Książkę ,,My z Jedwabnego" przeczytałam na fali dyskusji o filmie ,,Pokłosie". Nie spodziewałam się, że wywrze na mnie aż takie wrażenie. Zostałam wychowana w duchu ogólnej tolerancji i byłam przekonana, że antysemityzm jest pojęciem anachronicznym. Miałam przyjaciół Żydów, którym niezłośliwie zazdrościłam wielu spraw, chociażby zdolności przyswajania języków obcych. Razem obchodziliśmy Chanukę i Boże Narodzenie.
Ze zbrodnią w Jedwabnem byłam już 'osłuchana'. Historię znam i jestem przekonana, że nie ma złych lub dobrych narodów, są tylko dobrzy i źli ludzie.
Czym mogła więc mnie zaskoczyć pani Anna Bikont?
Pani Bikont zburzyła mój światopogląd.
,,My z Jedwabnego", pomimo, że autorka pieczołowicie odtwarza wydarzenia z 41 r., to dla mnie przede wszystkim książka o Jedwabnem Anno Domini 2001-2004. To przeraźliwa gęba Polski B, o istnieniu której nie miałam pojęcia. O Prawdziwych Polakach, dla których największą obelgą nie jest pytanie - ,,Czy pański ojciec wtedy zaganiał Żydów do stodoły?", tylko jakiekolwiek posądzenie o żydostwo. Bo jeżeli ktoś rozmawia z ,,tą dziennikarką', to widocznie jest Żydem.
To jedna z książek, która na zawsze zostaje w głowie. Po której nigdy już nic nie będzie takie samo.
Informacje dodatkowe o My z Jedwabnego:
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2004-04-15
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
9788380492035
Liczba stron: 608
Dodał/a opinię:
amalka
Sprawdzam ceny dla ciebie ...