Nie wierzę w magię liczb. Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz

Data: 2021-05-07 14:31:43 Autor: Magdalena Galiczek-Krempa
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Nie wierzę w magię liczb. Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz z kategorii Wywiad

– Czy liczby mogą mieć magiczną moc? Pewnie – liczby na kuponie w „totka", przypadkiem zbieżne z tymi, które wylosowała maszyna na pewno ją mają. Ale poza tym? Nie sądzę. Nie wierzę w magię liczb, numerologię... To dla mnie jednak ciekawe motywy do wykorzystania w książkach – mówi Magdalena Kubasiewicz, autorka powieści 50 wesel i pogrzeb oraz 100 wesel i zaginięcie.

Przeciętny człowiek bywa na kilkunastu, może – na kilkudziesięciu weselach w życiu. Inaczej wygląda to w przypadku ludzi obsługujących takie imprezy – fotografów, kamerzystów, DJów, kelnerów... Ci bywają na kilkudziesięciu weselach rocznie. 

Zawód Emilii sprawia, że trafia na wesela znacznie częściej niż inni, ale bohaterka nie traktuje tego jako czegoś odbiegającego od normy. Dla niej to po prostu praca, której towarzyszą konkretne okoliczności. Lekarz odwiedza szpital kilka razy w tygodniu, gdy inni tego nie robią, nauczyciel wszystkie dni robocze spędza w szkole, a ona jako fotografka ślubna niemal w każdy weekend wpada na kolejną imprezę. W tygodniu często ma sesje ślubne, czasem narzeczeńskie, obrabia zdjęcia, a największy „ruch” w interesie przypada na wiosnę i lato.

Czy liczby mogą mieć magiczną moc? Nietypowe, dramatyczne scenariusze, które opisała Pani w powieściach z serii Emilia Brzeska na tropie rozegrały się na pięćdziesiątym i setnym weselu...

Pewnie! Jeśli chodzi o liczby na kuponie w „totka”, przypadkiem zbieżne z tymi, które wylosowała maszyna, to one na pewno mają niemal magiczną moc. Ale poza tym? Nie sądzę. Nie wierzę w magię liczb, numerologię i tak dalej. To dla mnie jednak ciekawe motywy do wykorzystania w książkach. Liczby baśniowe, jak trzy czy siedem, pechowe jak trzynastka, czy po prostu okrągłe – jak właśnie pięćdziesiątka czy setka – to pewne tropy, które można wykorzystać w budowaniu wątków. Do śmierci panny młodej mogło dojść na weselu siedemnastym albo trzydziestym szóstym. Nie zrobiłoby to różnicy fabularnej, ale wtedy nie miałabym punktu wyjścia, którym jest to „specjalne pięćdziesiąte wesele”, od którego zaczynała się fabuła pierwszego tomu. To brzmi po prostu lepiej. A Emilii daje powód do rozmyślań, czy przypadkiem nie jest przeklęta…

Tym razem, w powieści 100 wesel i zaginięcie – drugim tomie cyklu – po wyjściu z wesela dochodzi właśnie do zaginięcia. Pewne tropy mogą sugerować, że Natalia, przyjaciółka Emilii, potrzebowała resetu. Czy ucieczka to dobry sposób radzenia sobie z problemami?

Każdy człowiek inaczej reaguje na stres i problemy – Natalia zwykle przed nimi uciekała. Nie będę tutaj jednak zdradzać więcej, nie chciałabym zaspoilerować fabuły. Czy uważam to za dobry sposób? Nie, bo kłopoty zwykle prędzej czy później albo nas dogonią, albo dopadną kogoś, kogo zostawimy z tyłu. Ale każdy jest inny i zdarzają się różne sytuacje. Mogę sobie wyobrazić takie, w których problemów nie da się rozwiązać, a ucieczka to jedynie wyjście.

Jak wyglądają procedury i praca policji w przypadku podejrzenia zaginięcia? 

Wydaje mi się, że to pytanie należałoby zadać raczej policjantom prowadzącym takie sprawy. Przed napisaniem książki wykonałam research – szukałam przepisów, procedur, informacji o tym, jak wygląda postępowanie, co może zrobić rodzina, jak działa policja. Nie czuję się jednak uprawniona do występowania w pozycji eksperta – nie bez powodu wydarzenia w powieści 100 wesel i zaginięcie śledzimy z pozycji Emilii czy Izy, które na tym wszystkim się nie znają. Mogę jedynie powiedzieć, że na ten temat funkcjonuje sporo mitów – to po pierwsze. Po drugie: praca policji wygląda różnie, w zależności od tego, kto zaginął i w jakich okolicznościach. Policjanci mają obowiązek przyjąć zgłoszenie i zarejestrować osobę zaginioną w systemie, dalsze postępowanie jest już jednak zależne od wielu czynników. Zaginieni zostają podzieleni ze względu na kategorie – jeśli na przykład istnieją okoliczności, w których można podejrzewać zabójstwo, zagrożenie życia, porwanie czy możliwość popełnienia samobójstwa albo zaginęła osoba nieletnia, trafiają do kategorii pierwszej.

Psychopaci są wśród nas? Dobrze się kamuflują?

Czy są pośród nas? Na pewno. Czy dobrze się kamuflują? Tu bywa różnie… i wiele zależy od tego, co rozumiemy pod pojęciem psychopaty, bo nie każdy przestępca nim jest. Czasem mordercy, gwałciciele czy osoby, które znęcają się nad rodziną to ludzie, o których później sąsiedzi i znajomi mówią, że nic nie zapowiadało tragedii, że zawsze byli mili i uczynni. Czasem jednak już wcześniej krewni czy sąsiedzi mieli okazję zaobserwować pewne niepokojące oznaki. A jak się przed nimi chronić? Nie wiem. Mogłabym tu wymienić wyłącznie parę frazesów, dotyczących tego, by nie umieszczać zbyt wielu informacji o sobie w internecie czy by zachować ostrożność w kontaktach z obcymi ludźmi. Nie sądzę jednak, aby istniała jedna „złota reguła”.

Emilka, główna bohaterka serii kryminalnej, to fotografka. Robi, to co lubi, ale musi pamiętać, że jej zawód rządzi się pewnymi zasadami...

Jak każdy inny zawód – przynajmniej moim zdaniem. Zresztą… punkt widzenia może być różny. To, co dla jednych jest wadą, dla innych staje się zaletą. Emilia ma nienormowane godziny pracy. Pracuje w weekendy, często się zdarza, że wykonuje sesje zdjęciowe o świcie albo zmierzchu, co oznacza, że albo zaczyna pracę bardzo wcześnie, albo bardzo późno. Utrudnia to na pewno planowanie choćby wyjazdów z przyjaciółmi. Z drugiej strony – jestem pewna, że są osoby, które wolą taki model pracy niż tkwienie za biurkiem od dziewiątej do osiemnastej. Taką właśnie osobą jest moja bohaterka. Zawsze kochała fotografię, w pewnym momencie zapragnęła zająć się tym zawodowo… i udało się jej to.

No i nienormowane godziny pracy pozwalają jej „wcisnąć" w wypchany grafik także prywatne śledztwo...

Wbrew pozorom, niekoniecznie. W pierwszym tomie to amatorskie śledztwo rzutuje na życie zawodowe i prywatne Emilii. W drugim – przynajmniej do pewnego stopnia – również. Emilia nie może – ot, tak sobie, z dnia na dzień – nie przyjść na jakieś wesele, nie ma w jej życiu czegoś takiego jak urlop na żądanie czy możliwość wzięcia nagle dłuższego wolnego. W książce stara się przełożyć niektóre zlecenia albo przekazać je komuś innemu, nie zawsze się to jednak udaje. W powieści 100 wesel i zaginięcie pojawiają się momenty, w których Emilia dla własnego dobra powinna siedzieć w domu – nie może jednak, bo w ostatniej chwili pozbawiłaby parę młodą fotografa… i przy okazji nie dotrzymałaby umowy, a potem ciągnęłaby się za nią opinia osoby porzucającej zlecenia.

Emilia całkiem dobrze radzi sobie w roli samozwańczego detektywa. Czy to kwestia jej charakteru, czy osobistego zaangażowania w każdą ze spraw? 

Emilia ma dobrą pamięć, jest bardzo spostrzegawcza i uparta, kiedy w jakąś sprawę się zaangażuje. Potrafi też robić research – lwia część jej obu prywatnych śledztw to szukanie informacji o ofiarach i potencjalnych podejrzanych. W internecie, przez rozmowy ze znajomymi, czy nawet… na zdjęciach, jak było w przypadku pierwszego tomu, gdzie Emilka analizowała zdjęcia z wesela. Czy jednak naprawdę radzi sobie aż tak dobrze? Brakuje jej doświadczenia, jest też tak naprawdę zwykłą osobą, nie Wonder Woman. Popełnia więc w toku tych swoich amatorskich śledztw błędy, czasem daje się komuś zwieść albo nawet pakuje się w poważne tarapaty.

A może Emilia trochę minęła się z powołaniem i w kolejnym tomie serii postara się już o licencję? 

Nie. Emilia angażuje się w śledztwa, kiedy osobiście jej dotyczą albo gdy zmuszą ją do tego okoliczności. To nie jest postać, która pragnęłaby łapać przestępców czy zajmować pracą prywatnego detektywa – tak naprawdę dość mozolną, często – trudną… i nieraz nudną. Emilia zresztą bardzo lubi swoją obecną pracę. Dla fotografii zrezygnowała z wcześniejszych planów i przeciwstawiła się matce, co dla bohaterki nie było łatwe. Nie wyobrażam sobie, żeby porzuciła to dla pracy śledczej. Zwłaszcza, że zarówno w pierwszej, jak i drugiej części, znalazła się w sytuacjach bardzo niebezpiecznych… I wolałaby tego nie powtarzać. To nie jest dziewczyna, która goniłaby za zagrożeniem. W trzecim tomie serii natomiast poza Emilią na pierwszy plan wysuwa się jeszcze jedna postać: Cecylia, młodsza siostra Kacpra. Ona, jak cała jej rodzina, ma już takie zapędy. Interesuje się profilowaniem, marzyła jako dziecko o pracy w policji, nie potrafi też odpuszczać.

Śledztwa Emilii z powieści na powieść nabierają coraz większego tempa. Czego więc jeszcze możemy spodziewać się po kolejnej części serii? I czy jej tytuł zacznie się od 150 wesel i...?

Tak, tytuł kolejnej części serii zaczyna się od 150 wesel..., chociaż na samym weselu nie dochodzi tym razem do zbrodni. Sto pięćdziesiąte wesele, na które wybiera się Emilia, jest zarazem weselem Cecylii, o której już wspomniałam. I wprawdzie nikt nie pada trupem podczas zabawy, ale ma ona przebieg, jakiego na pewno goście i panna młoda się nie spodziewali. Więcej nie zdradzę – zwłaszcza, że nad tą książką wciąż pracuję.

Książkę 100 wesel i zaginięcie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.