – chwile, w których leżymy na podłodze i nie mamy siły wstać – są właśnie tymi, które nas ocalają. Nie zrozumiemy tego od razu, nie wstaniemy natychmiast po tym, kiedy zawali nam się świat, ale powoli wygrzebiemy się spod gruzów naszego życia. Nad naszymi głowami zaświeci słońce, a my wtedy zrozumiemy, że ten fragment naszego życia był nam potrzebny po to, byśmy mogli ocalić siebie.

Książkę Resztka ciepła kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.