Od kiedy usłyszałam, że Anna Herbich - autorka wspaniałych "Dziewczyn z Powstania" - pisze książkę o Polkach zesłanych na Syberię w trakcie II wojny światowej i po jej zakończeniu, odliczałam dni do premiery. Szczęśliwie ten tytuł trafił do mnie trochę wcześniej; jestem już po lekturze "Dziewczyn z Syberii" i muszę przyznać, że ta propozycja jest równie udana, co jej poprzedniczka.
Dziesięć dziewczyn w różnym wieku, ze wszystkich zakątków Polski. Pochodziły z dobrych domów, wiodły spokojne życie w ukochanej ojczyźnie. Tytułowe dziewczyny z Syberii to patriotki, które w obliczu wojny postanowiły służyć krajowi. Były arystokratkami, córkami wojskowych i naukowców, a w oczach komunistów wrogami ludu. Za samo pochodzenie czy pomoc AK zostały surowo ukarane przez Sowietów. Same lub z rodzinami trafiły do ciężkich łagrów i kołchozów z dala od cywilizacji, gdzie każdy dzień oznaczał walkę z własnymi słabościami i przeciwnościami losu.
Pani Zdzisława, której opowieść świetnie podsumowuje zbiór syberyjskich wspomnień powiedziała rzecz bardzo mądrą i prawdziwą: kobiety mogą przetrwać znacznie więcej od mężczyzn. Mają w sobie tak wielką siłę, że nie poddadzą się byle przeciwnościom losu. Nie straszne im groźby i tortury NKWD, przetrwają zabójcze mrozy, najcięższą pracę i brak warunków do życia, nie mówiąc nawet o jakichkolwiek wygodach. Te, które zupełnie nie spodziewały się, że podzielą los ojców, mężów, braci czy synów, nienawykłe do pracy fizycznej, udowodniły, że kobieta w sytuacji kryzysowej potrafi zrobić wiele by przetrwać.
"Największy mróz, jaki przeżyłam na Workucie, to minus siedemdziesiąt stopni Celsjusza. Nosy miałyśmy odmrożone, policzki zakrywałyśmy wszystkim, czym się dało. Twarze smarowałyśmy jakąś tłustą mazią." s. 66
Bohaterki książki Anny Herbich na te nieprzyjazne syberyjskie ziemie trafiły jako niewinne dzieci i nastolatki. Od tego, jak szybko się przystosują, zależało ich życie. Musiały nauczyć się żyć ze świadomością wszechobecnej śmierci; pokonując najgorsze choroby, śmiały jej się w twarz. Ich siła, odwaga i determinacja sprawiły, że znosiły z trudem te okrutne warunki. Dzień po dniu, przez długie i ponure miesiące lub lata wegetowały na tym krańcu świata, licząc dni do upragnionej wolności. Choć życie na zesłaniu ich nie rozpieszczało, a bezsensowna praca pozbawiała ich resztek sił, nie chciały dać satysfakcji swoim oprawcom, postanowiły żyć mimo wszystko.
Tragizm i absurdalność ich sytuacji, sprawiały, że jedynym wyjściem było oderwanie się od ponurej rzeczywistości. Z trudem wywalczone pozytywne nastawienie, wiara w odzyskanie wolności i miłość do ojczyzny podtrzymywały je na duchu w trudnych momentach. O morderczej pracy za marny kawałek czerstwego chleba zapominały na chwilę, śmiejąc się - jak każdy młody człowiek potrzebowały chwili beztroski. I o tym radzeniu sobie z okrutnym losem jest ta książka.
Anna Herbich wysłuchała pięknych, ale też brutalnie prawdziwych opowieści kobiet, które nie dały się złamać, przeszły przez piekło i żyją, niosąc świadectwo niezwykłej mocy kobiecego ducha. Mogą służyć za wzór do naśladowania dla młodych ludzi, którzy żyjąc w czasach względnego spokoju i pokoju zapominają często, jak szybko ich świat może zmienić się nie do poznania. Jedyne, co można i warto wtedy uratować, to życie swoje i innych ludzi.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-05-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Book Loaf
Dzieci przetrwały rzeź. Teraz opowiadają historię zamordowanych rodziców i dziadków. Rozalia miała osiem lat, gdy schowana w piwnicy słyszała...
Nowa książka Anny Herbich, autorki bestsellerów: Dziewczyny z Powstania i Dziewczyny z Syberii. Mówili im: amp;amp;quot;Kobiety, nie przeszkadzajcie...