Nie chciałem, żeby to była powieść o dojrzewaniu. Wywiad z Marcinem Świątkowskim
Data: 2025-12-17 14:39:51
– Legendy okrągłego stołu były jedną z najważniejszych inspiracji, towarzyszących powstaniu Synastrii. Zaczerpnąłem z nich mnóstwo: strukturę, język, etos. Pozbyć się natomiast musiałem przede wszystkim natrętnej warstwy religijnej, która zupełnie mnie nie interesowała – mówi Marcin Świątkowski, autor powieści.
Dobrze Pan się bawił, pisząc powieść w takiej stylistyce: pełną metafor, charakterystycznego szyku, momentami – patetyzmu? Czyta się znakomicie!
W istocie bawiłem się świetnie – przede wszystkim dlatego, że bardzo łatwo mi to przyszło. Problemów natury artystycznej przy Synastrii nie było wiele, bo prawie wszystko załatwiała za mnie wybrana konwencja. To niesamowicie ułatwia, kiedy pracę porządkuje ci zbiór odgórnie narzuconych zasad, które w dodatku można sobie dowolnie modyfikować.
Jerzy z Montoliu wyrasta na chłopca, którego kształtuje zarówno oksytańska tradycja, jak i surowa nauka rycerska. Jak widzi Pan jego drogę od beztroskiego łobuza do kogoś, kto zaczyna pojmować, czym jest honor?
Myślę, że Jerzy od początku rozumiał rycerskie wartości, bo cały czas miał z nimi styczność. Bardzo nie chciałem, żeby to była powieść o dojrzewaniu, bo nie bardzo mnie to interesowało; chciałem tylko ukazać, skąd u bohatera takie a nie inne zapatrywania na świat.
W powieści ważna jest relacja między Jerzym, Guyem i Laurą. Jak ważne dla Pana, jako autora, są ich wzajemne napięcia, lojalności i pęknięcia?
Z mojej perspektywy to kluczowy element książki. Właśnie tam, w tym przedziwnym situationshipie tej trójki, kryje się to, co najważniejsze w Synastrii: rozpaczliwe próby odnalezienia samego siebie w innych ludziach.
Akcja prowadzi czytelnika przez pogranicze magii, wiary i polityki. Jak tło wojen albigeńskich wpływa na losy bohaterów?
Nie bardzo, tak mi się zdaje. W przeciwieństwie do moich poprzednich książek, warstwa historyczna jest tu bardzo pretekstowa. Wyznacza pewne ramy, w których poruszają się bohaterowie, ale tak naprawdę na swoją przygodę wyruszają dokładnie w chwili, w której wojna jest skończona. Chociaż, o ironio, tylko jedna postać w całej książce jest zmyślona. Również wszystkie wydarzenia polityczne są prawdziwe.

Synastria to opowieść drogi. Co dla Pana jest w tej wędrówce najważniejsze: walka z potworami, próby charakteru czy konfrontacja z własnymi pragnieniami?
Każda z tych rzeczy jest elementem ścieżki, którą muszą przejść bohaterowie. Część jest ujęta wprost, część za sprawą scen przenośnych i metaforycznych, ale wszystko to się gdzieś pojawia. Trudno byłoby mi wyznaczyć tu jakąś skalę ważności.
W książce pojawiają się fantastyczne stworzenia, hybrydy znanych zwierząt i demonicznych potworów. One są zagrożeniem, metaforą czy jednym i drugim?
To bardzo skomplikowane pytanie – szczególnie, że większość stworzeń w książce pochodzi z autentycznych średniowiecznych bestiariuszy, zaś w ówczesnej kulturze rzeczywiście niemal wszystkie pełniły funkcje symboliczne, jak lew czy smok. W Synastrii nie może być zatem inaczej. Szczególną rolę odgrywa tu Awian, który jako jedyny jest całkowicie wymyślony i pełni funkcję specjalną. A jaką – to już trzeba sobie wyczytać z książki!
Wątek astrologii i układu gwiazd ma w powieści znaczenie symboliczne. Jak się to odnosi do losów bohaterów?
Paradoksalnie, to raczej losy bohaterów mają się do układów gwiazd, ponieważ te drugie powstawały wstecznie. To znaczy: najpierw pisałem wydarzenia z danego rozdziału, a potem dobierałem do nich horoskopy. Połączenie tych dwóch aspektów ujawnia się właśnie w znaczeniu symbolicznym, które – znów – trzeba wyczytać z książki.
Jerzy zaczyna jako człowiek naiwny, ale pełen odwagi i ideałów. W jaki sposób konfrontacja z okrucieństwem wojny zmienia jego sposób patrzenia na świat?
Wydaje mi się, że tylko wyostrza u niego współczucie i empatię, które uważam za podstawowe cechy jego charakteru. Skądś musiały się one wziąć i gdzieś się rozwinąć.

Laura to czarownica dysponująca dużą mocą. Jaką rolę daje jej Pan w tej historii?
Niestety, nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie bez olbrzymich spoilerów, więc osoby, które sobie tego nie życzą, najlepiej niech ominą odpowiedź.
Główną funkcją Laury w tej książce jest zniknięcie. Początkowo miała znikać zupełnie bez niczego, całkowicie bez słowa. Ostatecznie dostała swój własny rozdzialik, w którym gruntownie tłumaczy swoje motywacje. I znów, oczywiście, jest to symboliczne, ale w tym wypadku mogę chyba śmiało powiedzieć, że chodzi o kwestie emancypacyjne. Chciałbym, żeby nikt, a szczególnie kobiety, nie były zakładniczkami konwenansu ani konwencji.
Guy jest postacią, która wzbudza skrajne emocje. Co sprawia, że jego obecność tak mocno dynamizuje fabułę i wybory Jerzego?
Guy to dobry manipulator i człowiek o bardzo silnym instynkcie przetrwania, w przeciwieństwie do Jerzego, który jest naiwny i ma skłonności do ryzyka; to chyba normalne, że w tak niedobranej parze dużo się dzieje.
Trudno w przypadku tej powieści uniknąć porównań do arturiańskich legend. Jakie elementy mitów rycerskich chciał Pan odtworzyć, a które – przewartościować?
Mam nadzieję, że trudno ich uniknąć, bo Legendy okrągłego stołu były jedną z najważniejszych inspiracji, towarzyszących powstaniu Synastrii. Zaczerpnąłem z nich mnóstwo: strukturę, język, etos. Pozbyć się natomiast musiałem przede wszystkim natrętnej warstwy religijnej, która zupełnie mnie nie interesowała.
Czy ta historia jest zamknięta, czy jednak możemy spodziewać się tomu drugiego?
Powiem tak: nie mam w planach nic konkretnego, ale furtkę na sequel zostawiłem.
Książkę Synastria kupicie w popularnych księgarniach internetowych: