Natura jest ciekawsza niż język, którym ją opisujemy. Wywiad z Markiem Kaźmierczakiem

Data: 2022-05-13 14:38:01 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

– Gdyby był to wywiad dla prasy popularnej, a ja chciałbym się przypodobać czytelniczkom, to powiedziałbym: natura jest kobietą. Ja tego nie wiem, ale wiem, że jest niezwykła siła w kobiecości, potęga, która mnie onieśmiela, potęga jakiejś prajedni. Tej samej prajedni, którą kolonizował i kolonizuje patriarchalizm – mówi Marek Kaźmierczak, autor powieści Bogowie saren.

Długo pracowałeś nad uniwersum Bogów saren? Jest bardzo dopracowane, kipi od legend i starych historii. I jednocześnie każde zjawisko ma swoje tło. Nic nie dzieje się bez przyczyny.

Postanowiłem stworzyć nowy mit miejsca, dlatego prawa „fizyki” w powieści w dużej mierze organizują przedstawiony w niej świat. Bogów saren napisałem w osiem miesięcy, później była jeszcze inspirująca współpraca z panią Barbarą, która redagowała powieść.

Pisanie Bogów saren zmieniło mój umysł w sklep czynny 24 godziny na dobę, ciekawe doświadczenie podszyte skromnością i próżnością, niepewnością i nadzieją.

Świat w powieści odzwierciedla moją wiedzę o niedocenianym być może, bardzo namiętnym i nieformalnym związku między naturą i tajemnicą. Natura wydaje się pełna praw, tajemnica zaś, szczególnie w fikcji, pozwala na to, żeby skutek był niewierny swej przyczynie.

Twoi bohaterowie to w większości wegetarianie. Starają się nie jeść mięsa, Struga, przywódczyni plemienia, nie jada go wcale. Czy to jakieś nawiązanie do naszych czasów? Do współczesnych wegetarian? Ciekawi mnie ten wątek.

Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę kwestię. Tak, oczywiście, starałem się pokazać, że wegetarianizm jest wyborem, wyborem jednak trudnym. Powieść jest szatą, pod którą znaleźć można wiele odniesień do współczesności, ale można też tę powieść czytać bez takiego klucza. Ufam czytelnikowi, który wie, że wchodząc do świata przedstawionego - staje się mistrzem lub mistrzynią gry, ustalając jej stawkę.

Na marginesie powiem, że wielokrotnie słyszałem z ust różnych krytyków wegetarianizmu, że to z przesytu wynika wybór takiej postawy, a ci, co się decydują na taki wybór, nigdy nie doświadczyli prawdziwego głodu. To nie o to chodzi. Mogę w tym miejscu mówić za siebie: nie muszę być głodny, żeby współodczuwać cierpienie. Współodczuwać nieodwracalnie.

W powieści wegetarianizm jest metaforą wejścia w cierpienie innego stworzenia bez zadawania mu bólu. Uprościłem ideę zaczerpniętą z zupełnie innej tradycji kulturowej. Poddałem różne konsekwencje takiego wyboru pod rozwagę czytelnikowi.

W swojej powieści oddajesz władzę kobietom. One dobrze sobie radzą, są wspaniałe. Panowie też są w porządku, choć każdy, bez względu na płeć, ma swoje wady i zalety. Zależało ci na tym, aby to kobiety były na pierwszym planie?

Kobiety same przejęły władzę w świecie Bogów saren. Powiedziałem wcześniej o „fizyce” tej powieści. Nie chcę wszystkiego zdradzać, mówić, odczarowywać, ale za konkretnymi postaciami ukryte są rzeczywiste osoby, które nigdy zapewne się nie dowiedzą, jak je podziwiam, choć nie są miliarderkami, topmodelkami, nie rodzą dla ropy nienasyconych piskląt wojny, nie robią dwudziestu szpagatów na sekundę, nie mówią w stu językach świata, nie są iluzjami patriarchalnej brawury. Kobieta i miecz, kobieta i tajemnica, kobieta i wiedza, kobieta i wybór to „deklinacje” tej samej siły, której źródła upatruję w naturze. Gdyby był to wywiad dla prasy popularnej, a ja chciałbym się przypodobać czytelniczkom, to powiedziałbym: natura jest kobietą. Ja tego nie wiem, ale wiem, że jest niezwykła siła w kobiecości, potęga, która mnie onieśmiela, potęga jakiejś prajedni. Tej samej prajedni, którą kolonizował i kolonizuje patriarchalizm. Niezwykła w tym kontekście jest piosenka Marii Peszek „Ave Maria”.

Podczas czytania często myślałam o podziałach na płeć. U ciebie jest to dosyć zbalansowane. Ale pojawia się także Iskra. Nie do końca mężczyzna, nie do końca kobieta. To odniesienie do osób niebinarnych?

Iskra nie jest do końca ani mężczyzną, ani kobietą, nie musi być „do końca”, bo jest ponad. Jest ponad mężczyzną i ponad kobietą, jest pełnią. Chcę pokazać, że natura jest złożona i wolna od prostych i niebezpiecznych podziałów, dychotomii. Natura jest ciekawsza niż język, którym ją opisujemy. Język umożliwia nam porządkowanie doświadczeń, powodując, że obrazy świata traktujemy jako coś nadrzędnego wobec jego złożoności.

Wstyd mi, że żyję w kraju, w którym wciąż podsyca się nienawiść do osób niebinarnych. Za populistycznymi wypowiedziami polityków szerzących nienawiść kryją się rzeczywiste, pełne bólu – naprawdę rzeczywiste i naprawdę pełne bólu – doświadczenia konkretnych, stygmatyzowanych społecznie osób. Pomyślałem więc: a co, jeśli wezmą one do ręki miecze, jak Iskra, gdzie miecze są metaforami niezależności i samostanowienia? A co, jeśli ktoś, czytając tę powieść popularną, gdzie do pewnego stopnia, bo taka jest też konwencja, schematycznie przedstawiam nawet Iskrę, polubi tę postać i pomyśli: o rany, skoro lubię Iskrę, to może ci, co mówią mi, że świat jest oparty na prostym podziale, kłamią lub mną manipulują. Tylko tyle.

Sam jestem ciekaw, co dalej wydarzy się z Iskrą. W drugim tomie czeka ją ważny wybór, fundamentalny, doświadczy cierpienia. W trzecim, ostatnim, zrozumiemy, dlaczego bogowie saren wzniecili w ich oczach właśnie Iskrę.

Czym się fascynujesz jako autor, a co odbiło się w twojej debiutanckiej książce?

Trudne pytanie, jeśli mam odpowiedzieć w kilku zdaniach. Ale dobrze: fascynuje mnie przyroda, choć czuję, że im bliżej niej jestem, także w sobie, tym bardziej ją tracę.

Z przyjemnością i zainteresowaniem czytałem książki o zielarstwie, o kuchni dawnych Słowian, o pochówkach wampirycznych, o wierzeniach różnych ludów. Każda z tych lektur wynika jednak z fascynacji przyrodą. Fikcja literacka pozwala na grę z wiedzą i z granicami wyobraźni oraz języka, ta gra zaś nie tyle mnie fascynuje, co uwodzi.

Moją pasją jest karate. Jest. Było. Będzie.

Natura jest ci bliska? To na niej oparłeś cały świat w swojej powieści.

Natura i ja jesteśmy sobie bliscy. Przeszedłem długą drogę od emocjonalnej i estetycznej fascynacji naturą do zrozumienia, że jestem tylko naczyniem, przez które przelewa się życie aż się we mnie nie wyczerpie i nie popłynie dalej.

Skąd motyw strzygi? Tak bardzo lubiany, znany, a jednak tobie udało się nadać mu pewną świeżość. Zbudować go inaczej.

Strzyga jest obecna w polskiej literaturze, nie tylko popularnej. Korzystam z tradycji słowiańskiej, jakby to było symboliczne zaplecze, w którym znaleźć można rodowód pewnych lęków. Bogowie saren to nie jest powieść o dawnych Słowianach i ich wierzeniach. Strzyga jest dla mnie znakiem, który tylko do pewnego stopnia brzemienny jest tradycją, jednak wciąż otwarty pozostaje na nowe jej odczytania, dlatego strzyga jest osobliwą siłą w powieści. Więcej nie mogę zdradzić. Czytelnik w drugim tomie usłyszy ją i dopiero wtedy zdecyduje, po której jest stronie: Strugi czy strzygi, a może jest jeszcze inna możliwość? Strzyga czerpie swą moc – nieprzypadkowo w powieści piszę słowo „strzyga” z małej litery – z uległości swych ofiar. A sarny, które w naturze są ofiarami, nie są jej uległe. Dlaczego? Bo ich moc to nie tyle kwestia siły fizycznej, co wyboru. Powieść popularna pozwala na hiperbolę, która eksponuje nienachalną siłę saren, aby w nich ujrzeć siebie.

Długo dojrzewałeś do tego, by napisać tę powieść? Stworzyć cały fantastyczny świat – to musiało kiełkować przez jakiś czas.

Było trochę inaczej. Zmieniłem miejsce pracy. Byłem szczęśliwy. Usiadłem więc pewnego wieczoru, tak mnie roznosiła pozytywna energia i zacząłem pisać. Po prostu. Cały bunt, cała niezgoda na przemoc i cierpienie, którego doświadcza życie w swej różnorodności, potrzeba działania – bo dla mnie działanie jest powietrzem, którym oddycha wolność (nie akceptuję postawy Józefa K., który dziś łasi się do naszej niewiary w siebie i ją kokietuje) – to wszystko zaczęło powstawać na prawach fizyki mojej powieści. A potem poprawki, korekty, poprawki. Sprawdzanie, czy kogoś nie pomyliłem z kimś i już tylko korekty i poprawki.

A praca nad bohaterami? Każdy z nich jest charakterystyczny. Ma swoje cechy. To o tyle trudne zadanie, że jest ich wielu. I ciągle dochodzą do nowi!

Bohaterowie sami się pojawiali. Imiona przychodziły wraz z nimi. Musi być ich wielu, bo w naturze w życie wpisana jest różnorodność, ale też strata i śmierć karmiące się bogactwem. Wielość postaci przylega do tej nieprzerwanej zmiany, u źródeł której jest przejmująca stałość. Lubię gwar nawet w świecie powieściowym.

Który z bohaterów to twój ulubieniec? Ja lubię Wica za spryt i odwagę. I Strugę! Tyle że ja jestem czytelniczką…

Podziwiam Iskrę. Przeżywam tragedię Vibrysa. Intryguje mnie Lupi. Zakochałem się w Doli. Ale ulubieńców nie mam, żadna z tych postaci nie zna dnia ani godziny. I to jest ciekawe, ja też nie znam ich dnia ani godziny. Chętnie z Wicem napiłbym się gorzałki albo z Udą miodu.

Zapytam jeszcze o zwierzęta. W twojej powieści mamy sarny, rysia, niedźwiedzie. Puszcza pełna jest dzikich i pięknych istot. A które zwierzę jest twoje? Masz takie, które jest ci bliskie?

Sarna. Kos. Jeśli już mam powiedzieć, że jest „moje”, choć raczej to ja przylegam do tych stworzeń.

W powieści ożywiłem tury. Wyginęły. To fakt. Nie przyzwyczajajmy się do ginięcia gatunków jako czegoś oczywistego. Żałoba w tym kontekście jest również formą troski o środowisko naturalne.

Moim przyjacielem w codzienności, przewodnikiem po życiu duchowym zwierząt jest Grugno, charcik włoski. To niesamowite, ile nauczyłem się od niego.

Jeśli wszystko, począwszy od Wielkiego Wybuchu, potoczyło się tak, że spotykam na swojej drodze sarnę, psa, kota, świnię, dzika, mysz, ślimaka, to być może uciekając od prawdy o niepowtarzalności takiego spotkania, drwię sobie z całego kosmosu. A szkoda, bo przecież każde zdarzenie i jego ulotność to mała śmierć, czyli upadek w nieodwracalne.

Jakie masz dalsze plany literackie? Bo chyba zapowiada się bardzo ciekawie…

Piszę drugi tom Bogów saren.

Dziękuję za pytania i za zainteresowanie powieścią. Jeśli po jej przeczytaniu ktoś zwolni, jadąc samochodem przez las, będę myślał, że mój plan literacki właśnie zaczyna się realizować… Dziękuję za rozmowę.

Ja także dziękuję i czekam na drugi tom!

Książkę Bogowie saren kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.