Daleko do nieba. Rozdział 10.

Autor: Kasiula94
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

      *
   Pierwszy raz od wielu godzin mógł wstać, przejść się po pokoju. Już nie był podłączony do kroplówki ani przywiązany do łóżka. Chwile temu z jego pokoju wyszła pielęgniarka. Każdego dnia był taki moment, na który czekał bez wytchnienia. Wtedy przychodziła kobieta w białym stroju, zostawiała mu posiłek wraz z lekami i uwalniała go.
Tego dnia jednak nie przyniosła posiłku. Po prostu weszła. Odłączyła go od kroplówki, usunęła z ręki wenflon, a na łóżko rzuciła ubrania, w które miał się ubrać. Nic nie powiedziała jak zawsze. Za każdym razem, kiedy przychodziła zastanawiał się, dlaczego nic nie mówi. Wykonywała swoje zadania jak robot i nigdy na niego nie spoglądała.
Roztarł czerwone ślady na rękach krzywiąc się przy tym. Były niczym w porównaniu z ranami na klatce piersiowej. Powoli zanikały, ale wciąż czuł piekący ból.
Był ubrany tylko w bokserki i kiedy stanął na podłodze poczuł zimno na całym ciele.
W parę minut wziął prysznic, a następnie założył na siebie ciuchy przyniesione przez kobietę.
Szara koszulka bez rękawów, świeża bielizna, skarpetki i ciemnoniebieski kombinezon. Był ocieplany i kiedy go ubrał momentalnie zrobiło mu się cieplej.
Nie był to normalny dzień. Miał wrażenie, że teraz musi nas coś poczekać. Przecież nie dostał kolacji. A może to jakiś nowy element tego tygodnia?
Podszedł do okna. Oparł się ręką o ścianę i spojrzał na pole rozciągające się za oknem. Zupełny spokój. Jakby wywieźli ich na zupełne pustkowie. Na zewnątrz siąpił deszcz a wiatr targał drzewami wyrastającymi ponad ogrodzenie.
Zupełnie nagle dostrzegł, że w oddali przy ogrodzeniu porusza się rząd postaci. I wiedział, że nie są to żadne zwierzęta. Szli równym tempem, jeden za drugim i znikali w niewielkiej furtce ogrodzenia. Gdyby tylko ogrodzenie znajdowało się o parę metrów bliżej budynku byłby nawet w stanie policzyć grupę tych ludzi. W takiej odległości nie był w stanie, nie myśląc już o tym, żeby rozpoznać czy to kobiety czy mężczyźni.
Wytężył wzrok. Postacie zlewały się ze sobą. Kiedy jedna z nich weszła w miejsce oświetlone lampą zrozumiał, że jest pewien element łączący jego i tych ludzi.
Strój. Oni też mieli na sobie niebieskie kombinezony.
Nagle grupa ludzi zniknęła za furtką ogrodzenia w ciemności lasu rozciągającego się za ogrodzeniem.
Gdzie szli i dlaczego byli ubrani tak jak on?
Skoro znajdowali się w klinice, dlaczego nie wyglądali jak pacjenci?
I dlaczego opuszczali klinikę tylnym wyjściem od strony lasu?
Czuł, że jego serce zaczyna bić szybciej, a w środku myśli atakują go z niesamowitą szybkością.
Jego wątpliwości nagle zaczynały przybierać na wadze.
Teraz już nic nie było jasne.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kasiula94
Użytkownik - Kasiula94

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-03-17 13:05:16