Historia jest bezwzględną nauczycielką życia. Wywiad z Moniką Raspen

Data: 2025-09-15 14:32:40 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Historia jest bezwzględną nauczycielką życia. Wywiad z Moniką Raspen z kategorii Wywiad

– Historia jest bezwzględną nauczycielką życia i dyscypliną do bólu ścisłą: ludzkość przerabia te same lekcje cyklicznie, zmienia się tylko historyczny kostium. W uniwersum świata polityki decyzje zawsze zapadają ponad głowami zwykłych obywateli i tak naprawdę są produktem ego rozmaitych osób i projekcją ich prywatnych celów. Widzimy rzeczywistość ambitnych i egocentrycznych ludzi, w których umysłach działa piekielna mieszanka: pychy i kompleksów. Polityka funkcjonuje, oczywiście, pod płaszczykiem wspólnego dobra. W mojej powieści Zygfryd zu Kleinitz to archetyp dyktatora wyczuwającego ludzkie emocje i żerującego na nich bez skrupułów po to, żeby porwać za sobą tłumy… Czy coś nam to przypomina? Każdy z pewnością ma własne skojarzenia – mówi Monika Raspen, autorka książki W ogrodzie carycy. To jedna z odsłon cyklu Kobiety Romanowów

Trzy bohaterki: policjantka, primabalerina i dama dworu. Pochodzą z różnych środowisk – jak ich odmienne doświadczenia wpływają na sposób prowadzenia śledztwa i wzajemne relacje?

Moje bohaterki dzięki różnicom wieku, pochodzenia i życiowych doświadczeń doskonale się uzupełniają. Wszystkie mają do czynienia z wyższymi sferami stolicy, ale każda z nich ogląda arystokratów z innego miejsca na społecznej drabinie. Te odmienne perspektywy sprawiają, że są w stanie prześwietlić człowieka. Ponadto mają wspaniałą wspólną cechę: nie traktują siebie jako konkurencji, nie ma między nimi rywalizacji w obrębie płci. Stanowią świetny zespół.

W powieści dużą rolę odgrywa loża Feniks i książę zu Kleinitz. Co symbolizuje obecność tajemniczej organizacji w świecie Romanowów?

To uniwersum świata polityki. Decyzje zawsze zapadają ponad głowami zwykłych obywateli i tak naprawdę są produktem ego rozmaitych osób i projekcją ich prywatnych celów. Widzimy rzeczywistość ambitnych i egocentrycznych ludzi, w których umysłach działa piekielna mieszanka: pychy i kompleksów. Polityka funkcjonuje, oczywiście, pod płaszczykiem wspólnego dobra. Historia jest bezwzględną nauczycielką życia i dyscypliną do bólu ścisłą: ludzkość przerabia te same lekcje cyklicznie, zmienia się tylko historyczny kostium. Zygfryd zu Kleinitz to archetyp dyktatora, wyczuwającego ludzkie emocje i żerującego na nich bez skrupułów po to, żeby porwać za sobą tłumy… Co nam to przypomina? Każdy z pewnością ma własne skojarzenia.

Caryca Aleksandra jawi się jako postać pełna sprzeczności. Jest oddana rodzinie, a jednocześnie toksyczna dla otoczenia. Jak czytelnik powinien ją odbierać: jako ofiarę, despotkę, czy jedno i drugie?

Dla mnie ważne było to, aby pokazać Czytelnikom, że cesarzowa, którą znamy z fotografii, to kobieta dźwigająca ogromny ciężar rodzinnych traum, cierpiąca na ciężką depresję, uzależniona od leków uspokajających i heroiny, która była wówczas lekiem na receptę, dystrybuowanym przez jeden z koncernów farmaceutycznych. Alix była poddana niewyobrażalnej presji społecznej i ośmieszaniu, chociażby przez rodzinę stryja cara, Włodzimierza. Z drugiej strony: miała trudny charakter, ona również była mieszaniną pychy i kompleksów, osobą ukształtowaną przez babkę, królową Wiktorię, która wychowywała ją po śmierci matki. O jej niepowodzeniu na rosyjskim dworze przeważył jednak fakt, że była antytalentem jeśli chodzi o wystąpienia publiczne i budowanie sieci towarzyskich kontaktów. Zachowywała się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany lub – jeszcze częściej – unikała ludzi. Ci, mając porównanie z jej teściową, którą wszyscy kochali i nazywali małą matuszką wielkiej Rosji, głośno wyrażali swoje rozczarowanie i działo się coraz gorzej.

Kontrast między Aleksandrą a carycą-wdową Marią Fiodorowną oraz Marią Pawłowną jest bardzo wyraźny. Co ten kontrast mówi o różnych modelach kobiecości w carskiej Rosji?

Każda z pań wytworzyła swoje mechanizmy obronne, bo żadna nie była w stanie spełnić oczekiwań wszystkich. Alix – jak powiedziałam wcześniej – uchodziła za introwertyczne dziwadło i odludka. Maria Fiodorowna była – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – jedną z nas, a może: królową serc? Maria Pawłowna zaś to, używając współczesnych określeń, celebrytka, wręcz bogini pop-kultury. Dla Aleksandry najważniejsze były rodzina i prywatność. To się nie mogło udać, bo od żony cara oczekiwano odpowiedniego wypełniania państwowych obowiązków, prezencji, towarzyskości. Z tymi zadaniami w przeszłości Maria Fiodorowna radziła sobie doskonale, na co z nieukrywaną zazdrością popatrywała jej ambitna szwagierka, Maria Pawłowna. Nie mogła być carycą, ale sfabrykowała określenie: największa z wielkich księżnych i umiejętnie puściła je w obieg. Wszystko miała najokazalsze: jej przyjęcia były najbardziej wystawne, najświeższe plotki i nowinki miały premiery w jej salonie. Jak to działało? Alix była nielubiana, Minnie kochano, zaś Miechen obawiano się i szanowano. Co ciekawe, to Aleksandra zrobiła zdecydowanie najwięcej, jeśli chodzi o dobroczynność: opiekę nad samotnymi matkami, sierotami, ubogimi, żołnierzami podczas pierwszej wojny. Jednak zupełnie nie potrafiła tego sprzedać

Urodzenie carewicza Aleksego to radość, ale i tragedia – hemofilia staje się cieniem dla całej dynastii. W jaki sposób choroba dziecka wpływa na życie prywatne i polityczne carskiej rodziny?

Sama choroba może mniej, niż tajemnica i zmowa milczenia, którą była okryta. Przez wiele lat nawet przed najbliższą rodziną utrzymywano w tajemnicy fakt, że Aleksy cierpi na hemofilię. Mimo, że kiedy Aleksandra była w ciąży, na tę chorobę zmarł mały synek jej siostry, Ireny, zaś najstarszy na nią chorował.

Prawdopodobnie to Aleksnadra nalegała na zachowanie całej historii w tajemnicy. Najpierw długo nie dała Rosji następcy tronu a potem urodziła chorego. Nie była lubiana, notowania carskiej pary spadły, więc obawiała się, że chorowity carewicz może wzbudzić niechęć. Moim zdaniem to był błąd, bo raczej wywołałoby to współczucie. Tymczasem aura tajemnicy powodowała domysły i spekulacje, a w efekcie – niechęć. Duży chłopiec, ciągle noszony na rękach przez specjalnie oddelegowanych do tego marynarzy, był idealnym tematem plotek. Tak naprawdę w zasięgu ręki była reforma prawa i tron po ojcu mogłaby objąć Olga. Ale siła zwyczaju, lęk przed zmianami, zachowawczość Mikołaja zrobiły swoje.

W tle wydarzeń prywatnych rozgrywa się wojna rosyjsko-japońska i rewolucja 1905 roku. Te wielkie wydarzenia historyczne mocno oddziałują na losy bohaterów...

Są preludium do tego, co spotka ich za kilkanaście lat. Uruchamiają mechanizm zmian, którego nie da się powstrzymać. Rok 1905 to data graniczna, bo dla wielu osób car przestaje być bożym pomazańcem a staje się zwykłym człowiekiem. Choć jeszcze w r. 1913, podczas podróży carskiej rodziny z okazji trzystu lat panowania Romanowów, w niektórych miejscach ludzie całują ziemię, po której przeszła carska para. Byli jednak tacy, którzy wyczuli, że coś wisi w powietrzu. Milionerka Barbara Kelch spieniężyła nadwyrężone strajkami kopalnie i huty i wyjechała do Paryża. Hrabina Betsy Szuwałowa zabrała część swojego majątku do Francji, a rodzinne klejnoty umieściła w skrytce depozytowej w niemieckim banku (przetrwały one pomyślnie I wojnę światową).

Ale spójrzmy na to, co dzieje się dziś: czy spodziewaliśmy się wydarzeń na Ukrainie w 2022 roku, a później tego, że wojna potrwa tak długo? W carskiej Rosji podobnie racjonalizowano niepokojące wydarzenia…

Postać cara Mikołaja II przedstawiona jest jako tragiczna. To kochający mąż, ale nieskuteczny władca. Czy można powiedzieć, że jego słabość odbija się nie tylko na rodzinie, ale i na całym imperium?

Objął tron w wieku 25 lat, kompletnie do tego nieprzygotowany. Mąż jego siostry, Kseni, wspominał, że Mikołaj na wieść o śmierci Aleksandra III był przerażony tym, co go czeka. Bardzo dziecinny, bo ojciec nie wdrażał go w obowiązki, nie miał pojęcia o polityce i rządzeniu. Nie potrafił być asertywny. Ani wobec braci zmarłego ojca, z których każdy chciał być pierwszym doradcą, ani wobec apodyktycznej żony – ślub wzięli krótko po śmierci Aleksandra III, przed koronacją. Był nerwowy, ale tłumił złość w sobie i odreagowywał stresy paleniem ogromnych ilości papierosów. Cierpiał na silne bóle zębów, a panicznie bał się dentysty. W chwilach zwątpienia powtarzał, że nie bez powodu urodził się w dniu Hioba Męczennika. Wielokrotnie mówił o tym, że jego marzeniem byłoby życie ziemskiego właściciela na wsi, uprawianie ziemi i wychowywanie dzieci. I właśnie rola ojca była tą, w której sprawdził się doskonale. Był ojcem bardzo czułym, postępowym, cierpliwym.

Akcja książki rozgrywa się na przestrzeni czternastu miesięcy, w czasie ogromnych napięć społecznych i politycznych. Czy ten krótki, ale intensywny okres pozwala lepiej uchwycić dramatyzm epoki?

W swoich powieściach wybrałam metodę ukazywania historii przez pryzmat socjologii i psychologii. Brzmi to arcypoważnie, ale staram się po prostu przyjrzeć społeczeństwu i mechanizmom społecznym na linii jednostka – zbiorowość.

Są naprawdę dramatyczne wglądy, których nie streszczę w kilku zdaniach. Dlatego polecam Czytelnikom fenomenalną lekturę. Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji to arcyciekawe studium ostatnich lat tamtego świata i mechanizmów jego upadku. O tym właśnie staram się pisać, co jest trudnym wyzwaniem. Nie jesteśmy bowiem sobie w stanie wyobrazić, w jak koszmarnych warunkach egzystowała większość społeczeństwa ówczesnej Rosji. Tego nie pokaże nam żaden film kostiumowy. Z drugiej strony – bogactwo tamtego świata, jego przepych i luksus, także są niewyobrażalne. Kontrast między nimi zrodził dramat upadku Rosji.

W ogrodzie carycy to także historia o sile przyjaźni i kobiecej solidarności. Na ile bohaterki – Daria, Anna i Nadieżda – są przeciwwagą dla toksycznych relacji panujących na dworze?

Myślę, że wszędzie są i życzliwi, i toksyczni ludzie. Kobiety i mężczyźni. Wierzę, że osób przyjaźnie nastawionych jest więcej, druga frakcja to proporcjonalnie przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu. Jednak to właśnie toksyczni ludzie bardziej zwracają na siebie uwagę, są hałaśliwi i nadaktywni, bo karmią się cudzymi emocjami. Szczęśliwy człowiek nie ma powodów do tego, żeby epatować krzykliwością czy negatywnym komentowaniem cudzego życia, bo ma własne. Dobre. Wartościowe. Każdy z nas, niezależnie od środowiska, musi znaleźć tych, których towarzystwo wzmacnia dobrostan. I odciąć się od tych, którzy chcą szkodzić. Nieszczęśliwe i toksyczne osoby można spotkać wszędzie. Różnica jest w nazwie: w świecie celebrytów i polityków, tak jak kiedyś w świecie arystokracji, będą anonimowymi informatorami. W świecie normalnych ludzi zaś – pospolitymi plotkarzami. Tak było na dworze w Petersburgu, tak jest i w mojej wsi (śmiech). Te same uniwersalne mechanizmy, bo natura człowieka się nie zmienia, tylko przywdziewa inny historyczny kostium.

Tytuł może sugerować metaforę – ogród, w którym caryca próbuje kształtować świat według własnej woli. Czy można powiedzieć, że to ogród pełen piękna, ale i trucizny?

Odpowiem słowami szesnastego prezydenta USA, Abrahama Lincolna:

Możemy narzekać, że różane krzewy mają ciernie lub cieszyć się, że cierniste krzewy zakwitają różami.

Aleksandra była beneficjentką sytuacji: nie lubiła ogrodnictwa, lubiła piękne rośliny. Podobnie jak warzywa, bo przez wiele lat nie jadła mięsa. Ogrodnictwo z kolei kochał car Mikołaj,  uprawy warzyw zaś szczególnie. Bardzo znane są fotografie cara, który po umieszczeniu rodziny w areszcie domowym wraz z najstarszymi córkami zakłada własnoręcznie warzywnik. Dosłownie i w przenośni możemy więc powiedzieć, że to car pracował w ogrodzie żony, bo tak naprawdę ona reżyserowała życie rodziny. On wykonywał większość jej poleceń, a córki dostosowywały się do wiecznie cierpiącej matki. Na zdjęciach wyglądali na bardzo szczęśliwą rodzinę…

Książkę W ogrodzie carycy kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.