Ramoneska 2/8
-Nie trzeba było. Zapewne i tak nie uwierzyli.- Dorzuciła jeszcze niby zakłopotany uśmieszek. Jej rodzice spojrzeli zaciekawieni, ponieważ Ramona nigdy wcześniej nie żartowała ani nie zachowywała się w ten sposób.
-Ale dlaczego tak mówisz? Już dawno nie usłyszeliśmy z ojcem tyle dobrego o tobie ale to nie znaczy, że mamy w to nie uwierzyć. Jak chcesz to potrafisz.- Matka nieco zmienionym, subtelniejszym niż zwykle głosem wypowiedziała się o tej sytuacji. Ojciec jak zawsze dorzucił tylko kilka słów.
-Tak czy inaczej cieszę się, że nasza współpraca przebiega bezproblemowo.- Podkomisarz Remin musiał odebrać telefon więc przeprosił pozostałych i wyszedł. Kuratorka zamieniła jeszcze kilka słów i z racji tego, że jej kolega dość długo nie wracał powiedziała w końcu:
-Bardzo dziękuje za spotkanie. Było mi bardzo miło.
-Również dziękujemy. Obyśmy się widywali tylko w tak dobrej atmosferze.- Zażartował ojciec Ramony. Kobieta przechodząc już do holu odezwała się jeszcze raz:
-Tak więc do zobaczenia.- Korzystając z nieuwagi rodziców Ramony gestem zasugerowała jej aby wyszła z nią przed dom.
-Ja też już się będę zbierał.- Powiedział Oskar aby Ramona mogła bez zbędnych tłumaczeń wyjść za kuratorką.
-Odprowadzę cię.- Rzuciła, bo tylko to jej przyszło na myśl. Kiedy już znalazła się wraz z Oskarem przy radiowozie spytała o co w tym wszystkim chodzi.
-Więc jak to teraz faktycznie ma być?- Dwie pary oczu od razu spojrzały na Oskara.
-Oskar i tak się dowie. Jak nie teraz, to później ode mnie.- Nie targowali się więc. Kurtyna opadła, widzów już nie ma, można wyłożyć kawę na ławę.
-Obiecałam, że się zastanowię i się zastanowiłam. Nie mogłam dojść do sensownego porozumienia z Basarą (przełożoną pielęgniarek), więc musiałam coś wymyślić.
-Więc te wykłady to ściema?- Zmarszczyła brwi.
-Chciałbym.- Odparł niespodziewanie policjant.
-To nie ściema. Dogadałam się w końcu i ustaliłam, że połowę z tego co ci zostało podzielę na pracę w opiece i coś jeszcze.- Spojrzała na Remina.
-A mnie się przyda statysta.- Odniosła wrażenie, że na jego twarzy pojawił się kpiący albo ironiczny uśmieszek. Nie była zadowolona z obrotu sytuacji.
-Statysta.- Mruknęła przyglądając się policjantowi.
-Makary to mój kolega. Zawodowo i prywatnie. Sama mówiłaś, że nie wiesz dokładnie jak wypadają ci treningi, zawody. W ten sposób łatwiej będzie to zorganizować.- Ramona wciąż nie wierzyła, że kuratorka wzięła sobie jej sprawę tak do serca. Miała wrażenie, że zaczyna lubić tę kobietę.
-Coś tak zamilkła? Sądziłem, że jesteś bardziej wygadana.- Zwyczajnie brakło jej słów. To co się stało było niczym trafiony prezent pod choinkę. W końcu gdy wróciła jej mowa spytała:
-A co powiedziałaś rodzicom? Oni chyba wciąż niewiedzą o tym co się stało ostatnio.- Ramona miała na myśli oczywiście dzień kiedy urwała się z domu opieki na zawody.
-Nie słyszałaś? Jesteś najwspanialszą podopieczną jaką miałam.- Dało się wyczuć aluzję jednak była ona pomieszana z odrobiną uznania.
-I nie usłyszałaś za to nawet dziękuje. Czemu mnie to nie dziwi.- Remin zachowywał się jakby Ramony tam nie było albo jakby go nie słyszała.
-Dziewczyna nie sądziła, że tak się sprawa potoczy. Daj jej czas.- Kuratorka zaśmiała się do swojego kolegi.
-Zobaczymy czy będzie za co, jeśli mam odpracowywać karę z takim bucem to…- Tu należało zainterweniować. Porywczość Ramony mogła znów popsuć jej sytuację.
-Ramona, odpuść!- Usłyszała Oskara, który był niczym jej głos rozsądku.
-To jest akurat moja lepsza strona, więc uważaj młoda. Kolega dobrze ci radzi.- Młoda jednak chętnie powiedziała by mu jeszcze kilka innych ciepłych słów. Musiała niestety nad sobą zapanować.