Wszystko ma swoją cenę. Wywiad z Oskarem Mayem

Data: 2021-06-25 09:29:12 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Wszystko ma swoją cenę. Wywiad z Oskarem Mayem z kategorii Wywiad

Wszystko ma swoją cenę. Każda decyzja. Za błędy trzeba zapłacić. Należy się z tym liczyć, zamiast wyglądać cudu – mówi Oskar May, autor książki Mój przyjaciel gangster.

fot. Tomek Dębski

Człowiek wcale nie jest kowalem swojego losu?

Powinien być, a przynajmniej powinien do tego dążyć. Jeśli, oczywiście, chce – niech każdy wypowiada się w swoim imieniu. Tyle że nawet, jeśli chcemy sami napisać scenariusz naszego życia, ktoś może ukraść nam kartkę, zapisać ją po swojemu, a całą resztę zgnieść i bezceremonialnie wywalić do kosza. Nie da się wszystkiego przewidzieć.

Jest bardzo wiele rzeczy, które zupełnie od nas nie zależą?

Dokładnie tak. Od urodzenia jesteśmy w jakimś stopniu uwiązani. I mimo że od dziecka faszeruje nas się frazesami o wolności, emancypacji, itd., to cały czas jakiś łańcuch nam ciąży. Już samo urodzenie się w określonym miejscu, w określonej rodzinie czy kulturze determinuje nasze przyszłe wybory – edukacyjne, zawodowe, a w jakimś stopniu również towarzyskie.

Rację miał Szczepan Twardoch, który mówił o tym, że „często jesteśmy na klasę ślepi”. Trudno jest uciec od losu, który napisały nam wybory rodziców, dziadków, itd. Nawet, jeśli zdecydujemy się pójść własną ścieżką, przeszłość do nas wraca. I to zarówno ta, w którą zostaliśmy wpisani bez własnego wkładu, jak i ta będąca owocem naszych decyzji. Czasem ciężko te sfery rozdzielić. Nie oznacza to jednak, że nie dotyczy nas zasada każdy jest kowalem swojego losu. To jednak my podejmujemy decyzje, nikt inny. Nie jesteśmy bezwolnymi narzędziami. Nie zapominajmy o tym. 

Pytam, bo bohater Pana książki szybko przekonuje się, że to wcale nie on rozdaje karty. Czasem tracimy kontrolę nad swoim życiem?

Nie życzę tego nikomu, ale może tak się zdarzyć. Nawet, jeśli wydaje nam się, że postępujemy racjonalnie. Każdy ma swoje demony, swoje namiętności czy po prostu ambicje. Czasem wystarczy iskra, żeby podpalić wszystko. Ogień może być oczyszczający, ale przede wszystkim niszczy. Pozostawia po sobie zgliszcza. Być może gdyby Marek Wysocki poczuł się doceniony, gdyby nie był skazany na wegetację z nisko zawieszonym szklanym sufitem, również dokonałby innych wyborów. Nie musiałby wchodzić na nieznaną ścieżkę. Z drugiej strony – kto nie ryzykuje, ten nie je.

Da się kontrolę nad swoim losem odzyskać?

Trzeba oddychać. Po prostu. Przecież przez podjęcie decyzji nikt nie zabierze nam powietrza. I dopiero, gdy uzmysłowimy sobie, jakie to cholernie proste – możemy podjąć rękawicę. Tyle że mówię to po obiedzie, przy aromatycznej kawie. Łatwo jest gadać, trudniej jest się z tym mierzyć. Dlatego nie chcę robić za Wujka Dobra Rada. Zresztą Internet jest pełen zawodowych podpowiadaczy. Wystarczy tylko wykupić subskrypcję. Mogę nie zmieścić się na tej liście (śmiech).

Z drugiej strony – utrata kontroli, o której mówimy, jest wynikiem świadomych decyzji, które podejmuje Marek Wysocki. Każda decyzja niesie za sobą pewne konsekwencje?

Tak. Trzeba się z tym liczyć. Zwłaszcza gdy wstępujemy na tak grząski grunt, w dodatku z jego bardzo pobieżną znajomością. Trzeba mieć mnóstwo szczęścia, żeby uniknąć przykrych skutków nieodpowiedzialnych kroków.

Bo później musimy brać odpowiedzialność za swoje czyny. I czasem zapłacić za nie naprawdę wysoką cenę?

Wszystko ma swoją cenę. Każda decyzja. Za błędy trzeba zapłacić. Należy się z tym liczyć, zamiast wyglądać cudu.

W przypadku Marka, który ryzykuje, współpracując z byłym gangsterem, koszty współpracy okazują się znacznie większe niż zyski. Czy warto więc nadstawiać karku?

Z drugiej strony mógłbym zapytać, czy warto gnić jako korporacyjny wyrobnik przyspawany do biurka, bez większych celów, ambicji, perspektyw na więcej, w otoczeniu ludzi podobnych zupełnie do nikogo. Wysocki podjął ryzyko. Pewnie gdyby znał skutki swoich czynów, solidnie by się zastanowił. No właśnie... zastanowił. Na ile znam mojego bohatera, spróbowałby coś skorygować, ale czy całkowicie zrezygnowałby z nadarzającej się okazji? Śmiem wątpić. To taki wymierający gatunek dziennikarza. Woli sam zdobyć informację niż dostać ochłap z politycznego stołu tej czy innej partii. Nawet, jeśli dostanie po głowie. Byle nie oberwał za mocno.

Mój przyjaciel gangster książka

Marek ryzykuje, ale czy ryzyko nie jest wpisane w nasze życie? Podobno kto nie ryzykuje, nie pije szampana…

Albo – jak wcześniej wspomniałem – nie je. Szampan to dobro premium. Czasem, by zaspokoić podstawowe potrzeby, należy stawiać na niewiadomą. Każde wyjście z domu może być obarczone ryzykiem. Człowieka może potrącić samochód, ugryźć wściekły pies albo może spaść mu na głowę cegła. Jest dużo niewiadomych.

Współpraca z gangsterem początkowo układa się wzorowo, jednak później na jaw wychodzą stare nawyki. Cudowne przemiany nie istnieją?

Są pewne cechy charakteru, których się nie zmienia. To pewien sznyt, kod, rdzeń, który pozostaje w nas niezmienny. Na przykład taki „nawrócony” gangster może opowiadać o swojej wierze czy przemianie, a koniec końców będzie obsesyjnie sprawdzał, ile na tej cudownej metamorfozie zarobił i czy bezbronne duszyczki z parafialnego klubu zwrócą mu za paliwo. A jeśli mamy do czynienia z psychopatą czy socjopatą, mówienie o jakiejkolwiek „cudownej przemianie” jest bezsensowne. Ci ludzie się nie zmieniają. Nawet, jeśli jakiś kaznodzieja czy wyznawca humanistycznych ideałów mówią co innego. Zresztą i tak mogą wymieniać się personelem.

W swojej książce pokazuje Pan, że świat nie dzieli się jedynie na ludzi dobrych i złych. Życie bywa znacznie bardziej skomplikowane?

Trafna uwaga. Wystarczy zerknąć w lustro. Tam również czai się zło. Kto nigdy nie zrobił podłej rzeczy? Zna Pan kogoś takiego? Jeśli tak, to mogę jedynie zazdrościć. Obawiam się jednak, że świat wygląda inaczej. Czasem prostytutka może być dziewicą, a dziewica kurwą.

Nie jest zresztą tak, że granica pomiędzy dobrem a złem jest bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć?

Pytanie, jak to „dobro” czy „zło” interpretujemy. Prosty przykład – mnóstwo ludzi identyfikuje pierwszą wartość z korzyściami rozdętej instytucji. Wówczas są gotowi zrobić wszystko, by ocalić jej status – nawet, jeśli dopuszczają się rzeczy podłych. Wygodniej byłoby powiedzieć, że lepiej kierować się swoim sumieniem. A co z sumieniem psychopaty czy socjopaty? W jego spaczonym postrzeganiu relacji międzyludzkich wyrządzanie krzywdy nie stanowi większego problemu. Ba, socjopata w ogóle nie rozpatruje tego w tych kategoriach! Jak widać, wszystko jest względne. Stąpamy po kruchym lodzie. I rzeczywiście – łatwo tę granicę przekroczyć.

Po przekroczeniu tej granicy nie ma już powrotu?

Powrotu do czego? Do dawnych przyzwyczajeń, spokoju ducha, przeszłości? Ludzie zmieniają się i bez fatalnych wyborów. Wszystko nas tworzy. Każdy upadek również składa się na tę pieprzoną mozaikę, którą nazywamy życiem.

W przypadku Wysockiego ta mroczna strona tkwi zwłaszcza w jego przeszłości. Każdy z nas ukrywa jakieś trupy w szafie?

Nie wiem, czy każdy. Mogę mówić tylko za siebie i przyznaję – z pewnością tak jest w moim przypadku. Podejrzewam jednak, że każdy chciałby pewne wspomnienia wyprzeć z pamięci, nawet jeśli nie dopuścił się wielkich zbrodni. Tak po prostu jesteśmy skonstruowani. Chcemy się widzieć w lepszym świetle.

Często też boimy się prawdy o nas samych?

Prawdy lub po prostu tego, jak zostaniemy odebrani przez otoczenie. Jak w tytule popularnego przed laty serialu komediowego Co ludzie powiedzą? Ta świadomość potrafi paraliżować. I chyba dlatego boimy się konfrontacji z przeszłością.

A czego boi się Oskar May?

Ludzkiej głupoty i przebóstwienia przeciętności.

Książkę Mój przyjaciel gangster kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

Fotografia w nagłówku: Tomasz Dębski
1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.