Od młodości byliśmy buntownikami. Wywiad z Małgorzatą Niezabitowską

Data: 2025-12-11 12:10:00 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Od młodości byliśmy buntownikami. Wywiad z Małgorzatą Niezabitowską z kategorii Wywiad

– Byliśmy świadkami i uczestnikami ważnych wydarzeń. I od młodości byliśmy buntownikami, z tym, że Feliks Falk realizował ten bunt przede wszystkim w swojej twórczości, a ja w działaniu, angażując się bezpośrednio. Dlatego mogliśmy w książce odsłaniać kulisy konspiracji w stanie wojennym i zmagań z cenzurą, pracy nad filmami i pracy w rządzie. A w opublikowanej ostatnio recenzji krytyk teatralny Władysław Kowalski napisał, że czytając naszą książkę, miał wrażenie uczestniczenia w próbie generalnej spektaklu o Polsce, w którym aktorzy przynoszą na scenę nie rekwizyty, lecz swoje biografie – mówi Małgorzata Niezabitowska, autorka (wspólnie z Feliksem Falkiem) książki Na wzburzonych falach.

Ta książka jest o miłości i wolności w najróżniejszych kontekstach i wariantach. W ten sposób odpowiedziała Pani na pytanie zadane po jej ukończeniu, a Feliks Falk dodał, że to „konfrontacja dwóch światów, dwóch życiorysów”. Przyjaźnicie się niemal od pół wieku – czy rozmowy, które tworzą książkę, różnią się od tych prowadzonych wcześniej, a jeśli tak, to czym?

Nasze rozmowy zawsze – wcześniej i teraz – były bardzo szczere. To jest przecież istota przyjaźni. Różnica polega na tym, że poprzednio, spotykając się, rozmawialiśmy spontanicznie na aktualne tematy. Natomiast dwa lata temu postanowiliśmy zrobić to w sposób uporządkowany, dogłębny, nawzajem się przepytując.

Feliks Falk prosi Panią nawet na początku, by go nie oszczędzać, a Pani deklaruje, że będzie go cisnąć.

Używając tego kolokwializmu, można stwierdzić, że cisnęliśmy się wzajemnie, ponieważ chcieliśmy się o sobie jak najwięcej nowego dowiedzieć, wypełnić luki i też, wedle określenia Felka, zderzyć nasze światopoglądy, nasze biografie.

Niewątpliwie różnicie się w pewnych sprawach dość zasadniczo, a jednocześnie – tym razem ja posłużę się słowami pana Feliksa – jesteście ze sobą bardzo blisko i on może powiedzieć Pani znacznie więcej niż komuś innemu.

Ta zażyłość i otwartość sprawiła, że kiedy wreszcie mogliśmy rozmawiać o wszystkim bez pośpiechu, odsłaniały się różne fragmenty Felka i mojego życia.

Czy rozmawialiście też na tematy, których wcześniej w ogóle nie poruszaliście?

Takich tematów było wiele, począwszy od dzieciństwa i nastoletniości – mojej w rodzinie byłych ziemian, antykomunistycznej i katolickiej, Felka z rodzicami, którzy jako komuniści odrzucili tradycje swoich żydowskich przodków, a nowych nie stworzyli, zaś on był poddany w szkole stalinowskiej indoktrynacji. Dyskutowaliśmy też po raz pierwszy o wartościach, jakimi się kierujemy, o wierze, o Bogu.

Czy pan Feliks zaskoczył czymś Panią?

Niejednokrotnie. Choćby, gdy okazało się, że oboje byliśmy kochliwi już od przedszkola i opowiadaliśmy sobie o pierwszych miłościach, co nawiasem mówiąc, nie było wcale błahym tematem. Oboje uznaliśmy, że każde zakochanie jest ważne i jakoś się w nas odkłada. I tu Felek zaskoczył mnie, gdyż nie podejrzewałam, że na tym wczesnym etapie był miłosnym konspiratorem, kochał w ukryciu. Nowe i mocno poruszające dla mnie było wyzwalanie się Felka z komunistycznego pancerza i próba rozliczenia się z ojcem.

Dla Pani temat dotyczący ojca był szczególnie trudny, o czym mówi Pani wprost.

Miałam moralny dylemat. Bardzo kochałam mojego ojca, a musiałam mówić o nim krytycznie, co było tym trudniejsze, że stanowiło jedynie fragment naszego wspólnego życia, w którym ojciec był dla mnie dobry i wcześniej, i później. Nie mogłam jednak tego fragmentu całkowicie pominąć, bo wywarł wpływ na moje dalsze losy. Ale były również tematy dużo lżejsze, jak rozdział Muzyka i moda, gdzie opowiadam o byciu modelką oraz o heroicznych wręcz wyczynach dziewczyn i kobiet w PRL, by mimo mizerii w sklepach ubierać się modnie i atrakcyjnie.

Jak Pani – w stroju uszytym z prześcieradła, w którym zobaczył Panią i zakochał się z miejsca przyszły mąż.

Kilka dni przed tym spotkaniem dostałam sygnał, że — jak to wówczas określaliśmy — rzucili towar, bieliznę pościelową do sklepu na Marszałkowskiej. Pobiegłam, odstałam w kolejce i kupiłam dwa prześcieradła z cienkiego płótna – naturalnie nie po to, by na nich spać. Cenną zdobycz zaniosłam do krawcowej, która uszyła mi wąskie spodnie i rozciętą po bokach tunikę. W tej kreacji wystąpiłam w klubie Dziekanka na tańcach po wernisażu młodych fotografów, wśród których był Tomek.

Forma Waszej książki jest wyjątkowa. Inaczej niż w popularnych wywiadach-rzekach, w których ktoś pyta, ktoś odpowiada, u Was jest dialog, bardzo naturalny, swobodny, choć dociekliwy.

Książka jest już dostępna, więc docierają do mnie opinie czytelników, które mnie bardzo cieszą, ponieważ powtarza się, że podczas lektury czuli się oni tak, jakby siedzieli razem ze mną i Felkiem, i przysłuchiwali się z bliska naszym rozmowom.

Mając w różnych sprawach różne poglądy, dyskutujecie, lecz bez zacietrzewienia. Czy rzeczywiście nie pokłóciliście się ani razu?

Kłótni nie było, były spory, które zostały dokładnie przekazane w książce. Czasami dochodziliśmy do wspólnej konkluzji, czasami pozostawaliśmy przy swoim zdaniu. Tak było przy Marcu 1968, który dla mnie był poważnym życiowym zwrotem, czego Felek – mimo długiej i emocjonalnej dyskusji – nie uznał. Nie pogodziliśmy się też co do zazdrości, którą Felek uważa za ważny składnik miłości, a ja za zupełnie zbędny.

A wszystko na własnych przykładach...

Strzegliśmy się pilnie, żeby się nie wymądrzać ani nie prowadzić akademickich dysput. Przyznaję, było to o tyle łatwiejsze, że z powodów rodzinnych, zawodowych i czasów, w których przyszło nam żyć, mamy o czym opowiadać.

Zwłaszcza, że wasze osobiste doświadczenia splatają się z historią kraju.

Byliśmy świadkami i uczestnikami ważnych wydarzeń. I od młodości byliśmy buntownikami, z tym, że Felek realizował ten bunt przede wszystkim w swojej twórczości, a ja w działaniu, angażując się bezpośrednio. Dlatego mogliśmy w książce odsłaniać kulisy konspiracji w stanie wojennym i zmagań z cenzurą, pracy nad filmami i pracy w rządzie. A w opublikowanej ostatnio recenzji krytyk teatralny Władysław Kowalski napisał, że czytając Na wzburzonych falach, miał wrażenie uczestniczenia w próbie generalnej spektaklu o Polsce, w którym aktorzy przynoszą na scenę nie rekwizyty, lecz swoje biografie.

Książkę Na wzburzonych falach kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.