Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, część 4.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Marika, otwórz drzwi!- Cisza.

-Porozmawiamy jak ludzie. Wszyscy jeśli będzie trzeba, tylko nas wypuść!- Wtedy prawie krzyknął. Nie odpowiedziała. Roxana już bez krzyku ale jeszcze z nerwami powiedziała:

-Kiedy tylko stąd wyjdę nie ręczę za siebie.

-Pomogę ci.- Dodał.

-Sama dam sobie radę.- Usiadł ponownie na łóżku i zapadła cisza. Patrzyła na niego jakby obwiniała go za całą sytuację.

-Co tak patrzysz na mnie?

-Bo to twoja wina. Musiałeś jej coś nagadać.

-Ja? A co twoim zdaniem?- Pomału zaczynały go denerwować jej oskarżenia.

-Nie wiem. Wiesz o co jej chodzi?

-Nie.- Odpowiedział. A po chwili uniósł głowę i zaczął się śmiać.

-Chyba wiem.- Patrzyła i czekała na wyjaśnienia.

-Mówiłem jej żeby trzymała się od tego z daleka.

-Od czego?

-Planuje się wyprowadzić.- Wtedy zobaczyła torbę i inne rzeczy ułożone w jednym miejscu.

-Kiedy?

-Jeszcze nie wiem. Szukałem mieszkania. Miałem cię poinformować dopiero wtedy gdy coś znajdę.

-I co?

-Jeszcze nic nie znalazłem. Kiedy Marika się o tym dowiedziała, postanowiła, że z tobą porozmawia. Myślała, że kazałaś mi się wynieść. Tłumaczyłem jej, że nie o to chodzi.

-Nic takiego ci nie mówiłam. To twoja decyzja.

-Wiem. Mówiłem jej to!- Milczeli już dobre dziesięć minut. Roxana w tym czasie próbowała otworzyć drzwi ale ani drgnęły. Mike myślał, aby je podważyć jednak były obudowane i wyjęcie ich z zawiasów nie wchodziło w grę.

-Ileż jeszcze mamy tu siedzieć?!- Mike podszedł do okna i je otworzył.

-Nawet o tym nie myśl. To czwarte piętro.

-Otworzyłem okno, bo zaczęło się robić duszno. Nie zamierzam skakać.- Roxana na te słowa zaczęła się lekko śmiać.

-Wariactwo.- Powiedziała.

-Zgadzam się. Ale jednak coś się jej udało.

-Co?- Zapytała.

-Rozmawiamy.- Nie powiedziała nic, ale w duchu zgodziła się z nim. Po chwili zapytała:

-Czemu zamierzasz się wyprowadzić?

-Czemu? A nie chcesz tego?- Patrzył na nią a ona jakby zastanawiała się nad tym.

-Dostałem wiele sygnałów, że nie chcesz mnie tu. Wcale się nie dziwie i dlatego postanowiłem nie sprawiać więcej kłopotów.

-Nie o to mi chodziło. Po prostu nie pozwalam nikomu tak traktować ani siebie ani innych.

-Chodzi ci o to kiedy wróciłem pijany.

-Tak, o tym mówię.

-Wiem. To nie powinno mieć miejsca… Wtedy się pogubiłem. Wcześniej zostałem oskarżony, bez prawa głosu. Bez możliwości obrony. Potem znów ktoś na mnie naskoczył. Dopadła mnie złość, z którą sobie nie poradziłem.- Patrzyła na niego i jego zachowanie kiedy to mówił. Wydawało się, że było to szczere i w pewien sposób go rozumiała.

-Przepraszam. Naprawdę mi przykro.

-W porządku.- Poczuł ulgę, że w końcu przyjęła jego przeprosiny.

-Ale jeśli jeszcze raz…

-Nie będzie następnego razu.- Patrzyła na niego jakby niepewnie. Widział to.

-Obiecuje.

-Zobaczymy.

-Będę się starał.- Spojrzała na spakowane rzeczy.

-Nie musisz się wyprowadzać. Zostań. Tylko pamiętaj, że następnym razem nie będę taka miła.- Podczas całego pobytu Mikea i Mariki u Roxany nie rozmawiali ze sobą tak długo jak teraz. Zamknięci w jednym pokoju. Podeszli oboje do drzwi i zaczęli.

-Marika. Jesteś tam?

-Jestem cały czas.

-Otwórz w końcu.- Wtedy Mike dodał.

-Już sobie wyjaśniliśmy wszystko z Roxaną.

-To prawda. Mike zostaje, nie wyprowadza się nigdzie.- Ton ich głosu nie był już tak agresywny i napięty jak wcześniej. To przekonało Marikę, że naprawdę musieli sobie wyjaśnić wszystko. Słychać było przekręcanie klucza w zamku. Drzwi otworzyły się. Stała w nich Marika a oczy miała pełne niewinności lub zwyczajnie strachu, przed tym co jej teraz zrobią.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12